Przewrót w Szlachetnej Paczce to dowód na całkowity brak wyobraźni
Nowe władze Stowarzyszenia „Wiosna” ponoć nie spodziewały się takiego oporu sponsorów i wolontariuszy. Jak widać, całkowicie zabrakło im zdrowego rozsądku. Oraz zrozumienia, czym dziś jest Szlachetna Paczka.
Joanna Sadzik, do niedawna prezeska Stowarzyszenia „Wiosna”, podjęła się straceńczej akcji ratunkowej. W sytuacji sztormu weszła na mostek kapitański. Statek – wstrząśnięty doniesieniami o zarządczych praktykach jej poprzednika, księdza Jacka Stryczka – wyprowadziła na spokojne wody i doprowadziła do portu. Za bezsprzeczny sukces należy bowiem uznać wynik ostatniego finału Szlachetnej Paczki. Więcej na temat jej odwagi pisałem już zresztą kilka miesięcy temu w felietonie.
Procedury nie usprawiedliwiają wszystkiego
Ten dorobek – sukces zbiórki oraz, co jeszcze ważniejsze, ocalenie zaufania wolontariuszy i wolontariuszek, a także sponsorów – jest teraz ponownie, być może jeszcze poważniej niż wcześniej, zagrożony. Oto nagle, bez zapowiedzi i z zaskoczenia, władzę w Stowarzyszeniu przejął ksiądz Grzegorz Babiarz – według doniesień medialnych kolega księdza Stryczka. Odbyło się to na walnym zebraniu Stowarzyszenia, ponoć w pierwszej minucie posiedzenia, bez udziału nowego prezesa, który nie uczestniczył wówczas jeszcze w obradach. Czy przy zachowaniu wszelkich procedur? To nie jest na razie całkiem jasne. Ale, wbrew pozorom, ma to obecnie drugorzędne znaczenie.
Ewentualna zgodność podjętych działań ze statutem nie usprawiedliwia wszystkiego. Nie usprawiedliwia całkowitego braku wyobraźni.
A zdrowy rozsądek jasno podpowiadał, że przewrót, w wyniku którego władzę w Stowarzyszeniu przejmie człowiek z zewnątrz, niezwiązany z akcją czy w ogóle działaniami organizacji społecznych, wywoła pytania, wątpliwości i sprzeciw.
Kto się nie nadaje na kapitana?
Nie wydaje się, by nowy prezes był gotowy, by się z nimi zmierzyć. W swoim pierwszym oświadczeniu prosi o miesiąc na przedstawienie efektów swojej pracy i w żaden sposób nie odnosi się do najważniejszych pytań: kto go namówił do przejęcia władzy?; dlaczego prezes Sadzik została odwołana?; z kim planuje budować dalej Stowarzyszenie?. Świadczy to niestety o całkowitym niezrozumieniu przez niego sytuacji. Sytuacji, w której zaufanie do Szlachetnej Paczki, udzielone przez społeczeństwo oraz przez sponsorów, jest w istocie warunkowe.
Prezes Sadzik go nie nadużyła i stała się tym samym gwarantem dla ludzi wspierających Paczkę. Nagłe i pozbawione wytłumaczenia odwołanie jej z funkcji cofa walkę Stowarzyszenia o przetrwanie o wiele kroków, które udało się już wykonać. Niweczy dotychczasowy wysiłek.
To naprawdę było do przewidzenia. Że wolontariusze i wolontariuszki będą pytać i publicznie ogłaszać zerwanie współpracy. Że sponsorzy będą się niepokoić, a być może niedługo również wypowiadać wsparcie. Że opinia publiczna odniesie – słuszne lub nie – wrażenie, że ksiądz Stryczek chce „odbić” Stowarzyszenie i rządzić nim z tylnego siedzenia. Być może należało się domyślać również tego, że osoby dotąd zasiadające w zarządzie wraz z Joanną Sadzik, solidarnie podadzą się do dymisji.
Kto tego nie wymyślił, doprawdy nie nadaje się na kapitana statku nawet przy dobrej pogodzie, a co dopiero przy wciąż wysokim zagrożeniu meteorologicznym i w efekcie bez doświadczonej załogi.
Kto ma prawo do „Wiosny”?
Brak wyobraźni łączy się tutaj z jeszcze jednym problemem. Można odnieść mocne wrażenie, że niektórzy twórcy „Wiosny”, wbrew deklaracjom, naprawdę uważają ją za swoją własność, którą mogą rozporządzać, jak im się żywnie podoba. Również z tego powodu nie trafiają do mnie argumenty legalistyczne i odnoszące się do demokratycznego zarządzania Stowarzyszeniem. Pozornie są w pełni uzasadnione, ale w praktyce pomijają ważny aspekt.
„Wiosna” to dziś znacznie więcej niż tylko stowarzyszenie z jego członkami i członkiniami. To ruch społeczny, w który zaangażowanych jest mnóstwo ludzi, którzy się z nim utożsamiają, mają poczucie, że go współtworzą, wiążą się z nim emocjonalnie.
Mowa tu przede wszystkim o wolontariuszach i wolontariuszkach, ale też pracownikach i pracowniczkach, sojusznikach i sojuszniczkach, patronach i patronkach, a także sponsorach. Oni wszyscy mogą nie mieć prawa głosu na Walnym Zebraniu, ale ich perspektywa powinna być brana pod uwagę przez tych, którzy nim dysponują.
Inaczej mówimy nie o demokracji, a o specyficznej formie oligarchii, w ramach której nie działają wcale procedury demokratyczne, lecz mamy do czynienia z zawłaszczaniem przestrzeni, która już od dawna należy nie tylko do formalnych członków i członkiń Stowarzyszenia.
Nie mam prostej odpowiedzi, w jaki sposób uwzględniać ich głos i ich „prawo własności” do akcji. Ale z pewnością nie zrobił tego ksiądz Babiarz i ci, którzy uczynili go prezesem.
Paczka może nie przetrwać
Nowy zarządzający napisał w oświadczeniu, że „pragnie dać WIOŚNIE spokój i stabilizację”. Na razie przyniósł jej chaos, napięcie i niepokój, czyli rzeczy, które mogą Szlachetną Paczkę ostatecznie zniszczyć. Już teraz widać, że cały ten przewrót to dowód na naprawdę skandaliczny brak odpowiedzialności i wyobraźni.
Ignacy Dudkiewicz – redaktor naczelny Publicystyki w portalu ngo.pl.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.