Mirosław Sielatycki: Być z przodu, nikogo nie zostawiając z tyłu
– Wzajemna informacja, ustalenie trwałych form komunikacji, podejmowanie wspólnych działań, informacja zwrotna, wsparcie ze strony władz lokalnych oraz… odwaga – to m.in. jest potrzebne, by szkoły zaufały organizacjom pozarządowym – rozmawiamy z Mirosławem Sielatyckim, zastępcą dyrektora Biura Edukacji w Urzędzie Miasta st. Warszawy.
Magda Dobranowska-Wittels, warszawa.ngo.pl: – W Biurze Edukacji toczą się prace nad polityką edukacyjną m.st Warszawy. Na jakim etapie są te prace?
Mirosław Sielatycki, zastępca dyrektora Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy: – Nad polityką pracuje zespół ekspertów z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk pod kierunkiem profesora Michała Federowicza. Założenia do tego dokumentu były konsultowane na różnych warsztatach, również z organizacjami pozarządowymi, a po przedstawieniu projektu dokumentu odbędą się konsultacje społeczne, także z udziałem NGO-sów. W Warszawie jest to stały zwyczaj, organizacje pozarządowe są reprezentowane we wszystkich kluczowych gremiach, jak też procesach, mających wpływ na warszawską oświatę. Przedstawiciel Komisji Dialogu Społecznego ds. Edukacji zasiada m.in. w Warszawskiej Radzie Edukacyjnej.
Organizacje pełnią przecież ważną rolę w naszym systemie oświatowym, dostarczając wielu cennych projektów, wolontariuszy, pomysłów na rozwój młodych ludzi.
Podkreślimy w zapisach Polityki edukacyjnej istotną rolę trzeciego sektora. Pamiętajmy, że poza polityką edukacyjną, mamy także politykę młodzieżową, społeczną, kulturalną. Tam również rola organizacji jest znacząca. W każdej sferze funkcjonowania miasta NGO-sy są ważne.
A po co Miastu organizacje pozarządowe?
– W odpowiedzi można podać przykłady naszych doświadczeń z okresu pandemicznego, czy te związane z wojną w Ukrainie. Wojna rozpoczęła się 24 lutego 2022, a my już od następnych dni mieliśmy w Warszawie pierwsze autokary pełne uchodźczyń i uchodźców, którzy przyjeżdżali z objętych wojną terenów. Samorząd musiał zapewnić tym potrzebującym osobom miejsca noclegowe, wyżywienie, opiekę zdrowotną, ale z dnia na dzień trzeba było też zorganizować opiekę dla dzieci, z ofertą edukacyjną, kulturalną, pomocą psychologiczną.
Wtedy zwróciliśmy się o pomoc do licznych organizacji pozarządowych. Nie było czasu na tryby konkursowe, czy te wynikających ze specustawy, bo tych przepisów przecież jeszcze nie było. I współpracujące z miastem organizacje pozarządowe, już od następnego dnia, zorganizowały wolontariacko zajęcia dla dzieci uchodźców w czasie, kiedy ich matki załatwiały różne sprawy. Ponad stu wolontariuszy było w ten wielotygodniowy wysiłek zaangażowanych. To się udało dzięki dobrej współpracy samorządowo-pozarządowej, którą zbudowaliśmy w naszym mieście przez poprzednie lata. Potem w niesieniu pomocy uchodźcom mogliśmy działać już w bardziej zinstytucjonalizowany sposób poprzez konkursy, ścieżki wyznaczone specustawą, sprawdzone projekty, korzystanie z różnego potencjału organizacji. Co ważne, pojawiły się również dodatkowe środki z UNICEF-u, których spora część trafiła do organizacji pozarządowych niosących pomoc Ukraińcom.
Chciałabym jeszcze wrócić do polityki edukacyjnej. Poprzedni dokument tego rodzaju obowiązywał do 2020 roku i opierał się na koncepcji uczenia się przez całe życie, poprzez różne formy i w różnych miejscach. W jakim kierunku idą zapisy w nowej polityce?
– Myślenie o uczeniu się w każdym wieku, w każdej formie i w każdym miejscu jest we współczesnym świecie czymś oczywistym. Samorząd ma duży wpływ na system oświatowy od przedszkola do szkoły ponadpodstawowej, łącznie ze żłobkami, które też w pewnym zakresie pełnią funkcję edukacyjną. Na system kształcenia akademickiego mamy pośredni wpływ poprzez różne narzędzia, które Miasto uruchomiło — oferujemy m.in. stypendia doktoranckie, nagrody za najlepsze prace magisterskie i doktorskie poruszające tematykę miejską, system praktyk w urzędzie, wspieramy badania dotyczące sfer ważnych dla Miasta.
Rozwija się również edukacja międzypokoleniowa, która łączą różne pokolenia. Wspieramy Uniwersytety Trzeciego Wieku, chcemy, aby „szare komórki” seniorów były wykorzystywane przez cały czas dla dobra miasta, młodszych kolegów w procesie mentorskim, czy poprzez edukacyjne wsparcie dzieci. W dużym, zaganianym mieście mówimy najczęściej o dzieciach i ich rodzicach, ale należy też dostrzec dużą rolę babć i dziadków w procesie edukacji. Projekty, które kierujemy do seniorów zakładają więc wspólną pracę dziadków z dziećmi. Ewaluacje projektów wskazują, że z bardzo dobrymi rezultatami.
Edukacja toczy się w różnych miejscach, nie tylko w szkole, ale także w całej przestrzeni miasta. Okres pandemii pokazał, że również w przestrzeni wirtualnej, gdyż wówczas dominującą formą nauki była edukacja zdalna. A po pandemii mocno ugruntował się model edukacji hybrydowej. Tego nowego podejścia nauczały się również nasze NGO-sy, choć najbardziej cenimy je w „realu”.
Fundacja Pole Dialogu i Centrum Edukacji Obywatelskiej w 2021 roku przeprowadzili badania dotyczące współpracy szkół i organizacji pozarządowych. Zidentyfikowali problem, który rzutuje na całość tych stosunków, mianowicie: system edukacji jest postrzegany jako rynek usług edukacyjnych. To się przekłada też na kryteria doboru organizacji współpracujących ze szkołami. Polityka edukacyjna Warszawy jest dokumentem powiązanym ze strategią #Warszawa2030, wyznaczającym kierunki w obszarze edukacji. Sama strategia jednak wpisuje się w taką narrację, ponieważ, jak sam Pan wspomniał, edukacja jest tutaj ujęta w części dotyczącej usług. Czy Pana zdaniem takie obawy, że to podejście usługowe dominuje w kontaktach szkół i organizacji jest uzasadnione?
– W Warszawie preferujemy podejście prospołeczne, z tego punku widzenia organizacje pozarządowe możemy traktować jako ważnych „dostawców usług społecznych”. W Strategii rzeczywiście mówimy o usługach, ale ważna jest praktyka, więc gdy przykładowo w Biurze Edukacji ogłaszamy konkursy na wakacyjne wyjazdy dzieci i młodzieży, czy ofertę dla tych, co spędzają część wakacji w mieście w ramach Akcji „Lato w Mieście”, to oferujemy środki tylko dla organizacji pozarządowych. Natomiast inne samorządy często wybierają usługodawcę z rynku komercyjnego. To jest może wygodniejsze podejście, ale
nasze założenie jest takie, aby poza usługą, dobrymi zajęciami dla dzieci, mieć także wartość dodaną, czyli kontakt z organizacją społeczną, naukę zaangażowania społecznego. Dzięki temu mamy uczenie się przez uczestnictwo, kształtowanie umiejętności organizowania się, obserwowanie funkcjonowania stworzonych oddolnie organizacji.
To ważny wymiar obywatelski, społeczny, kulturowy. Tak więc dla nas NGO-sy to nie tylko „dostawcy usług”, ale i „laboratoria zdobywania doświadczenia obywatelskiego ”, jak też „żywe pomoce naukowe w ramach WOS”.
Nasze podejście dobrze oddaje m.in. program Warszawska Aktywna Młodzież, który jest organizowany już po raz dziesiąty. W procedurze konkursowej wybieramy w BE kilka NGO-sów, które redystrybuują środki, po kilka tysięcy zł na jeden projekt, dla nieformalnych grup młodzieży, zgłaszającym się do NGO-sów – operatorów programu po pieniądze na swoje wymarzone, ale i dobrze zaplanowane projekty. To jest właśnie nauka pracy pozarządowej, samoorganizowania się, przekuwania pomysłów w projekty, pozyskiwania na nie środków. To się dobrze sprawdza. Takich projektów mamy corocznie ponad sto. To doświadczenie nabyte w młodości będzie procentowało w dorosłym życiu zawodowym, osobistym i społecznym mieszkańców miasta. To ścieżka do tworzenia w dorosłym życiu start-up-ów.
Polityka edukacyjna jest dokumentem kierunkowym, ważne są jednocześnie dokumenty wykonawcze. Przykładowo funkcjonuje Zarządzenie Prezydenta o udostępnianiu pomieszczeń dla organizacji pozarządowych na preferencyjnych warunkach. Zarządzenie wprost mówi, że organizacja jest ważnym partnerem dla szkoły, co przekłada się na preferencyjne dla organizacji zapisy.
Ale niestety równocześnie mamy w kraju ponawiane próby regulacji obecności organizacji pozarządowych w placówkach oświatowych. Ministerstwo zamierza wprowadzić podmiot zewnętrzny, w tym przypadku kuratora oświaty, jako recenzenta tego jakie projekty pozarządowe mogą być realizowane w szkołach. To jest próba „instytucjonalizowania braku zaufania” zarówno do szkół, jak i organizacji. Próba bardzo szkodliwa. W Warszawie i w innych samorządach terytorialnych budujemy wzajemne zaufanie środowiska oświatowego, pozarządowego i rodzicielskiego, poprzez różne formy kontaktów dyrektorów szkół z organizacjami. Dokumenty, które regulują współpracę szkół i organizacji były opracowane w dialogu zainteresowanych stron. Czasami oczywiście potrzeby i oczekiwania są rozbieżne, ponieważ szkoła zarabia na wynajmowaniu swojej bazy, ale nie powinna zarabiać na organizacjach pozarządowych (pomijając koszty dotyczące eksploatacji w realizowanych projektach). Ale jak mamy formy komunikacji, to możemy dojść do konsensusu.
Ponownie zwracam uwagę, że z jednej strony ważne są te dokumenty deklaratywne, ideowe, na poziomie polityk miejskich, ale z drugiej strony – jeśli nie ma do tego operacyjnych, konkretnych rozwiązań na poziomie zarządzeń, konkursów, konsultacji, współuczestnictwa organizacji w różnych gremiach, to nie jest to skuteczne rozwiązanie.
Budowanie zaufania między organizacjami pozarządowymi a szkołami i samorządami terytorialnymi jest już wypracowane w dużej liczbie lokalnych społeczności. Nie traćmy tego poprzez centralistyczne regulacje legislacyjne. Tymczasem obserwujemy takie działania jak kuratorki oświaty w Krakowie, która publicznie ogłosiła, jakie literalnie organizacje nie powinny wchodzić do szkół. To swoisty „Index societas prohibitorum” (wykaz zakazanych organizacji) i nawiązanie do indeksu ksiąg zakazanych sprzed wieków. Rzecz we współczesnej Europie niespotykana, choć niestety praktykowana w innych, autorytarnych częściach dzisiejszego świata. To przykład działania, które ma przestraszyć. W Warszawie nie zadziała, ale w niektórych mniejszych miejscowościach może przynieść realne szkody.
Wspomniał Pan o zmianach, które próbuje wprowadzić rząd. Przy okazji poproszę o komentarz do słów pana ministra Czarnka, który 1 września, odnosząc się do sytuacji braku nauczycieli, poradził panu prezydentowi Trzaskowskiemu, aby ten zamiast na m.in. organizacje pozarządowe, którym płaci 200 zł za godzinę zajęć w szkole, wyłoży większe pieniądze dla nauczycieli w Warszawie…
– Pod względem mechanizmu manipulacji możemy powiedzieć, że na pozarządowców napuszcza się nauczycieli, aby ci żądali od swoich samorządowców pieniędzy, które należą się im od rządu. Ta wypowiedź ma stworzyć wrażenie, że samorządy płacą więcej organizacjom pozarządowym niż nauczycielom, choć przecież ich pensje zależą przede wszystkim od regulacji na poziomie rządowym. Koszt godziny zajęć dostarczanych przez NGO-sy można różnie liczyć, jak też różnie zmanipulować przekaz medialny na ten temat. Często w podanych kwotach mieszczą się koszty materiałów, opłaty za pomieszczenia, media, czasami ceny biletów, przejazdów, itd. Ale osobom nieznającym projektów można powiedzieć, że cała kwota trafia w ręce prowadzących zajęcia. Cóż, jak nie paragrafem, to propagandą.
Oczywiście nie wszystkie organizacje są złe. Ministrowi towarzyszy obawa przed, z jego punktu widzenia, niebezpiecznymi, przychodzącymi z Zachodu nowinkami kulturowymi, edukacją na rzecz praw człowieka, czy edukacją seksualną. W państwie szybko centralizującym się od kilku lat wszystko co jest non govenmertal z natury staje się podejrzane. Taki czarny PR niekorzystnie wpływa na cały trzeci sektor. Natomiast w naszych warszawskich konkursach dla organizacji mamy wpisane w priorytetach dla konkursów m.in. „programy edukacyjne popularyzujące nauki matematyczne, przyrodnicze wśród dzieci i młodzieży, w tym między innymi projekty rozwijające umiejętności programowania, posługiwania się technologiami informacyjno-komunikacyjnymi". Pandemia diametralnie zmieniła podejście do uczenia się, użycie nowych narzędzi cyfrowych jest tym bardziej potrzebne. Tymczasem fizyka, chemia, biologia, matematyka w szkołach jest dzisiaj trudniej realizowalna z powodu braków kadry nauczycielskiej. Nie każdy uczeń może liczyć na kompensatę tego braku ze strony rodziców czy dziadków w domu, czy poprzez korepetycje. A skutecznie pomagają w tym między innymi organizacje pozarządowe, bez kosztów ponoszonych przez rodziców uczniów.
Zacytowałem powyżej tylko jeden z punktów z naszego ogłoszenia konkursowego. Bardzo aktualny jest punkt jedenasty mówiący o zapewnieniu wsparcia dzieciom cudzoziemskim, dzieciom z doświadczeniem migracyjnym oraz reemigrantom w warszawskich szkołach. Te działania mogliśmy finansować w tym roku również dzięki środkom, które uzyskaliśmy od UNICEF-u. Jako Miasto, ze środków własnych, poprzez Biuro Edukacji, w 2022 roku przeznaczyliśmy 8,55 mln zł na zadania zlecane organizacjom pozarządowym w oświacie. Te środki, mimo trudnej sytuacji finansowej samorządu, nie zostały zmniejszone w stosunku do lat poprzednich. Natomiast łącznie z pozyskanymi od UNICEF-u 7,5 mln zł na wsparcie dzieci uchodźców z Ukrainy, dysponujemy w 2022 r. rekordową kwotą 16,2 mln zł dla organizacji pozarządowych. Dzięki NGO-som możemy i umiemy te środki dobrze wykorzystać na to dodatkowe, trudne i wielkiej wagi zadanie.
Poza funduszami UNICEF, dodatkowe środki na wsparcie dzieci uchodźczych przekazały też zagraniczne NGO-sy. W trudnych sytuacjach możemy więc liczyć na swoistą „solidarność pozarządową” w skali globalnej. Przykładowo Fundacja Bloomberga wyasygnowała kilkaset tysięcy złotych na wsparcie psychologiczne dzieci z Ukrainy. Bardzo potrzebne projekty z tych funduszy z powodzeniem realizuje stowarzyszenie Q Zmianom. Dzięki temu mamy „lotne brygady" psychologów ukraińskich, którzy pojawiają się w szkołach i pomagają tam, gdzie jest to potrzebne, gdzie czasami są pojedyncze dzieci i nie ma oddziałów przygotowawczych. I to się znakomicie sprawdza.
Organizacje prowadzą naukę języka polskiego, pomoc psychologiczną, zajęcia kulturalne, sportowe. NGO-sy są niezwykle ważne w tym trudnym momencie. Przypomnijmy, że pod koniec zeszłego roku szkolnego gościliśmy w Warszawie ponad 300 tys. uchodźców, z tego 100 tys. dzieci i młodzieży. Z tego 17,5 tys. pojawiło się w warszawskich szkołach, powstało ponad 150 tzw. oddziałów przygotowawczych. Kolejne tysiące młodych Ukraińców wspieraliśmy w ich edukacji zdalnej w systemie ukraińskim, organizując miejsca nauki, dostarczając komputery, zapewniając łącza internetowe. Różne formy edukacji zapewnialiśmy też w miejscach pobytowych. Zwłaszcza dla młodszych dzieci.
Skoro mówimy o budżecie Biura Edukacji. Czy już wiadomo mniej więcej jaki będzie budżet na zadania realizowane przez organizacje w przyszłym roku? Czy te 8,5 mln zl się utrzyma wobec zapowiadanych kłopotów finansowych samorządu?
– Zakładamy utrzymanie tego poziomu. Budżet dopiero będzie zatwierdzany przez Radę Miasta, więc zobaczymy, jakie ostatecznie zostaną podjęte decyzje, ale nie sądzę, aby ten budżet był szczególnie zagrożony. W Warszawie mamy zrozumienie dla wagi projektów pozarządowych, ale jednocześnie jesteśmy w sytuacji systematycznego ograniczania samorządom ich dochodów. Liczymy też na dalszą współpracę i finansowanie z UNICEF-u oraz innych instytucji i organizacji międzynarodowych. Wyzwania związane z napływem dzieci uchodźczych z dnia na dzień nie znikną, wiele osób z innych krajów łączy z Warszawą swoją przyszłość. Mamy już ponad 6% dzieci z Ukrainy w szkołach podstawowych, po raz pierwszy mamy również szkoły, w których dzieci z pochodzeniem cudzoziemskim jest więcej niż dzieci warszawskich. Przeżywamy przyspieszony kurs edukacji międzykulturowej, a z edukacyjnego punktu widzenia wszystkie dzieci w naszych szkołach stają się warszawskie, niezależnie od tego, gdzie się urodziły, skąd pochodzą ich rodzice, jakim językiem posługują się w domu itd.
Organizacje pozarządowe, jak Pan powiedział, są kluczowym partnerem dla Miasta w działaniach edukacyjnych. Organizacje dość szybko odpowiadają na potrzeby pojawiające się znienacka, jak np. pandemia covid czy właśnie sytuacja związana z wojną na Ukrainie. Ale organizacje także wprowadzają do szkół różne innowacje, inne podejście od sformalizowanego, systemowego nauczania. Wielu ekspertów podkreśla, że w przyszłości dzieciom będą najbardziej potrzebne kompetencje miękkie, umiejętność komunikacji w społeczeństwie, dogadywania się, kreatywności, pracy w zespole. Czy w tworzonej polityce edukacyjnej uwzględniacie tego rodzaju wyzwania?
– Obrazowo można powiedzieć, że chcemy realizować hasło "Być z przodu, nikogo nie zostawiając z tyłu". Chcemy zachować najwyższą jakość edukacji. Warszawa ma najwyższe w kraju lokaty w wynikach egzaminów zewnętrznych, zwłaszcza na maturze. Nasze szkoły są na najwyższych pozycjach w różnych edukacyjnych rankingach. Jako miasto jesteśmy jednym z liderów edukacyjnych w skali światowej. Ale chcemy też zachować egalitarność systemu, stosować zasadę wyrównywania szans edukacyjnych, czyli więcej inwestować w dzieci i młodzież, która ma mniejsze szanse edukacyjne z powodów ekonomicznych i społeczno-kulturowych.
Jakość przy zachowaniu egalitarności to opłacalne społecznie, kulturowo i ekonomicznie podejście.
Dlatego też tak ważne jest zaangażowanie obywatelskie, społeczne, nauka tego zaangażowania w szkole, stwarzanie młodym ludziom okazji zdobywania doświadczenia obywatelskiego. A młody człowiek staje się takim aktywnym obywatelem, kiedy już na poziomie szkolnym ma możliwość zabierania głosu w ważnych dla niego sprawach i poczucie, że jest przez dorosłych wysłuchiwany. Dlatego cieszymy się, że aktywnie funkcjonuje Młodzieżowa Rada Warszawy oraz dzielnicowe rady młodzieżowe, Prezydent Warszawy ustanowił niedawno funkcję Warszawskiego Rzecznika Praw Uczniowskich. Przedstawiciele Młodzieżowej Rady Warszawy, podobnie jak przedstawiciele KDS-u do spraw edukacji są reprezentowani w Warszawskiej Radzie Edukacyjnej.
Wypowiedzi ministra edukacji powodują, że organizacjom – nawet jeszcze bez zmian legislacyjnych – coraz trudniej wejść do szkół, ponieważ dyrekcje się obawiają. Pan powiedział, że podstawą jest zaufanie. Jak przekonać szkoły, żeby zaufały organizacjom, że warto z nimi współpracować?
– W tym przekonywaniu ważne są takie elementy jak: wzajemna informacja, ustalenie trwałych form komunikacji, podejmowanie wspólnych działań, informacja zwrotna. To wszystko powinno funkcjonować w relacjach między dyrekcją, nauczycielami, organizacjami, rodzicami i uczniami. Przy zaangażowanym wsparciu ze strony władz lokalnych.
W dzisiejszych czasach do czynników budujących owe zaufanie dodałbym również … odwagę, czyli nie uleganie zastraszaniu, czy zmanipulowanym informacjom.
Pamiętajmy, że zaufanie skutecznie zdobywa się potrzebną i profesjonalną ofertą. Projekty pozarządowe, poczynając od nauk ścisłych po działania obywatelskie, poprzez edukację kulturalną, dostarczają młodym ludziom zajęć, których z różnych powodów w szkole może brakować. A na tych polach organizacje świetnie się sprawdzają. W wakacje dzieci i ich rodzice też widzą, ile dzięki organizacjom pozarządowym mamy wartościowych ofert dla dzieciaków, które biorą udział w naszej akcji Lato w mieście, czy Lato poza miastem. Podobnie jest w okresie ferii zimowych. Organizacje pozwalają też uniknąć wydatków na korepetycje. Mamy świetnie działające organizacje wywodzące się z uczelni. Na przykład Polskie Towarzystwo Fizyczne organizuje corocznie Letnią Szkołę Fizyki, ale jest szereg innych letnich szkół. Nie chciałbym nikogo wyróżniać, ale tych organizacji i ofert jest bardzo dużo, wystarczy spojrzeć na projekty organizacji harcerskich, czy tych z obszaru edukacji sportowej.
Zaufanie trzeba również odbudować po okresie pandemii, stąd ważne są bezpośrednie spotkania dyrekcji szkół, rad rodziców, rad pedagogicznych z organizacjami pozarządowymi. We wszystkich tych możliwych kompilacjach powinniśmy się spotykać, aby lepiej się zrozumieć i budować zaufanie. A wyższą formą jest wspólna praca nad konkretnymi projektami potrzebnymi danej szkole czy placówce oświatowej.
NGO-som potrzebni są dzisiaj swoiści adwokaci, a najlepsi z nich to ci najmłodsi – uczniowie, zadowoleni z zajęć, które zorganizowali im pozarządowy.
Nie zapominajmy też jak ważna jest stabilność finansowania organizacji. Wiemy, że regulacje dotyczące polityki podatkowej poczynione na poziomie rządowym uszczupliły dochody organizacji. Inflacja też nie pomaga, ale musimy być na to przygotowani i w przyszłości lepiej ukształtować zapisy prawne w tym zakresie.
Współpracę utrudniają też braki kadrowe w szkołach. Organizacje mają problemy, aby znaleźć osoby, z którymi można rozmawiać o realizacji wspólnych projektów.
– Zawsze przekonujemy naszych dyrektorów i podkreślamy, że organizacje to ważny partner, z którego pomocy można skorzystać w wielu sytuacjach.
Niedawno mieliśmy dla przykładu spotkanie z Polskim Związkiem Szachowym. Dzięki współpracy z tą organizacją mamy już ponad 600 nauczycieli przeszkolonych do organizowania zajęć szachowych w szkołach podstawowych. W takich zajęciach uczestniczy w tym roku ponad 8 tys. uczniów z klas I-III SP. Regularne zajęcia szachowe realizowane są w 159 szkołach podstawowych, dzięki czemu jest to rozpoznawalne rozwiązanie również w skali międzynarodowej. Dzięki tym zajęciom mamy bardzo pozytywne efekty dydaktyczne i wychowawcze, co wiemy gdyż prowadzimy, przy wsparciu warszawskich uczelni, towarzyszące projektowi badania. To tylko jeden z przykładów, który pokazuje, jak można zbudować duży samorządowy projekt w oparciu o współpracę z pozarządową organizacją, co zwiększa potem szanse dzieci na lepsze oceny, samopoczucie w szkole i ma wpływ na ich dalszą karierę edukacyjną. Szkoły i samorządy z takim wspomaganiem mają lepsze osiągi. To tak, jak z samochodami z turbodoładowaniem, które mają lepsze osiągi, wyższą efektywność oraz pewność i przyjemność w prowadzeniu.
Mirosław Sielatycki – nauczyciel i urzędnik samorządowy, autor pomocy dydaktycznych, w latach 1999–2006 dyrektor Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, w latach 2010–2012 podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Od 2012 roku wicedyrektor Biura Edukacji w Urzędzie m.st. Warszawy, gdzie odpowiada m.in. za edukację pozaszkolną, współpracę z organizacjami pozarządowymi, doskonalenie nauczycieli, projekty unijne, współpracę międzynarodową, miejskie programy edukacyjne.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23