Czy nowe partie polityczne będą skuteczne we włączaniu obywateli w procesy podejmowania decyzji? Bez praktycznego doświadczenia we własnych szeregach, to w praktyce niemożliwe.
Bardziej od powoływania nowych partii potrzebujemy nowej jakości w polityce. Zakładanie organizacji politycznych, jest bez wątpienia jednym z fundamentalnych praw demokracji. Kibicuję każdemu rodzajowi aktywności obywatelskiej. Ale samo założenie nowej partii czy dołączenie do już istniejącej nie wystarczy. Musimy przemodelować ich sposób funkcjonowania.
Inna jakość w polityce jest możliwa
Mam dość! Powiedziała Marianna Schreiber i zapowiedziała założenie partii pod tą samą nazwą. Polacy muszą mieć partie polityczną w centrum sceny politycznej i dlatego część parlamentarzystów niezależnych złożyło dokumenty rejestracyjne nowej partii. Podobne tendencje występują w Polsce od lat. Nie jest nam chwilowo po drodze z dotychczasowymi towarzyszami partyjnymi? Założymy partię. Tak powstała np. Solidarna Polska, która niby wchodzi w skład koalicji rządzącej, ale stara się na każdym kroku podkreślić swoją niezależność, choć sama cieszy się bardzo umiarkowanym poparciem.
Po co partii członkowie?
Ale nawet nie w niszowości problem. Od czegoś trzeba zacząć – trudno spodziewać się, że już na początku partyjnej działalności, Polki i Polacy masowo rzucą się do poparcia nowego aktora na scenie. A nawet jeśli sondaże w początkowej fazie funkcjonowania partii wystrzelą pod sufit, to utrzymanie tego poparcia i stworzenie stabilnych struktur przerasta większość politycznych aktywistów. Z prostego powodu.
Nie myśli się o tym by partia (czy jak niektórzy politycy wolą nazywać ją ruchem, porozumieniem, akcją, itp.) skupiała się na tworzeniu autentycznego zaangażowania swoich wyborców i miała plan na jego podtrzymywanie.
I nie chodzi tu o polityczne synekury, które wiążą działaczy z wierchuszką, ale wypracowanie przestrzeni dla oddolnego wpływu członków na partie.
Działanie przez doświadczenie
W jaki sposób politycy mają tworzyć bardziej otwarte i partycypacyjne państwo, jeśli sami nie mają takich doświadczeń.
Partie mają raczej spełniać ich ambicje i nie być miejscem wewnętrznych debat. Ten problem dotyczy również tych, którzy pod hasłem walki w partyjnictwem podobny model wprowadzają w swoich „ruchach” czy „porozumieniach”. Taki model (braku) zaangażowania po prostu „przylepił” się do współczesnej aktywności politycznej.
Zachodnia polityka nie jest wolna od podobnych obciążeń, ale z lekką zazdrością patrzę na wybory lidera brytyjskiej Partii Konserwatywnej, w trakcie których ścierają się poglądy kandydatów, a dyskusje o kierunkach jej rozwoju przenoszą się do najniższych kręgów jej zwolenników. Muszę oddać sprawiedliwość tym którzy próbują zaszczepić podobny obraz w Polsce, ale najczęściej pozostaje to w sferze deklaracji, a nie autentycznej troski. Historia też nas uczy, że skupione wokół silnego lidera organizacje polityczne mogą być skuteczne w dojściu do władzy.
Ale czy będą skuteczne we włączaniu obywateli w procesy podejmowania decyzji? Bez praktycznego doświadczenia we własnych szeregach, to w praktyce niemożliwe.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: PrAwokacje Izdebskiego w ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.