Anna Łabuszewska: W Rosji protest przeciw Putinowi to heroizm [wywiad]
– Zbliżony do Kremla ośrodek WCIOM podaje – choć należy podchodzić do tego sondażu z pewną ostrożnością, że decyzję o rozpoczęciu „operacji specjalnej” popiera 68 procent Rosjan. Warto mieć na uwadze fakt, że dla większości rosyjskiego społeczeństwa głównym źródłem informacji pozostaje telewizja, a przekaz który z niej płynie jest zwarty i nastawiający pozytywnie do działań podjętych przez Putina – mówi Anna Łabuszewska, autorka bloga "17 mgnień Rosji" i dziennikarka "Tygodnika Powszechnego".
Estera Flieger: Jaką cenę za wyrażenie sprzeciwu wobec wojny może w Rosji zapłacić obywatel albo organizacja społeczna?
Anna Łabuszewska: Dwa lata temu, przyjęto w Rosji przepisy likwidujące wolność zgromadzeń. Żadna organizacja pozarządowa, inicjatywa obywatelska ani struktura opozycyjna nie otrzyma zgody na manifestację. Kiedy obywatele się gromadzą i wyrażają sprzeciw, policja reaguje natychmiast. Mimo to ludzie wychodzą na ulice i protestują – w grupie lub indywidulanie, trzymając w rękach plakaty, które sami zrobili.
Jaka jest skala protestów?
– Nieduża. To lokalne flash moby. Ale organizowane są codziennie, przede wszystkim w Petersburgu i Moskwie. Największe miały miejsce w czwartek 24 lutego, kiedy Putin wydał rozkaz ataku na Ukrainę.
W ciągu tygodnia zatrzymano ponad siedem tysięcy osób.
Policja przetrzymuje ludzi na komisariatach, bo nie nadąża transportować ich do aresztu.
Nie ma żadnego ośrodka, który koordynowałby protesty. Wyjście na ulicę w Rosji i zaprotestowanie przeciw Putinowi jeSt heroizmem. A wkrótce zostaną przyjęte jeszcze ostrzejsze przepisy. Penalizowany ma być udział nie tylko w protestach ulicznych, ale również wyrażanie sprzeciwu w Internecie, co może być uznane za zdradę ojczyzny, za co grozić będzie 20 lat łagru. Ma zostać również przyjęty przepis, na mocy którego możliwe stanie się karanie za szerzenie fejków, czyli informowanie o tym, że Rosja dokonała inwazji, podczas której giną ukraińscy cywile i rosyjscy żołnierze, co nie jest zgodne z oficjalnym przekazem. Celem władzy jest wywołanie efektu mrożącego.
W państwowych mediach i narracji Kremla nie występuje słowo „wojna”?
W oficjalnym przekazie słowo to jest zakazane. Mówi się o operacji specjalnej. To chwyt propagandowy.
A polega on na tym, by pokazać, że Rosja nie jest agresorem, tylko broni rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy, którym zagraża ukraińska armia, mająca zamiar dokonać ludobójstwa. Buduje się opowieść o tym, że rosyjskie państwo wykazywało się do tej pory cierpliwością wobec banderowców i nazistów, a teraz musi bronić przed nimi ludzi.
Propaganda sączy się od rana do wieczora. W programach publicystycznych, tych, którzy krytykują „operację specjalną”, wyzywa się od zdrajców.
Zagraniczne i społecznościowe media, obiegło zdjęcie 76-letniej Jeleny Osipowej, która przeżyła oblężenie Lenigradu, a teraz protestuje przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie. Kto wychodzi protestować?
– Jej głos jest niewygodny dla Putina i armii jego trolli oraz prokremlowskich mediów. Ale informacja o proteście Jeleny Osipowej nie dotarła do większości rosyjskiego społeczeństwa. Protesty nie są pokazywane w telewizji.
Protestować wychodzą przeważnie młodzi ludzie, ale nie tylko. To osoby, które uodporniły się na propagandę. Formy protestów są różne. Bardzo ważne jest to, co dzieje się na ulicy, ale również w mediach społecznościowych: Kreml polecił szkołom przeprowadzenie lekcji poglądowej na temat tego, czym jest prowadzona przez Rosję „operacja specjalna” i jakie są jej cele – zaobserwowałam, że nie wszyscy uczniowie chętnie przyjęli oficjalny przekaz, bo wiele osób wyraża dystans wobec niego np. na Instagramie. Czy wyrażający w ten sposób zdanie internauci będą ścigani? Putinowski wymiar sprawiedliwości działa punktowo – mogą być więc ukarane konkretne osoby i w ten sposób odstraszy się innych. Duma i prokuratura generalna przygotowują się do wdrażania nowych przepisów.
Jaką barierę napotykają informacje o przebiegu wojny?
– Trzeba pamiętać, że wielu Rosjan i Ukraińców łączą więzy rodzinne, kontaktują się więc ze sobą. Kreml chce to uniemożliwić.
Władza dąży do zablokowania wszystkich niekontrolowanych przez siebie kanałów, którymi płyną informacje o rzeczywistym przebiegu wojny oraz doprowadzić do tego, żeby ludzie bali się wyrażać własne zdanie.
Niektórzy artyści, aktorzy i pisarze mówią o tym, że nie popierają wojny, Kreml zmierza więc do tego, aby nie istniało żadne miejsce, w którym ich opinia zaistnieje. Zamyka ostatnie niezależne media, w tym „Echo Moskwy” oraz internetową telewizję Dożd’ (TV Rain), która zaprasza niezależnych komentatorów.
Większość Rosjan popiera Putina i jego decyzję o rozpoczęciu inwazji. Czy istnieje szansa, że to się zmieni?
– Zbliżony do Kremla ośrodek WCIOM podaje – choć należy podchodzić do tego sondażu z pewną ostrożnością, że decyzję o rozpoczęciu „operacji specjalnej” popiera 68 procent Rosjan. Warto mieć na uwadze fakt, że dla większości rosyjskiego społeczeństwa głównym źródłem informacji pozostaje telewizja, a przekaz który z niej płynie jest zwarty i nastawiający pozytywnie do działań podjętych przez Putina. Widzowie telewizji nie mają więc poczucia, że dzieje się coś, przeciwko czemu mieliby protestować.
Czy władzy uda się zagłuszyć doniesienia o tym, że na froncie giną rosyjscy żołnierze, a Zachód się zjednoczył i zdecydowanie odpowiada Rosji, nakładając sankcje, których skutki odczują obywatele, a zwłaszcza przedsiębiorcy? Z drugiej strony, Kreml może wmawiać im, że to wina Zachodu i należy w obliczu zagrożenia konsolidować się wokół władcy.
Rosjanie, żyjący w bańce, nie zmienią zdania z dnia na dzień, ale wojna może ich przerazić, jeśli dotrą do nich – dziś mocno filtrowane – obrazy z frontu. W mediach nie mówi się o śmierci cywilów.
Dopiero po tygodniu rosyjskie ministerstwo obrony przyznało, że wśród rosyjskich żołnierzy są ofiary: poinformował o śmierci kilkuset żołnierzy, podczas gdy wg danych ukraińskich było ich znacznie więcej.
Mówimy więc o początkach pewnego procesu, który może okazać się bardzo długi, ale dziś nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu.
Rozmowa przeprowadzona i autoryzowana 3 marca 2022 roku
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.