Agata Teutsch: Od zawsze była mi bliska idea praw kobiet [wywiad]
Agata Teutsch, która niedawno dołączyła do grona Ashoka Fellows, jest jedną z pierwszych w Polsce trenerek WenDo – metodzie samoobrony i asertywności, która pomaga budować poczucie własnej wartości, zdolność do samostanowienia i sprawczość. Aby przeciwdziałać przemocy i dyskryminacji ze względu na płeć, Agata współtworzy warunki do doświadczania i rozwijania siły, odwagi i solidarności wśród kobiet* i dziewczyn* z różnych środowisk m.in. dzięki WenDo i Dziewczyńskim Centrom Mocy. W wywiadzie opowiada m.in. o tym, co może dać udział w warsztacie WenDo i dlaczego ważne jest budowanie systemu prewencji pierwszorzędowej.
Anna Ślusareńka: – Od 2007 roku działasz w Fundacji Autonomia, ale wcześniej współtworzyłaś wiele inicjatyw feministycznych. Pamiętasz jeszcze, jak to wszystko się zaczęło? Dlaczego pomyślałaś, że w obszarze praw kobiet jest robota do zrobienia?
Agata Teutsch: – Od zawsze była mi bliska idea praw człowieka, a co za tym idzie praw kobiet. Mam korzenie polsko-żydowsko-niemieckie, mój ojciec pracował z więźniami Oświęcimia, więc temat praw człowieka, ich naruszeń i konieczności działania w tym obszarze był obecny w mojej rodzinie od bardzo dawna.
Już w dzieciństwie ważne było dla mnie zaangażowanie obywatelskie. W szkole podstawowej założyłam kółko ochrony praw ucznia, interesowałam się naukami politycznymi i historią. W pewnym momencie moja matka zaczęła współpracować z organizacjami feministycznymi. Założyła pierwsze w Polsce schronisko dla kobiet, które doświadczyły przemocy. Jako nastolatka byłam wolontariuszką w tym schronisku i w Towarzystwie Interwencji Kryzysowej.
Przełomowy dla mnie był udział w międzynarodowym obozie feministycznym, na który pojechałam w 1995 roku. Wzięło w nim udział 250 kobiet całej Europy. Jadąc na ten obóz, mówiłam jeszcze, że nie chcę być nazywana feministką, bo to szufladkujące, a męskie końcówki są uniwersalne. Nie urodziłam się feministką, to była kwestia rozwoju.
Teraz rozumiem, skąd wzięłaś siłę, żeby działać. Myślę, że to działa jak fala – wzmocnione kobiety wzmacniają kolejne. Widzę to też w Twoich działaniach, dzięki którym kobiety mogą działać na rzecz siebie i innych.
– Warto podkreślić, że nie chodzi tu tylko o indywidualnie wzmocnienie, ale o to, by osoby rozpoznawały swoje prawa, swoją tożsamość grupową, systemowe mechanizmy opresji i przede wszystkim sprawczość. Sama pomyślałam o tym, że chciałabym zostać trenerką WenDo po tym, jak wzięłam udział w moim pierwszym warsztacie WenDo. Był to moment, w którym doświadczyłam przełamywania milczenia wokół przemocy i dyskryminacji.
Zrozumiałam, jak bardzo są powszechne, że kobiety doświadczają nie tylko przemocy fizycznej na przykład ze strony partnerów, ale także molestowania i seksizmu w przestrzeni publicznej, w szkołach, pracy oraz innych – oczywistych i subtelnych form opresji.
Na tym pierwszym warsztacie ja i inne kobiety mówiłyśmy na głos o swoich doświadczeniach i odkryłam, że o dyskryminacji i przemocy można mówić z siłą. Nie z zapadnięciem się w sobie, z pozycji „ofiary” (tak jak jest to potocznie rozumiane), tylko z pozycji osoby, która została zaatakowana, doświadczyła niesprawiedliwości i jest z tego powodu zła, nie zamierza na ten temat milczeć. Przerwanie tego milczenia już jest działaniem i jest odzyskiwaniem kontroli i sprawczości. Z jednej strony to było o mówieniu o sobie, o swoim doświadczeniu i o domaganiu się sprawiedliwego traktowania i niezgodzie na przemoc. Z drugiej strony po prostu o fizycznej sile i możliwości działania w swojej obronie, samodzielnie i razem z innymi. Podobną siłę daje mi udział w demonstracjach. Czuję wtedy, że ja i moje ciało mamy siłę, mamy sprawczość, możliwość zaistnienia, działania i zmiany.
Po tych pierwszych warsztatach WenDo pomyślałam, że bardzo chciałabym, żeby jak najwięcej kobiet i dziewczyn też poczuło tę moc i tak sama zostałam trenerką. W tym sensie im człowiek ma więcej siły, tym więcej mocy może dawać innym, lub raczej stwarzać przestrzeń/warunki do kolektywnego doświadczenia, zdobywania i odkrywania mocy. To może być wspólne wkurzenie, wspólna radość, wspólny taniec lub demonstracja, które ujawniają i dają siłę.
Pomyślałam, że jako kobiety rzadko mamy okazję by korzystać z siły fizycznej i okazywać ją. Jak uczestniczki pierwszych warsztatów WenDo odnajdują się w takiej nowej roli? Co im dają te spotkania?
– Siła, to nie tylko mięśnie, to także sposób myślenia, głos (w sensie dosłownym i w sensie werbalizowania np. naszych poglądów i interesów), postawa, sposób stawiania granic, współpraca. W ankietach po warsztatach osoby uczestniczące często piszą o przełamywaniu barier, ale także o nauce stawiania granic. To, co wielu zapada w pamięć, to użycie swojego głosu, krzyk, który jest uwalniający. Kobiety mówią, że poczuły, że mają wpływ, mogą więcej, niż myślały.
Ważne jest także dzielenie się doświadczeniem, o którym już wspominałam. Dzięki niemu uczestniczki warsztatów zdają sobie sprawę, że przemoc dotyczy także innych kobiet i dziewczyn. Wiele z nich żyje w przekonaniu, że na przykład zaczepki zdarzają się im, bo co z nimi jest nie tak, bo są „ofiarami”, a nie dlatego, że są kobietami_/są postrzegane jako kobiety_, a te zachowania to narzędzie podporządkowywania kobiet w patriarchacie.
Na WenDo zajmujemy się tym, w jaki sposób możemy zmieniać swoją sytuację. Możemy się lepiej czuć, możemy być bardziej odporne, ale też świadome tego, kiedy przekraczane są nasze granice. Przez całe życie jesteśmy uczone, żeby ignorować sygnały naruszania granic. Na WenDo uczymy, żeby przestać ignorować, że coś jest nie tak, na coś się nie zgadzamy, że coś nam nie odpowiada, że czegoś nie chcemy. Z jednej strony WenDo przywraca sprawczość, a z drugiej zdejmuje z kobiet odpowiedzialność za przemoc i dyskryminację, które je spotykają.
W fundacji Autonomia nie tylko prowadzicie warsztaty WenDo, ale także szkolicie przyszłe trenerki. Są wśród nich kobiety z Białorusi i Ukrainy. Jak udało Wam się stworzyć sieć, która wykracza poza granice Polski?
– Gdy realizowałyśmy pierwszą edycję Akademii Treningu WenDo, to bardzo nam zależało na tym, żeby uczestniczkami były różnorodne osoby, np. takie które mają doświadczenie migracji i różny stopień sprawności. Teraz one pracują jako trenerki m.in. w swoich społecznościach.
Jedną z uczestniczek pierwszej ATW była Olga Łaniewska, która po ukończeniu rocznego szkolenia zamieszkała ponownie w Białorusi i przez kilka lat niezwykle intensywnie pracowała w Białorusi, Ukrainie i Rosji jako trenerka WenDo. Razem z Olgą od dawna miałyśmy plany na rosyjskojęzyczną szkołę trenerską. Zanim udało nam się ją zrealizować, zaczęły się antyrządowe protesty w Białorusi, a potem ze względu na represje aktywistki z Białorusi musiały zamieszkać w Polsce.
Po eskalacji wojny Rosji przeciwko Ukrainie znalazły się tutaj także kobiety z Ukrainy. W tej sytuacji postanowiłyśmy w Autonomii uruchomić trzecią już edycję Akademii Treningu WenDo tym razem dedykowaną kobietom* z Ukrainy i znającym ukraiński i rosyjski. A Olga, jest w tej chwili prezeską Autonomii i współrealizuje Akademię Treningu WenDo. Chociaż Akademia Treningu WenDo cały czas jest realizowana w Polsce, to uczestniczą w niej kobiety o korzeniach polskich, białoruskich, ukraińskich i rosyjskich.
Autonomia jest jedyną organizacją w Europie Środkowo-Wschodniej, która realizuje kursy trenerskie w zakresie feministycznej samoobrony – w naszym przypadku – WenDo. Z tego, co wiem, w ostatnich latach, udaje nam się także szkolić najwięcej trenerek feministycznej samoobrony w ogóle w Europie (a może i na świecie?).
Obecnie współpracujemy z dwiema organizacjami z Belgii i Islandii, które zajmują się feministyczną samoobroną jako narzędziem prewencji przemocy ze względu na płeć. W ramach sieci Women Against Violence Europe prowadzimy rzecznictwo, by zostały one uznane za skuteczny środek przeciwdziałania i zwalczania przemocy i były wspierane ze środków publicznych.
Widzę, że w działacie z różnorodnymi grupami – osobami z doświadczeniem migracji, z doświadczeniem przemocy, z niepełnosprawnością, z aktywistkami, dziewczynkami i osobami starszymi. Jak udaje się Wam łączyć te różne grupy i budować dialog?
– Widzimy różnorodność, dostrzegamy intersekcjonalną perspektywę i cały czas mamy ją z tyłu głowy. Ważna jest dla mnie możliwość solidaryzowania się osób o podobnym doświadczeniu opresji, bo wtedy mamy większą siłę. Jednocześnie pozór jednolitości i niedostrzeganie różnic nam nie służy. Kobiety są różnorodną grupą i my staramy się o tym pamiętać. Nie ignorujemy tego faktu, tylko właśnie uwidaczniamy go i wzmacniamy to, co nam może dawać taka perspektywa.
W WenDo wychodzi się z założenia, że, każda osoba uczestnicząca jest ekspertką we własnej sprawie. Jeżeli chcemy współpracować i chcemy, żeby każda kobieta miała możliwość znalezienia swojego sposobu na ochronę własnych granic i samostanowienie, to musimy brać pod uwagę, że jesteśmy różne.
Wśród tych różnorodnych grup są także dziewczynki i nastolatki, dla których stworzyłyście Dziewczyńskie Centra Mocy. Wiem, że ubiegły rok był dla tego projektu przełomowy. Opowiesz, co się wydarzyło?
– Dziewczyńskie Centra Mocy to miejsca, w których dziewczynki i dziewczyny doświadczają swojej sprawczości, poznają swoje prawa i możliwości, mogą eksperymentować, popełniać błędy, czuć się bezpiecznie i swobodnie. Mogą też spróbować nowych rzeczy, które nie zawsze są typowe dla dziewczyn, rozwijać się i wzmacniać. Zarówno w DCM, jak i na WenDo pracujemy z dziewczynkami od 7. roku życia, ale nie ma górnej granicy wiekowej. Osoby dorosłe, dziewczyńskie duchem, też mogą uczestniczyć w zajęciach, dzięki czemu budują wzmacniającą społeczność.
W zeszłym roku udało nam się wesprzeć informacyjnie, edukacyjnie i kompetencyjnie grupy inicjatywne z pięciu różnych miejsc w Polsce, które zaczęły realizować działania lokalnie. Dziewczyńskie Centra Mocy powstały w Ełku, Głogowie, Łodzi, Warszawie i Niepołomicach. Każde z nich działa w innej skali, ale wszystkie niesamowicie się rozwijają i mają bardzo różne pomysły na to, co i jak mogą robić.
Uważam, że każda społeczność zasługuje na swoje Dziewczyńskie Centrum Mocy, każda społeczność ma potencjał do tego, żeby mieć swoje Dziewczyńskie Centrum Mocy i każda go potrzebuje. Przez to, w jaki sposób dziewczynki w Polsce są wychowywane, jakiej doświadczają marginalizacji i dyskryminacji, ginie ich potencjał i to, co mogłyby wnieść do swoich społeczności. Z jednej strony edukacja równościowa jest rozpoznawana jako kluczowa dla przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji, a z drugiej nigdzie nie jest dobrze dofinansowanym elementem polityki publicznej. Chcemy to zmienić. Obecnie próbujemy wesprzeć grupę inicjatywną z Brukseli, żeby tam także powstało wielokulturowe Dziewczyńskie Centrum Mocy.
Wspomniałaś o edukacji równościowej. Jakie inne pilne potrzeby i problemy w obszarze równej godności płci dostrzegasz?
– To oczywiście zależy od punktu widzenia. Dla mnie prawo do samostanowienia, decydowania o sobie i o swoim ciele, a co za tym idzie wolność od przemocy, są kluczowe, żeby móc korzystać ze swoich potencjałów, zasobów i praw. Ważne jest włączenie perspektywy genderowej do tego, w jaki sposób rozumiane jest bezpieczeństwo w skali mikro i makro. Uwzględnienie perspektywy płci jest istotne dla jakości edukacji czy pracy. Jeśli dziewczyny w szkole muszą zmagać się z seksizmem i dyskryminacją, to ich proces rozwoju i uczenia się jest cały czas utrudniany. Muszą zużywać mnóstwo energii na to, żeby sobie jakoś z tym radzić. To w ogromnym stopniu ogranicza ich potencjał.
Chociaż to bardzo ogólny postulat, to uważam, że kluczowe jest życie wolne od przemocy. W tej chwili w Unii Europejskiej trwają prace nad dyrektywą dotyczącą przeciwdziałania przemocy ze względu na płeć. W ramach różnych sieci międzynarodowych staramy się doprowadzić do tego, żeby w tej dyrektywie jak największy nacisk został położony na kwestię prewencji, a nie tylko interwencji. Nie chodzi tylko o leczenie skutków przemocy, ale przede wszystkim o edukację równościową, empowermentową i zmienianie tej sytuacji na możliwie najwcześniejszym etapie.
Osobiście uważam, że fakt, że prewencja pierwszorzędowa (czyli zapobieganie w dosłownym sensie – działanie, żeby nie doszło do przemocy) zajmuje wciąż marginalną pozycję w strategiach i programach dotyczących przeciwdziałania przemocy i bezpieczeństwa, wynika z tego, że prewencja jest najskuteczniejsza w powstrzymaniu przemocy i demontażu patriarchalnych struktur władzy – i te struktury się przed tym bronią.
Wspominasz o współpracy z sieciami międzynarodowymi. Wiem, że niedawno miałaś także okazję współpracować z Ashoka Fellows z różnych krajów Europy nad zmapowaniem wyzwań i rozwiązań w obszarze równej godności płci. Czy problemy w innych europejskich krajach są podobne do tych, z którymi mierzymy się w Polsce?
– Odpowiem: i tak, i nie. Oprócz inicjatywy genderowej Ashoki, Autonomia jest także częścią sieci WAVE, czyli Women Against Violence Europe. Podczas dorocznej konferencji tej sieci w październiku odbyło spotkanie, na którym próbowałyśmy zidentyfikować wpływ fundamentalistów religijnych i politycznych w naszych krajach. Sytuacja w Polsce, chociaż ma swoją specyfikę, nie jest wyrwana z kontekstu. Podobne procesy mają miejsce w Stanach Zjednoczonych, w Ameryce Południowej, na Węgrzech czy w Bułgarii, a także w Austrii i Szwecji. Wszędzie. Musimy mieć tego świadomość i wiedzieć, że musimy mieć swoje wspólne strategie i wspólnie działać.
Powiedziałyśmy o problemach, to teraz porozmawiajmy o pozytywnych zmianach.
– Dużą zmianą na plus jest to, że mamy sieci międzynarodowe, w których się komunikujemy i współpracujemy. Dla mnie jest ważne, żebyśmy w Europie nie zapominały, że sytuacja kobiet jest zależna od systemu politycznego i ekonomicznego funkcjonującego na całym świecie. Sytuacja kobiet w krajach tzw. rozwijających się jest zależna od tego, o jaką politykę i ekonomię walczymy tutaj.
Należę do pokolenia kobiet, które doświadczają największych postępów w obszarze równości w historii. I chociaż chciałabym, żeby zmian było więcej i zachodziły szybciej, to być może po prostu się nie da. Mam na myśli to, że stary system stawia opór, więc czasami trzeba zrobić pół kroku wstecz, by potem zrobić dwa do przodu. W tej chwili bardzo to widać w obszarze przemocy i praw reprodukcyjnych. Uważam jednak, że to olbrzymi sukces, że kobiety zbudowały alternatywne sposoby doświadczenia swojej sprawczości i wpływu na swoje ciała i na swoje prawa. Stworzyły sieć dostępu do aborcji i środków antykoncepcyjnych. Chociaż nie rozwiąże to problemów wszystkich kobiet, to dzięki temu wiemy, że mamy możliwości wpływu i budowania wzajemnego wsparcia.
Spotykamy się w takim czasie, że nie mogę cię nie zapytać o twoje marzenia i plany na rok 2023.
– Po pierwsze chciałabym, żeby doszło do zakończenia wojny w Ukrainie i wiele innych wojen. To chyba faktycznie jest bardziej marzenie. Chciałabym, żeby na poziomie międzynarodowym doszło do głębokiej refleksji i reformy w zakresie myślenia o bezpieczeństwie międzynarodowym. Wiem, że w tym obszarze wiele się dzieje i feministyczne ekspertki od bezpieczeństwa mają coraz mocniejszy głos i większy wpływ.
Po drugie chciałabym, żeby europejska dyrektywa o przeciwdziałaniu przemocy została przyjęta w najlepszym możliwym dla kobiet* kształcie, by zaczął być realizowany postulat, który mówi o pierwotnej prewencji przemocy.
No i chciałabym, żeby jak najwięcej kobiet doświadczało solidarności i wspólnej siły w walce o taki świat, na jakim im zależy: bezpieczny i sprawiedliwy, uwzględniający realia życia kobiet* i dziewczynek*.
W kwietniu kończy się 3. Akademia Treningu WenDo, w której biorą udział kobiety z Ukrainy, a za tydzień jest oficjalne zakończenie 2. Akademii Treningu WenDo. Oznacza to, że w tym roku pojawi się prawie pięćdziesiąt nowych trenerek WenDo w Europie Środkowej i Wschodniej. Bardzo chciałabym, żeby każda z nich mogła pracować z dziewczynkami, nastolatkami i kobietami oraz innymi osobami z doświadczeniem socjalizacji i życia jako kobiety. Jeśli każda z nich będzie pracowała ze stu takimi osobami w tym roku, to pięć tysięcy dziewczynek* i kobiet* będzie bardziej bezpieczna i będzie mogła w większym stopniu o sobie samostanowić.
Agata Teutsch – ekspertka w obszarze zapobiegania przemocy ze względu na płeć, empowermentu i praw człowieka, certyfikowana trenerka i superwizorka antydyskryminacyjna metody WenDo – samostanowienia i samoobrony. Członkini Ashoki, Laureatka Nagrody im. Kazimiery Bujwidowej. Rozwinęła m.in. Akademię Treningu WenDo, model edukacji empowermentowej dla dziewcząt oraz uruchomiła pierwsze Dziewczyńskie Centrum Mocy w Polsce. Członkini założycielka grupy nieformalnej Ulica Siostrzana i Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej, oraz członkini Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych i Towarzystwa Interwencji Kryzysowej.