Żółta koszulka lidera. Poprawny NIW, gorsza narracja? Refleksje po pięcioleciu Instytutu [komentarz]
Czy NIW rozdaje swoim? Analizy i doniesienia prasowe zdają się tę tezę potwierdzać. NGO-sy chyba niechętnie o tym mówią, bo ryzykowne jest piętnować działania instytucji, na której wsparcie liczymy. Ale taką ocenę potwierdzają – i są z niej dumni – sami włodarze i sympatycy Instytutu.
Z jednej strony mamy 5-lecie Narodowego Instytutu Wolności i triumfalne podsumowanie tego, co przez te lata udało się dla NGO-sów zrobić. Z drugiej – coraz więcej sygnałów o nieprawidłowościach, a przynajmniej poważnych wątpliwościach, co do rozstrzygnięć w konkursach Instytutu (co warte podkreślenia – sygnały takie pojawiły się stosunkowo niedawno i kontrastują z ich właściwie całkowitym brakiem w pierwszych 2 – 3 latach działania NIW-CRSO).
Czy to jak Narodowy Instytut Wolności mówi o sobie znajduje potwierdzenie w faktach? Dlaczego o słuszności działań Narodowego Instytutu decydować ma ocena… Funduszy Norweskich? Jakie bajki o III sektorze warto poznać?
Standardowo z konferencji powinna powstać relacja, ale powiedzmy sobie szczerze – kto czyta relacje? Dlatego 5-lcie Instytutu pozwalamy sobie uczcić poniższym komentarzem. Instytut zasługuje na poważne traktowanie, a więc również na szczere przemyślenia. Tym bardziej, że chyba nie tylko w redakcji portalu ngo.pl 5-lecie spowodowało, że zaczęliśmy o NIW-ie myśleć więcej i intensywniej.
Nie byliście na konferencji? Obejrzyjcie: Nagranie z konferencji na Youtube, 5 lat NIW >>
(nagranie ma w opisie status "niepubliczny", jednak klikając na link, możemy do niego dotrzeć - nie wiemy dlaczego taki jest status nagrania i nie gwarantujemy, że nadal będzie dostępne, kiedy spróbujecie je obejrzeć)
Jak bardzo wspiera NIW?
Ponad 800 mln zł przyznanych dotacji i blisko 5 tysięcy wspartych organizacji pozarządowych – to bilans pięciu lat działalności Narodowego Instytutu Wolności. Programy NIW-u i ogłaszane w ich ramach konkursy to – trzeba przyznać – prawdziwy kalejdoskop. Jest ich dużo. W prezentowanym podczas konferencji raporcie „5 lat NIW. Nowe szanse dla trzeciego sektora” mowa jest o 9 programach (dwa z nich uruchomiono w tym roku) i 5 tysiącach wspartych organizacji.
NIW jest z pewnością dużą i poważną instytucją. Czy sytuuje go to jednak na czele grantodawców? Czy daje prawo do twierdzenia, że zmiana, jaka nastąpiła dzięki działalności i środkom Instytutu to "przełom" i "nowy rozdział"?
W 2017 r. z inicjatywy wicepremiera, profesora Piotra Glińskiego, Przewodniczącego Komitetu do spraw Pożytku Publicznego, powstał Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. To był przełomowy rok, który rozpoczął właściwie nowy rozdział w polskiej polityce wspierania trzeciego sektora. Mówią o tym liczby (…). Czegoś takiego do tej pory w polityce nie było.
(Karol Gnat, prowadzący konferencję jubileuszową, podczas rozpoczęcia spotkania).
800 mln przez 5 lat. Dużo?
800 mln – przez te pięć lat NIW dysponował co roku średnią kwotą ok. 160 mln zł. Dużo.
Zestawmy jednak środki NIW-u z innymi budżetami. Warszawa 2022: środki dla NGO-sów zapisane w rocznym programie współpracy to 300 mln zł. Wrocław: program współpracy na 2022 r. – prawie 140 mln.
Wróćmy do środków rządowych: niesławny Fundusz Sprawiedliwości dysponował środkami tego samego rzędu co NIW już w czasie uruchamiania Instytutu. Powstały niedawno Fundusz Patriotyczny wystartował skromniej, bo z kwotą 30 mln zł. Ministerstwo Rodziny w 2018 r. miało na współpracę z NGO ponad 700 mln, w 2019 ponad 400 mln zł, a w programie współpracy na lata 2021-2023 wpisano kwotę 2,5 miliarda zł.
Dokonajmy porównań od jeszcze innej strony. W 2022 r. Fundacja Zdążyć z Pomocą zebrała z 1% ponad 210 mln zł, a trzy kolejne OPP z czołówki jednoprocentowców w sumie ponad 150 mln. W tym samym roku w finale WOŚP udało się zebrać ponad 220 mln.
Inne przykłady: budżet Caritas Polska z 2020 r. – ponad 70 mln. Fundacja Ojca Rydzyka (Lux Veritatis) to ponad 50 mln zł w 2020 r. Fundacja Orlen – prawie 80 mln (2021 r.). Polski Czerwony Krzyż – ponad 200 mln (2021 r.).
Przedstawione zestawienie jest dość wyrywkowe, ale wskazuje, gdzie lokują się środki NIW-u i pozwala na refleksję nad prawdziwością twierdzeń, że wraz z jego powstaniem nastąpiła istotna jakościowa i ilościowa zmiana w rządowym wsparciu rozwoju organizacji społecznych.
NIW w peletonie
Podkreślmy: Narodowy Instytut Wolności to ważny i duży gracz, także z powodu swojego ustawowego umocowania i centralnego miejsca wśród rządowych podmiotów sterujących rozwojem społeczeństwa obywatelskiego.
Używając sportowego porównania (nie ostatniego w tym tekście), Instytut jedzie w peletonie, jako ambitny członek mocnego rządowego teamu. Jak to w peletonie: czołówka się zmienia. Nigdy nie jest tak, żeby jeden zawodnik przez cały czas był na prowadzeniu – w peletonie w ogóle nie jest to takie istotne, bo pracują wszyscy. NIW nie ma nawet żółtej koszulki lidera. A już na pewno nie można twierdzić, że przeprowadził udaną ucieczkę, wypracował znaczącą przewagę i samotnie zmierza do mety.
Spokojny początek
Doceńmy początki. Fundusz Inicjatyw Obywatelskich (FIO), po przejęciu go przez NIW, nie zaliczyło większej wpadki. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestie organizacyjne i proceduralne. To należy zaliczyć Instytutowi na plus, ponieważ jedną z częściej artykułowanych obaw była ta, że dobrze funkcjonujący, flagowy program administracji centralnej kierowany do NGO-sów zostanie zepsuty. Nie został, prawdopodobnie dzięki mądrej decyzji dotyczącej przejścia z Ministerstwa Rodziny części urzędników, którzy FIO obsługiwali. Zajęli się oni Funduszem równie sprawnie, jak wcześniej zajmowali się nim w ministerstwie. Dodatkowo środki na FIO zostały zwiększone. Bardzo szybko do FIO dołączyło PROO i środki wzrosły jeszcze bardziej, a wraz z nowym programem pojawiła się możliwość wsparcia instytucjonalnego.
Jak widać Instytut start miał niezły. Coś zaczęło się psuć dopiero niedawno. Ale czy na pewno psuć? A może tak naprawdę dopiero ostatnio Narodowy Instytut Wolności zaczął realizować pierwotne założenia i robić to, do czego został powołany?
Dla kogo NIW?
Twórcy NIW-u wychodzą z założenia, że środki dla NGO-sów "przed NIW-em" rozdawane były niesprawiedliwe, że wspierano wybraną ("lewicowo-liberalną") część sektora, a pomijano inną jej część. Nie ma więc nic złego w tym, że dziś wspierane są określone organizacje – to realizacja założeń.
Top ten
W latach 2019-2021 w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich Narodowego Instytutu Wolności dofinansowanie otrzymało 1059 organizacji pozarządowych. 10, które otrzymały największe wsparcie finansowe, jest mniej lub bardziej powiązana z Prawem i Sprawiedliwością. W ich władzach – zarządach, komisjach rewizyjnych oraz radach – zasiadają członkowie partii, kandydaci na radnych i posłów z list PiS, doradcy ministra czy wojewody.
(Powyższy fragment pochodzi z materiału przygotowanego przez Annę Czyżewską i serwis Mam Prawo Wiedzieć. Przeczytaj koniecznie: Pierwsza dziesiątka Narodowego Instytutu Wolności i zagmatwana procedura konkursowa).
Czy uczestnicy konferencji mają ze wskazanym wyżej zjawiskiem problem? Wydaje się, że nadal większy problem widzą w tym, jak sektor rozwijał się przez 2015 rokiem. Balansowanie priorytetami jest więc naturalne i jest prawem dysponenta środków.
To jest kwestia priorytetów strukturalnych. Ja reprezentuję organizację, która działa w obszarze popularyzacji polskiej historii (Fundacje im. Janusza Kurtyki), i dla poprzednich kierownictw nawy państwowej ten obszar mógł nie być priorytetowy. Jeżeli teraz tego typu priorytet (…) jest wskazany (…) to logicznym jest, że te organizacje będą dostawać te pieniądze. (…) Chociażby z tego może wynikać taka krytyka, że po prostu weszła nowa pula organizacji, zajmująca się zupełnie innymi obszarami niż wcześniej, a obszary, które były wcześniej zagospodarowywane straciły nieco na znaczeniu (…). To jest prawo dyrekcji Instytutu czy rządu, aby wyznaczać te priorytety (…), bo tę politykę trzeba w jakiś sposób kreować.
Taka kreatywna, kształtująca sektor postawa wybrzmiewała w wypowiedziach konferencyjnych profesora Glińskiego.
To co się udało zrobić w Instytucie i co często jest celem ataku na Instytut czy krytyki – Instytut objął wsparciem olbrzymią grupę organizacji nowych, nowo powstałych organizacji… Które kiedyś nie powstawały. Możemy się kłócić z jakiego powodu kiedyś nie powstawały, a teraz powstają, ja uważam, że to był jeden z celów, które Instytut miał osiągnąć. Miał umożliwić organizowanie się środowisk, które do czasu reform nie czuły się komfortowo w tym świecie organizacji pozarządowych. W tej chwili mają pełne możliwości organizowania się.
(Piotr Gliński, wystąpienie inaugurujące)
Pieniądze dla Warszawy czy dla mniejszych miast?
W uzupełnieniu do rozważań kogo wspiera Narodowy Instytut Wolności warto jeszcze wprowadzić wątek mniejszych organizacji, organizacji nowych, a także organizacji z mniejszych miejscowości. Te grupy często pojawiają się w wypowiedziach przedstawicieli NIW-u. Trzeba przyznać, że na pewno są to organizacje faworyzowane przez Instytut, co widać choćby z poziomu regulaminów konkursowych.
Nie mi rozstrzygać, na ile słusznym wyborem jest skoncentrowanie finansowania NIW na tych grupach, widać tu jednak jak trudnym zadaniem jest "kopanie się z koniem". Być może słuszne założenia natrafiają bowiem na prawdopodobnie obiektywne przeszkody i nie udaje się za bardzo wpłynąć na to, gdzie powstają organizacje i które z nich dysponują wystarczającymi zasobami i kompetencjami, pozwalającymi zmierzyć się z wymogami konkursowymi (stosunkowo przecież w NIW-ie przyjaznymi).
Pomocną analizę ponownie dostarcza Masz Prawo Wiedzieć. "W ciągu 4 lat działania PROO najwyższą kwotą dotacji została wsparta Warszawa i organizacje tu zarejestrowane" - przeczytamy w materiale przygotowanym przez Macieja Szczepańskiego i Elżbietę Morawską.
Z NIW-em łatwiej. Dlaczego?
Podczas konferencji na 5-lecie Narodowy Instytut Wolności często był chwalony za możliwość finansowania rozwoju instytucjonalnego oraz przyjazne procedury dotacyjne: zarówno łatwość aplikowania, jak i – co chyba wybrzmiewało bardziej – rozliczania projektów. Ocenę pozostawiam beneficjentom NIW-u, ale warto się zastanowić, co powoduje taki stan rzeczy. Czy "przyjazny" NIW i "wrogie" inne podmioty udzielające dotacji (chodzi tu głównie o samorządy) to wynik jakiegoś uparcie anty-pozarządowego nastawienia tych drugich?
Oczywiście nie. Instytut działa na innych warunkach, które sam sobie stworzył, jednocześnie nie dając możliwości działania na tych samych warunkach pozostałym zlecającym zadania publiczne. Trudno mi ostatecznie wyrokować, gdzie tkwi podstawowy problem. Czy w braku głębszej nowelizacji ustawy o działalności pożytku i nowelizacji przepisów o finansach publicznych? Czy bardziej chodzi o pozycję NIW-u, którą nie mogą się cieszyć inne podmioty, a która pozwala mu mniej obawiać się kontroli i pilnowania prawidłowości wydatkowania środków (tu samorządy z pewnością znajdują się w zupełnie innej sytuacji).
W każdym razie w tej materii organizatorzy konferencji powinni raczej uderzyć się w pierś, a nie wystawiać ją do medali, bo jedną z rzeczy, którą obiecali, była zmiana dla wszystkich, a nie tylko dla nich. To tak jakby na boisku piłkarskim dostawić przeciwnikom dodatkową bramkę (a może raczej zmniejszyć rozmiary swojej), a potem być dumnym, że strzeliło się więcej goli.
Dobry NIW i źli "Norwegowie", czyli powrót do korzeni
Kto jeszcze pamięta początki rozmowy o NIW-ie? Piotr Frączak, do którego odwołam się na końcu mojego komentarza, pamięta i być może opisuje ten wątek, o którym za chwilę wspomnę, w swojej historii Instytutu - sprawdźcie >>
Ja w każdym razie też pamiętam i dlatego na konferencji z okazji 5-lecia przeżyłem małe deja vu. Kiedy powstawał NIW, można było chwilami odnieść wrażenie, że jego podstawowym celem jest stworzenie… alternatywnej Fundacji Batorego. Piotr Gliński i Wojciech Kaczmarczyk opisywali Fundację jako przykład źle rozdzielanych dotacji, które nie są dostępne dla wielu NGO-sów mających na nie zasługiwać. Chodziło głównie o konkursy w ramach tzw. funduszy norweskich, których Fundacja Batorego była operatorem. Tworzona przez rząd instytucja miała być przeciwieństwem "operatora norweskich". Miała dać dostęp do środków tym, którzy tego dostępu nie mieli. Oczywiście dostęp ten miał być pozbawiony wszystkich negatywnych cech, które ojcowie NIW-u wytykali Batoremu.
Wydawało się, że po uchwaleniu ustawy o NIW zapał piętnowania Fundacji Batorego osłabnie, ale przyszła kolejna konfrontacja wraz z kolejnymi funduszami norweskimi. Fundacja Batorego ponownie stała się operatorem (w konsorcjum), a nie stał się nim NIW. Batalię o "norweskie" opisywaliśmy szeroko w portalu (zobacz wątek: "fundusze norweskie", szukaj informacji z l. 2017-1019).
Jedni wygrywają, inni przegrywają, a wina...
Wracając do konferencji. W części, którą poprowadził Andrzej Rybus-Tołłoczko, padło pytanie o nieprawidłowości w konkursach NIW-u. Nieprawidłowości te opisywała prasa (zob. np. "Gliński daje swoim: katolickie i prawicowe NGOsy dostaną po 150 tys. Są wyniki konkursu"), ale też wychwytywali je przedstawiciele III sektora (zob. Krzysztof Jakubowski: NOWEFIO dla „zgodnych z polityką rządu”, „Jak to jest z tymi konkursami” – tak ma się gadać? [komentarz Czyżewskiej]).
W wypowiedziach uczestników dyskusji dominował z początku przekaz, wskazujący na naturalność i zwyczajność sytuacji, w której organizacje przegrywające w konkursie są niezadowolone z jego wyników. Jedni wygrywają, a inni przegrywają i nie ma w tym nic, co mogłoby wskazywać na błędy po stronie NIW-u.
Zwrot nastąpił, kiedy Szymon Dziubicki (współprzewodniczący RDPP reprezentujący stronę pozarządową, wcześniej dyrektor Departamentu Społeczeństwa Obywatelskiego w KPRM) nawiązał do niedawnego wyroku w sprawie Fundacja Batorego vs. Ordo Iuris (zob. m.in. Ważny wyrok NSA ws sporu Fundacja Batorego - Ordo Iuris). Przy okazji przedstawiciel KIPR podzielił się ze słuchaczami spostrzeżeniem, że Fundacja Batorego korzystała z usług tej samej kancelarii prawnej, z której usług korzysta rosyjski koncern Gazprom… Mimo że wspomniany wyrok nie wskazuje wcale na nieprawidłowości w rozdysponowaniu środków, których miałaby dopuścić się Fundacja Batorego kilka lat wcześniej, to jednak przekierował uwagę zebranych z NIW-u na operatora funduszy norweskich i to w ich obecnej odsłonie. I tu właśnie nastąpiło deja vu, a historia zatoczyła koło.
Historia III sektora - dwie wizje
Na pytanie Andrzeja Rybusa-Tołłoczko odpowiadał też oczywiście Piotr Gliński. Minister Kultury postulował w swojej wypowiedzi: "powinniśmy wyeliminować i nie pozwalać na to, żeby funkcjonowały tak niedemokratyczne instytucje w Polsce, wpływające na kształt polskiej demokracji, jak chociażby mechanizmy związane z funduszami norweskimi".
Wypowiedzi (także z wcześniejszej części konferencji) Przewodniczącego KPP nawiązywały do historii III sektora w Polsce tuż przed 89. rokiem, po 89., aż do 2015 roku. Piotr Gliński tłumaczył, na czym polega demokracja i jak się kształtowała w RP, obszernie uzasadniał to, co zadecydowało o powstaniu NIW-u, a także priorytety Instytutu w dysponowaniu środkami. Poniżej jeszcze jeden fragment. Całość warto poznać z nagrania (jeśli nadal będzie dostępne) choćby po to, żeby porównać wizję profesora Glińskiego z wizją Piotra Frączaka.
Olbrzymią rolę w sektorze odgrywało zjawisko postkomunizmu (…), uwłaszczanie nomenklatury miało także taki aspekt pozarządowy, także i mentalny i to było w sektorze bardzo widoczne w pierwszej połowie lat 90. Drugą cechą charakterystyczną była obecność i wsparcie (…) zagraniczne – bardzo silne wsparcie zagraniczne, które miało zdecydowanie charakter prodemokratyczny, prowolnościowy początkowo, a z czasem przekształciło się w dużej mierze w taki charakter wsparcia dla jednej tylko części idei czy systemu wartości, które można by określić lewicowo-liberalnym.
(Piotr Gliński, wystąpienie inaugurujące)
La Fontaine w akcji
Jak wspomniałem na wstępie, ryzykownym jest skupiać się na krytyce takiej instytucji jak NIW, a także szerzej, na działaniach Komitatu ds. Pożytku Publicznego i premiera Glińskiego. Nie chodzi tu tylko o ryzyko związane z aplikowaniem o środki, ale też o możliwość uczestnictwa w konsultacjach i debatach (z głosem, który nie będzie całkowicie ignorowany), możliwość uzyskiwania informacji (np. w sytuacjach niejasności, co do konkretnych regulacji), możliwość zgłaszania swoich kandydatów do ważnych dla sektora ciał (jak ostatnio do Komitetów Monitorujących). Dlatego nie dziwi, że mało organizacji to robi. Są na szczęście wyjątki, jak powołane wyżej Mam Prawo Wiedzieć, ale generalnie sektor oddaje pole ogólnopolskim mediom.
Jedną z niewielu osób, które konsekwentnie i regularnie zmuszają nas do pogłębionej refleksji o Instytucie i nie tylko jest Piotr Frączak. Na łamach proste.ngo rozpoczął swoje rozważania od bajki. Bajka zaczyna się od opisu sektora po 89. roku, który ciekawie kontrastuje z rzeczywistością przedstawioną nam przez profesora Piotra Glińskiego na konferencji z okazji 5-lecia NIW-u. Piotr Frączak pisze o sektorze jako o "niechcianej córce transformacji", która…
Gdy lud głodował, w kuchni groch z kapustą w kotłach mieszała. Gdy wielka powódź przyszła, to dalej ją ze ścierką do sprzątania zaganiano. Gdy zaraza się pojawiła, szyła maseczki i pomocą sąsiedzką musiała zastępować tych, którzy z pomocą zwlekali. Gdy na sąsiada straszny zbój napadł i jego żonę, dzieci, inwentarz trzeba było ratować, to ona pierwsza, nie patrząc na koszty, rzuciła się na pomoc.
Naszemu Kopciuszkowi daleko w wizji Frączaka do podtuczonego zagranicznymi pieniędzmi i reprezentującego tylko jedną stronę politycznego sporu sektora z opowieści Przewodniczącego KPP.
Warto porównać te bajki. Serdecznie zachęcam.
Zagadka. Kim są młode wilczyce?
Na koniec, dla tych co tu dotarli, zagadka. To mój ulubiony fragment bajki Piotra Frączaka: "Na salonach zaś zastąpiły go [Kopciuszka=sektor] młode, raczej do pracy niechętne wilczyce, które jednak mając węch doskonały (czują pismo nosem), bardzo chętnie pomagają… w wydatkowaniu środków, bo w końcu wydawać każdy umie".
Wilczyce sugerują pokrewieństwo z wilkiem. Ale korzystają z przywilejów Kopciuszka (sektora). Kim są młode wilczyce, chwilę dalej nazwane siostrami – a więc jednak rodziną – Kopciuszka? Czy jako przedstawiciele sektora (Kopciuszka), w swojej wielkoduszności i dobrotliwości (Kopciuszek jest wszak dobry) oraz zgodnie z duchem czasu (ekologia), uznamy wilczyce za część III sektora? NIW chyba już nie musi sobie odpowiadać na to pytanie.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.