Biuro Kultury UM st. Warszawy oddaje pod konsultacje społeczne założenia do nowej polityki kulturalnej Warszawy. – To swego rodzaju konstytucja. Pierwszy krok, który nam pokazuje kierunek rozwoju kultury oraz o jakich wartościach powinniśmy pamiętać, żeby nie zgubić ich po drodze – w rozmowie z warszawa.ngo.pl mówi Artur Jóźwik, dyrektor Biura Kultury UM. st. Warszaw.
Podczas prezentacji założeń do nowej polityki kulturalnej Warszawy, która odbyła się 30 listopada na Forum Przyszłości Kultury w Teatrze Powszechnym, zarówno recenzenci, jak i publiczność przychylnie wypowiadali się o tym, co usłyszeli. A jak Pan ocenia ten dokument, bo to Pan niejako będzie przekładał go na programy operacyjne i dalej realizował.
Artur Jóźwik, dyrektor Biura Kultury UM st. Warszawy: – Do końca 2020 roku obowiązuje jeszcze Program Rozwoju Kultury „Miasto kultury i obywateli”, ale już się kończy. Jednocześnie mamy już nową strategię – #Warszawa2030. Jest to zmiana sposobu myślenia o tym, jak miasto ma być zarządzane. Przechodzimy bardziej na zarządzanie operacyjne, ale aby wypracować priorytety organizacyjne i programy operacyjne, potrzebujemy pewnej „konstytucji” dla kultury. Nowa polityka kulturalna, nad którą pracujemy i którą oddajemy pod konsultacje społeczne, jest właśnie taką konstytucją. Ma nawet swoją preambułę. Ten dokument dla osób, które pierwszy raz go przeczytają, może wydawać się zbyt ogólny, jest tam dużo o deklaracjach, o wartościach i zasadach.
Takie zarzuty są do całej strategii miasta…
– Tak. Natomiast to jest pierwszy krok, który nam pokazuje kierunek rozwoju kultury oraz o jakich wartościach powinniśmy pamiętać, żeby nie zgubić ich po drodze. Dlatego wartości, które są wskazane w dokumencie, czyli główna – różnorodność, ale też wolność, odpowiedzialność, otwartość, zakorzenienie to konstelacja, w ramach której mamy się do 2030 roku obracać.
Ale są też bardzo ważne zasady, które mówią, że wartości, w obrębie których będziemy się poruszać, zawsze musimy realizować w odpowiednim czasie i przestrzeni. Zasady te to m.in. zrównoważony rozwój, neutralność, partnerstwo, jawność.
Pojawia się także ważny i nowy na poziomie polityk publicznych aspekt kultury, czyli przyjemność...
– To aspekt, który do tej pory nie był widoczny. Przyjemność to była rzecz, nad którą najdłużej się zastanawialiśmy. Na ile kultura może być przyjemna? O kulturze zazwyczaj mówi się, że ma przynieść katharsis. Ale oprócz tego katharsis kultura ma również cele rozrywkowe, przyjemne, związane ze sposobem spędzania wolnego czasu. Nie chcemy od tego uciekać i zajmować się tylko kulturą wysoką. Kultura ma być różnorodna. Ma być zarówno dla osób, które chcą oglądać klasykę, eksperymenty artystyczne, jak i tych, co chcą po prostu miło spędzić czas. Próbujemy pogodzić te sfery.
W założeniach do nowej polityki kulturalnej dość mocno wybrzmiała sprawa odnowy czy przypomnienie umowy społecznej, zgodnie z którą polityka kulturalna powinna być realizowana w oparciu o takie zasady, jak jawność, subsydiarność. Podkreślano także, że Miasto nie jest kreatorem kultury, a raczej mecenasem i jeszcze, że samo nie ocenia, tylko posiłkuje się ekspertami. Czy Pan się zgadza z tak zdefiniowaną rolą samorządu?
– Miasto jest mecenasem. Podejmując decyzje, zbiera opinię społeczną dotyczącą tych decyzji i musi uzyskać także informację zwrotną. A tę informację zwrotną możemy mieć na paru poziomach. Jeden z nich, w decyzjach strategicznych, to Społeczna Rada Kultury, która jest ciałem doradczym przy Prezydencie Miasta Stołecznego Warszawy. Doradczym, ale ważnym. Dlatego na przykład polityka kulturalna, którą teraz przedstawiamy do konsultacji społecznych też była akceptowana przez Społeczną Radę Kultury.
Wszystkie działania zarządcze, żeby mogły wywołać informację zwrotną ze strony społecznej, muszą być odpowiednio komunikowane, muszą być jawne i przejrzyste.
Jeżeli chodzi o ekspertów, to w tym roku robimy eksperyment. Wprowadzamy opinię ekspertów przy trzech konkursach dotacyjnych na festiwale. Ze względu na ustawę o działalności pożytku publicznego zaproszeni przez nas eksperci nie będą mieli głosu stanowiącego, ponieważ decyzja należy do komisji konkursowej, ale będzie to głos doradczy. Zobaczymy, jak nam to zadziała. Jeżeli system się sprawdzi, to będziemy – na ile to możliwe – rozszerzać takie rozwiązanie na kolejne konkursy w latach następnych. Krok po kroku zaczniemy stosować ocenę zewnętrzną.
Czy miasto jest kreatorem działalności kulturalnej czy nie? Trochę zawsze nim będzie, ponieważ określając dotacje podmiotowe dla instytucji kultury, również przyznając dotacje w konkursach dotacyjnych, wyznacza pewne kierunki. W przypadku organizacji pozarządowej, w komisjach konkursowych mamy pół na pół – stronę społeczną i samorządową. Tu rzeczywiście ta odpowiedzialność się trochę rozmywa. A jeżeli chodzi o kształtowanie programu instytucji kultury, to Miasto nie robi tego wprost, ponieważ instytucje kultury mają swoją autonomię, osobowość prawną, więc Miasto nie może narzucić, czy ktoś ma zrealizować taki, a nie inny spektakl. Ale pośrednio poprzez wysokość dotacji podmiotowej daje narzędzia do tego, żeby poszczególne spektakle realizować. Ma to wpływ na częstotliwość, liczbę premier i eksploatacji spektakli.
Rozpoczęły się konsultacje założeń do nowej polityki kulturalnej, które potrwają do 20 stycznia 2020 r. Co potem?
– Zakładamy, że nowa polityka kulturalna zostanie przyjęta do marca przyszłego roku, ale już od stycznia zaczniemy pracować nad programami operacyjnymi. Najpierw przeprowadzimy diagnozę, w jakim momencie jesteśmy i zastanowimy się nad celami operacyjnymi. Będziemy analizować je wraz z ludźmi kultury, z osobami, które wykażą zainteresowanie tym tematem.
Weź udział w konsultacjach nowej polityki kulturalnej Warszawy >
Czyli organizacje też będą mogły brać udział w tych pracach?
– Tak. Przy tej polityce kulturalnej zakładaliśmy, że wypracujemy ją w sposób partycypacyjny. W otwartych warsztatach, które organizowaliśmy rozpoczynając prace nad założeniami, brali udział również przedstawiciele organizacji pozarządowych. W trakcie konsultacji społecznych, które już trwają także zaplanowaliśmy spotkanie otwarte, punkty konsultacyjne, ale też zbieranie uwag przez internet. Zakładamy, że nie tylko przedstawiciele instytucji kultury i organizacji pozarządowych, ale wszyscy zainteresowani mieszkańcy będą chcieli i mogli się wypowiedzieć. Każdy może podzielić się opinią i dać nam znać, czy idziemy w dobrym kierunku, czy na przykład o czymś zapomnieliśmy, bo to też jest możliwe. Po konsultacjach będziemy jeszcze pracować nad docelowym dokumentem i ten zostanie przedstawiony komisji kultury i radzie miasta do przegłosowania.
Czy w pracach nad programami operacyjnymi też zakładacie partycypację?
– Tak. Po to, żeby zebrać opinie o wspomnianej diagnozie, która posłuży do tworzenia programów operacyjnych oraz aby sprawdzić, czy programy, które zaproponujemy odzwierciedlają politykę kulturalną. Dotychczasowy system finansowania organizacji pozarządowych także będzie musiał być podporządkowany programom operacyjnym. Nie zakładam tutaj wielkiej rewolucji, ale na pewno dostosowanie do nowych celów będzie konieczne.
Już w tym roku poczyniliście pewne zmiany...
– Trochę uporządkowaliśmy konkursy dla organizacji pozarządowych. Na przykład podzieliliśmy festiwale na trzy kategorie: tak, żeby duże festiwale, o bardzo dużych budżetach nie konkurowały w tych samych konkursach z mniejszymi, lokalnymi festiwalami. Dla komisji konkursowej było to często trudne do porównania. Kategoria pierwsza to te mniejsze festiwale, które mogą startować do 100 tys. zł. Następne do 500 tys. zł i powyżej tej kwoty. W ten sposób łatwiej nam porównać skalę działania, skalę budżetu itd.
Wyodrębniliśmy także, oprócz dziedzictwa kulturowego, tożsamość Warszawy i jesteśmy po rozstrzygnięciu pierwszych konkursów wieloletnich, trzyletnich na społeczną instytucję kultury i stały program kulturalny. Dotacje trzyletnie stabilizują działalność organizacji pozarządowych. Zresztą konkursy na festiwale też są trzyletnie. W 2020 r. budżet dla organizacji pozarządowych to jest 27 mln 900 tys. zł. Zakładamy, że co roku ten budżet na współpracę z organizacjami pozarządowymi wzrasta o 5%. Będziemy tę zasadę zachowywać.
W 2018 roku, w dość długim i partycypacyjnym procesie, został wypracowany Kodeks dobrych praktyk współpracy domów kultury z organizacjami pozarządowymi. Czy ogłoszona niedawno procedura konkursowa dla instytucji kultury na współpracę z organizacjami pozarządowymi to kontynuacja tych prac?
– Fundusz instytucji kultury powstał po to, aby stworzyć narzędzie prawne do uświadomienia niektórym, że są takie możliwości. Bardzo nam zależy na tym, żeby organizacje pozarządowe zbliżały się do instytucji kultury i odwrotnie. Zresztą instytucje kultury współpracują z organizacjami pozarządowymi i nie jest tak, że poprzez wprowadzenie tego funduszu powstanie całkowicie nowa jakość. Raczej chodzi o to, aby dać narzędzie do tego, żeby ta współpraca miała swoje podstawy prawne w mieście, ale też, aby zachęcić te środowiska, które do tej pory nie korzystały z takiej możliwości. Chodzi o to, żeby połączyć potencjały organizacji pozarządowych i instytucji kultury.
Wiadomo, po stronie instytucji kultury jest infrastruktura, są określone procedury zarządcze itd. Czasami też instytucja kultury może wesprzeć organizację pozarządową w czynnościach sprawozdawczych, finansowych, organizacyjnych, bo wiadomo, że w organizacjach brakuje na to pieniędzy. Beneficjentem tego funduszu może zostać tylko instytucja kultury, bo to do niej będą kierowane pieniądze, ale już na etapie składania wniosków wymagamy porozumienia bądź umowy z organizacją pozarządową, gdzie obie strony określą, jaki projekt kulturalny chcą realizować i jaki jest podział obowiązków między nimi. Co ważne w kontekście organizacji pozarządowych – ciężar rozliczenia takiej dotacji leży po stronie instytucji kultury.
Jaki będzie budżet tego funduszu?
– Jeszcze tego nie wiemy. Myślę, że określimy to w styczniu. Nabór będzie ciągły. W grudniu jeszcze ogłosimy priorytety konkursu, to znaczy na czym nam będzie szczególnie zależeć w kolejnym roku.
Czy fundusz powstał w odpowiedzi na postulaty instytucji kultury, czy bardziej organizacji?
– Myślę, że to było oczekiwanie z obu stron. Organizacje pozarządowe często zwracały się do instytucji kultury i tam, gdzie było myślenie o realizacji wspólnych celów, to do tej współpracy tak czy siak dochodziło. Ale czasami zdarzały się nieporozumienia, ponieważ nie do końca było wiadome, kto za co odpowiada. Ta procedura wprowadza tutaj porządek.
Z funduszu nie mogą korzystać dzielnicowe instytucje kultury?
– Tak, konkurs jest skierowany do instytucji kultury, dla których organizatorem lub współorganizatorem jest Miasto. I rzeczywiście nie dotyczy to instytucji dzielnicowych, czyli bibliotek i domów kultury. Natomiast mamy osobny fundusz przeznaczony dla domów kultury: Fundusz animacji kultury. Funkcjonuje on już kilka lat, domy kultury otrzymują z niego dotacje celowe. Co roku ogłaszamy priorytety tego funduszu i przekazujemy środki dzielnicom, a dzielnica podpisuje umowy z domem kultury. Biuro kultury nie pełni bezpośredniego nadzoru nad domami kultury i bibliotekami, więc musimy tutaj mieć pośrednika w postaci dzielnic. W zeszłym roku Fundusz animacji kultury miał budżet na poziomie 200 tys. zł. W 2020 roku będzie to ta sama kwota. Fundusz instytucji kultury będzie na pewno wyższy.
Budżet Warszawy będzie w przyszłym roku okrojony. Czy to też dotyczy Biura Kultury i współpracy z organizacjami?
– Budżet Biura Kultury jest taki sam jak w zeszłym roku. Ale to nie oznacza, że pieniędzy jest tyle samo. Jest ich mniej. Pod względem kwotowym nic się nie zmieniło, natomiast ceny rynkowe rosną. Wprowadzona została również pensja minimalna, która będzie miała przełożenie na budżety instytucji kultury, a co za tym idzie – także Biura Kultury. Planujemy też nowe zadania, np. identyfikację niematerialnego dziedzictwa Warszawy. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom pracowników kultury, chcemy także przeprowadzić w przyszłym roku wartościowanie stanowisk pracy w domach kultury, w muzeach i w teatrach.
Czemu to służy?
– Przeprowadziliśmy takie wartościowanie już w bibliotekach. I zdiagnozowaliśmy, że w poszczególnych dzielnicach jest bardzo duże zróżnicowanie w nazewnictwie stanowisk pracy i bardzo trudno porównać opisy tych stanowisk. Ujednoliciliśmy to i za tym poszły regulacje płac.
Podobny problem mamy zdiagnozowany w domach kultury: pracownicy zatrudnieni są na bardzo różnych stanowiskach pracy, więc trudno znaleźć punkt odniesienia pomiędzy domami kultury i dzielnicami. Podobnie jest w przypadku teatrów i muzeów. Zamierzamy w 2020 r. zlecić takie wartościowanie, żeby zdiagnozować skalę problemu i zobaczymy, co z tego będzie wynikało. Są na to potrzebne dodatkowe środki, które trzeba wygospodarować.
Natomiast budżet jest ten sam, a budżet na współpracę z organizacjami pozarządowymi nawet wzrósł, więc też na pozostałe zadania mamy mniej pieniędzy. Budżet na współpracę z organizacjami w 2019 roku wyniósł ponad 26 mln. W 2020 r. będzie to blisko 28 mln , a w 2021 prawie 29 mln.
Został Pan dyrektorem biura kultury pół roku temu?
– Nawet krócej, bo 1 sierpnia. To są cztery miesiące.
Czy to już jest wystarczający czas, żeby zderzyć oczekiwania z realiami? Pytam w kontekście współpracy z organizacjami pozarządowymi. Czy tego się Pan spodziewał? Więcej, mniej, inaczej?
– To jest ciekawe doświadczenie - przez 16 lat pracowałem w organizacjach pozarządowych i teraz zmieniłem perspektywę. Odpowiadam za proces ustalania konkursów dotacyjnych. Siedzę po drugiej stronie, czyli przyznaję pieniądze, a nie tylko o nie wnioskuję. Muszę powiedzieć, że proces przyznawania środków finansowych jest o wiele trudniejszy niż aplikowanie o nie. Takie jest moje doświadczenie. Jakość wniosków składanych przez organizacje pozarządowe jest bardzo wysoka. Zadania są różnorodne, komplementarne i bardzo ciekawe. Chciałoby się sfinansować je wszystkie, natomiast budżet jest nieubłagany. Nawet gdybyśmy chcieli sfinansować jak najwięcej, to pieniędzy nie starczy.
Ta zmiana miejsca w procesie współpracy z organizacjami pozarządowymi jest ciekawa także dlatego, że zrozumiałem wiele procedur, które były dla mnie wcześniej zagadkowe. Teraz widzę, że tryb lub długość podejmowania decyzji zwykle nie wynika ze złej woli urzędników. To normalna procedura, którą w urzędzie trzeba przejść. To ciekawe doświadczenie. Nawet zachęcałbym działaczy organizacji pozarządowych, żeby postarali się o podobne doświadczenia. Myślę, że dzięki temu łatwiej byłoby im zrozumieć, co się dzieje wewnątrz urzędu.
Taką rolę miały pełnić komisje dialogu społecznego. Przy Biurze Kultury tych komisji jest sporo.
– Tak jest. Rzeczywiście komisje dialogu społecznego są dla nas bardzo cenne, ponieważ pracownicy Biura Kultury nie mają szczegółowej wiedzy o niektórych dziedzinach. Potrzebujemy wiedzy eksperckiej i uzyskujemy ją właśnie od komisji dialogu społecznego, z którymi bardzo szczegółowo pracujemy np. nad priorytetami konkursów dotacyjnych. Czasami się spieramy, ale mam wrażenie, że około 70-80% uwag KDS-ów zostało uwzględnionych w obecnie ogłaszanych konkursach.
Przy konkursach na społeczną instytucję kultury i na stały program kulturalny były problemy z tym, żeby pozyskać przedstawicieli organizacji do komisji konkursowej.
– W przypadku społecznej instytucji kultury mieliśmy przedstawicieli strony społecznej. Natomiast przy stałym programie kulturalnym została zgłoszona jedna osoba, która – po ujawnieniu listy potencjalnych beneficjentów – okazało się, że ma konflikt interesów, dlatego musiała się wycofać. Znaleźliśmy się w bardzo niezręcznej sytuacji, ponieważ w komisji konkursowej byli sami urzędnicy, co mogło się spotkać z zastrzeżeniami, że nie ma strony społecznej, więc konkurs nie jest odpowiednio przejrzysty, jawny itd. W związku z tym zwróciliśmy się do Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, aby wspomogła nas w procesie oceny i oddelegowała przedstawiciela bądź przedstawicielkę. I tak się stało. Przedstawicielka WRP przyglądała się temu, w jaki sposób analizujemy złożone oferty i dystrybuujemy pieniądze. Wiadomo – każdy konkurs budzi emocje. Tu mieliśmy do rozdysponowania około 12 mln zł, a oferty były złożone na 74 mln. Nie jesteśmy w stanie przyznać wszystkim pieniędzy. Natomiast przedstawicielka WRP nie zgłosiła żadnych uwag do naszej pracy. To jest cenne.