Jak wykorzystywać fotografię w działaniach organizacji społecznych?
Obraz bywa wart tysiąca słów – to powiedzenie jest dziś aktualne jak nigdy. W dobie AI i generowania treści rośnie wartość autentycznych zdjęć. Dlaczego fotografia jest nadal ważna? Jak wykorzystywać ją z taktem i dbałością o osoby fotografowane oraz autorów zdjęć? Gdzie publikować a czego unikać? Oto kilka wskazówek dla początkujących oraz tych, którzy chcą wykorzystać w pełni potencjał fotografii w działaniach organizacji pozarządowych.
Czy fotografia ma jeszcze sens?
To pytanie może wydać się kontrowersyjne, ale współcześnie na pewno jest zasadne. Powodem jest oczywiście galopujący rozwój generatywnej sztucznej inteligencji i tworzonych w oparciu o tę technologię narzędzi. Wystarczy przecież kilka promptów i jesteśmy w stanie wygenerować dowolny obraz. Bez kosztownego sprzętu, pracy wielu ludzi (też kosztownej) i masy czasu potrzebnego na organizację sesji i obróbkę zdjęć. To oczywiście prawda. Ale czy cała? Nie do końca. Bardzo dobrze jest wiedzieć jak generować obrazy w Microsoft Copilot czy innym narzędziu AI. To niezaprzeczalnie cenne i warte nauki. Ale nie odpowie na wszystkie potrzeby komunikacyjne organizacji. Niektóre zaspokoi tylko tradycyjna, choć pewnie i tak cyfrowa, fotografia.
Dlaczego warto zająć się fotografią?
Ponieważ może ona pełnić w Twojej organizacji bardzo ważne funkcje. Posiadanie dedykowanych i zgodnych z duchem organizacji materiałów wizualnych dostarczy wielu korzyści. I niekoniecznie mam na myśli profesjonalne zdjęcia tworzone przez zawodowców (choć też oczywiście są mile widziane).
Bardziej chodzi o fotografie robione samodzielnie wewnątrz organizacji, podczas jej wydarzeń, przy okazji realizacji misji. Robione przez wyznaczone do tego osoby, ale też przez wszystkich, którym uda się uchwycić ciekawy kadr. Nie jest do tego potrzebny drogi sprzęt, dzisiaj wystarczy przeciętny smartfon (nie mówiąc o tych najnowszych, których wbudowane aparaty są zdecydowanie lepsze niż cyfrowy sprzęt sprzed lat).
Fotografia daje wiarygodność
Ludzie lubią wiedzieć, że ich pomoc trafia do konkretnych osób albo rozwiązuje problem w danym miejscu i czasie. Pokazanie tego, z czym mierzy się dana organizacja, uwiarygadnia ją w oczach otoczenia – kandydatów i kandydatek do wolontariatu, darczyńców, firm i mediów.
Opowiadając o degradacji środowiska lub o zwierzętach w schronisku można wzmocnić przekaz dokumentacją fotograficzną. Zdjęcia pokazują, że dany problem jest realny i dotyczy konkretnych ludzi, zwierząt czy miejsc. Przestaje być abstrakcyjny i bezosobowy, zaczyna działać na wyobraźnię i skłania do działania.
Zdjęcia jako kronika, dokument, świadectwo
Każda organizacja kiedyś zaczyna i od początku buduje swoją historię. Co pomaga ją tworzyć? Świadectwa w formie pisemnej oraz wizualnej.
Organizujecie wydarzenie? Róbcie zdjęcia. Rozdajecie dary, edukujecie, wspieracie poszkodowanych? Uwieczniajcie to na fotografii. Po krótkim czasie będziecie dysponować materiałem, który nie tylko będzie budował Waszą historię. Będzie też stanowił kapitał, który można wykorzystać w przyszłości. Publicznie, ale i prywatnie, jako baza do wspomnień. Na pytanie o to, czym się zajmujecie, będziecie mogli odpowiedzieć, pokazując relacje z przeszłych wydarzeń. To działa o wiele lepiej niż słowne deklaracje…
Rozgłos dzięki obrazom
… także w relacjach z mediami, które dla każdej organizacji powinny być bardzo ważne. W czasach, gdy ludzie czytają coraz mniej, docieranie do mediów za pomocą obrazu jest kluczowe.
Jeśli dostarczycie dziennikarzom gotowe do publikacji pliki, materiał o Was opublikują znacznie chętniej niż w sytuacji, w której musieliby się trudzić pozyskaniem zdjęcia lub znalezieniem go na stocku. Te ostatnie zresztą nie oddadzą specyfiki Waszej pracy, nie warto więc z nich często korzystać. Lepszym rozwiązaniem jest przygotowanie przekrojowego zestawu zdjęć z Waszej działalności zamieszczonego w sekcji „do pobrania” dla mediów na stronie (mogą się tu znaleźć też portrety członków oraz inne materiały wizualne np. logotyp).
Fotografia buduje pożądany wizerunek
Samodzielnie tworząc i dystrybuując zdjęcia, budujecie oczekiwany wizerunek swojej organizacji. Nie zostawiacie postrzegania jej przez otoczenie przypadkowi, nie zmuszacie ludzi do snucia domysłów na Wasz temat. Mając swoje własne zdjęcia świadomie kształtujecie to, jak jesteście postrzegani. I osiągacie swoje cele. Nie tylko statutowe, ale też rekrutacyjne czy fundraisingowe. Przyciągacie ludzi, których przekonuje opowiadana przez Was historia. Przekonujecie firmy, które chcą wesprzeć podmiot taki, jak Wasz. Budujecie zaufanie i angażujecie do działania, właśnie dzięki temu, że dokładnie pokazujecie, co robicie i w jaki sposób.
Jak więc praktycznie korzystać z fotografii w komunikacji NGO?
Bez obaw, nie mam na myśli kwestii związanych z fotograficzną teorią. Ustaliliśmy już, że do przedstawianych tu celów wystarczy telefon. Choć oczywiście, jeśli będziecie mieli w szeregach fana fotografii z lustrzanką, otworzy to przed Wami większe możliwości. W każdym jednak wypadku trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii, których zaopiekowanie pozwoli na efektywne i bezproblemowe korzystanie ze zrobionych zdjęć. Warto o nie zadbać zawczasu, by nie dopuścić do sytuacji, które pożerają czas i energię.
Takt i wyczucie
Często organizacje zajmują się problemami, które budzą wiele emocji. Nie chodzi nawet o to, że są one kontrowersyjne. Bardziej o ładunek emocjonalny, który ze sobą niosą. Bezdomne zwierzęta, samotni seniorzy, głodne lub chore dzieci budzą współczucie, litość, chwytają za serce. Decydując się na ich pokazywanie na fotografiach trzeba w pierwszej kolejności dbać o ich dobro. Nie epatować cierpieniem, unikać drastycznych scen, zadbać o godność tych, którzy są bohaterami zdjęcia. Pamiętać przy tym należy o odbiorcach i ich wrażliwości. Jeśli ich oczom ukażą się obrazy zbyt sugestywne, mogą nie chcieć więcej ich oglądać. Wskutek tego nie będą angażowali się w pomoc danej organizacji.
Pamiętam z dzieciństwa zdjęcia obdartych ze skóry lisów czy innych zwierząt futerkowych, nie pamiętam niestety, o jakie zwierzęta chodziło i gdzie widziałem te publikacje, ale same obrazy mam w pamięci do dziś. Nie jestem pewien, czy chciałbym, by oglądały je dzieci. Problem jest oczywiście palący, wydaje mi się jednak, że można o nim mówić tak, jak na poniższym zdjęciu. Pokazując uśmiechnięte zwierzę, kojarzące się z radosnym życiem, a nie bolesną śmiercią.
Celem organizacji pozarządowych jest w moim rozumieniu niesienie pomocy potrzebującym – doprowadzenie ich do tak pozytywnego stanu, jak to tylko możliwe. Myślę więc, że osoby chore warto pokazać tak, by dawały nadzieję innym, niekoniecznie potęgowały poczucie beznadziei. Dobrym przykładem jest inicjatywa Wings For Life, której celem jest zbieranie pieniędzy na badania nad sposobami leczenia przerwanego rdzenia kręgowego. Coroczny bieg cechuje się pozytywną atmosferą, którą widać na fotografiach.
Miejsce publikacji
Czym innym jest nasza własna strona internetowa, a czym innym media tradycyjne lub społecznościowe. U siebie możemy publikować, kolokwialnie mówiąc, co chcemy (pamiętając o takcie i wyczuciu). W socialach decyduje algorytm i zasady serwisu, a w mediach tradycyjnych redaktor. Jeśli chcemy w nich zaistnieć, musimy dostarczać zdjęcia akceptowane przez publiczność szerszą niż sami nasi zwolennicy. Pamiętajmy – wzbudzanie emocji to jedno, a wywoływanie strachu czy zgorszenia to drugie. Na dobre nam na pewno nie wyjdzie. Szczególnie w momencie, gdy odbiorca szuka czegoś zupełnie innego. Wchodzi na Onet, WP czy nawet Pudelka i widzi smutne zdjęcia bardzo chorych dzieci proszących o pomoc. Ludzie wolą je ominąć niż kliknąć w taką reklamę (bo są to bardzo często reklamy).
Korzystanie z performance marketingu, czyli publikowanie reklam takich jak wyżej, może być strzałem w stopę nie tylko z powodu treści komunikatu. Może rodzić pytania o finanse i przypuszczenia typu „reklama w ogólnopolskim serwisie kosztuje, skoro NGO stać na nią, to może nie jest tak potrzebująca, jak twierdzi?”. Kiedyś napisałem do jednej prozwierzęcej organizacji reklamującej się właśnie w takim miejscu, dostałem odpowiedź, że wydawcy użyczają swojej powierzchni tego typu organizacjom. Moje wątpliwości rozwiano, ale nie każdy o takiej współpracy na linii wydawca – organizacja społeczna wie.
Dobór środków wyrazu
Skoro wiemy już co i gdzie publikować, trzeba zastanowić się nad tym, jak to robić. Mam na myśli kwestie formalne, których określenie pomoże w zachowaniu spójności oraz odróżnieniu się od innych organizacji. Zastanówcie się jak najlepiej ująć na fotografii ideę Waszej działalności. W kolorze? W czerni i bieli? A może w jeszcze inny sposób?
Sama forma robienia zdjęć może stać się wizytówką Waszej organizacji, podobnie jak użycie określonych kolorów czy sformułowań tekstowych. Zdecydujcie, czy pokazujecie ludzi, a jeśli tak, to w jaki sposób. Z daleka, z bliska, z uwzględnieniem twarzy? Wasze zdjęcia mają być narzędziem, zdefiniujcie emocje, które chcecie na nich pokazywać. Będą chwytać za serce i skłaniać do zaangażowania się w pomoc czy budzić podziw ilustrując efekty Waszych działań? A może to i to, zależnie od kontekstu? Decyzje należą do Was, ważne by były przemyślane.
I sprawdzone, najlepiej wśród potencjalnych odbiorców. Bo nasza własna perspektywa bywa ukierunkowana, może nie być obiektywna. Posłużę się przykładem. Poniżej widać zdjęcie wraz z komunikatem. Pomyślcie proszę, na co według Was zbierane są w tym wypadku pieniądze.
Moja pierwsza myśl dotyczy kościołów rozumianych jako budynki. Osobiście niekoniecznie wsparłbym tę inicjatywę. Ale po wejściu w zbiórkę widzimy już co innego. Listę konkretnych celów, w których dominuje pomoc podopiecznym organizacji kościelnych. Dla mnie różnica jest diametralna, podejrzewam, że dla wielu osób również. Może, zamiast zdjęcia kościoła, warto by pokazać podopiecznych DPS-u?
Zgoda na wykorzystanie wizerunku
Nie bez powodu wspomniałem o decyzji dotyczącej pokazywania na zdjęciach twarzy ludzi, z którymi organizacja ma do czynienia (wolontariusze, beneficjenci, darczyńcy). Publikowanie wizerunku osób w sieci (a dzieci w szczególności) jest regulowane prawnie (a w sieci nic nie ginie!), konieczna jest więc zgoda bohatera zdjęcia na jego wykorzystanie. Zajmowanie się tym po każdym evencie czy spotkaniu byłoby męczące, najlepiej więc przygotować formularz zgody na wykorzystanie wizerunku, który na początku współpracy zobowiązany będzie podpisać wolontariusz czy beneficjent. Ta praca, wykonana raz a dobrze, zaoszczędzi sporo czasu w dłuższej perspektywie. Szczególnie gdy dana osoba zdecyduje się odejść z organizacji. Odpowiednia zgoda pozwoli Wam na dalsze korzystanie ze zdjęć, na których widnieje.
Kilkanaście lat temu współpracowałem ze Stowarzyszeniem WIOSNA, działałem w Akademii Przyszłości. Przystępując do programu i dzieci, i wolontariusze podpisywali zgody na wykorzystanie ich wizerunku. Sam zresztą też taką zgodę podpisałem, chociaż zdjęcia częściej robiłem niż byłem na nich obecny. Wierzę, że obecnie ta praktyka jest nadal aktualna, bez obaw więc oglądam zdjęcia publikowane na Instagramie Akademii czy siostrzanego projektu Wiosny – Szlachetnej Paczki. Tutaj publikowane są wizerunki beneficjentów pomocy materialnej udzielonej w ramach projektu.
Autorstwo
Zgoda na korzystanie ze zdjęć musi zostać też podpisana z ich autorem. Bardzo często nikt na początku o tym nie myśli (ani autor, ani organizacja), a zgrzyt następuje, gdy wskutek różnorakich okoliczności fotograf decyduje się wybrać inną ścieżkę swojego rozwoju. Bywa, że cofa słowną zgodę na korzystanie ze swoich prac i muszą one zniknąć ze strony WWW organizacji. A zgoda pisemna reguluje także takie okoliczności. Podobnie jak prawa autorskie. Wiadomo, że prawdopodobnie o prawach majątkowych nie ma tutaj mowy, natomiast osobiste prawa autorskie (czyli to, kto jest podpisany jako autor zdjęcia) muszą być respektowane.
Świetnym przykładem organizacji, która zawsze (nie boję się użyć tego słowa) dba o uwzględnienie informacji o autorach wykorzystywanych przez siebie zdjęć jest WOŚP. Miałem okazję współprowadzić wiele jej kanałów social media (samej Fundacji, Kręcioły, Pol’and’Rock) i zawsze podpisywaliśmy fotografów, którzy robili dla nas zdjęcia. Używaliśmy nazwisk, ale też linkowaliśmy do ich fanpage’y czy kont na Instagramie, jeśli je posiadali.
Od czasu tamtych doświadczeń odruchowo szukam przy zdjęciach podpisu ich autora. Czasem faktycznie je znajduję (jak niżej, w lewym dolnym rogu zdjęcia), ale często tych informacji nadal brakuje.
Fotografia w pracy NGO – podsumowanie
Róbcie zdjęcia! Po prostu. Jeśli nie aparatem, to telefonem. Początki mogą być trudne a efekty dalekie od pożądanych, ale z czasem nabierzecie wprawy, a zdjęcia będą stanowiły świetne archiwum Waszej działalności i narzędzie do jej rozwijania oczach sponsorów i kandydatów na wolontariuszy. Pamiętajcie jednak przy tym o etyce i kilku kwestiach prawnych, których zaopiekowanie ułatwi Wam życie. Szanujcie tych, którym zdjęcia robicie i tych, którzy je tworzą. I korzystajcie z nich zgodnie ze strategią komunikacji Waszej organizacji.
Przeczytaj także:
- Branding w NGO: Jak stworzyć markę, której ludzie zaufają?
- Marka osobista w NGO – jak zacząć budowanie wizerunku społecznika / społeczniczki?
- Stwórz niezapomnianą opowieść – storytelling w NGO – 5 kroków do sukcesu
- Wizerunek dzieci w Internecie – poradnik dla organizacji społecznych
Albo rozpocznij bezpłatny kurs:
InstaKaruzele: jak tworzyć angażujące treści na Instagramie
Interesujesz się nowymi technologiami i chcesz w oparciu o nie rozwijać swoją organizację? Zajrzyj również na blog Sektora 3.0 i dołącz do naszego newslettera, by nie przegapić kolejnych przydatnych tekstów. Zapraszamy!
Źródło: Sektor 3.0