Międzynarodowy Dzień Dziecka został ustanowiony w 1954 r. rezolucją Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Na szczeblu ONZ przyjmuje się, że tym dniem powinien być 20 listopada, bo to jest rocznica przyjęcia dwóch ważnych dokumentów poświęconych prawom dziecka (Deklaracja o Prawach Dziecka z 1959 r. oraz Konwencja o Prawach Dziecka z 1989 r.). Jednak państwa mogły wybrać, kiedy ten dzień jest u nich obchodzony. W Polsce od lat Dzień Dziecka przypada na 1 czerwca.
Zgodnie ze wspomnianą rezolucją, celem Międzynarodowego Dnia Dziecka jest wzmocnienie poczucia braterstwa i zrozumienia wśród dzieci na całym świecie. Rezolucja wskazuje, że jednym z powodów jej przyjęcia było zwiększające się zainteresowanie przestrzeganiem „praw matek i dzieci”, a także działalność instytucji obywatelskich, społecznych, kulturalnych, zawodowych – na szczeblu lokalnym, krajowym i międzynarodowym – które są zainteresowane działaniami na rzecz dzieci.
Od 1954 r. upłynęły lata świetlne. Konwencja o Prawach Dziecka – w istocie efekt wysiłków polskiej dyplomacji – to jeden z najważniejszych aktów prawa międzynarodowego. Stroną Konwencji jest 196 państw, a Komitet ONZ Praw Dziecka stał się jednym z najważniejszych organów promujących współczesne standardy przestrzegania praw dziecka.
Z okazji Dnia Dziecka warto zwrócić uwagę na ciekawy trend, jaki zarysował się ostatnio w Polsce. Coraz więcej dyskutujemy o szczególnym aspekcie praw dziecka, jakim są prawa ucznia.
Co prawda uczniami bywają także osoby w wieku 18+. Z powodu przekroczenia dorosłości mają swoje własne problemy (typu: Czy muszę przynosić usprawiedliwienie od rodziców w przypadku nieobecności w szkole?). Jednak zdecydowana większość problemów dotyczy uczniów młodszych. Występuje w tym przypadku zależność hierarchiczna uczniów od nauczycieli i dyrektorów, a w wielu przypadkach także brak możliwości podejmowania samodzielnych decyzji, ze względu na rolę rodziców w procesie wychowania dzieci.
Kilka tygodni temu raport na temat przestrzegania praw ucznia przygotowało Stowarzyszenie Umarłych Statutów, kierowane przez Łukasza Korzeniowskiego. Choć raport wzbudził pewne wątpliwości metodologiczne (wyrażone przez prof. Jacka Pyżalskiego z UAM), to jednak jest to chyba najbardziej kompleksowe opracowanie na temat głównych problemów, z jakimi spotykają się uczniowie. Warto się w nie wczytać i zastanowić, co w szkołach nie działa, na co skarżą się uczniowie.
W 2016 r. raport na podobny temat przygotowała Fundacja Pokolenie z Tczewa. Dotyczył on jedynie szkół z regionu nadwiślańskiego. Jednak już wtedy był szeroko dyskutowany, a różne przykłady łamania praw ucznia ilustrowały debatę. 29 maja br. premierę miał także raport Fundacji Orange na temat respektowania praw dziecka w rzeczywistości cyfrowej. W kontekście pandemii oraz wykorzystywania edukacji online jest to temat niezwykle aktualny.
Jakby tego było mało, to dwa tygodnie temu rozdane zostały Nagrody Korczaka. Część z nich trafiło do osób i instytucji blisko pracujących z młodzieżą. Wreszcie, nawet w serialu „Na Wspólnej” pojawił się w ostatnich tygodniach wątek dręczenia uczniów i uczennic przez nauczycielkę fizyki, z którą musi się zmagać kolejne pokolenie młodzieży.
Od kilku lat obserwujemy rozwój dyskusji na temat praw ucznia w sieci. Powstają profile internetowe w głównych mediach społecznościowych. Skoro dzieci są w sieci, to warto do nich docierać i dyskutować o ich problemach właśnie tam – na Instagramie, TikToku, Youtubie, Facebooku czy Discordzie. Od dłuższego czasu działa w sieci Mikołaj Wolanin – wydawał nawet książki na ten temat. Wraz z zespołem prowadzi także Fundację na rzecz Praw Ucznia.
Obecnie internetem rządzi Marcin Kruszewski, na co dzień doktorant na WPiA UW. Jednak młodzieży jest znany jako influencer z profilu „Prawo Marcina”, z zasięgiem ponad dwóch milionów obserwujących na TikTok oraz ponad 300 tys. na Youtube. Na czym polega jego popularność, doświadczyłem ostatnio w czasie Dni Samorządu Szczecina. Nie kończyła się kolejka licealistów do nagrania krótkich pozdrowień, chwili rozmowy czy zrobienia selfie. Marcin Kruszewski przybliża znaczenie prawa dla codziennego życia dzieci i młodzieży. Dlatego istotną częścią jego komunikacji są różne sytuacje ilustrujące znaczenie hierarchii źródeł prawa (czy statut szkoły powinien być zgodny z Konstytucją?), respektowania obowiązującego prawa w relacjach szkoła–kuratorium–uczeń, czy poszanowania godności ucznia w środowisku szkolnym.
Ten rozwój dyskusji na temat praw ucznia powinien cieszyć. Dzieje się to przede wszystkim wysiłkiem organizacji społecznych, działaczy, aktywistów i influencerów. Uczenie praw to nadawanie podmiotowości. A skoro nauczą się tego uczniowie, to później wyrośnie pokolenie świadomych obywateli, odważnie korzystających ze swoich konstytucyjnych praw i wolności.
Ale sam wysiłek społeczny nie wystarczy. Cały czas przewija się temat powołania rzecznika praw ucznia, czyli instytucji, która pośredniczyłaby między uczniami, a tymi, którzy są władni podejmować decyzje w ich sprawach. Tego typu instytucje powstają w niektórych samorządach, jak np. Warszawski Rzecznik Praw Ucznia. Również niektóre szkoły powołują swoich rzeczników. Czasami proponowane są ciekawe rozwiązania instytucjonalne. W XIII LO w Szczecinie został powołany dwuosobowy rzecznik praw ucznia. W obronie tych praw mają występować wspólnie wybrany przez społeczność szkolną nauczyciel i uczeń. Tego typu inicjatywy nie mają jednak twardej podstawy ustawowej – są raczej wynikiem realizacji potrzeb lokalnych społeczności i szkół, a oddziałują na zasadzie codziennej aktywności i stopniowego budowania autorytetu.
Dlatego nawet najlepsze rozwiązania na szczeblu szkół i samorządów nie zastąpią rzecznika, który miałby rzeczywiste ustawowe uprawnienia do występowania w obronie praw uczniów.
Pojawiają się pomysły powołania nowej instytucji, na wzór Rzecznika Praw Pacjenta czy Rzecznika Finansowego. Nie jestem przeciwny tej koncepcji, ale może lepiej byłoby zastanowić się nad wzmocnieniem urzędu Rzecznika Praw Dziecka, organu konstytucyjnego odpowiedzialnego za prawa dziecka.
Myślę, że kandydaci na kolejnego Rzecznika Praw Dziecka mogliby zaproponować, że powołają zastępcę, który zajmował się będzie wyłącznie prawami ucznia, a do tego zbuduje sieć lokalnych, wojewódzkich rzeczników praw ucznia. W ten sposób dotychczasowa konstrukcja, zakorzeniona w Konstytucji, mogłaby zostać wykorzystana do realizacji oczekiwanych społecznie celów.
Mamy przykład tego typu podejścia – jeden z zastępców RPO jest zawsze odpowiedzialny za sprawy dotyczące równego traktowania (wykonuje zadania organu ds. równości).
Zamiast wymyślać koło, skorzystajmy z tych możliwości, które daje nam obecny system prawny. A tymczasem wzmacniajmy, jak możemy wszelkie inicjatywy społeczne służące ochronie praw ucznia.
Dowiedz się więcej
Adam Bodnar – Dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS. Rzecznik Praw Obywatelskich VII kadencji (09.2015 – 07.2021). Członek Kapituły Funduszu Obywatelskiego im. Henryka Wujca.
Źródło: informacja własna ngo.pl