Odpytajmy komitety z bezdomności (i innych spraw nieoczywistych) [Felieton Dudkiewicza]
Nie wierzę w to, że ta sprawa stanie się kluczowa w trwającej kampanii wyborczej. Ale to, czy choć na chwilę okaże się istotna, zależy od nas wszystkich. Od dziennikarzy i dziennikarek. Od wszystkich komitetów wyborczych. Od obywateli i obywatelek. Wreszcie – od organizacji społecznych.
Każdy ma jakieś swoje dziwactwa. Dotyczy to również priorytetów przy wyborze kandydata lub kandydatki do objęcia fotela poselskiego czy senatorskiego. Mój priorytet – być może niezbyt powszechnie podzielany – dotyczy programu dla osób w kryzysie bezdomności. Jeśli ktoś – komitet lub konkretna osoba kandydująca – chce zdobyć mój głos, niech, w wersji maksimum, podejmie konkretne zobowiązania mówiące, co zrobi w tej sprawie, gdy wejdzie do parlamentu. W wersji minimum niech pokaże, że zainteresował się tym tematem choć trochę.
Osoby bezdomne to także wyborcy
To naprawdę nie jest trudne, bo konkurencja w tej dziedzinie jest miałka. Politycy i polityczki od lat udają, że problem bezdomności nie istnieje. W trakcie kampanii nie odwiedzają schronisk czy noclegowni, rzadko mówią o sytuacji osób bez domu.
A przecież warto byłoby, by każdy, kto rozpościera przed nami wizje świetlanej przyszłości Polski i całego społeczeństwa, poznał i zobaczył na własne oczy, jak żyją ci, którzy są na samym dole społecznej drabiny.
Ci, którzy często nie mają naprawdę nic. By usłyszał, jakie problemy zgłaszają wspierający i potrzebujący wsparcia. Oraz by publicznie, stojąc oko w oko z najbardziej zainteresowanymi, odpowiedział na pytania, co chce zrobić, by poprawić los osób mieszkających na ulicach, w pustostanach, na działkach, w piwnicach oraz w ośrodkach.
Ktokolwiek chciałby to zrozumieć, myślę, że będzie mile widziany w wielu ośrodkach wspierających osoby w kryzysie bezdomności w całej Polsce. Nie znaczy to, że zostanie przyjęty z honorami jako notabl i szycha. Powinien raczej przygotować się na trudne pytania, oczekiwanie jasnych deklaracji, które będą później sprawdzane, oraz krytyczną recenzję dotychczasowych działań swoich i swojej formacji politycznej. Ale przecież kandydaci i kandydatki wyborców i wyborczyń się nie boją, prawda? A osoby w kryzysie bezdomności, owszem, mają prawa wyborcze, nawet jeśli czasem istnieją trudności z ich wyegzekwowaniem.
Kto ma pytać, jak nie organizacje?
Kto nie poszuka gościnnych progów, niech przynajmniej zabierze publicznie głos. Niech w którymś z licznych wywiadów i wypowiedzi prasowych, telewizyjnych i radiowych podkreśli, że los osób na najdalszym marginesie społeczeństwa leży mu na sercu. Niech wśród priorytetów na kolejną kadencję poda zmniejszenie skali bezdomności w Polsce. Wiele zależy od samorządów, ale ogromnie wiele należy zrobić również na poziomie centralnym. Bo – jak mówił mi kiedyś w wywiadzie Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar – system wspierania osób w kryzysie bezdomności istnieje w Polsce wyłącznie teoretycznie.
Wreszcie: niech komitety wpiszą swój plan poprawy sytuacji osób w kryzysie bezdomności do programów wyborczych (ja zaś obiecuję, że wszystkie pod tym kątem przeczytam!).
Nie wierzę w to, że ta sprawa stanie się nagle kluczowa w trwającej kampanii wyborczej. Ale to, czy choć na chwilę okaże się istotna, zależy od nas wszystkich. Od dziennikarzy i dziennikarek. Od wszystkich komitetów wyborczych. Od obywateli i obywatelek, którzy mogą pytać o sprawy dla siebie ważne (ja zamierzam!). Wreszcie – od organizacji społecznych.
Któż wszak inny ma przynajmniej zaprosić kandydujących do odpowiedzenia na trudne pytania o problemy społeczne często niedostrzegane z okolic Wiejskiej w Warszawie? Kto ma ich zapytać o prawa człowieka osób bezdomnych? O dostępność do ochrony zdrowia dla nich? O politykę mieszkaniową, innowacyjne programy (takie jak „Najpierw Mieszkanie”), mieszkania treningowe, wsparcie dla pracowników i pracownic socjalnych, dofinansowanie ośrodków wspierających osoby w kryzysie bezdomności, większe wsparcie samorządów w wykonywaniu przez niego ich obowiązków, rozbudowanie systemu Domów Pomocy Społecznej?
Takich tematów jest więcej!
To nie jest łatwe. Łatwo nas zignorować – środowisko osób wspierających osoby w kryzysie bezdomności wie na ten temat całkiem sporo, bo próbowało już uczynić tę kwestię tematem w ostatniej kampanii do Parlamentu Europejskiego. Wtedy się nie bardzo udało. Ale masa krytyczna się zwiększa. Teraz kolejna okazja, by znów dołożyć do niej trochę działań.
Tak, to taka moja szajba. To także sprawa ważna dla samych osób w kryzysie bezdomności. Dla wszystkich, którzy im pomagają. Być może także dla wszystkich choćby w podstawowym stopniu wrażliwych na los osób najbardziej wykluczonych. A zresztą, nawet jeśli ktoś na osoby w kryzysie bezdomności patrzy bez współczucia, z pogardą, wzrokiem skrzywionym stereotypami, jeśli uważa, że osoby w kryzysie bezdomności zmniejszają jego komfort życia, korzystania z parków czy komunikacji miejskiej – nawet takie osoby powinny być zainteresowane tym, by bezdomności było jak najmniej.
Co więcej, podobne pytania można sformułować w innych kwestiach, które nie będą osią kampanii wyborczej i nie staną się przedmiotem programowej dyskusji, jeżeli nie zadbamy o to sami – w interesie własnym, osób i spraw, które wspieramy, oraz całego społeczeństwa.
Podobnych tematów, których naturalnymi gospodarzami i gospodyniami są organizacje społeczne, jest więcej. W dłuższej perspektywie ich działania na rzecz uczynienia danej kwestii istotną społecznie przynoszą efekt. Jak te organizacji walczących z fermami futerkowymi. Działaczy i działaczek ekologicznych grzmiących o zmianach klimatu i potrzebie zreformowania polskiej polityki energetycznej. Osób zajmujących się edukacją antydyskryminacyjną. Organizacji i ruchów propagujących wiedzę o jakości powietrza i smogu.
To nasza powinność
Dlatego nie należy tracić nadziei. I zapału do pracy. Oraz do odpytywania tych, którzy mogą zmienić nasz świat na lepsze z perspektywy parlamentu. Dlatego zachęcam – nie ułatwiajmy im zadania w kampanii wyborczej naszą bezczynnością. Niech muszą się mierzyć także z tematami najtrudniejszymi. Nie będzie lepszej okazji do tego niż okres przedwyborczy. Zacznijmy wymagać od tych, którzy chcą nas reprezentować, choć trochę więcej niż wzajemnie nawalanie się po łbach. Mamy do tego święte prawo. A nawet powinność. Nie tylko ze względu na nas samych.
Ignacy Dudkiewicz – redaktor naczelny Publicystyki w portalu ngo.pl, redaktor naczelny Magazynu „Kontakt”.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.