Bardzo doceniam, że opozycja widzi się w roli mesjasza demokracji, ale plany przejęcia władzy nie mogą opierać się głównie na improwizacji.
Polska opozycja nie dość, że już wita się z gąską, to przy okazji konstruuje cały komitet powitalny i przegląda różne opcje menu. Bardzo doceniam przygotowywanie już teraz zrębów planu na „po wyborach”, ale nawet jeszcze w gruzach nie leżą Maurów posady. Wybory trzeba najpierw wygrać.
I tak go łechce, i tak go znęca
Jeśli pisać o Polsce, to tylko Adamem Mickiewiczem. A jeśli nim właśnie, to musi być krytycznie. I kiedy ta opozycyjna starszyzna za łakocią goni, może stracić szansę na realizację swoich powyborczych planów. Polska, ale też i światowa polityka zwykle bywają nieprzewidywalne, ale na to, co nieznane można się przygotować. Rozumiem, że serce już bije na myśl o przejęciu władzy, ale mi bliższe jest szkiełko i oko. I nie chodzi mi wcale o potrzebę skonstruowania jednej listy. To dość głupi pomysł, o czym przekonała się ostatnio węgierska opozycja.
Pomnij zatrzymać swe konie
Przydałoby się jej jednak, na wzór księdza Robaka, nieco więcej pokory. Nic tak nie demotywuje w odniesieniu zwycięstwa niż uznanie, że już się zwyciężyło. Szczególnie, że sondaże – choć gorsze dla rządu – nie są aż tak łaskawe dla opozycji, jak jej się to wydaje. Może ona podzielić los Sienkiewiczowskiego latarnika, który zbyt mocno wszedł w fantastyczne wizje Mickiewicza i nie zauważył, że bardzo konkretny statek znika w pienistych falach. Tu wystarczy, by posłowie i posłanki opozycji zaczęli od uczestniczenia w głosowaniach, a nie, jak to często bywa, poświęcali się w ich czasie innym zajęciom.
Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga
Bardzo doceniam, że opozycja widzi się w roli mesjasza demokracji, ale plany przejęcia władzy nie mogą opierać się głównie na improwizacji. Zbyt mało jeszcze konkretów, zbyt skromne teczki z projektami ustaw. Zbyt ogólna jeszcze wizja Polski. Anty-PiS to zdecydowanie za mało. Ważna jest umiejętność zbudowania pozytywnej narracji. Nie wystarczy przekonać do niegłosowania na kogoś. Trzeba też przekonać do głosowania na siebie. Elektorat nie będzie, jak podmiot liryczny w wierszu „Do Laury”, kochać bez nadziei. Taką nadzieję trzeba przekonująco przedstawić i pokazać wyborcom, co oni z wygranej opozycji będą mieli. Bo chyba możemy z dużą pewnością przewidzieć, jakie nadzieje z przejęciem władzy mają sami politycy.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: PrAwokacje Izdebskiego w ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.