Jakiej szkoły chcemy? „Nie wiem – to dobry punkt wyjścia, żeby spróbować się dowiedzieć”. Paweł Lęcki podsumowuje debatę ngo.pl
Niektórzy są tak przekonani, że mają rację, że w zasadzie nie różnią się za bardzo od polskiej szkoły, która lubi uważać, że ma rację. Nie wiem – to dobry punkt wyjścia, żeby spróbować się dowiedzieć.
Jakiej szkoły chcemy? Pytaliśmy we wrześniu. Debatę - rozkładając na czynniki pierwsze postawiony w jej tytule problem, podsumowuje Paweł Lęcki.
“Szkoła to nie wyścig szczurów. Dlatego ważne jest, abyśmy wspólnie uczyli się chwalić”. Słowa Anety Borowiec otwierają wyjątkowo ważną perspektywę spojrzenia na polską edukację.
Warto byłoby zacząć od zamiany ocen na procenty
Żyjemy w kulcie ocen, sprawdzianów, egzaminów. Najczęściej skupiamy się na ocenach negatywnych, a nawet wyniki pozytywne służą nam do budowania toksycznych rankingów. To jednak wcale nie o to chodzi, żeby nie dokonywać diagnozy stanu wiedzy i umiejętności młodego człowieka. Warto byłoby zacząć od zamiany ocen na procenty, żeby wyraźniej dostrzegać postępy ucznia. Należy przywrócić właściwe miejsce błędom – są istotą edukacji, a w polskiej szkole nieustannie karzemy ucznia za źle wykonane zadanie. Błąd jest punktem wyjścia, uczymy się z niego dokładnie tak samo, jak z poprawnych odpowiedzi. Zdarza mi się powiedzieć do ucznia: “Jaki piękny błąd popełniłeś”. To łączy się z chwaleniem, docenieniem, wzmocnieniem pozytywnym, które wcale nie oznacza braku reguł i zasad. A egzaminy?
Wstępnie myślę o czymś w rodzaju bilansu edukacyjnego, coś na kształt tego, jaki robimy w przypadku naszego zdrowia.
Powinien być naturalną częścią przygody edukacyjnej, nie jakimś dziwnym, wyjątkowo stresującym “świętem”.
Wyobraźmy sobie, że…
“A gdyby tak szkoła przygotowywała młodych do życia we współczesnym świecie? I była przydatna, ułatwiała nie komplikowała. Nie upierała się przy swoim, wreszcie była bliżej rzeczywistości i ludzi” – słowa Basi Zych zwracają uwagę na wyjątkowo istotny problem polskiej edukacji. Jest bardzo często odklejona od rzeczywistości, nie uczy zawodów przyszłości, w ogóle tej przyszłości nie uczy, skupia się często na rozwiązywaniu problemów, które sama generuje. Wyobraźmy sobie, że jeden dzień w tygodniu, na przykład środa, byłby wyłączony z typowych zajęć lekcyjnych i można by go przeznaczyć na pracę własną uczniów nad projektem, rozmowy z nauczycielami, można by wtedy bez problemu wprowadzić systemowo tutoring w każdej szkole, można by organizować wyjścia do firm, miejsc kultury, instytucji publicznych. To byłoby bliższe życiu, niż przesadnie długie siedzenie w ławkach, z wielką troską, żeby nie stracić godzin na realizację święte podstawy programowej.
Szkoła powinna być miejscem, gdzie…
“System pruski nie działa. To prosty zero-jedynkowy wniosek. Nie da się, ku zdziwieniu ministerstwa i rodem z teledysku Floydów, produkować masowo absolwentów i absolwentek o konkretnym światopoglądzie, wyglądzie i przekonaniach patriotycznych. Ścieranie się tysięcy różnorodnych osób to normalna kolejność powszechnej edukacji” – spostrzeżenia Zuzanny Karcz opisują szkołę, która jest przestrzenią wolności, a która wcale nie oznacza totalnej swobody. Szkoła powinna być miejscem, gdzie młody człowiek ma szansę poznać siebie, dowiedzieć się, co tak naprawdę chce w przyszłości robić. Żeby tak się stało, szkoła powinna oferować poczucie bezpieczeństwa i sprawczości.
Nie powinno polegać to na tym, że uczeń w wieku trzynastu, czternastu lat musi dokonać wyborów profili swojego życia na podstawie wyjątkowo ograniczonych danych.
To nie jest sprawczość, a wyjątkowo trudny obowiązek. Tego typu wybory powinny dokonać się znacznie później. Jednocześnie szkoła w swojej różnorodności powinna być bezpiecznym miejscem ścierania się poglądów, ucierania spostrzeżeń, powinna dawać bazę różnego rodzaju możliwości poznawania świata i ludzi. Nie powinna być związana w jakikolwiek sposób z polityką, choć powinna o polityce rozmawiać, gdyż ta jest częścią naszej rzeczywistości. Tylko na gruncie otwartości można budować pewność siebie i poczucie własnej wartości młodych ludzi.
Nie wiem
“Nie wiem, jaki ma być nowy paradygmat szkoły. Być może nikt nie wie, być może mamy w głowie tylko niektóre elementy tego, jak być powinno. Pora więc się zebrać i te nasze puzzle do siebie dopasować” – powiedział Łukasz Korzeniowski. Bardzo lubię sformułowanie: nie wiem.
Ostatnio za dużo wiemy, jeśli chodzi o edukację.
Widzimy problemy, są ludzie, którzy mają gotowe rozwiązania, pojawiają się różnego rodzaju koncepcje, ale istnieją w bańkach, nie przenikają się wzajemnie. Niektórzy są tak przekonani, że mają rację, że w zasadzie nie różnią się za bardzo od polskiej szkoły, która lubi uważać, że ma rację. Nie wiem – to dobry punkt wyjścia, żeby spróbować się dowiedzieć. Są proste pomysły, które można wcielić w życie od razu, żeby szkoła była choć trochę lepsza, ale nad dalekosiężnymi planami należałoby się wspólnie bardzo mocno zastanowić.
Paweł Lęcki - nauczyciel języka polskiego w jednej ze szkół w Trójmieście, felietonista i fotograf.
Źródło: Jakiej szkoły chcemy?
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.