Musimy zmniejszyć różnice płci w edukacji [komentarz Gulczyńskiego]
Trzeba wypracować takie metody i programy, które będą szczególnie nastawione na potrzeby chłopców – zwłaszcza z klasy ludowej, pochodzących z rodzin o niższym kapitale kulturowym – a jednocześnie nie będą ich stawiały w pozycji ofiary.
Na dziesięciu młodych mężczyzn z wykształceniem wyższym przypada prawie szesnaście kobiet. To stosunkowo nowe zjawisko – ogromna różnica między kobietami a mężczyznami powstała w ciągu ostatnich 25 lat, wraz z upowszechnieniem wykształcenia wyższego. Różnica między kobietami a mężczyznami wynosi dzisiaj aż 20 punktów procentowych – to znaczy, że co piąty mężczyzna obserwuje, jak jego siostra czy kuzynka kończy studia, a on nie.
Pogłębiająca się „odwrócona luka płci”
Najczęstszą reakcją na te dane – po opanowaniu zdziwienia skalą dysproporcji – jest zrzucenie winy na wybory mężczyzn: „Przecież nikt im nie broni studiować”. I rzeczywiście – wydaje się, że mężczyźni mają takie same możliwości kontynuowania edukacji w Polsce jak kobiety.
Wybory edukacyjne nie są jednak w pełni swobodne. Po pierwsze, chłopcy osiągają wyraźnie gorsze wyniki w szkole. Jedyna istotna różnica między średnimi wynikami chłopców i dziewczynek dotyczy czytania i języka polskiego. Najbardziej widoczne są różnice wśród najsłabszych uczniów.
Co piąty chłopiec jest funkcjonalnym analfabetą – trudność sprawia mu zrozumienie ulotki albo ocena wiarygodności tekstu. Wśród dziewcząt ten problem jest dwa razy rzadszy.
Podobne różnice występują wśród dorosłych. Wielu chłopców nie ma więc skąd czerpać dobrego przykładu.
Po drugie, krótkoterminowe perspektywy – możliwość szybkiego, niezłego zarobku np. w zawodzie wykonywanym przez ojca i niewymagającym formalnego wykształcenia ani zaawansowanych umiejętności – mogą u chłopców przeważać nad chęcią długoterminowego rozwoju.
Drugą reakcją na informację o tak dużych nierównościach jest pytanie: „No i co z tego? Widocznie chłopcy tak mają, że słabiej się uczą, więc dlaczego mielibyśmy to zmieniać?”. Ale studia to nie tylko dyplom w ramce i lepsze zarobki. To także szeroko rozumiana socjalizacja – nawiązanie kontaktów, przywyknięcie do naukowego sposobu myślenia czy możliwość wyjazdu na Erasmusa (z której dwukrotnie częściej korzystają kobiety). Ale także – zwłaszcza na niedocenianych dziś i zdominowanych przez kobiety studiach humanistycznych i społecznych – możliwość zdobycia tzw. kompetencji miękkich, które mogą zapewnić w przyszłości zdolność adaptacji do kryzysów gospodarczych, automatyzacji, globalizacji czy transformacji w stronę gospodarki opartej na wiedzy.
W związku z pogłębiającą się „odwróconą luką płci” w edukacji wszystkie te czynniki przykładają się do coraz większego rozdźwięku między oczekiwaniami i światopoglądem kobiet i mężczyzn młodego pokolenia.
Paradoksalnie, mimo „zbliżania się do równości płci”, one i oni żyją w coraz bardziej odległych światach. Odbija się to na obserwowanej od kilku lat polaryzacji politycznej młodzieży, z silnym podziałem między płcie.
Co w takim razie możemy zrobić?
Jeśli zgadzamy się już, że nie możemy dopuścić do powielania tak wielkich różnic w kolejnych rocznikach chłopców i dziewcząt, pora zadać pytanie: co w takim razie możemy zrobić? Wypominanie chłopcom „toksycznej męskości”, „kosztów męskich przywilejów” i „patriarchatu” w niczym nie pomoże ani im, ani ich rówieśniczkom.
Pomóc mogą prawdziwe rozwiązania systemowe. Poza tymi, które postulowane są od dawna (jak poprawa zarobków nauczycieli i prestiżu zawodu czy zmniejszenie klas), warto zmienić sposób myślenia o szkolnych lekturach, tak by uczniowie byli zachęcani do czytania bardziej niż rozliczani z odhaczenia wybranych pozycji. Czytelnictwo powinni też promować wuefiści i trenerzy oraz nauczyciele innych przedmiotów, podrzucając uczniom książki, które mogą ich zainteresować, a nie są szkolnymi lekturami. Innym rozwiązaniem zasługującym na przetestowanie w formie pilotażu jest edukacja w grupach jednopłciowych (przynajmniej w niektórych klasach lub na wybranych przedmiotach).
Ale ważną rolę mają do odegrania także organizacje pozarządowe. Oczywiście trudno sobie dziś wyobrazić programy skierowane wyłącznie do chłopców. Po pierwsze ze względu na polityczną presję, by dziewczynki i kobiety nie były z niczego wykluczane. Po drugie – ponieważ dla chłopców rola grupy wymagającej szczególnej pomocy może być trudna do zaakceptowania.
Tak więc trzeba wypracować takie metody i programy, które będą szczególnie nastawione na potrzeby chłopców – zwłaszcza z klasy ludowej, pochodzących z rodzin o niższym kapitale kulturowym – a jednocześnie nie będą ich stawiały w pozycji ofiary.
Jeśli poświęcamy tak wiele uwagi pobudzaniu zainteresowania młodych kobiet informatyką i robieniu przez nie kariery w zawodach inżynieryjnych, tym bardziej powinniśmy zająć się zupełnie podstawowymi, masowymi problemami chłopców. Nie ma powodu, by 18-latków uważać za uprzywilejowanych względem 18-latek osiągających lepsze rezultaty i pozostawiać ich samych sobie. Niezależnie od płci, nastolatkowie w takim samym stopniu podlegają normom społecznym. Trudno obarczać chłopców większą od dziewcząt odpowiedzialnością za swoje wybory – nawet jeśli uznamy je za skutki patriarchatu.
Więcej o przyczynach i skutkach tych nierówności oraz o możliwych kierunkach interwencji i ich uzasadnieniach można przeczytać w wydanym przez Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego raporcie mojego autorstwa pt. „Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce”.
Michał Gulczyński – doktorant w dziedzinie polityki publicznej i administracji na Uniwersytecie Bocconiego w Mediolanie. Autor raportu "Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce". Prowadzi badania na temat płci i demografii w polityce. Ukończył ekonomię międzynarodową i iberystykę w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim, studia wschodnioeuropejskie na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim oraz europejskie studia interdyscyplinarne w Kolegium Europejskim w Natolinie. Twórca strony iberoameryka.com. Członek Collegium Invisibile. Zaangażowany w liczne projekty edukacyjne.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.