Najbliższy mojemu sercu jest rysunek z serii Bohater (autorstwa Małgorzaty Halber), na którym wielokrotnie zamieszczone jest stwierdzenie: „Nie będę wdawać się w dyskusje na Facebooku”. Powtórzone, podkreślone i wbite do głowy. Czasami tak mnie nosi, że piszę komentarz, po czym go kasuję. Czuję ulgę, ale nie epatuję frustracją i nie muszę później wgapiać się w post, czy ktoś mi odpowiedział.
Bo co wtedy muszę zrobić? Odpowiedzieć. Błędne koło, a robota czeka. Odkryłam, że od kilku lat jedyne, co piszę, to: „gratulacje”, „super” i „love”.
Czy to znaczy, że jestem hipiską pozbawioną agresji? A gdzie tam! Boję się zwyczajnie niekończących się dyskusji zwanych wdzięcznie „gównoburzami”, z których wynika tylko tyle, że jedna osoba jest na tak, a druga wprost przeciwnie.
Savoir vivre i konkret
Lubię za to śledzić wymianę poglądów, w której zachowane są jednocześnie pewne zasady. Mam wtedy poczucie, jakbym uczestniczyła w debacie, podczas której nikt nikomu nie przerywa (co, jak wiemy, w rzeczywistości jest dość rzadkie).
Co dla mnie oznaczają te zasady? Przede wszystkim zwykły savoir vivre.Nie wchodzimy sobie w słowo, nie stosujemy personalnych podjazdów, nie wyśmiewamy, nie przemycamy agresji i dbamy o formę wypowiedzi. Poza tym konkret i meritum, czyli zwięzłość: czasami wypowiedzi (w tym komentarze) przybierają formę książki telefonicznej. Dobrze, jeśli trzymają się tematu i są elementem argumentacji. Gorzej, jeśli to niekończąca się galopada myśli.
Oczywiście wykluczam również mowę nienawiści. W jej wypadku obserwujemy ostatnio wiele nadinterpretacji. Część osób używa tego sformułowania w kontekście wszelkiej krytyki. Tymczasem mowa nienawiści to negatywna i emocjonalna wypowiedź oparta na uprzedzeniach. Mamy na nią odpowiednie paragrafy, wystarczy dokładnie sprawdzić znaczenie. W jego zakres nie wchodzi krytyka czegokolwiek. Innymi słowy: hejt nie jest mową nienawiści, chociaż ona sama zawiera w sobie często hejt.
Ekran nie chroni przed odpowiedzialnością
Są jeszcze inne formy wypowiedzi, które skutecznie zamykają dyskusję. Są złamaniem żelaznych zasad logiki i uniemożliwiają dialog. Zaliczamy do nich: atakowanie osoby, a nie spieranie się z jej tezami (ad personam), przeinaczanie tezy (sofizmat rozszerzenia), wyciąganie wniosków ze zbyt małej ilości danych (generalizacja), przyjmowanie przesłanki tego, co dopiero mamy udowodnić (petitio principii), doszukiwanie się przyczyny w przeszłości (post hoc), widzenie zjawisk w ich skrajnych przypadkach (dychotomia myślenia), argumentacja z wykorzystaniem niewiedzy innych (ad ignorantiam), przerzucanie obowiązku dowodu na osobę kwestionującą naszą tezę (onus probandi) i przyjmowanie za pewnik „oczywistej oczywistości”, czyli popularnej prawdy (ad populum).
Reguł jest więcej, ale warto przed rozmową lub wejściem w spór przypomnieć sobie ABC, które stanowi minimum. W sieci dobrze również zastanowić się nad źródłem wiedzy, sprawdzić dane i pamiętać, że ekran nie chroni nas przed odpowiedzialnością. Nie tylko prawną, ale i ludzką.
Bo co to za intelektualna frajda zglanować kogoś w necie? Albo obsmarować bez powodu? Wiadomo, że czasem korci, ale na mnie działa od razu myśl: „a gdyby tak napisali o mnie?”. Od razu się uspokajam.
Wpis na Twitterze nie zmieni świata
Oczywiście, moja sytuacja jest nieco inna – jako felietonistka różnych tytułów prasowych mogę wyżyć się publicystycznie. Nie muszę więc podkreślać swojego zdania w mediach społecznościowych (i tak to czasem robię). Ale mam wrażenie, że czasami więcej jest aktywistów wirtualnych niż realnych. Jeden wpis na Twitterze nie zmieni świata. Może co najwyżej zachwiać go w posadach.
Dlatego też „wdawanie się w dyskusje” jest ciekawe, jeśli służy zdobywaniu wiedzy, a nie wywalaniu z siebie żalów i frustry. Brzmi jak truizm, ale zbyt często zapominany.
Sylwia Chutnik – kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Działaczka społeczna. Przewodniczka miejska po Warszawie. Pisarka i felietonistka. Nominowana do Nagrody Nike w 2009, 2012 i 2014 roku. W 2010 roku dostała Społecznego Nobla Fundacji Ashoka za działalność społeczną. W 2011 roku została laureatką nagrody Fundacji Polcul za działalność społeczną. W 2018 dostała Nagrodę m. st. Warszawy za działalność literacką i społeczną. Inicjatorka Fundacja MaMa i jej prezeska do 2016 roku.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.