Małe dotacje: szkoła dla niedoświadczonych organizacji? Łatwe pieniądze dla doświadczonych? A dla urzędników? Sposób na zagospodarowanie "resztek" z dotacji pod koniec roku czy mądrze zaplanowany proces? Obszar innowacji czy chałtury? Jakie są Wasze doświadczenia, przemyślenia? Zapraszamy do dyskusji!
Bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia dyskusji o małych dotacjach była rozmowa o planowanej nowelizacji procedury małodotacyjnej, prowadzona w ramach BKDS ds. Organizacji Wspierających. Dyskusja o sensie małych dotacji przeniosła się na forum Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego. Wywołała emocje, wydaje się, że wielu członków WRDPP – zarówno po stronie organizacji, jak i urzędu nie kocha tego rozwiązania. A jakie jest Wasze zdanie?
CZYTAJ: WRP w kwietniu o realizacji programu współpracy i małych dotacjach >
Co to są małe dotacje?
Małe dotacje to – w skrócie – nieco inna procedura przyznawania dotacji. O pewnych ograniczeniach: jednorazowo można uzyskać do 10 tys. zł, na realizację projektu mamy 90 dni. Ale też jest o uproszczonym trybie przyznawania. Co ważne, teoretycznie (zgodnie z Ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie) o małą dotację można wystąpić w każdym momencie. W odróżnieniu od konkursu nie jest narzucony cel zadania. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by - jeśli nasza oferta z pewnych względów została odrzucona (np. napisaliśmy ją niezbyt jasno czy popełniliśmy jakiś błąd) - poprawić ją i złożyć ponownie.
Oferta w tej procedurze może zostać przyjęta, odrzucona (formalnie lub uznana za niecelową) lub biuro/dzielnica może stwierdzić, że nie ma w danym momencie środków na jej realizację.
W praktyce
W praktyce wygląda to tak, że Biura i Dzielnice na specjalnie poświęconej małym dotacjom stronie ogłasza nabory wniosków (co oznacza, że w danym Biurze lub Dzielnicy są w danym momencie środki na małe dotacje). Zwykle też ogólnie dookreślany jest zakres zadań. Choć w Ustawie brak zapisów nakazujących takie postępowanie, jest ono bardzo zasadne – pozwala organizacjom unikać składania ofert, gdy i tak z braku środków nie mogłyby być być zrealizowane lub dane zadania nie przynależą do określonego biura.
Procedura zastępcza czy równoprawna?
Procedura ta, szczególnie w porównaniu z dotacjami przyznawanymi w trybie konkursów, jest przyjazna. A jednocześnie – nie tak często stosowana. Najczęściej środki na małe dotacje pojawiają się dopiero pod koniec roku, gdy pozostały środki z „dużych” dotacji, a brakuje już czasu na rozpisanie kolejnego konkursu.
Są jednak nieliczne Biura i Dzielnice, które rezerwują osobne środki na małe dotacje i ogłaszają nabór na początku roku. W chwili pisania tych słów małe dotacje są dostępne w Biurze Edukacji i Biurze Pomocy i Projektów Społecznych oraz czterech dzielnicach: Białołęce, Mokotowie, Wawrze, Żoliborzu.
Widać więc dwa podejścia – jedno, podzielane przez większość biur i dzielnic, traktujące małe dotacje jako zastępczy instrument, „nielubianego kuzyna”, służący do wykorzystania resztek funduszy dotacyjnych. I drugie, rzadsze, w którym procedura ta jest innym, niemniej równoprawnym, sposobem działania.
Łatwiej, swobodniej, innowacyjnie
Jakie są więc jej zalety? O jednej już wspominałem – jest prostsza, zatem łatwiej ją stosować organizacjom o mniejszym doświadczeniu czy zasobach. Procedura konkursowa bywa trudną barierą, nie tylko formalną. Mniejsze organizacje, mniej wprawne czy znane mają mniejsze szanse na wygranie w bezpośredniej konkurencji z tymi dużymi i doświadczonymi.
Słyszałem także opinię jednego z burmistrzów, że dla niego, jako urzędnika małe dotacje są bezpieczniejszą formą rozpoczynania współpracy. Niewielkie zadanie, dobrze rozliczona dotacja pozwalają zawierzyć, że kolejne, większe zadanie, realizowane w „dużej” dotacji zostanie przeprowadzone poprawnie. Działa to także w drugą stronę – pozwala organizacji bez zbędnego ryzyka przekonać się, że w urzędzie też są ludzie, a procedury są „do przejścia”.
Jednakże i dla organizacji regularnie startujących w konkursach ta forma bywa wygodna. Brak ograniczeń tematycznych pozwala na realizację nowatorskich, innowacyjnych projektów. Szerokie ramy czasowe umożliwiają elastyczne reagowanie na potrzeby otoczenia, szczególne w tak zmiennych czasach jak obecne.
Oferty niskiej jakości
Dlaczego więc większość biur czy dzielnic stosuje małe dotacje wyłącznie do wykorzystania resztek budżetowych? Główne argumenty, jakie się pojawiają, są natury praktycznej. Doświadczenie osób, które brały udział w zespołach opiniujących, jest takie, że składane oferty są niskiej jakości – bardzo często nie są nakierowane na innowacyjność czy nowe, istotne potrzeby środowiska, a są próbą zaspokojenia prostych potrzeb organizacji, takich jak np. druk ulotek czy inne bieżące zakupy. Wbrew przewidywaniom, częściej składają oferty duże organizacje, a nie te mniejsze, rozpoczynające działalność. Ponad to podnosi się, że oferty pisane są niestarannie czy niezrozumiale. W jednym i drugim przypadku zespoły opiniujące muszą poświęcać dużo czasu na słabe oferty.
Pozwolę sobie na polemikę z tą tezą – szybka analiza złożonych ofert na dzień dzisiejszy, za rok 2021, wskazuje, że na 49 złożonych ofert dotację przyznano 21, odrzucono 28. To nie jest zła średnia, w wielu konkursach odrzucany jest większy odsetek ofert (i niekoniecznie dlatego, że brak środków).
Jakie jest Wasze zdanie?
Korzystaliście z małych dotacji? A może byliście członkami zespołów opiniujących?
Czy faktycznie małe dotacje są dobrym narzędziem finansowania mniejszych organizacji? Może jednak powinna to być inna forma, np. regranting?
Może ze środków publicznych powinny korzystać przede wszystkim organizacje realizujące zadania w sposób profesjonalny i swym doświadczeniem gwarantujące wysoką jakość wykonania? Dla których procedura konkursowa nie stanowi problemu?
Czy, gdyby małe dotacje były bardziej powszechne i łatwiej dostępne (teraz często środki szybko się kończą) korzystalibyście z nich chętnie (pamiętając o ograniczeniach)? Jeżeli tak – to raczej łatając bieżące budżetowe problemy, czy jednak szukając formy, by bezpiecznie realizować innowacyjne pomysły lub zaspokajać nowe potrzeby środowiska?
Budżet dotacyjny ma swoje granice. Powiększenie środków na małe dotacje siłą rzeczy spowoduje zmniejszenie kwot na konkursy (choć będzie to zawsze znacznie mniej niż budżet na konkursy). Może nie warto, bo procedura konkursowa jest lepsza? Jeżeli tak, to w czym? A może jednak nie i warto zachęcać biura i dzielnice do szerszego stosowania małych dotacji?
Piotr Kaliszek – absolwent Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego (spec. społeczna i wychowawcza). Z zamiłowania (i po rodzicach) społecznik, wodniak. Od wielu lat przewodniczy BKDS ds. Warszawskiej Wisły, aktywny uczestnik BKDS ds. Edukacji. Reprezentuje organizacje pozarządowe w Warszawskiej Radzie Działalności Pożytku Publicznego. Przewodniczy Federacji Przystań Warszawa – związkowi stowarzyszeń i fundacji, którego celem jest animacja działań nad Wisłą, a w szczególności utworzenie miejsca, w którym organizacje wiślane miałyby swój „dom”. Członek WAKK „Habazie”, klubu kajakowego o ponad 60-letniej tradycji, a także wiceprzewodniczący Towarzystwa Polska-Litwa-Łotwa-Estonia „Kajel”.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23