Dwa tygodnie temu rozmawialiśmy z wiceprezes stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska Katarzyną Batko-Tołuć na temat niedawno uruchomionego projektu sprawdzamyjakjest.pl. W projektowaniu narzędzia pomagała im fundacja Gerere – specjaliści od grywalizacji. O tym, jak wyglądał proces projektowania narzędzi i jak angażować społeczność do działania, opowiada Jacek Siadkowski – prezes fundacji Gerere.
Przeczytaj rozmowę z Katarzyną Batko-Tołuć o narzędziu sprawdzamyjakjest.pl:
Sieć Obywatelska Watchdog Polska sprawdza, jak jest
Filip Żyro: – Jak została zaprojektowana grywalizacja przez Gerere w sprawdzamyjakjest.pl? Po co w ogóle ten komponent?
Jacek Siadkowski: – Grywalizacja ma proste zadanie – sprawić, aby mozolne przeglądanie bardzo podobnych dokumentów było fajne i motywujące. Łatwiej jednak powiedzieć niż zrobić – wbrew obiegowej opinii nie wystarczy dać ludziom punktów, aby chętniej wykonywali zadania, a grywalizacja nie zawsze musi opierać się na rywalizacji.
Dobra grywalizacja musi odpowiadać na motywacje i potrzeby motywacyjne odbiorców.
Projektowanie grywalizacji zawsze zaczynamy od intensywnego Design Sprintu. Przez pięć dni mapujemy cele, badamy grupę docelową, budujemy strategię zaangażowania (m.in. jak długo chcemy angażować graczy, czy chcemy, aby rywalizowali czy współpracowali ze sobą, etc), wymyślamy koncepcję i testujemy ją z przyszłymi graczami.
W sprawdzamyjakjest.pl etap wczesnego projektowania był bardzo wymagający – bo w badaniach szybko okazało się, że grupa docelowa o największym potencjale to… Wykopowicze. Ludzie z bardzo dużą energią do kontrolowania władzy, lubiący gry, bardzo skoncentrowani przed komputerami. Ale też ludzie funkcjonujący w pewnej subkulturze, do której musieliśmy trafić.
Pierwsza koncepcja gry była bardzo rozbudowana. Wydawało nam się, że mechaniki zaawansowanego drzewka rozwoju swojej postaci będą dawać graczom dużo możliwości do wykazania się. Ale w testach szybko okazało się, że się mylimy. Wykopowicze powiedzieli, że mechaniki są ciekawe, ale dają im poczucie bycia manipulowanymi – woleli być nagradzani za wysiłek, a nie motywowani marchewką.
Dlatego postanowiliśmy skupić się na kilku kluczowych mechanikach odpowiadających na najwyraźniejsze insighty motywacyjne z badań. Gracze zgodnie mówili, że potrzebują mieć poczucie bycia członkiem silnej społeczności, lubią kolekcjonować osiągnięcia i być doceniani, dlatego postawiliśmy na mechaniki wyróżniania najbardziej zaangażowanych graczy, zabawne odznaki i narrację psów w okularach znanych z internetowych memów.
Wdrożenie zadziałało. Gracze za zaangażowanie w analizę dokumentów dostają szybką informację zwrotną, pokazującą ich wynik i zgodność odpowiedzi z pozostałymi graczami. Po osiągnięciu progów zgodności, otrzymują doceniające odznaki, takie jak „Szybki jak Bulterier”, a także wzmiankę o ich roli na stronie w sekcji „Mistrzowie i Mistrzynie Kampanii”. Oprócz tego prowadzimy z nimi regularny dialog o tym, jak rozwijać projekt, np. nazwę i logo projektu wybrali właśnie oni.
To bardzo ciekawe, ale te super proste mechaniki naprawdę wciągają ludzi, a niektórzy w drodze po najwyższą odznakę potrafią przejrzeć jednego dnia ponad sto dokumentów – prawie wszystkie poprawnie.
Dzisiaj, po wywiadach z użytkownikami, wiemy już, że powinniśmy rozwinąć grywalizację o mądrze zbudowane rankingi oraz możliwość przeglądania dokumentów z konkretnego regionu. Wdrożenie wkrótce!
W jaki sposób sprawdzacie, że uzyskane dane są wiarygodne?
– Mamy to szczęście, że współpracują z nami świetni specjaliści. W przypadku „Sprawdzamy Jak Jest” wykorzystaliśmy backendowy silnik crowdsourcingowy, zbudowany i rozwijany przez Wojtka Włodarczyka i Dagmarę Dziedzic. Silnik został zbudowany na potrzeby badań naukowych w obszarze analizy języka naturalnego (tzn. Natural Language Processing) i skuteczności procesów e-learningowych. Podobne technologie wykorzystują duże firmy, takie jak Amazon, do zdobywania danych, które później wykorzystywane są w trenowaniu sztucznej inteligencji. Różnica pomiędzy nami a Amazonem jest taka, że dla Amazona ludzie rozwiązują zadania za pieniądze, a u nas, dzięki grywalizacji, za darmo.
Silnik rozwijany przez Wojtka i Dagmarę w uproszczeniu porównuje odpowiedzi użytkowników i stosując specjalne algorytmy statystyczne (m.in. miary zgodności) ocenia, czy użytkownicy osiągnęli zgodność odpowiedzi. Jeśli trzy osoby wybiorą tę samą odpowiedź, to wiemy, że dane są zgodne. Ale jeśli każdy z użytkowników wybierze inną odpowiedź, to pytanie przechodzi do zaawansowanej analizy – gdzie odpowiada siedem osób. Jeśli większość z nich się zgadza, mamy zgodność. Ale jeśli wciąż jest problem, dokument trafia do oceny eksperckiej, której dokonuje zespół Sieci Obywatelskiej.
Silnik na bieżąco się rozwija, a algorytm w niedalekiej przyszłości będzie uwzględniał m.in. poziom zaufania użytkownika, czyli przyzna wyższą wagę odpowiedziom użytkowników, którzy przejrzeli poprawnie bardzo dużo dokumentów.
Widać, że sprawdzamyjakjest.pl chce zaangażować społeczność do projektu. Jaki jest wasz pomysł na aktywną postawę obywateli, którzy jednocześnie są internautami?
– Od sześciu lat angażujemy ludzi do działań społecznych przez internet. Zrealizowaliśmy kilka ogólnopolskich projektów, które pozwoliły nam wyciągnąć bardzo klarowny wniosek:
Współtworzenie i współrozwijanie grywalizacji ze społecznością kilkukrotnie zwiększa jej zaangażowanie.
Przed rozpoczęciem prac projektowych wykonaliśmy też badanie grupy docelowej, która oceniała, co najbardziej motywuje ją do działania dla innych. Najczęściej ludzie mówili, że kręci bycie ich częścią silnej społeczności, która ma przełożenie na rzeczywistość.
Przykładem dla nas jest tu środowisko twórców gier. Game Developerzy angażują fanów od wczesnych etapów powstawania gry – pokazują pierwsze grafiki, konsultują wygląd postaci, pokazują filmy z przebiegu gry. Dzięki temu podgrzewają atmosferę i tworzą środowisko fanowskie jeszcze zanim gra powstanie. Ten sam efekt chcemy osiągnąć w sprawdzamyjakjest.pl.
No i na koniec jest oczywisty plus – większa społeczność to więcej użytkowników, a bardziej zaangażowana społeczność, to więcej użytkowników, którzy mają doświadczenie w analizowaniu dokumentów. Dzięki temu pozyskujemy więcej i bardziej wartościowych danych.
Źródło: Sektor 3.0