JADCZAK: Coraz więcej inicjatyw, zarówno tych niezależnych, jak i w mniejszym lub większym stopniu związanych z sektorem komercyjnym czy rządowym, skupia się na wykorzystaniu nowych technologii w edukacji. W czym tkwi klucz do sukcesu?
Nie tak dawno odbyła się konferencja zorganizowana przez amerykański Massachusetts Institute of Technology, poświęcona zastosowaniu technologii w różnych dziedzinach gospodarki, głównie biznesu. Znalazło się tam również miejsce dla innowacji w edukacji. Pokazano ciekawy projekt, dzięki któremu, nie ruszając się z domu, możemy wziąć udział w konferencji – wszystko dzięki umieszczonemu na dwukołowym robocie iPadowi. Możliwe jest nawet wejście w interakcję z innymi uczestnikami, zarówno tymi żywymi, jak i „robotowymi”. Super!
Podatny grunt
Tylko czy aby na pewno o to chodzi? Konferencje z założenia mają być miejscem, gdzie ludzie mogą dyskutować, wymienić się poglądami, nawiązać znajomości. Obcowanie z innymi uczestnikami poprzez ekran iPada wydaje mi się dehumanizowaniem idei konferencji. Ale może to tylko moje odczucia. Wydaje mi się jednak, że w edukacji najważniejszy jest czynnik ludzki – wymagający fizycznej obecności.
Z zainteresowaniem oglądam portale stawiające sobie za zadanie zmiany w jakości edukacji. Gotowe scenariusze lekcji, przykładowe sposoby prowadzenia tychże, mnóstwo materiałów audiowizualnych, czasem nawet gry. Ale wciąż nie o to chodzi. Żadna z tych rzeczy nie będzie miała realnej wartości, jeśli nie trafi na podatny grunt wśród nauczycieli. Ci ostatni mają z kolei znacznie utrudnione zadanie, ponieważ w naszym kraju program nauczania jest odgórnie ustalany i nie ma w nim miejsca na inwencję własną.
Czynnik ludzki
Oglądanie. Tworzenie. Dyskusja. Takie trzy elementy są niezbędne do tego, aby zajęcia edukacyjne miały sens – przynajmniej według ekspertów z MIT. Zgadzam się z nimi. Do oglądania należy wykorzystać dobrodziejstwa cyfrowego świata, a więc YouTube’a, kanały edukacyjne online, serię TED… Przykłady można by mnożyć. Tworzenie również powinno mieć w sobie nutkę technologiczną, wszakże są narzędzia pozwalające na wszelkie możliwe sposoby kreacji w świecie cyfrowym, od obrazu po modele przestrzenne. Dyskusja, natomiast… Dyskusja powinna być zawsze na żywo.
Jasne, można zorganizować telekonferencję na Skype. Ale to jednak nie to samo. Nie odbieramy drugiego człowieka tak, jak czując go fizycznie obok siebie. Dyskusja przez Skype to jak lizanie lizaka przez papierek. Nie uda się nam dotrzeć do sedna tego, co myśli druga osoba, bo nie jesteśmy w stanie wychwycić jej mimiki, tonu głosu, gestów tak samo, jak w przypadku dyskusji na żywo.
Dlatego właśnie tworząc technologiczne narzędzia edukacyjne, nigdy nie można zapominać, że czynnik ludzki jest w tym wszystkim priorytetowy. To człowiek będzie z nich korzystał, po obu stronach – jako odbiorca i jako mentor. Nie dopuśćmy do dehumanizacji tego, co jest dla bycia człowiekiem kluczową sprawą – zdobywania wiedzy. To przestroga także dla organizacji.
Tworząc narzędzia edukacyjne, nigdy nie można zapominać, że czynnik ludzki jest w tym wszystkim priorytetowy.