"Nie możemy zapominać o tym, że mieszkańcy wsi są współobywatelami z takim samym prawem – jak społeczności wielkomiejskie – do godnego życia i reprezentacji w szeroko pojętej przestrzeni publicznej" – powiedział w wywiadzie-rzece Adam Bodnar, były RPO.
POD LUPĄ to cykl portalu ngo.pl i Badań Klon/Jawor, w którym bierzemy na warsztat wybrane zagadnienie dotyczące życia organizacji społecznych. Zapraszamy na jego szóstą odsłonę:„Wieś, obywatele, działanie”, przygotowaną w partnerstwie z Fundacją Wspomagania Wsi i portalem Witryna Wiejska.
„Wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”. Choć Końskie nie są wsią, bo niewielkim miastem – a to na wsi skupimy się w portalu przez najbliższy miesiąc – powiedzenie Grzegorza Schetyny z 2016 roku, powtarzane przy okazji każdych kolejnych wyborów, ma w sobie pewną uniwersalną nie tylko na poziomie politycznym prawdę: jest świat poza Warszawą. Zresztą jeśli wsłuchać się w krytykę formułowaną pod adresem polskich mediów, bardzo często powtarzają się głosy o tym, że są warszawskocentryczne.
Tymczasem „Co czwarta organizacja pozarządowa w Polsce ma siedzibę na wsi. Oznacza to, że na terenach wiejskich jest aktywnych około 25 tys. stowarzyszeń i fundacji” – informuje zespół badań Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Na bogate życie społeczne toczące się na polskiej w uwagę zwraca dr. hab. Adam Bodnar – będąc Rzecznikiem Praw Obywatelskich udzielił wywiadu-rzeki Bartoszowi Bartosikowi, w którym powiedział: „Uświadomiłem sobie, że upadek PGR-ów to nie tylko problem biedy (oraz jej dziedziczenia), ale również zjawisko odbierania godności i resetowania pamięci tym wszystkim osobom, które budowały swoją tożsamość na doświadczeniu pracy i życia w takiej społeczności. Dlatego też teraz imponują mi takie wydarzenia jak kongres w Marózie k. Olsztynka, gdzie spotykają się działacze pochodzący z terenów wiejskich (…) Nie możemy zapominać o tym, że mieszkańcy wsi są współobywatelami z takim samym prawem – jak społeczności wielkomiejskie – do godnego życia i reprezentacji w szeroko pojętej przestrzeni publicznej”.
Myśl tę kontynuował w rozmowie z ngo.pl: „Funkcjonując w Warszawie, jesteśmy pod presją mediów proszących o komentarze w sprawach z bieżącego kalendarza politycznego. W trasie okazuje się, że ludzie żyją zupełnie innymi problemami ważnymi dla ich społeczności lub grup społecznych niezauważanych przez opinię publiczną, np. osób z niepełnosprawnościami (…) Co więcej, spotyka się liderów lokalnych – z organizacji i samorządów, którzy wykazują się niezwykłą energią, pomysłowością i pragmatyzmem – w rozwiązywaniu problemów i tworzeniu nowych inicjatyw. Wspólnota lokalna, jeżeli tylko ma narzędzia, jest w stanie przenosić góry. O tym się wie. Ale co innego to zobaczyć (…) I takich osób, które są superspołecznikami albo supersamorządowcami i superintelektualistami poznałem wiele. Często ich nie widzimy, a oni są solą tej ziemi. Nie dostrzegamy, ile w Polsce lokalnej jest energii obywatelskiej”.
Rozumiał to dobrze Henryk Wujec – znana jest opowieść o tym, że odmówił wyjazdu z delegacją parlamentarzystów do Wenezueli, bo miał zjazd wójtów w Biłgoraju.„Z zewnątrz mogło to wyglądać, że nie odróżnia tego, co ważne, bo wszystko było dla niego tak samo pilne. Ale to właśnie on dobrze wiedział, co ma znaczenie, nie jestem przekonany czy inni wybrali tę »lepszą cząstkę« – wspominał, pytany o tę sytuację Jakub Wygnański, jego sekretarz.
Dlatego we wrześniu – wychodząc od badań, które przeprowadził zespół Stowarzyszenia Klon/Jawor – w partnerstwie z Fundacją Wspomagania Wsi, chcemy pokazać życie społeczne toczące się na wsiach w całej jego złożoności, szukając odpowiedzi m.in. na pytania o zaangażowanie młodych i różnorodność aktywności Kół Gospodyń Wiejskich, jak i problemy organizacji wiejskich, w tym wpływ pandemii na ich działalność.
Bo są na wsi obywatele, organizacje i działanie.
Źródło: własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.