Nikt nam nie zabroni [komentarz Magdy Dobranowskiej-Wittels]
Dzisiaj z wdzięcznością i podziwem myślę o tych organizacjach, o osobach w nich pracujących lub z nimi współpracujących, które tak wiele zrobiły i robią nadal dla uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy. Mimo coraz mniej przyjaznej atmosfery wokół i coraz mniejszego zrozumienia, jakie długofalowo skutki niosą ich działania dla funkcjonowania całego naszego społeczeństwa.
W listopadzie 2024 r. w Warszawie odbywały się Otwarte Spotkania Ekonomii Społecznej. Uczestniczyłam wtedy w spotkaniu dla organizacji, które pracują z uchodźcami i uchodźczyniami z Ukrainy. Na sami byli przedstawiciele i przedstawicielki Ośrodków Wspierania Ekonomii Społecznej, spółdzielni socjalnych, warsztatów terapii zajęciowej, fundacji i stowarzyszeń. Byli tacy, którzy pracują przy wschodniej granicy Polski, jak i tacy, którzy podobne rzeczy robią w województwach zachodnich. Reprezentowali w większości organizacje, które potocznie nazywamy małymi, lokalnymi.
A ja się czułam, jak bym była w grupie terapeutycznej. Osoby, które wyszły z sercem do uchodźczyń i uchodźców przybyłych do Polski z Ukrainy po 24 lutego 2022 r. i przez cały ten czas – często ponad miarę swoich możliwości, umiejętności i zasobów – tę pomoc świadczyły, zostały praktycznie same. Ciężko słuchało się opowieści, w których wybrzmiewało rozgoryczenie, bezsilność i coraz częściej także niestety niezgoda (delikatnie mówiąc) na to, jak postępują uchodźcy i uchodźczynie z Ukrainy.
A przecież ten krąg na warszawskim spotkaniu tworzyli najwytrwalsi spośród nas wszystkich, którzy tak pięknie stawiliśmy się do pomocy w pierwszych dniach, tygodniach i miesiącach po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Niestety, zostali na tej linii sami, nie przeczuwając może, że pomoc osobom uciekającym przed wojną, z bliskiego kulturowo, ale jednak innego kraju – wiązać się będzie z tak wieloma wyzwaniami i będzie tak obciążająca.
Otwierając uchodźcom i uchodźczyniom drzwi do sal, w których prowadzili do tej pory zajęcia dla polskich dzieci, które miały problemy w nauce, w relacjach z rówieśnikami, potrzebowały rehabilitacji lub dla kobiet i mężczyzn, którzy szukali pracy, możliwości przekwalifikowania się, podniesienia kompetencji lub po prostu porozmawiania – nie wiedzieli, że to nie będzie ta sama praca, że to, co do tej pory działało – niekoniecznie wystarczy. A głosy o tym, że takie wsparcie tym, którzy pomagają jest potrzebne, abyśmy nie musieli w przyszłości mierzyć się z narastającymi antyuchodźczymi, antymigracyjnymi nastrojami, niestety nie docierały do decydentów lub też wygodniej było ich nie słuchać.
I o to mamy rok 2025. Trzeci rok od wybuchu wojny. Chociaż w debacie publicznej coraz częściej pojawia się słowo „pokój”, to jednak nie w kontekście, który niósłby pociechę… Kolejne wyścigi wyborcze w kraju sprawiają, że ton wypowiedzi polityków niemal wszystkich opcji w sprawach dotyczących migracji, pomocy uchodźcom i uchodźczyniom staje się wyjątkowo zgodny, ale coraz dalszy od wyrazów solidarności i zrozumienia wobec tych, którzy znaleźli się w naszym kraju nie z własnej woli.
Wieści płynące zza oceanu również nie pocieszają, co gorsza – mają dość niespodziewane i bezpośrednie przełożenie na tych, którzy starają się jednak wnosić pewną normalność w życie uchodźców i uchodźczyń w Polsce. Wiele organizacji z tych, które dzieliły się swoimi doświadczeniami podczas OSES i im podobnych nagle zostało pozbawionych części środków finansowych na prowadzenie działań. I nie, nie były to pieniądze przeznaczane na pensje dla zarządów, tylko na zatrudnianie np. położnych pracujących z kobietami z Ukrainy, opiekunów i opiekunek dla seniorów i seniorek, psychologów, pedagożek i nauczycielek pracujących z ukraińskimi dziećmi. Czym się zajmują – można przeczytać w portalu ngo.pl.
→ SPRAWDŹ, jak organizacje pomagają uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy
Dzisiaj myślę o tych organizacjach, o osobach w nich pracujących lub z nimi współpracujących. Myślę o nich z wielką wdzięcznością i podziwem, że tak wiele robiły i robią mimo coraz mniej przyjaznej atmosfery wokół i coraz mniejszego zrozumienia, jakie długofalowo skutki niosą ich działania dla funkcjonowania całego naszego społeczeństwa.
Zakończę, parafrazując słowa pedagoda Michała Maciejaka, które wypowiedział w rozmowie z Dariuszem Bugajskim (K3 – podcast o dobrym życiu): nikt nam nie zabroni na poziomie ludzkim, oddolnym wspierać potrzebujących, podając im wodę, jedzenie, dzieląc się dobrym słowem lub wspierając (w tym także przekazując pieniądze) organizacje, które im pomagają. Nikt nam nie zabroni. Wierzę, że w gronie czytelniczek i czytelników portalu ngo.pl te słowa spotkają się ze zrozumieniem i padną na urodzajny grunt.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.