Ewa Chomicka: Bierzmy sprawy w swoje ręcę i wywierajmy presję na polityków [wywiad]
Ograniczenie transportu osobowego, polityka cateringowa, wykluczenie z użycia jednorazowych plastików, wprowadzenie zasad zrównoważonego zarządzania zasobami – to przykłady kryteriów proklimatycznych, które mogłyby być wprowadzane w konkursach ofert na realizację zadań publicznych – z Ewą Chomicką z kolektywu Kultura dla klimatu rozmawiamy o tym, dlaczego organizacje powinny myśleć o dostosowaniu swoich działań do wyzwań klimatycznych, niezależnie od umów podpisywanych z samorządami.
Magda Dobranowska-Wittels, warszawa.ngo.pl: – W 2019 roku Warszawa wprowadziła do umów z organizacjami na realizację zadań publicznych zapisy zakazujące używania przedmiotów jednorazowego użytku. W obliczu zmiany klimatu i jej konsekwencji, można powiedzieć, że to dużo i zarazem mało. Czy i dlaczego jako organizacje pozarządowe powinniśmy myśleć o dostosowaniu swoich działań do wyzwań klimatycznych?
Ewa Chomicka, kolektyw Kultura dla klimatu: – Jak doskonale wiemy, kryzys klimatyczny nie czeka i nie będzie czekał na różne legislacyjne zmiany, które powinny być szybsze niż są. Ale mamy też pozytywne sygnały, chociażby z lipca, gdy Unia Europejska przyjęła pakiet Fit for 55, który przypieczętowuje przyspieszenia, jakie mają zajść w Unii, aby w 2030 osiągnąć nie 40% obniżenia emisyjności, jak to wcześniej planowano, tylko 55. Te regulacje, tak czy inaczej, wkrótce zaczną nas wszystkich obowiązywać. Tylko czy to „wkrótce” będzie wystarczająco wkrótce? I czy będzie to wystarczające dla zatrzymania katastrofy klimatycznej? Wolę nie używać określenia „zmiana klimatyczna”, ponieważ to „oddala” nas od niebezpieczeństwa, od pojęcia kryzysu, od katastrofy.
Tak, przyjęcie takiej perspektywy w działaniach organizacji jest ważne. Przy czym ważne jest zachowanie też pewnego balansu. Bardzo podkreślamy i jest to dla nas, jako Kultury dla klimatu, którą reprezentuję podczas naszej rozmowy, jedna z ważniejszych podstaw filozofii programowej: zmiany powinny się wzajemnie wspierać. One wychodzą ode mnie, jako jednostki, także jednostki organizacyjnej – czy to jest NGO, czy instytucja publiczna, czy jakikolwiek inny zespół działający w pewnym obszarze, ale nie możemy przejmować na siebie całkowitej odpowiedzialności za te zmiany, ponieważ realne, największe i najbardziej namacalne konsekwencje mają regulacje prawne, które możemy swoimi działaniami wspierać.
Możemy szerzyć pewne postawy i wspierać je swoim sposobem działania. Możemy je upowszechniać. Możemy zaświadczać swoimi działaniami, że pewne postawy, wątki, tematy wymagają natychmiastowych zmian, dlatego nie czekamy, aż politycy, polityczki zadziałają, tylko wprowadzamy to już teraz, mając nadzieję, że przełoży się to na szerszą skalę. I że zarazimy tym sposobem myślenia i uważnością na ten temat inne osoby, czy inne jednostki.
Nie chciałybyśmy, aby w tej całej dyskusji zagubiło się to, jak niezwykle ważne jest wywieranie presji na środowiskach politycznych, aby te zmiany miały jak najszybszy realny efekt. Co możemy robić? Możemy sami i same angażować się w różne ruchy społeczne, czy polityczno-aktywistyczne.
Inną kwestią, również bardzo ważną dla Kultury dla klimatu, jest odpowiedzialność społeczna. Wszystkie w naszym kolektywie wywodzimy się z kultury, ale myślę, że w dużym zakresie te rzeczy, które są ważne dla kultury i klimatu można przełożyć na działania organizacji pozarządowych. Tym bardziej, że nasza próba zaproszenia środowiska kultury do tego, by ekologizować swoje działania jest skierowana również do pracowników sektora kultury z organizacji pozarządowych. Mam nadzieję, że pracownicy innych organizacji pozarządowych, niezwiązani ze światem kultury, też mogą znaleźć tam dla siebie istotne wytyczne.
Czyli nie czekać, aż proklimatyczne kryteria zostaną wprowadzone do konkursów ofert na realizację zadań publicznych, tylko samemu je wprowadzać do swoich działań i naciskać na ich upowszechnienie?
– Kiedy mówimy o konkursach rozpisywanych przez samorządy miejskie dla organizacji pozarządowych, to oczywiście bardzo bym zachęcała różne organizacje do tego, aby brały sprawy w swoje ręce. I wprowadzały zmiany na swoich lokalnych poziomach oddziaływania, co – podkreślam – nie zwalnia samorządów z tego, aby te regulacje wprowadzać całościowo, w różnych obszarach swojej odpowiedzialności. Być może, gdy organizacje zaczną głośniej mówić o potrzebie tego typu zapisów, to zmiany w legislacjach samorządowych będą szybsze.
Przyznaję, że ten wątek pojawił się również w naszych, Kultury dla klimatu, rozmowach z Miastem. Rozmawialiśmy o tym, aby wspólnie zastanowić się, w jaki sposób zachęcać organizacje pozarządowe do wprowadzania proekologicznych rozwiązań w swoich produkcjach kulturalnych, edukacyjnych, czy jakichkolwiek innych.
Sugerowałyśmy, że jednym ze sposobów może być wprowadzenie do kryteriów oceny projektów, bardzo namacalnego, stosowania proekologicznych rozwiązań. Przy czym, aby takie kryterium mogło zostać wprowadzone, trzeba je zdefiniować, bo przekłada się to później na konkretne punktacje. Aby móc rzeczywiście przełożyć teorię na namacalny, mierzalny, łatwiejszy do definiowania efekt, to wymagałoby pewnego zawężenia, być może w jakieś pilotażowej formie.
I na czym stanęły te rozmowy?
– Na razie w konkursach miejskich na dyrektorów i dyrektorki instytucji kultury został wprowadzony zapis, że kandydat czy kandydatka w swoim planie działania i w swojej strategii programowej uwzględni również plan działań proekologicznych. I – co jest, moim zdaniem, ważne – nie tylko zamysł, ale też plan wdrażania, rozpisany na konkretne lata jej czy jego kadencji w danej instytucji.
Jeżeli chodzi o organizacje pozarządowe i realizację zadań publicznych, to wydaje mi się, że jest to jeszcze w trakcie dyskusji w samym Biurze Kultury. Wydaje mi się też, że może być to związane z aktualizacją strategii Warszawa 2030. Wątki proekologiczne mają być mocniej zasygnalizowane. Być może ta aktualizacja dałaby silniejszy argument, fundament do wprowadzania tego typu zapisów w umowach z organizacjami pozarządowymi.
Nie chcę podważać tego pomysłu, ale proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że Miasto st. Warszawa nie ma swoich wewnętrznych dyrektyw związanych z realizowaniem działań, uwzględniających warunki, które chciałoby narzucić organizacjom pozarządowym. Można by powiedzieć „król jest nagi”, bo ustala dyrektywy, których sam nie stosuje.
Dla mnie ważne jest łączenie tych różnych, wynikających z siebie zależności, pokazywanie, że to nie jest żaden greenwashing, ani marketing Miasta, tylko jest to realna zmiana, na której nam zależy i która dotyka również nas, jako samorządu. Aby o tym świadczyć i być wiarygodnym czy wiarygodną, trzeba te zmiany wprowadzać także u siebie. To jest oczywiście typ idealny. Byłoby świetnie, gdyby udało się nam to wprowadzić za miesiąc. Wiemy jednak, że typy idealne w rzeczywistości, w naszym ekosystemie raczej nie funkcjonują. Ale uważam, że warto ten typ idealny promować, ciągle o nim mówić, wracać do niego, ponieważ wtedy stajemy się częścią systemowej zmiany, bardziej namacalnej.
Jeżeli na horyzoncie ustawimy myślenie o typie idealnym, a jednocześnie przyznamy, że rzeczywistość polityczna i różne zmiany legislacyjne toczą się nieco wolniej, niż byśmy sobie życzyli czy życzyły, to oczywiście ważne jest, aby włączać się do tego nurtu oddolnego. Wierzymy, że głośne mówienie, zwracanie uwagi na pewne problemy, czy kształtowanie postaw swoimi własnymi działaniami, programami edukacyjnymi, czy kulturalnymi, też ma ogromną społeczną siłę rażenia.
Kiedy na przykład zajrzymy do badań Ziemianie Atakują z końca 2020 roku, uwzględniających już doświadczenia pandemiczne, dotyczących postaw Polek i Polaków wobec kryzysu klimatycznego, to tam są dane, które pokazują, że jest bardzo duże pole do oddziaływania i próby budowania zmiany społecznej.
Ponad 70% Polek i Polaków przyznało, że stan, w jakim znajduje się Ziemia jest poważny i wymaga natychmiastowego działania. Około 50% stwierdziło: bardzo chętnie chciałbym, chciałabym coś zrobić, ale nie wiem, co i nie wiem, jak to mogę zrobić. To są odbiorcy, odbiorczynie naszych działań. I to jest grunt, na którym można budować: gotowość do działania, zauważenie problemu, potrzeba narzędzi, informacji i też, prawdopodobnie, wyklarowania, co właściwie jest faktem, a co mitem, jeżeli chodzi o kwestie ekologiczne.
Bo – przyznajmy to – w mass mediach jest bardzo dużo wykluczających się informacji. Tworzenie rzetelnych platform, posługujących się niehermetycznym językiem, jak chociażby Nauka o klimacie czy Kultura dla klimatu, może pełnić ważną funkcję dla różnych środowisk: selekcji informacji i źródeł, przesiania śmietnika informacyjnego, który jest też wszak przedmiotem rynkowej rywalizacji.
Chciałabym trochę o tych konkretach porozmawiać. Wspomniała Pani, że była propozycja wpisania wymagań związanych z klimatem, z ekologią, do kryteriów konkursowych. W Warszawie ogłoszenia konkursowe są konsultowane przez komisje dialogu społecznego, w których zasiadają przedstawiciele i przedstawicielki organizacji pozarządowych. I oni mogą mieć wpływ na treść tych ogłoszeń, oczywiście w ramach określonych przez przepisy prawa. Gdyby Pani mogła podpowiedzieć, jakie na przykład kryteria mogłyby być wpisane do ogłoszeń konkursowych? Czego mogłyby dotyczyć?
– Jest szereg możliwości. Skoncentrujemy się na obszarze, które jest mi najbliższy, czyli na projektach kulturalnych. W takich wytycznych mogłyby pojawić kryteria z bardzo różnych zakresów. Starałyśmy się je opisać w naszym przewodniku ,,Kultura dla klimatu”. Wydzieliłyśmy tam kilkanaście różnych obszarów, które się wzajemnie zazębiają, na siebie wpływają i są ze sobą bardzo mocno w różnych miejscach połączone. Obszary te są opisane z myślą o działalności instytucji czy dużych organizacji kultury, ale myślę, że w bardzo wielu miejscach mogą okazać się przydatne również w realizacji działań przez mniejsze podmioty, mniejsze organizacje.
Dużym polem do popisu w przypadku organizacji wydarzenia kulturalnego jest aspekt produkcyjny. W naszym przewodniku podzieliłyśmy ten temat na dwa obszary. Oddzielnie potraktowałyśmy kwestię materiałów i oddzielnie opisałyśmy, w jaki sposób można w bardziej zrównoważony sposób realizować wydarzenia, np. konferencje, spektakle, warsztaty, dyskusje.
Przykładowo, jeśli organizujemy jakieś wydarzenie, na które zapraszamy artystów i artystki z zagranicy, to takim kryterium może być chociażby stosowanie zasad zrównoważonego transportu. Czasy pandemii, mimo całego kryzysowego aspektu, wyzwań zdrowotnych i ekonomicznych, które objęły cały glob, pozwoliły wypracować pewne praktyki, które myślę, pozostaną z nami na dłużej. W przypadku osób organizujących działania kulturalne czy społeczne na zawsze pozostawi nam znak zapytania: Czy – jeżeli organizuję spotkanie, warsztat tygodniowy, szkołę letnią, cokolwiek – muszę sprowadzać artystów, artystki z różnych stron Europy? Czy być może, w niektórych przypadkach powinniśmy, powinnyśmy zastanowić się, jaka forma organizacji wydarzenia będzie generowała mniejszy ślad węglowy? Wiadomo, że niektóre formy dużo lepiej wybrzmiewają i przynoszą dużo mocniejsze doświadczenia, jeżeli dzieją się w trybie spotkania bezpośredniego. Jednak ważne jest, aby to pytanie zawsze było obecne: w jaki sposób swoimi wyborami jako organizator, organizatorka wydarzenia mogę wpłynąć na zmniejszenie emisyjności realizowanych przeze mnie inicjatyw?
A tych sposobów jest naprawdę wiele. Pierwszy to ograniczenie transportu osobowego. Wiąże się z tym m.in. wybór lokalizacji wydarzenia. Jeżeli organizuję festiwal, to zapewniam dojazd zorganizowanym transportem i nie wymagam od uczestników, uczestniczek, aby przyjechali własnym samochodami. Albo są specjalne benefity, systemy wsparcia dla osób, które zdecydują się na zupełnie zero-emisyjne środki transportu, jak na przykład dojazd rowerem. Albo systemy wsparcia związane z carpoolingiem: jeżeli już zdecydujemy się na samochód osobowy, to zadbajmy o platformę dla uczestników, uczestniczek festiwalu, aby mogli się łączyć i zapełniać wolne miejsca w samochodach. To już jest bardzo dużo.
To jest oczywiście temat do poważnej dyskusji i zastanowienia się, w jaki sposób to uśredniać, stworzyć schemat dla różnych typów działań. Na przykład takim kryterium mogłoby być: „co najmniej 50% publiczności dojedzie środkami transportu zbiorowego albo skorzysta z roweru” i jako organizator, organizatorka zapewnię do tego warunki.
Kolejny przykład to polityka cateringowa. Tutaj mamy ogromne pole oddziaływania. Ten aspekt zależy od nas, od naszego zespołu, możemy go realnie kształtować. Oczywiście, w grę wchodzą bariery w postaci nawyków kulturowych czy chociażby różnego podejścia do prawa zamówień publicznych w niektórych instytucjach, gdzie myślenie cenowe często góruje nad myśleniem jakościowym. Ale promowanie świadomych wyborów dietetycznych może stać się ważnym elementem kształtowania postaw proekologicznych. Doskonale wiemy, że przemysł hodowlany jest jednym z potężniejszych emitentów gazów cieplarnianych. Kształtowanie swojej polityki cateringowej w taki sposób, że zupełnie rezygnuje się z produktów odzwierzęcych to jest bardzo wyraźny krok, wskazujący, że nasze wybory dietetyczne mają znaczenie i który być może w następnej kolejności przełoży się na indywidualne wybory uczestników i uczestniczek naszych działań. Gdyby Miasto zawarło w ogłoszeniu konkursowym informację, że catering, który będzie serwowany podczas wydarzenia, w trosce o środowisko nie może zawierać produktów zwierzęcych i odzwierzęcych, a konkurs wygrywa kilkaset organizacji, to wyobraźmy sobie, jakie to ma przełożenie. Wprowadzanie świadomych ograniczeń w połączeniu z akcją edukacyjną może kreować zauważalną zmianę.
Teraz kwestia jednorazowych plastików. Miasto st. Warszawa od 2019 roku prowadzi skuteczną, moim zdaniem, politykę w tej sprawie. Przykład z tak zwanym „rozporządzeniem plastikowym” ze strony Miasta pokazał, jak dużą siłę rażenia mają tego typu regulacje. Wcześniej jednorazowy plastik, wszak jakże wygodny w użytkowaniu, królował na różnych imprezach. Teraz znika, ta regulacja ma bardzo konkretne przełożenie na pewne praktyki, które stały się codziennością w instytucjach, organizacjach podlegających Miastu. A też te praktyki przekładają się na osoby indywidualne, na indywidualne wybory. I to są te momenty sprzężeń, dla mnie bardzo interesujące i bardzo wzmacniające. Pokazują, że warto działać na różnych poziomach.
Jednorazowe plastiki to jest w ogóle ciekawy przypadek. Od lipca tego roku zaczęła obowiązywać regulacja, zgodnie z którą sprzedaż najczęściej używanych plastikowych jednorazówek, jak sztućce czy kubeczki, jest zabroniona w całej Unii Europejskiej. Przy czym Polska jest w tej chwili spóźniona z wprowadzeniem przepisów, które sankcjonowałyby te regulacje w naszym kraju. Prawdopodobnie wydarzy się to dopiero jesienią. To „wyprzedzenie” krajowych regulacji na poziomie miejskim pokazuje, jak istotne jest bycie promotorem pewnych zmian i ich wprowadzanie na polu, na który ma się wpływ.
Innym, bardzo ważnych kryterium, na które na pewno organizacje pozarządowe mają wpływ i które mogą stosować niezależnie od tego, czy ono się znajduje w umowach, czy jest oceniane, czy też nie – są zasady zrównoważonego zarządzania zasobami. Mam wrażenie, że jest to jedno z ważniejszych wyzwań dla instytucji czy organizacji. W w wielu z nich, szczególnie tych większych, jest słaba świadomość posiadanych wspólnych zasobów, niewiedza, co właściwie ma się w tych magazynach, co ma się w tych pudłach, z czego można swobodnie skorzystać? Organizacje są podzielone na różne silosowe komórki, często oparte na swoich „własnościach”, co generuje pozorną konieczność nowych zakupów, nowych sprzętów, nowego wyposażenia, ciągle nowego, nowego. Podczas, gdyby rozejrzeć się wokół albo spojrzeć do własnych magazynów, okaże się, że wiele z tych potrzebnych rzeczy już jest. Wystarczy je odnowić, zreperować, wypożyczyć. Dlatego warto najpierw dobrze poznać własne zasoby, jak i tworzyć partnerskie sieci z innymi podmiotami, oparte na wymianie dóbr. Ważne jest myślenie zasadami less waste i zasadami cyrkularnego obiegu, żeby wspierać dłuższe życie rzeczy, a nie wyrzucać, generując większą ilość śmieci i odpadów. Korzystać wzajemnie ze swoich dóbr. Te wszystkie idee związane z ekonomią współdzielenia, którą chociażby w warszawskim otoczeniu realizuje Spółdzielnia kultury, to są moim zdaniem inicjatywy przyszłości, które już teraz powinniśmy intensywnie wdrażać, rozwijać. Aby na dobrach wspólnych i współdzieleniu zasobów materiałowych, sprzętowych, przestrzennych czy też umiejętnościowych, współtworzyć świat społeczny. A nie na generowaniu produkcji kolejnych towarów i napędzaniu konsumpcji.
Współdzielenie może być odpowiedzią na argument, który często pada ze strony organizacji pozarządowych, że wdrażanie proekologicznych rozwiązań jest, bywa kosztowne.
– Jest rzeczywiście taki mit, że ekologia jest droga i jest to często komunikowane jako bariera dla wdrażania proekologicznych zmian. Ja z tym stanowiskiem się nie zgadzam. Ekologia owszem, może być droga, ale po pierwsze – nie musi, a po drugie i ważniejsze – często jest wręcz bezkosztowa.
Na tym wątku jako Kultura dla Klimatu zasadziłyśmy filozofię promowania trzech kroków, jakie można przedsięwziąć w swoich proekologicznych działaniach.
Pierwszy z opisanych przez nas kroków nie wymaga nakładów finansowych. Wymaga jedynie – choć czasami „aż” – zmiany świadomości, zauważenia, gdzie jest możliwa zmiana, które elementy naszych praktyk, naszej działalności lub działalności naszej organizacji czy produkcji naszych wydarzeń wpływają na generowanie śladu węglowego, wodnego, śladu pracowniczego. I żeby dokonywać świadomych wyborów. Co istotne i warte podkreślenia, ten krok pierwszy, czyli krok bezkosztowy, ma najszerszy wachlarz możliwych do wprowadzenia zmian i, w konsekwencji, w naszym przewodniku jest on najbardziej rozbudowany. Zmiany w „kroku pierwszym” są w zasięgu naszej ręki, wymagają jednak pewnego rozpoznania, wiedzy i konsekwencji.
Oczywiście zmiany ekologiczne mogą być też drogie, a nawet bardzo drogie, szczególnie tam, gdzie wymagają twardych, konkretnych nakładów, jak chociażby zmiany infrastrukturalne. Wiadomo, nie zmienimy infrastruktury za zero złotych. Ale, jak sygnalizowałam, jest wiele rzeczy, na które mamy wpływ, a które związane są z budowaniem indywidualnych, zespołowych, grupowych, lokalnych, a następnie globalnych świadomości i wspólnego działania w pewnych zakresach.
Kultura dla Klimatu jest skierowana do instytucji, organizacji zajmujących się kulturą, ale może też posłużyć innym branżom. Czy inne branże także mają takie „swoje” przewodniki?
– Zdecydowałyśmy się na stworzenie takiego narzędziowego wsparcia obszaru kultury z trzech powodów. Po pierwsze, same reprezentujemy ten świat, więc jest nam najbliższy, dobrze go znamy od środka, znamy jego możliwości, ale też znamy jego bolączki i miejsca „czknięć”. Jesteśmy praktyczkami i nasza wiedza jest wiedzą praktyczną. Drugim powodem jest nasze poczucie, że to środowisko ma ogromny, niewykorzystany jeszcze potencjał społecznego oddziaływania jeśli chodzi o tematykę kryzysu klimatycznego. Przez to, że organizacje kulturalne mają swoich odbiorców, odbiorczynie, uczestników, uczestniczki, mają swoją publiczność, ta zmiana nie dotyczy wyłącznie samego środowiska kultury, ale może też rozlewać się szerzej w społeczeństwie. Trzeci powód to głosy z samego środka, a również jako praktyczki kultury zauważyłyśmy tę lukę, że nie ma takiego narzędzia, które wspierałoby środowisko kultury w tych zmianach. Które by podpowiedziało, co właściwie można zrobić, jak zrobić, jak można o tym pomyśleć? I przyznaję, że kiedy przygotowywałyśmy się do tego działania, to miałam wrażenie, że w wielu innych branżach tego typu pomocniki, narzędziowniki już funkcjonują, natomiast w kulturze to się dopiero rodzi. Tak jakby uznano, że kultura jest jedynie sferą produkcji symbolicznej i tworzenie proekologicznego dyskursu jest wystarczające. Tymczasem działania kulturalne, jak każde inne, wytwarzają konkretny ślad węglowy i mają realne przełożenie na środowisko. W związku z tym powinniśmy i powinnyśmy wziąć za to odpowiedzialność i nie tylko mówić o kryzysie klimatycznym i ekologii, ale też „robić” kulturę ekologicznie.
Nasze założenie było takie, aby każda osoba z sektora kultury, czy to z instytucji kulturalnej, czy właśnie z organizacji pozarządowej, czy też indywidualni praktycy, praktyczki, niezależni artyści, niezależne artystki, mogli i mogły coś wartościowego dla siebie znaleźć.
Dlatego przy wypracowywaniu naszych rekomendacji przyjęłyśmy najbardziej rozbudowaną perspektywę narracyjną, czyli perspektywę instytucji kultury wraz z różnymi obszarami jej funkcjonowania, również tymi, o których rzadziej się mówi, tj. obszarem administracyjnym, budżetowym, ekoetyką współpracy czy relacji z sąsiedztwem. Z jakimi usługodawcami współpracujemy, jakie biznesy zapraszamy do współpracy, na jakich warunkach? Znowu: nasz wpływ i budowanie świadomości nie tworzy się tylko poprzez mówienie o potrzebie działań ekologicznych czy dyskutowanie o kryzysie klimatycznym. Konieczne jest realne działanie. Dyskusja plus praktyka, dyskusja plus działania w tle. To był ważny dla nas aspekt, żeby szeroko rozumiane środowisko kultury: osoba odpowiedzialna za wydarzenia, czy osoba współpracująca ze sponsorami, kurator, kuratorka, czy osoba zamawiająca firmę sprzątającą – aby każdy i każda znalazł tam dla siebie ważne wskazówki.
Sądzę, że również te organizacje, które nie mają stricte kulturalnego profilu, mogą czerpać z naszego narzędzia. Wyzwania są często te same, możemy jedynie niuansować się w dostosowywaniu rozwiązań. W naszym przewodniku podajemy różne odnośniki do ciekawych przykładów z Polski i zagranicy. Szczególnie zależało nam na promowaniu praktyk z naszego lokalnego, krajowego pola, aby zwrócić uwagę, że te inicjatywy rosną, rozwijają się, że można się łączyć i wzajemnie wspierać.
Komunikowanie wprowadzanych zmian, mówienie o ich potrzebie, o tym, co się wdraża w swoich organizacjach jest też ważnym elementem budowania świadomości społecznej. Dlatego tych, którzy wprowadzają takie zmiany w swoich organizacjach, zachęcamy do dzielenia się swoimi doświadczeniami, również tzw. „małymi krokami”; dzięki nim możemy obserwować, jak nabudowują się większe systemowe zmiany.
Dodam jeszcze jedną ważną dla nas rzecz. W naszym modelu ekologizacji staramy się podkreślać jeden obszar, ponieważ nie jest on póki co oczywisty i nieczęsto pojawia się w dyskusjach wokół kryzysu klimatycznego. Zależy nam, by troska o nasz ekosystem oznaczała również troskę o nas samych – jako zespół pracowników i pracowniczek. Podkreślamy zatem kwestie związane z prawami pracowniczymi, z transparentną polityką płac, budowaniem niehierarchicznych struktur. Te zasady powinny też promieniować na zapraszanych przez nas do współpracy usługodawców, usługodawczynie. Możemy bowiem zwracać uwagę nie tylko na tzw. kryteria środowiskowe, np. czy dostawca jest lokalny, czy korzysta z ekologicznych materiałów etc., ale też, w jaki sposób realizowana jest polityka pracownicza danego podmiotu.
Głęboko wierzymy, że zakończenie wyzysku planety musi iść równolegle z odzyskiwaniem równowagi społecznej. Te cele są ze sobą sprzężone i powinny się wspierać.
Ewa Chomicka – antropolożka kultury, polonistka, muzealniczka i kuratorka sztuki współczesnej. Kieruje Laboratorium Praktyk Muzealnych w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, komórką̨ zajmującą się rozwojem współpracy między muzeum a artystami i artystkami współczesnymi, a także interdyscyplinarnych inicjatyw, łączących ze sobą sztukę współczesną, badania i aktywizm. Rozwija długofalowe projekty partycypacyjne, poszerza pole sztuki ze społecznością. Członkini Kolektywu Klimatycznego wypracowującego w 2019 roku manifest klimatyczny we współpracy z organizacją We Are Museums, członkini siostrzanych grup: Muzea dla Klimatu i Kultura dla Klimatu. Współautorka strony i przewodnika ekologicznego dla środowiska kultury: www.kulturadlaklimatu.pl.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23