Lex Woś: Istotą ustawy jest oddanie pełnej kontroli nad organizacjami Zbigniewowi Ziobrze [felieton Katarzyny Sadło]
Jeśli ciągle uważacie, że Waszej organizacji ta ustawa w żaden sposób nie dotyczy, to znaczy, że nie wiecie, co jeszcze w niej piszczy.
„Tajemnicą poliszynela jest, że duża część organizacji ekologicznych właściwie działa po ty, by wykonywać pewne polecenia wielkiego biznesu, wielkiego kapitału, czy możnych tego świata. Czy tu nie chodzi o jakieś większe sprawy, o wykorzystywanie przez grupy lobbystyczne, czasami także przez wywiady” – tak minister środowiska Michał Woś uzasadniał konieczność uchwalenia ustawy o transparentności organizacji pozarządowych, którą przygotował we współpracy z ministrem sprawiedliwości.
Przytaczam te argumenty, żeby nikomu nie umknęło, jaka jest intencja autorów, i jak będzie wykorzystywany wykaz, do którego chcą wepchnąć organizacje finansowane z pieniędzy pochodzących od zagranicznych organizacji, instytucji i firm, ale także od obcych obywateli (w ustawie nie ma wyłączenia dla osób, które oprócz obcego obywatelstwa mają także obywatelstwo polskie). A nawet od polskich firm, jeśli zagraniczne podmioty lub obywatele mają w nich co najmniej 1/3 udziałów, czy operatorów dysponujących funduszami norweskimi, bo środki norweskie też będą traktowane jako środki pochodzące z zagranicy, więc na "listę Ziobry" trafi każda z organizacji, która dostanie dotacje w którymś z trwających właśnie konkursów grantowych, a dotacja ta przekroczy 10% jej rocznych przychodów.
Jeśli forsującej ustawę Solidarnej Polsce uda się ją przepchnąć, będziemy mieli prawdziwy wysyp „obcych agentów” – organizacji, co do uczciwości których ministrowie Woś i Ziobro snują cytowane wyżej insynuacje.
Jeśli sektor pozarządowy przyjmuje te wypowiedzi i przedstawiony przez ministrów projekt ze spokojem, to chyba tylko dlatego, że nie ma pojęcia, jak bardzo może on dotyczyć każdej organizacji.
Czy wiecie co w ustawie piszczy?
Jeśli założę fundację przyznającą niewielkie stypendia uzdolnionej młodzieży z moich rodzinnych stron, a mój przyjaciel – mieszkający w Stanach Polak z amerykańskim obywatelstwem, wpłaci na nią na dobry początek 20 000 zł, będę musiała przez kolejne trzy lata od tej wpłaty umieszczać we wszystkich materiałach fundacji informację "Organizacja pozarządowa jest wspierana ze środków pochodzących z zagranicy”, nawet jeśli fundacja zacznie działać z rozmachem i w drugim roku działalności wszystkie pieniądze mojego przyjaciela będą już dawno wydane, a fundacja będzie korzystać wyłącznie z ofiarności polskich obywateli, w ramach zbiórek publicznych i crowdfundingu.
Dopisek „Organizacja pozarządowa jest wspierana ze środków pochodzących z zagranicy” będzie musiał zajmować co najmniej 10% powierzchni strony internetowej lub publikacji, na stronie będzie mu musiał także towarzyszyć odczytany przez lektora komunikat. Przez trzy lata od zagranicznej wpłaty – bez względu na to, czy środki zagraniczne zostaną wykorzystane na rzecznictwo w sprawach publicznych, czy po prostu na zakup leków dla chorych w hospicjach.
Jeśli ciągle uważacie, że Waszej organizacji ta ustawa w żaden sposób nie dotyczy, to znaczy, że nie wiecie co jeszcze w niej piszczy.
Istotą ustawy jest bowiem oddanie pełnej kontroli nad organizacjami pozarządowymi – wszystkimi! – bezpośrednio Zbigniewowi Ziobrze, który zyskuje bardzo szerokie uprawnienia kontrolne.
„Minister Sprawiedliwości może przeprowadzić kontrolę dotyczącą wykonywania obowiązków określonych w ustawie”. Jeśli nadal myślicie, że ten artykuł nie dotyczy Waszej organizacji, bo nie otrzymujecie zagranicznego wsparcia, albo otrzymujecie je w niższej niż określona w ustawie wysokości, pamiętajcie, że aby minister mógł sprawdzić, czy się wywiązujecie z obowiązków, musi najpierw sprawdzić, czy im podlegacie. A zrobić to może na przykład żądając od Was danych wszystkich osób fizycznych, instytucji i firm, które w ciągu ostatnich trzech lat Was wsparły. Jesteście na to gotowi? Jesteście pewni, że są gotowi Wasi darczyńcy, zwłaszcza osoby fizyczne?
Dwaj ministrowie przygotowali ustawę pozwalającą władzy na pełną inwigilację każdej organizacji pozarządowej i obudowali to narracją, która z wielu organizacji pozwoli zrobić „obcych agentów”.
Jeśli sektor pozarządowy w swojej masie milczy, to znaczy, że albo nie ma świadomości realnego zagrożenia dla własnej niezależności, albo nie ma instrumentów, żeby jej skutecznie bronić. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co gorsze.
Bo dzisiaj cała nadzieja na zatrzymanie bardzo niebezpiecznej ustawy opiera się wyłącznie na tym, że w ramach walki o wpływy na szczytach władzy, politycy PiS nie pozwolą politykom Solidarnej Polski przepchnąć legislacyjnego bubla, którego nie powstydziłby się Putin. Jeśli po 30 latach budowania sektora pozarządowego nie jesteśmy w stanie się zmobilizować do obrony własnej niezależności, to kryzys sektora jest nawet większy niż myślałam.
Katarzyna Sadło – trenerka, konsultantka i autorka publikacji poradniczych dla organizacji pozarządowych. Była wieloletnia prezeska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Związana także z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca i Stowarzyszeniem Dialog Społeczny. Członkini zarządu Fundacji dla Polski. Świadczy usługi szkoleniowe i doradcze pod nazwą Projekciarnia (www.projekciarnia.pl).
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.