Centrum Białoruskiej Solidarności. Wspólnie z pomocą Białorusinom
O dramatycznej sytuacji osób uciekających z Białorusi, o organizacjach, które zawiązały koalicję, mającą im pomagać, o pomocy, na którą Białorusini mogą liczyć, opowiada Alina Koushyk, współzałożycielka Centrum Białoruskiej Solidarności.
Małgorzata Łojkowska: – Jak to się stało, że dziennikarka telewizji Biełsat została współzałożycielką koalicji organizacji pozarządowych?
Alina Koushyk: – To była prosta decyzja. Wiedzieliśmy, że Białorusini, którzy podczas protestów zaczną uciekać do Polski, będą potrzebować pomocy. Mieszkamy tutaj już od dłuższego czasu, mamy pewne możliwości organizowania wsparcia i po prostu zaczęliśmy to robić. Na początku pomagaliśmy tak po prostu, ale szybko okazało się, że trzeba to robić w bardziej ustrukturyzowany sposób.
Bardzo zależy nam na tym, żeby Białorusini, którzy trafiają do Polski, mieli gdzie przyjść porozmawiać, żeby czuli, że nie zostali sami. Bo historie tych ucieczek są często bardzo dramatyczne. W tej chwili Centrum Białoruskiej Solidarności to już 14 różnych organizacji i inicjatyw pozarządowych.
W jakiej sytuacji są te osoby, które uciekają z Białorusi?
– Jedną z osób, które do nas trafiły, jest na przykład pan Andriej Astapowicz. Przyszedł do naszego biura wychudzony, wygłodzony, brudny, miał zakażenie w nodze i ledwo chodził. Na Białorusi był śledczym Komitetu Śledczego. Kiedy zaczęły się masowe aresztowania w sierpniu tego roku, po prostu odmówił wykonywania rozkazów, nie chciał służyć zbrodniczemu reżimowi Łukaszenki. Najpierw uciekł do Rosji – bo Białorusini nie potrzebują wizy do Rosyjskiej Federacji, miał tam też znajomych. W Moskwie znalazło go jednak rosyjskie FSB i chciało go przekazać białoruskim władzom. Na granicy Rosji i Białorusi udało mu się uciec do lasu. Bardzo długo uciekał, od granicy wschodniej do zachodniej szedł prawie cały czas pieszo, nocował w lesie, do Polski trafił przez zieloną granicę. Potem, zanim znalazł nas, przez chwilę spał na dworcu. Dziewczyny dały mu jedzenie, pomoc medyczną, znalazły mu nocleg.
Teraz Andriej pracuje u nas w Centrum jako koordynator programu wsparcia byłych funkcjonariuszy, ono się nazywa BY_POL. Pracuje z nim jeszcze trzech chłopaków w podobnej sytuacji. Ten zespół ma również wsparcie sztabu Swietłany Cichanouskiej. Zadaniem tego zespołu jest także zbieranie dowodów zbrodni reżimu, mamy nadzieję, że w przyszłości da się pociągnąć tych wszystkich ludzi, którzy są ich winni, do odpowiedzialności.
Czy trafiają do Was osoby, które musiały uciekać po tym, jak wzięły udział w protestach?
– Tak, jest ich bardzo wiele. Jakiś czas temu poznałam Janę, dziewczynę, która brała udział w protestach w Grodnie. Podczas jednego z protestów widziała, jak OMON-owiec rzucił na ziemię inną dziewczynę, stanął jej butem na szyi i trzymał tam nogę, pokazując, że może tę szyję złamać. Jana podleciała i zerwała mu z twarzy maskę. Ludzie z sił bezpieczeństwa na Białorusi cały czas noszą maski, ukrywają swoją tożsamość, nie chcą być identyfikowani.
Takie zachowanie podczas demonstracji w zasadzie musi się wiązać z konsekwencjami. Po krótkiej naradzie ze znajomymi Jana wróciła do mieszkania, zabrała dziecko – jest samotną mamą, wzięła jedną walizkę. Przenocowała u koleżanki i następnego dnia rano wyjechała do Polski. Na granicy dostała wizę humanitarną, a następnego dnia dowiedziała się, że OMON-owcy wywalili drzwi i splądrowali jej mieszkanie.
W jaki sposób pomagacie takim osobom, jak Jana?
– Myślę, że najważniejsza pomoc, której udzielamy, to jest pomoc prawna, bo każda osoba, która tu trafia, musi najpierw odnaleźć się w polskim systemie prawnym, uzyskać legalny pobyt. Pomagamy też czasami do Polski wjechać, ludzie kontaktują się z nami, pisząc z Białorusi.
Od października dzięki wsparciu polskiej Fundacji Solidarności Międzynarodowej prowadzimy razem z Fundacją HumanDoc Białoruskie Centrum Wsparcia i Integracji w Warszawie. Mamy psychologa, mamy program relokacji – szukamy mieszkań. Mamy program dla studentów – kontaktujemy się ze szkołami, z uniwersytetami, szukamy stypendiów. Kierujemy na kursy języka polskiego.
Informujemy też media. Kontaktujemy media z tymi osobami, które do nas przyszły, bo chcemy, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym, co się dzieje na Białorusi, dlaczego ludzie uciekają.
Rozmawiamy z posłami, tłumaczymy, jakie zmiany są potrzebne, żeby ludziom, którzy tutaj trafiają, było trochę łatwiej. Nasz zespół wspierał Swietłanę Ciechanouską w pismach do polskich władz.
To bardzo ważne, bo większość ludzi, którzy tu przyjeżdżają, zupełnie nie planowała wyjazdu. Oni też raczej nie planują tu zostać, chcieliby doczekać się zmian w kraju.
Jakie organizacje należą do Waszej koalicji? Czy to są organizacje pracujące w Polsce, czy także za granicą?
– I takie i takie. Większość pracuje w Polsce, ale mamy też organizacje z Czech i Wielkiej Brytanii. Stowarzyszenie „Białoruski Hub Młodzieżowy” opiekuje się studentami, fundacja „Linking Media” pomaga nam szukać grantów, wspiera nas w kontaktach z mediami i w tłumaczeniach. Związek na rzecz Demokratyzacji Białorusi zajmuje się szukaniem mieszkań. Teraz gościnnie przebywamy pod dachem fundacji FROG, której jesteśmy wdzięczni za przyjęcie. Fundacja Prospekt prowadzi dział prawny oraz użycza nam podmiotowości, bo Centrum Białoruskiej Solidarności dopiero pracuje nad rejestracją.
Oprócz tego pracują z nami także Fundacja „Inicjatywa Białoruska”, Fundacja „Białoruska Pamięć Narodowa”, Zespół do nauczania języka białoruskiego, Białoruski Teatr Wolny, Fundacja „Free Press for Eastern Europe”, Polski Instytut Językowy, Belarus Free Theatre, No borders Project.
I oczywiście BY_sol i BY_help – fundacje, które organizowały wielkie międzynarodowe zbiórki na rzecz Białorusi. Dzięki temu możemy przekazywać wsparcie finansowe – 1500 euro mogą otrzymać osoby, które mają dowody na to, że były torturowane, albo jest prowadzone przeciwko nim postępowanie karne.
Dla nas bardzo ważne jest działanie z innymi organizacjami, ważne jest, żebyśmy łączyli naszą pomoc.
Stworzyliśmy też klub kobiet „Białorusinki Warszawy”. Klub powstał z myślą o dziewczynach, które trafiły do Polski i są w bardzo trudnej sytuacji. One często nawet nie mają ciepłych butów na zimę. Niektóre mieszkają w ośrodkach dla uchodźców, nie mają pieniędzy, nikogo tu nie znają.
Chcielibyśmy, żeby diaspora białoruska się połączyła, żeby ludzie się poznawali. Chcielibyśmy dawać ludziom nie tylko wsparcie prawne czy psychologiczne, ale także pomóc im znaleźć przyjaciół.
A jak można wam pomóc?
– Można wesprzeć zbiórki pieniężne prowadzone przez Fundacja BY_sol lub BY_help, można wesprzeć naszą zbiórkę, ale można także zostać naszym wolontariuszem. Zgłosiło się do nas już 120 osób i one naprawdę bardzo pomagają. Bo trzeba zrozumieć, że tym osobom, które przyjeżdżają z Białorusi bardzo trudno się tutaj odnaleźć. Czasami trzeba z taką osobą pójść do urzędu, przetłumaczyć coś, pokazać, jak się kupuje bilet na tramwaj, pojechać obejrzeć jakieś mieszkanie, wyszukać szkołę dla dzieci. To wszystko to jest naprawdę bardzo duża pomoc.
Centrum Białoruskiej Solidarności
ul. Oleandrów 6, 00-636 Warszawa
info.cbs@protonmail.com
https://t.me/cbs_help
+48 668 205 177
Zbiórka
Fundacja: Prospect
Tytuł przelewu: Darowizna na cele statutowe – Centrum Białoruskiej Solidarności
Rachunek Białoruskiego Centrum Solidarności:
41 1160 2202 0000 0004 6978 4258 (Bank Millennium SA)
IBAN: PL 41 1160 2202 0000 0004 6978 4258
SWIFT: BIGBPLPW
Alina Koushyk – dziennikarka białoruskiej stacji telewizyjnej nadającej z Polski Biełsat TV.
Źródło: informacja własna ngo.pl