Agnieszka Buczyńska: „15 października 2023 r. był wielkim świętem demokracji i świadectwem niespotykanej dotąd mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego.
Deklaruję, że podejmę niezwłoczne działania w celu zbadania możliwości ustanowienia Dnia społeczeństwa obywatelskiego – nowego święta państwowego w dniu 15 października”.
To odpowiedź minister ds. społeczeństwa obywatelskiego na interpelację poselską w sprawie ustanowienia nowego święta państwowego na pamiątkę ostatnich wyborów parlamentarnych, które przyniosły zmianę władzy przy rekordowej frekwencji i rozbudziły ogromne nadzieje obywateli na zmianę nie tylko samej władzy, ale przede wszystkim – sposobu jej sprawowania.
Po trzech miesiącach od złożenia tej obietnicy, zapowiedzi upamiętnienia wyjątkowego obywatelskiego zrywu przestały się pojawiać, więc albo motywacja do „podjęcia niezwłocznych działań” spadła, albo święto przestało już być potrzebne, po tym jak elektorat, który dał władzę obecnie rządzącym nie utrzymał mobilizacji w wyborach samorządowych i wiele wskazuje na to, że nie pomoże odnieść spektakularnego sukcesu w wyborach europejskich. I nie jest to wina minister Buczyńskiej; po prostu skończył się miesiąc miodowy w nowo odkrytej ciepłej relacji władza–obywatele, a prawdziwego partnerstwa (jeszcze?) zbudować się nie udało.
W ubiegłą sobotę dyżurowałam na recepcji podczas organizowanego przez Fundację Stocznia wysłuchania obywatelskiego w sprawie zmian w podstawie programowej z języka polskiego i było to doświadczenie słodko-gorzkie.
Z jednej strony, budująca mobilizacja społeczeństwa obywatelskiego – nie tylko samych organizatorów, ale przede wszystkim dziesiątek uczestniczek i uczestników, którzy zechcieli poświęcić piękną majową sobotę na wspólny namysł nad podstawą programową. Zupełnie bezinteresownie, wyłącznie z troski o największe wspólne dobro, jakim jest edukacja – nawet się dziwiłam, że jeszcze im się chce.
Bo – i tu przechodzę do tej gorzkiej części – być może państwo wcale tego od nich nie oczekuje, a poświęcony przez nich czas ostatecznie okaże się zmarnowany, bo nie przełoży się na żadne systemowe zmiany, dając jedynie kolejny powód do rosnącej frustracji, że wcale nie jest tak bardzo inaczej jak być miało.
Samo wysłuchanie obywatelskie było przecież reakcją na złamaną obietnicę włączenia strony społecznej w szerokie konsultacje zmian w edukacji, gdy okazało się, że żadnych szerokich konsultacji nie będzie, będzie jedynie bardzo krótki czas na zgłaszanie uwag.
I nawet gdyby przyjąć, że inaczej się nie dało, bo trzeba było się bardzo spieszyć i czasu na rozmowę z obywatelami nie starczyło, to naprawdę trudno zrozumieć nieobecność przedstawicieli ministerstwa edukacji podczas samego wysłuchania. Ale, jak wspomniałam, to była naprawdę piękna sobota…
Przez osiem ostatnich lat środowiska związane z edukacją były wyjątkowo aktywne nie tylko w piętnowaniu szkodliwej polityki poprzedniej władzy, ale przede wszystkim stworzyły szeroki oddolny ruch osób i instytucji, które potrafią i chcą merytorycznie rozmawiać o mądrej zmianie w edukacji.
Po nauczycielskich strajkach z 2019 roku w całej Polsce Fundacja Stocznia zainicjowała Obywatelskie Narady o Edukacji, których zorganizowano 150 w całej Polsce, a udział w nich wzięło ok. 4 tysiące osób – nauczycieli, rodziców i uczniów. I wcale nie dlatego, że trzeba było zrealizować wskaźniki w jakimś kolejnym projekcie grantowym, okazało się, że ludziom autentycznie zależy i są gotowi się zaangażować nawet bez żadnych gwarancji, że ich wysiłek zostanie wzięty pod uwagę przez oświatowych decydentów. Wtedy zostali zignorowani, ale przecież wszystko się miało zmienić.
I rzeczywiście wiele się zmieniło, ale niestety najmniej to, co dla aktywnych obywateli najważniejsze – branie pod uwagę ich głosu także pomiędzy kolejnymi kampaniami wyborczymi, i nie tylko wtedy, gdy można z nimi dobrze wyjść na zdjęciach.
Bo to niewysłuchane wysłuchanie nie jest jedynym przykładem ignorowania głosu obywateli, gdy zrobili swoje i pomogli wygrać. Organizacje działające na białorusko-polskiej granicy od miesięcy nie mogą doprosić się o spotkanie z decydentami, obywatelskie projekty nadal czekają w sejmowej zamrażarce, a o włączeniu obywateli w prace nad nową ustawą medialną od dawna już nie słychać, wystarczyć muszą zapewnienia, że dzięki wymianie władz w TVP została ona „oddana obywatelom”, choć mój wpływ na odzyskaną TVP jest dziś dokładnie taki sam, jaki był zawsze, czyli żaden.
W siódmym miesiącu po wyborach i piątym miesiącu po zmianie władzy obywatelom musi wystarczyć satysfakcja, że się do tego przyłożyli. I może nawet kiedyś dostaną swoje święto na pamiątkę. Jeśli w ogóle.
Katarzyna Sadło – trenerka, konsultantka i autorka publikacji poradniczych dla organizacji pozarządowych. Była wieloletnia prezeska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Związana także z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca i Stowarzyszeniem Dialog Społeczny. Członkini zarządu Fundacji dla Polski.
Źródło: informacja własna ngo.pl