Wysłuchania publiczne KPO. Subiektywna relacja, co się wydarzyło w mojej głowie i nie tylko [Felieton Kowalskiego]
Przyznam na początek, że nie jestem wielkim fanem „ludowych” i „wielkoskalowych” metod wpływania na kształt regulacji i ważnych dokumentów. Mocno krytycznie patrzę na obywatelskie inicjatywy ustawodawcze, nie zawsze widzę sens, a może bardziej skuteczność, „masowych” konsultacji. Jednak wysłuchania publiczne Krajowego Planu Odbudowy (jesteśmy na ich półmetku) wydają mi się ewenementem. To przełom pod wieloma względami.
Wysłuchania obserwowałem, a także miałem okazję nieco je wspomóc, ponieważ była to akcja z rodzaju „wszystkie ręce na pokład”. Pewnie dla tych, którzy znają Kubę Wygnańskiego, to nic nowego. Obowiązkami organizacyjnymi podzieliły się Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych i Fundacja Stocznia, bo też trudno sobie wymyślić podmioty, które na tego typu alert dałyby radę odpowiedzieć w takim czasie i z takim zaangażowaniem. „Stało się” i dzieje się nadal, a gdzie i kiedy się skończy, tego tak naprawdę nie wiemy.
Czy podobne wysłuchania będą w Polsce podstawowym narzędziem ustalania zawartości ważnych dokumentów na nową perspektywę? Trzymam kciuki.
Obiektywne warunki do organizacji tego typu wydarzeń były wyjątkowo niesprzyjające. Mówiąc delikatnie, obecna władza nie prowadzi konsultacji w sposób i na zasadach, o które od lat zabiegały organizacje społeczne. W kraju mamy też atmosferę do dyskusji taką, jaką mamy. I mamy też bardzo mało czasu. A na wszystko nakłada się epidemia i lockdown.
Nalot dywanowy
„Czyściec polityka” wystartował w poniedziałek, 22 marca o godzinie 10. Po pięciu godzinach Waldemar Buda, główny partner wysłuchań ze strony rządowej, przyznał, że spadła na niego bomba informacyjna. Wcześniej rząd organizował konsultacje na zasadzie „my mówimy – wy słuchacie”. Tu sytuacja została odwrócona i można było przeżyć szok. Nie tylko będąc bezpośrednim adresatem – celem zrzucanego ładunku. Również będąc tylko obserwatorem.
Nierelacjonowalne. Ale wiemy, co się wydarzyło
Media wykazały zdawkowe zainteresowania wysłuchaniami. Może wyczuły, że nie będzie tam żadnej „nawalanki” (i słusznie wyczuły) i z tego punktu widzenia nie będzie to atrakcyjne. Obiektywnie trzeba przyznać, że zrelacjonowanie tego typu wydarzenia to dziennikarski koszmar. Ale dziennikarze będę musieli się tego nauczyć (ja też), bo
może się okazać, że uda się wreszcie odczarować mechanizm wysłuchań i wyewoluują ze święta demokracji do jej codzienności. Mam taką nadzieję.
Wracając do szoku. Średnio pięćdziesiąt mówców i mówczyń każdego dnia, kilkaset konkretnych, tych ogólnych, jak i bardziej szczegółowych wskazówek, prezentacje, pytania zebrane z czatów, to zawartość trzech wysłuchania, które za nami. Coś takiego nie miało miejsca chyba nigdy wcześniej i można dostać zawrotu głowy.
Z tej perspektywy pojawia się wątpliwość, jak to, co się wydarzyło zostanie wykorzystane. Ja też miałem taką wątpliwość – więcej: krytyczny osąd, co do sensowności przedsięwzięcia. Trzeciego dnia te wątpliwości minęły, ponieważ wiedzieliśmy już więcej o tym, co tak naprawdę się dzieje.
Praca dla rządu
Nie ma w tej chwili większego znaczenia, czy i jak rząd wykorzysta wysłuchania i zgłoszone mu uwagi (chociaż oczywiście wszystkim bardzo teraz na tym zależy i na pewno od tak się tego nie zostawi). Wszystko zostało zarejestrowane, spisane, powiedziane. Nikt teraz nie zarzuci, że nie tłumaczyliśmy, nie proponowaliśmy, nie ostrzegaliśmy.
Pod koniec środowego wysłuchania Kuba Wygnański relacjonował, że zwracają się do niego politycy (z rządu i z opozycji) z prośbą o podsumowanie, o wyciągnięcie najważniejszych rzeczy z wysłuchań. I dostają figę. Bo nie o to w tym chodzi.
Nie jest rolą tych, którzy wysłuchania zaanimowali i tych, którzy wzięli w nich udział, żeby dostarczyć rządowi "pięciu wskazówek", co ma teraz zrobić. Adresaci zgłaszanych postulatów muszą sobie z nimi poradzić sami.
Przełom?
Może łatwiej im będzie działać, ponieważ uzyskali nową perspektywę? Na czym ona polega? Wspominałem wyżej o odwróceniu sytuacji „rząd mówi – obywatele słuchają”. Rząd miał okazję posłuchać obywateli. Pewnie można odparować, że przecież to robi! A jednak wysłuchania różniły się nieco od np. „gospodarskich wizyt” w Polsce powiatowej oraz – z drugiego końca – od tego, co rząd słyszy na licznych demonstracjach.
Podczas wysłuchań władzy objawił się (dostała go na tacy) nowy kanał komunikacji z obywatelami. Kanał, jak się wydaje, dość bezpieczny, merytoryczny i niesamowicie wydajny. Kanał, za pośrednictwem którego można poznać realne problemy i sposoby ich rozwiązywania. Głupia będzie władza, która taki kanał zlekceważy. Czy to będzie przełom? Czas pokaże.
Rafał Kowalski – redaktor naczelny działu poradnik.ngo.pl, dziennikarz. Członek zarządu Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych OFOP.
Kolejne wysłuchania
Wciąż macie jeszcze możliwość zapisania się (w tym zgłoszenia się do głosu) na wysłuchania:
- Zielona energia i zmniejszenie energochłonności, 29 marca (poniedziałek) godz. 10.00 - ZAPISY DO 27 marca do godz. 10.00
- Zielona, inteligentna mobilność, 30 marca (wtorek) godz. 10.00 - ZAPISY DO 28 marca do godz. 10.00
Zapis wysłuchania Krajowy Plan Odbudowy. Efektywność, jakość i dostępność systemu zdrowia
Zapis wysłuchania Krajowy Plan Odbudowy. Transformacja cyfrowa
Zapis wysłuchania Krajowy Plan Odbudowy. Odporność i konkurencyjność gospodarki
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.