PrAwokacje Izdebskiego. Sejmowe słodkości z łyżką dziegciu
Miało być coś o świętach – gwieździe, która rozświetla mrok i spotkaniach w gronie rodziny i przyjaciół. Ponieważ jednak momentalnie skojarzyło mi się to z przejrzystością i partycypacją, to postanowiłem pożegnać Was w tym roku krótką refleksją, jak te dwa zjawiska przyjęły się w nowym parlamencie.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Dużo oczekiwań, bogate plany i na razie nierówny start. Tak krótko można podsumować pierwsze tygodnie pracy Sejmu, gdybym musiał się ograniczyć do oceny przejrzystości i inkluzyjności jego działania. Jako że święta za pasem i trzeba być w optymistycznym nastroju, zanim napiszę za co należy się rózga, zacznę od prezentów.
Brak bezczelności. To może dziwne, że akurat zaczynam listę od czegoś takiego, bo przecież w przypadku parlamentu to powinno być oczywiste. Ale przez ostatnie osiem lat byliśmy świadkami tworzenia ustaw w dwie godziny, reasumpcji głosowania, bo wyszło nie tak jak chciała partia rządząca, czy zamykania Sejmu przed dziennikarzami i opinią publiczną.
Obecny marszałek spotyka się z dziennikarzami, a ci nie mają problemu z dostępem do polityków i pomieszczeń. Reasumpcji z powodu porażki (być może jeszcze) nie było, a projekty procedowane są zgodnie z regulaminem Sejmu. Jest spora łyżka dziegciu, ale obiecałem, że umieszczę ją w dalszej części felietonu.
Spektakl. Są na pewno tacy, którzy się ze mną nie zgodzą, ale ja z natury jestem osobą mało poważną i mało rzeczy tak mnie odrzuca, jak powaga połączona z napuszeniem. Sposób prowadzenia obrad Sejmu jest lekki i w dobrym stylu. Buduje większy szacunek do tej instytucji niż dziesiątki wygłaszanych z poważną miną pustych słów jak na akademiach ku czci.
Czy posiedzenia Sejmu mają być show? Tak, jak najbardziej – jeśli jednocześnie nie towarzyszy temu łamanie prawa i bezczelność, a posłowie realizują swoje obowiązki.
Pracowitość. Tu mogą się ze mną nie zgodzić zwolennicy nocnych obrad. Ale tak, można pracować częściej, a jednocześnie nie w formie maratonów. Przypomnę, że Sejm poprzedniej kadencji lubił robić sobie długie przerwy między posiedzeniami, a jak już się zebrał, to nocna zmiana stała się normą. Obecnie Sejm spotyka się w prawie każdym tygodniu, a nocne – czytaj, nieprzejrzyste – stanowienie prawa jest wyjątkiem.
Równość. Choć uważam, że obecna opozycja mogłaby otrzymać więcej stanowisk przewodniczących komisji, to, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch kadencji, jej przedstawiciele mogą się swobodnie (i nie głównie w nocy) wypowiadać z mównicy sejmowej, a Sejm nie dostosowuje godzin pracy do planu dnia prezesa partii rządzącej.
Ale dosyć już tych świątecznych słodkości.
Obiecana łyżka dziegciu. Dużym rozczarowaniem jest proces wyboru osób na wysokie stanowiska, bez możliwości włączenia się obywateli i organizacji pozarządowych. Sejm dokonał świetnego wyboru Rzecznika Praw Dziecka, ale było to za szybko i bez dyskusji.
Podobnie miało być z wyborem Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ale dzięki nagłośnieniu problemu przez organizacje pozarządowe i zaproponowaniu, jak lepiej przeprowadzić cały proces, udało się doprowadzić do wysłuchania publicznego kandydatów. Jak się jednak okazało, nie było to rozwiązanie systemowe. Gdy piszę ten tekst inne organizacje muszą domagać się spełnienia podobnego standardu w przypadku kandydatów na członków Państwowej Komisji Wyborczej. Jest to o tyle niezrozumiałe, że Sejm ma jeszcze sporo czasu na dokonanie tego wyboru.
A co nam przyniesie Nowy Rok? Może koniec miesiąca miodowego, a początek odwrócenia się Sejmu od obywateli? Przejrzystość na pstrym koniu jeździ, a doświadczenie obserwowania polityki sugeruje, że władze z czasem zamykają się na społeczeństwo.
Tyle, że tym razem trudno będzie to zrobić. Już sytuacje z wyborem PUODO czy członków PKW pokazują, że nieważne kto rządzi, ale rządzić musi mądrze. Organizacje pozarządowe już zdążyły w tej krótkiej kadencji udowodnić, że miód nie zalepi ich sumień i będą krytykować głośno. kiedy dochodzi do łamania zapowiedzianych standardów.
Życzę więc i Wam w Nowym Roku, abyście nie musieli się na władze oburzać, ale jeśli już będziecie mieli powód, to róbcie to z przytupem, przypominając, że muszą działać przejrzyście i w duchu dialogu.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl