Organizacje dla niepodległości, organizacje przeciw dyskryminacji
Polsce potrzebna jest zmiana równościowa o większym zasięgu. Mam na myśli zaangażowanie osób posiadających realną władzę w kraju, czyli partii rządzących. To, z czym obecnie mamy do czynienia, to regres.
W ramach debaty pod hasłem „Organizacje dla niepodległości”, zadano mi pytanie o to, jaką rolę ma do odegrania sektor obywatelski w kwestii budowania wolności, suwerenności i dobrobytu w Polsce. Jesteśmy niezastąpieni czy przeceniamy naszą rolę? A może prawda leży gdzieś pośrodku i bez wsparcia państwa możemy tylko łatać dziury w nieszczelnym systemie?
Mój głos, to w dużym stopniu perspektywa prawniczej organizacji pozarządowej, którą prowadzę od 2006 roku, działającej na rzecz równego traktowania i walki z dyskryminacją. To także głos nieformalnej grupy kilkudziesięciu organizacji równościowych z całego kraju, zrzeszonych w Koalicji Równych Szans, której prace od 2009 roku koordynuje Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego (PTPA).
Niezastąpieni
Z pewnością nie tylko organizacje pozarządowe mogą działać na rzecz efektywnej ochrony prawnej przed dyskryminacją w Polsce. Doświadczenie dwunastu lat pracy mówi mi jednak, że jesteśmy niezastąpieni.
Mam tu na myśli fakt, że gdyby nie my, nie byłoby niestety żadnych działań na rzecz równości. Piszę to ze smutkiem, bo pomimo ogromnego wysiłku, jaki wkładamy w prowadzenie konkretnych postępowań sądowych, litygacji strategicznych, przygotowywanie propozycji rozwiązań prawnych, mogących poprawić jakość życia osób należących do grup mniejszościowych, udział w debacie publicznej czy podnoszenie świadomości i wiedzy różnych grup zawodowych w obszarze przeciwdziałania dyskryminacji i wykluczeniu, nasze osamotnione działania nigdy nie będą wystarczające.
Bez wątpienia jako społeczeństwo bardzo się zmieniliśmy. O dyskryminacji wiemy coraz więcej, jesteśmy bardziej tolerancyjni i otwarci na różnorodność. Polacy i Polki jeżdżą po świecie, studiują i pracują poza granicami kraju, obserwując społeczeństwa, w których ścieranie się kultur na stałe jest wpisane w życie zawodowe czy sąsiedzkie. Mimo to, rola trzeciego sektora w Polsce w przeciwdziałaniu dyskryminacji wciąż jest znacząca. To organizacje od lat prowadzą edukację antydyskryminacyjną, wyszukują sprawy, które wciąż zbyt rzadko trafiają na wokandę sądową – pomimo że problemy, których dotyczą, występują powszechnie. Nieraz odbierałam telefony od osób, które dzwoniąc z prośbą o wsparcie, mówiły, że gdyby nie usłyszały w mediach o podobnej sprawie, prowadzoną wcześniej przez PTPA, nie wiedziałyby, że z takim przypadkiem dyskryminacji można cokolwiek zrobić i że w ogóle warto zaufać wymiarowi sprawiedliwości.
Trzeba zmiany systemowej
Z perspektywy pięcioosobowej organizacji dzieje się dużo, ale w skali kraju, nasza praca to kropla w morzu potrzeb. Nie bagatelizuję wysiłku naszej organizacji czy innych inicjatyw rozsianych po całym kraju, które na co dzień udzielają wsparcia wielu osobom. Polsce potrzebna jest jednak zmiana równościowa o większym zasięgu. Mam na myśli zaangażowanie osób posiadających realną władzę w kraju, czyli partii rządzących. To, z czym obecnie mamy do czynienia, to regres.
Decydenci nawołują do nienawiści, skłócają społeczeństwo, straszą „obcym”. To instrukcja postaw nienawistnych i wrogich, z której chętnie korzystają środowiska skrajnie prawicowe, ale również tak zwani „zwykli obywatele“. Wcześniej było tylko trochę lepiej.
Zanim PiS doszedł do władzy, państwo i jego instytucje prowadziły działania pozorowane. Robiono tylko tyle, ile było trzeba – bo na przykład Unia Europejska „kazała”, strasząc karami finansowymi za wieloletnie opóźnienia w implementacji dyrektyw dotyczących zakazu dyskryminacji.
Wespół w zespół
To organizacje pozarządowe przygotowują kolejne projekty ustaw, raportują na temat stanu ustawodawstwa i efektywności istniejącej ochrony prawnej do instytucji międzynarodowych, które czuwają nad przestrzeganiem standardów prawno-człowieczych. Zakres tematów jest rozległy, od ochrony kobiet przed przemocą, molestowaniem seksualnym, poprzez prawa reprodukcyjne, prawa osób LGBTQ, osób z niepełnosprawnościami, osób starszych, mniejszości religijnych, narodowych, etnicznych, aż po postulaty ograniczenia stosowania instytucji ubezwłasnowolnienia na rzecz alternatywnych form wsparcia, które umożliwią funkcjonowanie w społeczeństwie bez odbierania jednostkom ich podstawowych praw obywatelskich.
Organizacje, mając zaplecze eksperckie oraz bezpośredni kontakt z osobami doświadczającymi dyskryminacji i wykluczenia, znają rzeczywiste potrzeby grup mniejszościowych. Od lat deklarujemy wsparcie kolejnym instytucjom państwowym. Niestety, bezskutecznie. Mimo że, jak na nasze możliwości, robimy dużo, nie jesteśmy w stanie dotrzeć ze wsparciem do wszystkich potrzebujących. Zaangażowanie aparatu państwa w konieczne zmiany legislacyjne, finansowanie długofalowej polityki równościowej czy edukację antydyskryminacyjną, to tylko niektóre oczekiwania, które od lat artykułujemy.
Nie tracę nadziei na prawdziwie dobrą zmianę. Jestem przekonana, że organizacje działające na rzecz równości to łącznik ze społeczeństwem, a dla władzy – najlepszy i konieczny partner.
Szczególnie, jeśli ta władza ma realizować konstytucyjny obowiązek równego traktowania i chce zadbać o komfort życia wszystkich obywateli i obywatelek, bez względu na to, czy należą do grupy większościowej, czy mniejszościowej.
Karolina Kędziora – Radczyni prawna, prezeska Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Od 2016 roku członkini Komisji Prawa Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych. Laureatka nagród – I wyróżnienie w konkursie „Prawnik Pro Bono 2017” organizowanym przez Centrum Pro bono i Tygodnik Rzeczpospolita, oraz „Złotego Paragrafu dla najlepszego Radcy Prawnego 2017” Dziennika Gazeta Prawna.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.