PrAwokacje Izdebskiego. Przytłaczający ciężar. Dezinformacja i organizacje społeczne
Zwykle o dezinformacji mówimy w kontekście zagrożeń dla państwa i społeczeństwa, a od organizacji oczekuje się, że będą z tym zjawiskiem, różnymi sposobami, walczyć. Tymczasem same organizacje społeczne stały się jednym z głównych celów kampanii dezinformacyjnych.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl można regularnie czytać blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, członka zarządu Fundacji im. Stefana Batorego i członka Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Dzieje się tak nieprzypadkowo – są aktywne w obszarach wrażliwych społecznie, często dotykają tematów, które politycy chętnie wykorzystują do polaryzacji, a jednocześnie cieszą się zaufaniem, które bywa postrzegane jako zasób wart podważenia. Lepiej już było.
Nawet pobieżna analiza wpisów w mediach społecznościowych pokazuje, że jest to fala wznosząca. Kłamstwa, manipulacje i chęć zohydzenia działań społecznych. To wszystko stawia sektor obywatelski przed koniecznością budowania nowych kompetencji i mechanizmów obrony.
Uderzenie w wiarygodność i zaufanie społeczne
Dezinformacja wpływa na wizerunek organizacji przede wszystkim poprzez osłabianie ich wiarygodności. To cios szczególnie bolesny, bo mówi się, że politycy mają władzę, biznes ma pieniądze, a kapitałem organizacji jest ich wiarygodność.
Ataki często polegają na sugerowaniu nieuczciwego finansowania, „ukrytych interesów”, czy wreszcie rzekomej współpracy z obcymi aktorami. Narracje te nie muszą być spójne – wystarczy, że wzbudzą wątpliwości. Na tym właśnie bazują mechanizmy dezinformacyjne: postawić niby niewinne pytanie, zestawić niepowiązane ze sobą fakty, ale tak naprawdę wywołać wrażenie, że „coś jest na rzeczy”.
Istotnym zagrożeniem dla organizacji, które niesie za sobą dezinformacja jest polaryzacja.
Kampanie dezinformacyjne często przypinają organizacjom określoną łatkę ideologiczną, co nie tylko zawęża, w rezultacie, odbiór ich działań, lecz także może prowadzić do wrogich reakcji, hejtu czy nawet prób zastraszenia pracowników i aktywistów. Bo ostrze dezinformacji często jest wymierzone w konkretne osoby i w ten sposób zniechęca je do działań.
Wpływ na codzienną pracę i skuteczność organizacji
Dezinformacja obciąża organizacje także operacyjnie. Konieczność reagowania na fałszywe narracje pochłania czas, zasoby i uwagę, którą można byłoby poświęcić na właściwą działalność. Pojawiają się dodatkowe koszty obsługi „shitstormów”, tworzenia i wdrażania komunikatów kryzysowych, zabezpieczania danych czy prowadzenia analiz ryzyka.
Często dochodzi również do zakłócenia współpracy z partnerami. Organizacje, które stają się celem dezinformacji, mogą stać się dla grantodawców „problematyczne”, a dla współpracowników „obciążające”, co wpływa na decyzje finansowe i możliwość realizacji projektów.
Niektóre organizacje obserwują spadek liczby wolontariuszy czy osób przekazujących darowizny, którzy mogą obawiać się ataków w sieci lub konsekwencji za udzielane wsparcie. W skrajnych przypadkach dezinformacja może prowadzić do autocenzury – organizacje i aktywiści ograniczają działania w obawie przed kolejną falą ataków.
Trzeba być silnym i świadomym
Sytuacja jest trudna, ale przecież nie beznadziejna. O ile, wraz z rozwojem mediów społecznościowych, dezinformacja jest dużo bardzie uciążliwa, dla wielu organizacji to nie pierwsze spotkanie z tym zjawiskiem. Od wielu lat pojawiają się przecież zarzuty o „ekoterroryzm”, rzekome zarabianie ponad miarę czy reprezentowanie politycznych interesów. Wiele organizacji wie, jak temu przeciwdziałać, ale zawsze dobrze jest przypomnieć, jak robić to najbardziej skutecznie.
Pierwszym krokiem jest świadome zarządzanie reputacją. Organizacje powinny analizować swoją obecność w sieci, monitorować wzmianki oraz identyfikować momenty, w których zaczynają pojawiać się nietypowe, skoordynowane narracje. Nie chodzi o reagowanie na każdy negatywny komentarz (nie warto poświęcać na to czasu), ale o wczesne wychwytywanie sygnałów ostrzegawczych i niebezpiecznych trendów.
Drugim elementem jest – i tu też bez żadnych niespodzianek - przejrzystość. Jasne prezentowanie źródeł finansowania, sposobów działania, zasad współpracy i efektów pracy to najlepsza odpowiedź przeciwko manipulacjom. Transparentność nie zapobiega atakom, ale znacząco obniża ich skuteczność, bo pozbawia je wiarygodności. Odpowiedzią na kłamstwo może być tylko prawda.
No i wreszcie trzecie, niezwykle istotne działanie. Wiem, że przy ogromnym obciążeniu i małych zasobach jest to piekielnie trudne, ale bardzo ważne jest także znalezienie czasu na budowanie kompetencji wewnątrz organizacji. Szkolenia z rozpoznawania dezinformacji, procedury reagowania kryzysowego, a także podstawowa wiedza z zakresu cyberbezpieczeństwa stają się niezbędnym elementem profesjonalnego działania. Tu nie ma drogi na skróty. Podobnie jak wypracowanie zasad komunikacji – kto odpowiada za reakcję, w jakim tonie, w jakich kanałach, kiedy nie reagować, a kiedy wydać stanowisko. To wszystko trzeba nie tylko opracować, ale i w miarę regularnie ćwiczyć.
Nie należy również zapominać o budowaniu sieci wsparcia. Organizacje rzadko są atakowane w pojedynkę – zazwyczaj kampanie dotykają całych środowisk tematycznych, takich jak organizacje migracyjne, ekologiczne czy prawo-człowiecze, chociaż akcje przeciwko WOŚP dowodzą, że ofiarą mogą stać się również organizacje charytatywne. Koalicje, wspólne komunikaty i wymiana wiedzy zwiększają odporność całego sektora.
Odporność demokratyczna zaczyna się od organizacji społecznych
Dezinformacja nie jest zjawiskiem, które „przejdzie samo”. To narzędzie, które zmienia debatę publiczną, podważa zaufanie i utrudnia rozwiązywanie realnych problemów społecznych.
Organizacje społeczne, choć często stają się celem ataków, mają jednocześnie unikalny potencjał – potrafią budować relacje, tłumaczyć złożone zjawiska i działać lokalnie. Dlatego wspieranie organizacji również w tym obszarze to nie tylko wzmacnianie ich odporności, ale to inwestycja w jakość debaty publicznej i siłę całego społeczeństwa obywatelskiego.
I już zupełnie na sam koniec. Oczywiście i niestety zdarzają się organizacje, a w zasadzie ludzie, którzy wykorzystują tę formę prawną do nieuczciwych praktyk, dając tym samym pretekst do ataków na „pozarządówkę”. Powinniśmy o tym też otwarcie mówić i piętnować rzeczywiście „interesowne” organizacje, a tym samym wzmacniać wiarygodność i odporność całego sektora oraz społeczeństwa obywatelskiego.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.