Uczestniczkom warsztatu WenDo proponuje: „Uderzaj przez deskę, w kierunku podłogi – tam jest twój cel. Skoncentruj się na celu, nie na przeszkodzie”. NGO.pl pisze o Agacie Teutsch, trenerce antydyskryminacyjnej i założycielce Fundacji Autonomia.
Kilkanaście kobiet w różnym wieku ćwiczy scenki z asertywną odpowiedzią – na atak, zaczepkę, przekroczenie granic. Ćwiczą w parach mocny głos, prostują plecy. Rozmawiają też o tym, jak wychowanie dziewcząt na „grzeczne panny” utrudnia stawanie we własnej obronie. Tak wygląda warsztat samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt WenDo. Od 2004 roku prowadzi go Agata Teutsch, feministka, działaczka antydyskryminacyjna i lesbijska. Jest jedną z szesnastu trenerek, które od 2004 r. pracują tą metodą z kobietami i dziewczętami w całej Polsce. Najstarsze uczestniczki WenDo miały ponad 70 lat, najmłodsze – siedem. Pierwszoklasistki w warkoczach wychodziły z warsztatu ze złamaną własną dłonią sosnową deseczką. Grubą na 15 milimetrów.
Przed złamaniem deski Agata daje im taką instrukcję: "Uderzaj przez deskę, w kierunku podłogi – tam jest twój cel. Skoncentruj się na celu, nie na przeszkodzie".
Trzecie oko
WenDo ma dziś w Polsce ugruntowaną pozycję – jego zwolenniczkami są pracownice ośrodków pomocy społecznej, policjantki, strażniczki miejskie. To one w raporcie ewaluacyjnym dotyczącym skuteczności WenDo wskazywały, że warsztaty powinny przejść „wszystkie dziewczęta w Polsce”.
Wychowała się w Krakowie. Na końcówkę socjalizmu załapała się w szkole podstawowej, więc w odruchu oporu założyła szkolne koło praw człowieka. Koncentrowało się głównie na prawach ucznia, np. niesprawiedliwym traktowaniu, ale też zajmowało się zbliżającymi się wolnymi wyborami 1989. W 1993 została członkinią Towarzystwa Interwencji Kryzysowej w Krakowie i wolontariuszką w hostelu dla kobiet doświadczających przemocy.
– Szybko się zorientowałam, że koncepcja praw człowieka jest co prawda uniwersalna, ale korzystanie z nich zależy od tego, jaką ma się pozycję w społeczeństwie, do tego patriarchalnym.
To założenie zaprowadziło ją na „przełomowy” dla niej Międzynarodowy Obóz Feministyczny.
– Było tam ponad 200 wspaniałych, niezłomnych kobiet z całego świata – od Niemiec po Mongolię. Wcześniej dbałam o to, żeby nie nazywano mnie feministką, żeby „nie dać się zaszufladkować” – po obozie pomyślałam, że właśnie nią jestem. Dzięki uczestnictwu w zajęciach i dyskusjach zyskałam „trzecie oko” – zaczęłam widzieć i słyszeć rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam.
Akcja rekreacyjno-informacyjna
Przeprowadziła się do Warszawy na studia i zaczęła „współmieszkanie z feministkami, które uprawia do dziś”. Wtedy, w wynajętym w Ząbkach pod Warszawą domu, toczyły się dyskusje o feminizmie, patriarchacie i podziale władzy, a na imprezach poznawała czołowe działaczki ruchu feministycznego. Agata dojeżdżała z Ząbek na studia na Uniwersytet Warszawski i do pracy: działała w Centrum Praw Kobiet, potem w La Stradzie i Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych OŚKA.
– Poznałam Agatę w OŚK-owej kuchni – mówi Magdalena Grabowska, socjolożka z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. – Szybko się okazało, że jest jedną z najbardziej zaangażowanych osób w ruchu kobiecym, niezwykle biegłą w tym, co działo się w trzecim sektorze. Pamiętam też, że była jedną z pierwszych osób w tym środowisku, które ujawniły się jako lesbijki. Przyjechały na OŚK-ową konferencję mówczynie ze Stowarzyszenia Konsola z Poznania i poprosiły, żeby kobiety nieheteroseksualne powstały. Wstała Agata i może jeszcze dwie osoby. To było superodważne – kilkanaście „ikon” ruchu kobiecego wówczas nie wstało. Dlatego dla osób działających na rzecz równości w latach 2000 była ważną postacią nowego pokolenia. Kojarzona z aktywnością na rzecz osób nieheteroseksualnych i tym, że potrafiła skutecznie działać nieformalnie, poza ruchem stowarzyszeniowym.
O kobietach z kobietami
Na OŚK-owym balkonie, „na papierosie”, narodził się pomysł Ulicy Siostrzanej, czyli grupy kobiet organizującej m.in. Feministyczną Akcję Letnią – obóz edukacyjno-rekreacyjny dla kobiet i dzieci.
– W OŚCE bez końca dyskutowałyśmy, dużo pracowałyśmy i chciałyśmy w końcu pojechać na wakacje. Nie chciałyśmy leżakować, tylko spotkać inne kobiety – również rozmawiać, działać, dzielić się umiejętnościami.
Pierwszy wyjazd wakacyjny Ulicy Siostrzanej odbył się w 2002 roku w wynajętym gospodarstwie na Suwalszczyźnie.
– Żadna z nas, organizatorek, nie miała samochodu. Jechałyśmy więc pociągiem i autobusem pod Suwałki z plecakami pełnymi materiałów na warsztaty: kartek, plakatów, flamastrów z nadzieją, że uczestniczki również przyjadą.
Od jedenastu lat na Feministycznej Akcji Letniej pojawia się ok. 15 dzieci i 60 bardzo różnych kobiet: nieheteroseksualne, kobiety, które mają pod opieką dzieci, anarchistki i członkinie partii politycznych, ekolożki, humanistki, dziewczyny z różnym stopniem sprawności, z większych i mniejszych miast. Prowadzą zajęcia o feminizmie, weganizmie, sytuacji kobiet z niepełnosprawnościami, transseksualności, warsztaty napraw samochodowych i rowerowych, rozmowy o macierzyństwie. Organizatorki obozu zmieniają się, Agata była na wszystkich wyjazdach – w sumie jedenaście razy.
Kierunek: emancypacja
Pomysł na własną fundację, którą założyła i którą teraz współprowadzi, dojrzewał w Poznaniu, dokąd przeprowadziła się po prawie dziewięciu latach w Warszawie.
– Razem z Moniką Serkowską zrealizowałyśmy ważne dla siebie projekty w Stowarzyszeniu Kobiet Konsola. Dotyczyły przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, emancypacji, edukacji antydyskryminacyjnej.
– Ważne było dla mnie działanie na rzecz lesbijek, kobiet nie identyfikujących się jako heteroseksualne, bo zorientowałam się, że w środowisku kobiecym nie podnosi się tematu naszych praw – wspomina Agata. – Kobiety nie znały się nawzajem, niewiele mówiło publicznie o swoich interesach. To z kolei osłabiało przeciwstawianie się homofobii. Chciałyśmy realizować projekty, których celem będzie emancypacja kobiet nieheteroseksualnych, a później – różnych grup mniejszościowych.
Pomysł założenia Autonomii Agata Teutsch i Monika Serkowska zrealizowały w 2007 roku w Krakowie. Nazwa miała nawiązywać do emancypacji, wolności i samostanowienia. Organizowały warsztaty antydyskryminacyjne i WenDo, zainteresowały miejskie instytucje edukacyjne i pomocowe sposobami na przeciwdziałanie przemocy wobec dziewcząt.
– Na konferencję przyjechały trenerki z Niemiec, mówiły, jak włączenie do miejskich polityk kwestii płci pomaga walczyć z przemocą rówieśniczą w ogóle.
Wspólnota na starość
Dziś, po siedmiu latach, Autonomia kojarzona jest z dużymi wydarzeniami na rzecz równości (Manifą, Queerowym Majem) oraz działaniami na rzecz kobiet i dziewcząt.
– Autonomię można by rozwiązać dopiero wtedy, gdy staniemy się bardzo świadomymi obywatelami i obywatelkami – mówi o misji organizacji Agata – którzy solidarnie, razem i dzięki odwadze cywilnej przeciwstawiają się niesprawiedliwościom, nierównościom i przemocy. Którzy mają poczucie sprawczości, myślą samodzielnie i wiedzą, że „nic o nas bez nas”.
Marzy się jej też „siostrzeński” dom starości.
– Nie mam złudzeń co do wysokości swojej emerytury, więc wyobrażam sobie, że mogłabym na jakichś spółdzielczych zasadach zrzucać się na utrzymanie wspólnego domu i dzielić go z innymi kobietami, osobami transseksualnymi. Ale jednocześnie uwielbiam być w ruchu, więc może będzie to wioska samochodów przerobionych na mieszkalne albo wagonów? Mam nadzieję, że nie osłabnie nasze zacięcie do działania i będziemy nieustannie planować kolejne radykalne akcje.
Źródło: inf. własna ngo.pl