Plastikowe słomki a sprawa polska [felieton Smogorzewskiego]
Zdjęcia żołądka płetwala błękitnego pełnego plastikowych słomek są przekonujące. Apel Obywateli RP już niekoniecznie. Może jednak czas sięgnąć do innej nomenklatury niż apokaliptyczna, bo ta nie robi na Polakach wrażenia już od wieków.
W ostatnich latach rzadko pojawiały się akcje społeczne tak skuteczne, że wyrywały z rynku dóbr jakiś produkt. W dodatku, jeśli mamy na uwadze bojkot konsumencki w słusznej sprawie. Jedną z nich był zmasowany atak na plastikowe słomki, które niemal całkowicie zniknęły z polskich pubów, barów i restauracji. Ku uciesze ekologów, przy wątpliwej uciesze zatwardziałych konserwatystów słomkowych.
Ale nie o słomkach, albo nie tylko o nich, chcę tu mówić. Zatem co wspólnego z polską sceną polityczną mają papierowe słomki? Otóż tyle, że istnieją, w przeciwieństwie do skutecznych działań około 65 proc. polskiej klasy politycznej. A dlaczego akurat biorę na warsztat bogu ducha winne słomki?
Ponieważ dla ochrony klimatu eliminacja plastikowych słomek ma marginalne znaczenie. Zmiana klasy politycznej ma natomiast kolosalny wpływ na życie milionów Polaków.
Opinia publiczna wyraża dokładnie to, co czuje
Nie, oczywiście, że nie będzie to komentarz pro- lub antyopozycyjny. Chcę zwrócić uwagę na zupełnie inną sprawę. 18 listopada w niemal wszystkich dużych i mniejszych mediach w Polsce pojawił się apel Obywateli RP, nawołujący do zjednoczenia w ramach opozycji demokratycznej na wzór "Solidarności". Pomińmy rozważania na temat skuteczności odwoływania się do tradycji "Solidarności", zwłaszcza wśród młodych Polaków, którzy nie tylko nie pamiętają przełomu lat 80. i 90, ale w dodatku zupełnie tego nie rozumieją. Skupmy się na zjawisku, na które Obywatele RP, zapewne przez przypadek, wskazali.
„Jednolity blok wymaga jeszcze jednego: ruchu obywatelskiego, wsparcia licznych, niezależnych środowisk zawodowych, społecznych. Potrzebna jest wyborcza siła dysponująca oparciem w jak najszerszym obywatelskim ruchu” – piszą autorzy i podpisują się pod tym nazwiska takie jak Balcerowicz, Blumsztajn, Seweryn czy Rychard. Po pierwsze, od lat wiadomo, że wspólny blok opozycji jedyne co może uczynić, to wzmocnić Prawo i Sprawiedliwość. Po drugie – i to jest sedno sprawy – czyż to nie wspaniałe wezwanie do współdziałania opinii publicznej, którego konsekwencją byłaby eliminacja partii rządzącej podobna do eliminacji plastikowych słomek? Sygnatariusze apelu zupełnie nieświadomie powiedzieli nam, że jedynie doskonale skonstruowana opowieść o celu ich działania, powodach i – co najważniejsze – konsekwencjach jest w stanie zmienić rzeczywistość. Że tylko przekonująca historia upadku człowieka w niedalekiej perspektywie jest w stanie zmusić miliony do uwierzenia w ich postulaty. Że pływające słomki dostają się do jelit organizmów wodnych niszcząc je tak samo, jak ich polityczni przeciwnicy dostają się do mózgów wyborców. Wygrywając kolejne wybory. I kolejne. I kolejne. Problem w tym, że Polacy wcale nie wierzą w ich własny upadek.
„Polska pod rządami prawicy została całkowicie zdewastowana zarówno w wymiarze gospodarczym, systemowym, jak duchowym” – czytamy w pierwszym akapicie apelu. A wystarczy sięgnąć do źródła, czyli do nastrojów Polaków. Bo przypominam fragment odezwy – „…Potrzebna jest wyborcza siła dysponująca oparciem w jak najszerszym obywatelskim ruchu”.
Przeprowadzone w 2021 roku badanie IBRiS, zarówno ilościowe, jak i jakościowe pokazało, że 52 proc. Polaków w ostatnich pięciu latach poprawiła się sytuacja życiowa, 46 proc. Polaków deklaruje, że najlepiej żyło im się w latach 2015-2021 (przedziały czasowe: przed 2000, 2001-2005, 2006-2010, 2011-2014, 2015-2019, 2020-do teraz).
Mało? To proszę – ponad 72 proc. społeczeństwa deklaruje, że znajduje się w klasie średniej i wcale nie jest to elektorat PiS-u – uważa tak ponad 80 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej, Konfederacji i Lewicy. W przypadku Prawa i Sprawiedliwości odsetek wyniósł 67 proc. W świetle powyższego zadam jedno pytanie, na które powinien odpowiedzieć sobie każdy „wyborca opozycyjny” – czy możliwe jest wsparcie, o które apelują Obywatele RP?
Nieżyjący już prof. Marcin Król pisał w jednej ze swoich książek, że opinia publiczna jest głupia. Nieskromnie, ale z pokorą pozwolę się nie zgodzić. Opinia publiczna wyraża dokładnie to, co czuje. Jeśli opowiedziana została jej przekonująca historia, ale na tyle przekonująca, że poczuli się jej częścią, a w dodatku doświadczają jej realnie, to dokładnie to wyraża.
Jeśli druga strona opowiada zdecydowanie mniej atrakcyjną opowieść, której opinia publiczna nie jest w stanie poczuć, wówczas apele na nic się zdadzą.
Zdjęcia żołądka płetwala błękitnego pełnego plastikowych słomek są przekonujące. Apel Obywateli RP już niekoniecznie. Może jednak czas sięgnąć do innej nomenklatury niż apokaliptyczna, bo ta nie robi na Polakach wrażenia już od wieków.
Kamil Smogorzewski – Koordynator projektu w Fundacji Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS), absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW, wykładowca akademicki, członek Polskiego Towarzystwa Studiów Międzynarodowych, autor i redaktor naukowy publikacji z zakresu stosunków międzynarodowych oraz badań opinii publicznej.
Źródło: informacja własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.