Wysłuchania publiczne KPO. Każdy, kto zajmuje się polityką, powinien to przesłuchać
Ponad 25 godzin wysłuchań, 1200 zgłoszonych osób, 250 mówców – to tylko dane statystyczne. O tym, co za nimi stoi, czym były wysłuchania publiczne w sprawie Krajowego Planu Odbudowy, dlaczego każdy, kto zajmuje się polityką powinien przesłuchać nagrania z wystąpień i co rząd zrobi z piłeczką, która teraz po jego stronie – rozmawiamy z Karoliną Dreszer-Smalec i Iwoną Janicką z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – Jesteśmy po pięciu wysłuchaniach publicznych dotyczących Krajowego Planu Odbudowy. Czy możemy na początek statystycznie podsumować to, co się wydarzyło? Ile osób wzięło udział w wysłuchaniach?
Karolina Dreszer-Smalec, prezeska Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych: – Zebraliśmy bardzo dużo materiału. Spędziliśmy razem ponad 25 godzin wysłuchań, a z 1200 zgłoszonych osób aż 250 zdecydowało się przygotować swoje wystąpienie i zabrać głos. Właściwie mógł to zrobić każdy, kto wyraził taką chęć. Jak również każdy, kto wysłał swoje zgłoszenie, mógł wziąć udział jako słuchacz bezpośrednio poprzez platformę ZOOM. Dodatkowo nasze wysłuchania były transmitowane na kanałach youtube Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, OFOP-u i Fundacji Stocznia oraz stronach Facebook OFOP-u i Fundacji Stocznia. Skorzystało z tego i ma cały czas okazję skorzystać dodatkowe grono osób, które nie mogły śledzić wystąpień bezpośrednio w dniach poszczególnych wysłuchań. Na stronie www.wysluchanieplanodbudowy.pl dostępne są wszystkie nagrania, a już wkrótce ukażą się także transkrypcje wszystkich wypowiedzi.
Co z tym dalej będzie się działo? W wysłuchaniach brali udział przedstawiciele ministerstw. Czy oni te materiały otrzymają?
Iwona Janicka, członkini zarządu Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych: – Jak powiedziała Karolina,wszystkie materiały są lub wkrótce będą dostępne na stronie.
Zarówno podczas wysłuchań, jak i podczas spotkania Podkomitetu ds. rozwoju partnerstwa, które odbyło się tuż przed świętami, padła taka myśl, że to była wartościowa inicjatywa i na pewno będzie mieć wpływ na ostateczny kształt Krajowego Planu Odbudowy.
Jeśli można mówić o jakimś sukcesie, to na razie raczej w kategoriach organizacyjnych. A ostatecznie każdy będzie to inaczej odbierał, gdy zobaczy efekt końcowy w postaci KPO.
Organizacyjnie to się udało spiąć dzięki zaangażowaniu wszystkich stron, które założyły, że chcą ten program zmieniać. Ze strony rządu nie było sygnału, aby się upierali, że to, co jest w obecnym KPO koniecznie tam musi zostać i w żaden sposób nie podlega modyfikacjom. Ze strony społecznej, obywatelskiej też nie było sygnału „Nie wierzymy wam”.
Raczej była chęć wyartykułowania różnych kwestii, wskazania, co jest niezbędne ze względu na różne zapisy unijne, zobowiązania, pewne wymogi związane z naszą obecnością w Unii Europejskiej. I to wybrzmiało. Myślę, że żadna ze stron nie podchodzi do tego w ten sposób, że to nie miało sensu. Zapewnienie, iż będzie to miało wpływ na ostateczny kształt KPO jest ważne.
K.D.-S.: – Po pięciu wysłuchaniach zrobiliśmy wśród uczestników szybką ankietę, prosząc o wskazanie jakie słowo towarzyszy im na koniec tego całego cyklu. Słowa, które najczęściej się powtarzały to współpraca, nadzieja, zaufanie. To znamienne.
Tutaj może warto przypomnieć, że pomysł na zorganizowanie wysłuchań pojawił się dlatego, że strona społeczna miała dużo uwag co do sposobu przygotowywania tak kluczowego dokumentu, jakim jest KPO. Jednak, aby wysłuchania mogły się wydarzyć i aby coś z tego wynikło obie zaangażowane strony – czyli zarówno ci, którzy go przygotowują i ci, którzy wnoszą uwagi – muszą obdarzyć się pewnym poziomem zaufania, wykazać gotowość do pracy.
Już pierwszego dnia ze strony ministra Waldemara Budy padły ważne słowa, które też dobrze oddają to, co się wydarzyło: bomba informacyjna. Podczas spotkań przedstawiono bardzo dużo dobrze przygotowanych informacji.
Ważnym założeniem wysłuchań jako takich jest nieprowadzenie dyskusji pomiędzy uczestnikami, ale przedstawienie zwięzłych wystąpień, bazujących na konkretnych uwagach, postulatach czy pomysłach. Tak więc te wspomniane 25 godzin spotkań były skondensowaną formą wyrażenia stanowisk zarówno przedstawicieli organizacji społecznych, samorządów czy partnerów społeczno-gospodarczych. Trzeba podkreślić, że każde z tych wystąpień, które trwało od 3 do 5 minut, to była pigułka wiedzy. Do takiego wystąpienia znacznie trudniej się przygotować. Gdy masz pół godziny, wbrew pozorom jest dużo łatwiej się wypowiedzieć, niż gdy masz się zmieścić w kilka minut. To wymaga skrupulatnego przemyślenia.
Zdajemy sobie sprawę, że nie można mieć wszystkiego. Nie można oczekiwać, że wszystkie te postulaty, które zostały zgłoszone, są łatwe czy możliwe do wdrożenia. Jednak wysłuchania to był moment, gdy wykładaliśmy pewne pomysły. My – w rozumieniu strona obywatelska, samorząd, partnerzy społeczno-gospodarczy. Ale jednak w pewnym momencie rząd będzie musiał podjąć decyzje, co z tego zostanie włączone do KPO, w których miejscach ten dokument zostanie całkiem zmieniony, gdzie uzupełniony. To jest duże wyzwanie po stronie tych, którzy go przygotowują.
Tak więc bomba informacyjna spadła. Szkoda, że ten proces nie wydarzył się rok temu, bo to by ułatwiło obu stronom przygotowanie dokumentu, który byłby lepszy. Może ten proces byłby dla nas wszystkich dużo łatwiejszy. Ale tak się nie stało. Wysłuchania odbyły się teraz, na nieco ponad miesiąc od daty złożenia KPO jako propozycji dla Komisji Europejskiej. Zaufaliśmy, że warto jest podjąć taki wysiłek chociażby na ostatniej prostej. Teraz wyzwanie jest po stronie ministerstwa. Wierzymy, że to przełoży się na rzeczywiste zapisy w KPO. O finalnym efekcie będziemy mogli mówić, gdy zobaczymy tę poprawioną wersję.
I.J.: – Karolina powiedziała optymistycznie, że było zaufanie i wierzymy, natomiast ja – z perspektywy osoby zajmującej się monitoringiem społecznym i kontrolą społeczną – powiem, że będę się opierać na faktach. Na tym etapie mam dobrą wolę i to jest troszeczkę coś innego niż zaufanie. Wiem, jakimi słowami posługują się politycy i jeśli mówią, że coś zrobią, to zobaczę, jak to zrobią.
Cały czas będziemy trzymać rękę na pulsie i mówić „sprawdzamy”. Wysłuchania to nie jest legitymizacja tego, co się wokół KPO działo do tej pory. Zobaczymy, czy te kwestie zostaną wzięte pod uwagę, a jeśli tak – to w jakim stopniu. To też powinno wybrzmieć. Jest dobra wola, aby to zmienić, bo po prostu nie mamy wyjścia. Walczymy o Polskę. O to, aby przejść ten kryzys, ale być też odpornym społecznie i gospodarczo w przyszłości.
Rząd ma de facto miesiąc, aby przygotować ten dokument. Aby przetrawić tę „bombę informacyjną” i wyciągnąć z niej to, co będzie można wpisać do KPO. Czy wnioskodawcy tych różnych propozycji będą w jakiś sposób angażowani w te prace?
I.J.: – Lepiej później przedłożyć dopracowany Plan, który wynika z konsultacji społecznych i wysłuchań publicznych, a nie taki, który będzie procedowany przez Komisję Europejską, zostanie odrzucony i wróci do poprawy. W ten sposób możemy stracić kolejne cenne nawet nie tygodnie, tylko miesiące. Moim zdaniem lepiej dać sobie trzy, cztery tygodnie, aby to dopracować dokument, aniżeli wysyłać coś, co z założenia nie będzie akceptowalne. Zarówno przez wiele środowisk w Polsce, ale też przez Komisję Europejską. Nie podkreślałabym tej miesięcznej presji.
K.D.-S.: – Strona społeczna pokazała swoją gotowość do pracy. To jest pewnie temat na inną rozmowę – uznanie roli organizacji społecznych jako równorzędnego partnera w tworzeniu polityk publicznych czy strategii rozwoju. To jest bezsprzeczne, gdy patrzeć na dokumenty unijne, ale w Polsce ciągle niestety o tym zapominamy. Gdybyśmy nie wierzyli jako organizacje społeczne, gdybyśmy nie mieli tej nadziei, pomimo złych doświadczeń, które nas spotykały w przeszłości, to ten sygnał od nas by nie wyszedł. Ale wchodzimy w ten proces, jesteśmy gotowi. W tej chwili ministerstwo ma dostęp zarówno do nagrań, jak i do transkrypcji. Wszystkie listy uczestników są opublikowane, łącznie z nazwami organizacji. Jesteśmy zidentyfikowani jako autorzy poszczególnych uwag. Pod presją czasu, która bezsprzecznie istnieje, trzeba pomyśleć, co jeszcze zrobić. Jednak w tej chwili piłeczka jest po stronie tych, którzy przygotowują dokument.
Być może, aby uwzględnić pewne pomysły, będą potrzebne spotkania tematyczne z tymi, którzy mają je już przemyślane. Wiele rzeczy, które pojawiały się w tych postulatach to są bardzo konkretne propozycje na ulepszenie, na zmianę, na modyfikowanie tego dokumentu. Tak bym sobie wyobrażała tę pracę.
Po każdym wysłuchaniu przeprowadzana była krótka ankieta ewaluacyjna. Można z niej się było dowiedzieć m.in. skąd różne osoby „przychodziły”, aby wziąć udział, czy posłuchać. Okazywało się, że najmniejsze zainteresowanie było ze strony mediów. To szkoda i zmarnowana szansa, aby pokazać pewien pozytywny i merytoryczny proces, toczący się wokół dokumentu, o którym w przekazie mainstreamowym mówi się prawie wyłącznie w kategoriach politycznych…
K.D.-S.: – To jest niestety znak naszych czasów. To było widać już po pierwszym wysłuchaniu, że to, co się dzieje, bardzo trudno zaszufladkować politycznie. Osoby zabierające głos pochodziły z bardzo różnych stron, różnych opcji politycznych, różnorodnych organizacji i instytucji. Oni wszyscy byli tam w jednym celu – aby merytorycznie odnieść się do dokumentu i zobaczyć, co z tym jeszcze można zrobić. Było dużo uwag krytycznych, ale w konstruktywnym duchu: to jest złe, ale pokazujemy, jak to zmienić na dobre. Takie wydarzenie pewnie się słabo sprzedaje na nagłówkach: kiedy ludzie się spotkają po to, aby usiąść do stołu i –mimo różnicy poglądów, różnych stanowisk i opcji – po prostu popracować.
To jest ze szkodą w ogóle dla myślenia o przyszłości Polski. Jeśli czegoś nie można politycznie ponazywać, ograć nośnymi hasłami, to nie jest interesujące.
Ale też praca merytoryczna nie nadaje się na nagłówki gazet. To są godziny spędzane nad dokumentami. Źle, jeśli to się się dzieje w zamkniętych gabinetach. Fajnie, gdy jest to czas spędzony na takiej formie wspólnej pracy.
Cały czas jest z nami nasze najważniejsze medium świata organizacji społecznych, czyli ngo.pl. To jest ten kanał informacji, to miejsce, gdzie odbywa się na co dzień merytoryczna praca i przepływ informacji wśród społeczników/czek i aktywistów/ek sektora. Po prostu robimy swoje, niezależnie od okoliczności
I.J.: – Myślę, że media i różne środowiska polityczne dopiero się przekonają, co tutaj się wydarzyło. Wydaje mi się, że to jest kluczowe: otóż podczas tych 25 godzin dostaliśmy w pigułce informacje o tym, co się wydarzyło w Polsce przez ostatni rok i co trzeba zmienić. 25 godzin wysłuchań, kilkaset stron rekomendacji. Każde pięć minut, każde trzy minuty tych wypowiedzi były bardzo zwięzłe, na temat, bez wrzucania czy kogoś lubię, czy nie lubię, po prostu merytoryka.
Rząd – nie ważne ten czy jakikolwiek inny – powinien wziąć to pod uwagę, ponieważ tego, co padło nie da się powtórzyć. To jest ewenement. Zarówno media, jak i politycy opozycji czy obecnie rządzącej partii, każdy poseł, senator, kto się zajmuje polityką powinien to sobie przesłuchać. Tego się nie da streścić, powiedzieć, co jest tutaj najważniejsze. Każda wypowiedź była równie ważna, ponieważ ona wypływała z czyjejś konkretnej sytuacji.
I to nie były indywidualne sytuacje. To był głos ochrony zdrowia, głos społeczności lokalnych, samorządowców, firm. To wszystko wybrzmiało. Z różnych perspektyw, które do tej pory nie były pokazywane w mediach mainstreamowych – zarówno tych prorządowych, jak i tych proopozycyjnych. Mamy konkretny materiał, podpowiedzi – co zrobić.
Rząd przedstawia program, opozycja go w czambuł potępia. Nie czarujmy się – to wybrzmiało także w wypowiedziach podczas wysłuchań: ten plan nie jest do zaakceptowania. Mówili to ekolodzy, organizacje obywatelskie, przedstawiciele grup zajmujących się dostępnością, ludzie pracujący z osobami doświadczającymi wykluczenia. Ten plan jest to odrzucenia. Ale jednocześnie był od razu sygnał: ze względu na takie dane, należy zmienić to i to, rekomendujemy, postulujemy takie zmiany.
Rozumiem grę polityczną. Apelowałabym jednak do mediów, polityków: wysłuchajcie tego, co się tutaj wydarzyło! Bo tutaj macie od razu receptę, co – trzeba zrobić. Musimy wyjść z tego kryzysu i nauczyć się reagować na kolejne takie sytuacje, które mogą nas spotkać. Nikt nie jest chyba za tym, abyśmy z tej szansy rozwojowej nie skorzystali.
Wysłuchania nowa perspektywa. Zapraszamy na kolejny cykl wysłuchań publicznych!
7 kwietnia jest kolejne wysłuchanie. Tym razem dotyczące Umowy Partnerstwa. Czego się po nim spodziewacie?
K.D.-S.: – Zakończyliśmy cykl wysłuchań dotyczący czegoś, czego w Polsce, jak i całej Europie, do tej pory nie było. Krajowy Plan Odbudowy to jest coś całkowicie nowego. W kolejnych wysłuchaniach przechodzimy do tego, co już znamy. Umowa Partnerstwa i programy krajowe to jest w pewnym sensie kontynuacja programów, które funkcjonowały w poprzednim okresie programowania funduszy europejskich. Chciałabym, abyśmy ten etap, w który wchodzimy pokazywali jako całość, ponieważ to też pozwoli – przede wszystkim tym, którzy zechcą zabrać głos – dobrze się do tego przygotować.
Mówimy o cyklu 10 wysłuchań publicznych, które będą zaczynały się wysłuchaniem na temat Umowy Partnerstwa. W każdym z nich będziemy trzymali się czasu 5 godzin oraz tego, że nie jest to dyskusja, ale merytoryczne, ograniczone czasem wystąpienia poszczególnych mówców. Zgłosić może się każdy, czy to w imieniu większego grona interesariuszy, pojedynczej organizacji czy jako obywatel/ka.
W wysłuchaniu dotyczącym umowy partnerstwa ważne będzie odniesienie się do kwestii horyzontalnych, przekrojowo obejmujących poszczególne tematy. Natomiast kolejne wysłuchania będą poświęcone poszczególnym programom krajowym. I tutaj powinny się pojawić te merytoryczne wkładki, dotyczące poszczególnych obszarów. Wszystkie osoby, które by chciały podczas tych wysłuchań zabrać głos – zachęcamy, aby sprawdzać, którego dnia będziemy zajmować się konkretnym tematem.
Gdy ukaże się ten wywiad, to zgłoszenia dla osób, które by chciały wziąć udział w tym pierwszym wysłuchaniu jako mówcy – będą już zamknięte. Ale zawsze można oglądać transmisję lub przejrzeć poszczególne nagrania już po wysłuchaniu.
I.J.: – Spodziewamy się, że pojawią się tematy związane z alokacją, z zasadami horyzontalnymi, z kwestią dostępności, równością szans i niedyskryminacji. Bardzo bym sobie życzyła głosów, które są ze środowisk doświadczających wykluczenia społecznego. Mam wrażenie, że do nich ten komunikat nadal nie dotarł, że to są także możliwości dla nich. W ich imieniu muszą mówić grupy lub organizacje, które ich wspierają, które z nimi pracują. I widzę, że ci reprezentanci się zgłaszają.
Na pewno spodziewam się, że pojawią się tematy związane z alokacją. Rząd proponuje w tej chwili, aby to była proporcja znana z poprzednich lat: 60% na programy krajowe, 40% na programy regionalne. A wiemy już, że zarówno ze strony organizacji pozarządowych, jak i ze strony samorządów jest presja, aby ta proporcja została odwrócona albo zmieniona. Mamy już 30 lat decentralizacji i warto rozważyć taką zmianę.
Pojawią się na pewno kwestie związane z zachowaniem spójności w programach, linii demarkacyjnych. To, o czym wspomniała Karolina: co powinno być w programach krajowych, co powinno być w Umowie Partnerstwa, a co w KPO.
I last, but not least, ponieważ jest to jeden z kluczowych tematów: jakie instytucje będą te środki dystrybuować. Czy znajdą się tam również operatorzy wyłonieni w trybie konkursu, którzy będą z grona organizacji pozarządowych? O to postulujemy. Jakie będą zapisane proporcje reprezentantów środowisk w komitetach monitorujących? Czyli, jak będzie ten system zarządzania i monitorowania ułożony? O tym też powinna mówić Umowa Partnerstwa i wydaje mi się, że te aspekty akurat muszą się pojawić tutaj, ponieważ konsultacje organizowane przez stronę rządową w styczniu i lutym dotyczyły tylko regionów. Nie było możliwości powiedzenia o takich sprawach zasadniczych związanych z Umową Partnerstwa.
K.D.-S.: – Można się zgłaszać do udziału w poszczególnych wysłuchaniach dotyczących programów krajowych. Mogą się zgłaszać nie tylko organizacje czy instytucje, ale także obywatele i obywatelki. Ktoś, kto chce po prostu wyrazić swój pogląd w danej sprawie. Wszystko odbywa się przez jedną stronę internetową www.wysluchania-nowaperspektywa.pl. Tutaj mogą się zgłaszać zarówno mówcy, uczestnicy, jak i widzowie – każdy powinien wypełnić formularz zgłoszeniowy. Trzymamy się zasady, że ma to być proces transparentny. Całość nagranego spotkania wraz z transkrypcją, listą mówców czy słuchaczy jest upubliczniana. Nasi uczestnicy muszą wyrazić na to zgodę podczas zgłoszenia. Jednak każdy, bez ograniczeń, może zapoznać się z nagraną transmisją.
Konsultacje Umowy Partnerstwa już się zakończyły. Na ile to, co wybrzmi podczas tych spotkań ma szanse zostać jednak uwzględnione?
I.J.: – Gdyby nie było otwartości na zmiany, to te wysłuchania nie byłyby organizowane. Jest otwartość na wprowadzanie zmian. W trakcie konsultacji zgłoszono ponad 5 tysięcy uwag. Do tego doliczyć trzeba także uwagi zgłaszane z różnych instytucji, np. Rady Dialogu Społecznego, Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Z tego co wiem wiele jest właśnie takich uwag horyzontalnych, które wymagają jeszcze doprecyzowania. To jest ten moment, aby to mogło wybrzmieć, ponieważ w trakcie regionalnych spotkań to się nie wydarzyło. Myślę, że po prostu jest potrzeba i chęć uwzględnienia. Pewnie nie wszystko da się zrobić, ale rozmawiajmy. Liczę na to, że robimy to w duchu skorygowania i uwzględnienia pewnych zapisów, których zabrakło. Nie jest to moment, aby mówić o tym, że potrzebne są pieniądze na branże X, albo że jest potrzeba droga w miejscowości Y.
Oczywiście warto, aby takie kwestie zgłaszać publicznie, zawsze, ale jednak chcielibyśmy rozmawiać bardziej o sprawach fundamentalnych. Regionalnych również, ale to już jest kwestia otwartości marszałków, czy będą chcieli się podjąć też takiej formuły wysłuchań.
O wysłuchaniach rozmawialiście także podczas ostatniego, przedświątecznego posiedzenia Podkomitetu ds. partnerstwa….
K.D.-S.: – Tak, z tego podsumowania wynika, że dalej idziemy razem z Podkomitetem ds. partnerstwa. Można powiedzieć, że mamy ich patronat nad tym, co się dzieje. Warty podkreślenia jest udział pozarządowych członków Komitetu, którzy wspólnie z nami przykładają się do tego procesu. Organizacyjnie, logistycznie orbituje to wokół OFOP-u i Stoczni, ale bardzo duży jest wkład z różnych stron: od innych organizacji czy sieci. Komitet też ma tutaj swoją rolę.
Osoby, które obserwowały wysłuchania, zapewne zauważyły, że to jest duże wyzwanie logistyczne i organizacyjne. Było i jest to możliwe dzięki mobilizacji organizacji społecznych – ich pracy, nierzadko wolontarystycznej, ale również dzięki ich środkom finansowym. Aby zorganizować i sprawnie przeprowadzić takie wysłuchania są potrzebne niemałe pieniądze. Organizacje się na to zrzuciły. Dlatego ten proces jest tak ważny dla nas, ponieważ on także pokazuje siłę sektora, który wspólnie wyznacza sobie cele i wspólnie je realizuje. Bez tego żadna pojedyncza osoba, instytucja czy organizacja nie byłaby w stanie tego w takim tempie, w takiej kondensacji, w takim zakresie przeprowadzić.
I.J.: – Gdyby partnerzy społeczno-gospodarczy chcieli się dorzucić do tego procesu, to jesteśmy gotowi przyjąć taki grant w ramach ich społecznej odpowiedzialności biznesu. Administracja publiczna nie powinna obecnie w żaden sposób tego finansować. Jeśli administracja publiczna uzna, co postulujemy, aby był to standard wpisany w zasadę partnerstwa, to wówczas ze środków Pomocy Technicznej mogłaby takie działania uwzględnić i na przyszłość finansować.
Obecnie finansuje to strona szeroko rozumianego społeczeństwa obywatelskiego, czyli organizacji pozarządowych. Jeśli ktoś chciałby się dorzucić, bo są to jednak bardzo duże koszty, to zapraszamy.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.