Katarzyna Wilkołaska-Żuromska: Rozmawiam z organizacjami o planie działań na rzecz kobiet
– Nie patrzę na grupę kobiet jako na jednolitą. Wiem, że jest bardzo zróżnicowana. Są poszczególne grupy kobiet bardziej narażone na dyskryminację – z Katarzyną Wilkołaską-Żuromską, pełnomocniczką Prezydenta m. st. Warszawy ds. kobiet rozmawiamy o aktywności fizycznej dziewczynek, badaniach profilaktycznych kobiet i o problemach z powrotem do pracy młodych mam. Ale nie tylko.
Magda Dobranowska-Wittels, warszawa.ngo.pl: – Nie było mi łatwo znaleźć do Pani kontakt. Dlaczego nie ma strony pełnomocniczki na stronach Urzędu Miasta Warszawy?
Katarzyna Wilkołaska-Żuromska, pełnomocniczka Prezydenta m. st. Warszawy ds. kobiet: – Jest kontakt na stronie BIP-u, na stronie Biura Pomocy i Projektów Społecznych.
Ale żeby dojść do tej informacji, trzeba być wytrwałym.
– W tej chwili strona internetowa Urzędu Miasta jest w przebudowie. Poprosiłam o stworzenie dodatkowej podstrony, żebym mogła zamieszczać tam informacje o działalności mojej i Warszawskiej Rady Kobiet, ale to wszystko się teraz tworzy, więc musimy poczekać.
Powołano Panią na stanowisko Pełnomocniczki Prezydenta ds. kobiet w czerwcu 2019 i wyznaczono wiele zadań, począwszy od tych dotyczących zdrowia kobiet, przez kwestie równości na rynku pracy, po przeciwdziałanie przemocy. Są one też opisane w programie wyborczym pana Prezydenta. Jak po prawie roku ocenia Pani zderzenie z rzeczywistością? Czy to wyczerpuje zakres spraw, którymi w Warszawie się trzeba zająć, jeżeli chodzi o kobiety?
– Jeżeli chodzi o zakres obowiązków opisany w zarządzeniu, to on jest dosyć pełny i wyczerpuje wszystkie obszary, które potrzebują działań czy inicjatyw. Myślę też, że jest on adekwatny do potrzeb. Nie widzę nowych obszarów, które trzeba by jeszcze dodać. Jeżeli się takie pojawią, rozważymy, jak je włączyć w działania na rzecz praw kobiet w Warszawie.
A co Panią zaskoczyło w trakcie pracy? Czy było coś takiego, czego się Pani nie spodziewała?
– Skali urzędu. Wcześniej pracowałam w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich i myślałam, że to jest duża instytucja. Większość osób nie zdaje sobie sprawy, że w biurze RPO pracuje prawie trzysta osób. Jednak skala Urzędu Miasta jest niewspółmierna. Łącznie z dzielnicami to największy pracodawca w Warszawie. Nawiązać kontakty i wypracować sobie relacje ze wszystkimi zainteresowanymi czy potencjalnymi osobami, z którymi chciałabym współpracować – to zabrało dużo czasu. A jeszcze nie spotkałam się np. z burmistrzami dzielnic.
W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że to dobrze, że prezydent powołał Pełnomocniczkę do spraw kobiet, a nie do spraw równego traktowania, bo to świadczy o tym, że przywiązuje wagę do spraw kobiet. Z drugiej strony są też takie głosy, że jeżeli się rozdrobnimy na poszczególne grupy dyskryminowane, to gdzieś nam umkną problemy, które się pojawiają na styku. Co Pani o tym sądzi? Z którymi biurami udało się Pani nawiązać współpracę?
– Myślę, że to dobrze zadziałało. Od początku mówiłam, że nie patrzę na grupę kobiet jako na jednolitą. Wiem, że jest bardzo zróżnicowana. Są poszczególne grupy kobiet bardziej narażone na dyskryminację.
Jestem ulokowana w jednym biurze z Pełnomocniczką do spraw dostępności, za chwilę także w tym biurze będzie pełnomocnik lub pełnomocniczka do spraw osób z niepełnosprawnościami. Myślę, że dzięki temu, gdy pojawiają się tematy, które są na styku różnych grup, np. kobiet i osób z niepełnosprawnościami, to mamy naturalny kontakt i współpracujemy.
Jeżeli chodzi o migrantki, jest tak samo – współpracowałam z Centrum Komunikacji Społecznej, które do tej pory zajmowało się tym tematem. Teraz zostało utworzone nowe Biuro Współpracy Międzynarodowej, które obejmuje temat cudzoziemców w Warszawie. Z nimi też współpracuję.
Realizuję w Urzędzie Miasta międzynarodowy projekt „Connection”, finansowany z europejskiego funduszu Asylum, Migration and Integration Fund (AMIF). Projekt dotyczy tworzenia koncepcji integracyjnej wrażliwej na płeć, czyli wspierającej migrantki. Tym tematem będzie się zajmowało właśnie Biuro Współpracy Międzynarodowej oraz prawdopodobnie – tak jak do tej pory – Centrum Komunikacji Społecznej, więc przy tworzeniu tej polityki współpracujemy razem. Podobnie, jak w przypadku polityki różnorodności.
Te dwa dokumenty będą konkurowały?
– Nie. Myślę, że to będzie coś jednego, połączonego, aby nie tworzyć dwóch odrębnych bytów. Wydaje mi się, że to by się mijało z celem. Jestem włączona w prace nad polityką różnorodności, więc tam, gdzie pojawia się temat praw kobiet, jestem na posterunku.
Czy musi się Pani jakoś specjalnie upominać o to, żeby perspektywa kobieca była uwzględniania w pracach nad różnymi dokumentami miejskimi?
– Różnie. Oczywiście, tak jak wszędzie, nie wszyscy są świadomi tego, że w pewnych obszarach ten temat powinien być dostrzeżony, że w tym akurat przypadku prawa czy potrzeby kobiet byłyby inne niż mężczyzn. Spotykam się z poszczególnymi dyrektorami biur i zwracam uwagę na to, że w danym temacie powinniśmy wziąć pod uwagę tę perspektywę, powinniśmy czegoś dopilnować, coś zbadać.
Tak jest np. w przypadku Biura Sportu. Okazuje się, że aktywność fizyczna dziewczynek jest zdecydowanie mniejsza w wieku nastoletnim. Po rozmowie z Biurem Sportu uzgodniliśmy, że zostaną w tym roku przeprowadzone badania na temat aktywności fizycznej uczennic. Najpierw chcemy zapytać te dziewczynki, które są aktywne fizycznie, dlaczego uprawiają sport, dlaczego taki, a nie inny. A potem chcemy to skonfrontować z odpowiedziami tych, które tej aktywności fizycznej w ogóle nie mają. Dowiedzieć się, dlaczego nie uprawiają sportu. Z czego to wynika? Czy z wizerunku kobiety, że nie chcą się spocić, nie chcą wyglądać brzydko? Czasem nastolatki podają taki powód. Czy może nie mają dostępu? Chciałyby uprawiać jakiś sport, a nie mają możliwości?
Trwają teraz prace nad strategią rozwiązywania problemów społecznych. Jednym z problemów, który został we wstępnej diagnozie opisany, jest przemoc, który dotyka kobiet z rodzin wysoko funkcjonujących. Czy to dla Pani było zaskoczeniem?
– Nie, ponieważ tematem przemocy zajmuję się od kilku lat. W biurze Rzecznika Praw Obywatelskich byłam asystentką ekspertki, która się zajmuje tym tematem od wielu lat. Byłam na bieżąco z tymi danymi, badaniami i statystykami dotyczącymi przeciwdziałania przemocy w rodzinie i przemocy wobec kobiet, więc wiem, że przemoc pojawia się niezależnie od statusu społecznego, finansowego.
To jest absolutnie stereotyp, że przemoc występuje tylko w rodzinach patologicznych. Tylko formy przemocy się zmieniają.
Formy przemocy, ale też formy pomagania powinny być inne. Czy udaje się z ośrodkami pomocy społecznej wypracować trafiające do tych osób potrzebujących formy pomocy?
– W przypadku osób z takim wyższym statusem, majątkowym na przykład, pojawia się problem. Przede wszystkim większość kobiet, które są ofiarami przemocy niekoniecznie kojarzy OPS-y jako miejsca, gdzie mogą uzyskać pomoc. Gdy rozmawiałam z ofiarami przemocy, które były dobrze usytuowane finansowo, to słyszałam, że one przynajmniej są w dobrej sytuacji, bo mogą sobie pozwolić na psychologa, psychiatrę, na adwokata, na całą kompleksową pomoc. Nie muszą jej szukać i nawet nie próbują szukać w instytucjach publicznych. To raczej osoby w gorszej sytuacji finansowej, czasami uzależnione finansowo od sprawców, których nie stać na prywatną pomoc, jeżeli już zdecydują się na szukanie pomocy, kierują się do instytucji, które się tym zajmują.
Wydaje mi się, że to jest kwestia poprawienia wizerunku instytucji takich jak OPS-y. Ale to jest długoletnia i ciężka praca, żeby taki wizerunek zmienić.
Czy organizacje pozarządowe są w stanie coś tu zaproponować?
– Oczywiście. Z takiego założenia wyszłam w zeszłym roku, ruszając z kampanią „16 dni przeciw przemocy”. Wiedziałam, że informacja o tym, jakie są formy pomocy, gdzie ją można uzyskać nie do końca dociera do osób potrzebujących. Pomyślałam więc, że dobrym rozwiązaniem będzie strona internetowa, która zbiera informacje o tych wszystkich instytucjach. W ten sposób powstała strona http://www.um.warszawa.pl/antyprzemocowa/. Wydaje mi się, że to był dobry kierunek. W tym roku będę tę stronę jeszcze udoskonalać, aby ona działała cały czas. Będziemy sprawdzać aktualizacje danych, które tam się znajdują: czy są to właściwe instytucje, czy one dalej działają, czy wszystkie kontakty są do nich cały czas aktualne.
Strona będzie też przetłumaczona na kilka języków – tych podstawowych, których używają migrantki przebywające w Warszawie, czyli ukraiński, rosyjski i angielski. Dodatkowo chciałabym ją jeszcze potem przetłumaczyć na wietnamski i arabski, żeby migrantki miały możliwość szybkiego znalezienia informacji. W przypadku tej grupy kobiet to jest szczególnie ważne, ponieważ one już w ogóle się nie orientują w polskim systemie prawnym, nie wspominając o systemie przeciwdziałania przemocy.
To też będzie dobry krok w stronę tych osób, które mają wyższy status ekonomiczny czy społeczny i niekoniecznie chciałyby skorzystać z OPS-ów, ale może z pomocy jakiejś organizacji pozarządowej już prędzej. Ale też nie znają tych organizacji, nie wiedzą, czym się zajmują. Tutaj w jednym miejscu wszystkie są zgromadzone i można sobie łatwo je znaleźć na mapce.
Prezydent Trzaskowski zapowiadał, że w 2020 roku na konkursy na zapewnienie wysokospecjalistycznej pomocy dla kobiet ofiar przemocy będzie 600 tysięcy złotych. Czy ten budżet udało się utrzymać?
– Tak. Nie docierała do mnie żadna informacja, aby pieniądze na przeciwdziałanie przemocy miały się zmniejszyć.
To są pieniądze na konkursy między innymi dla organizacji?
– Tak, ponieważ w większości tę pomoc, oprócz OPS-ów, świadczą organizacje pozarządowe.
W Warszawie jest zarejestrowanych około 170 organizacji, które deklarują, że zajmują się sprawami kobiet. Z iloma udało się Pani nawiązać współpracę?
– Z wieloma, w zależności od potrzeb, tematyki.
A w jakich sprawach?
– W różnych. Z dużą częścią tych organizacji miałam już wcześniej kontakt i z nimi współpracowałam. Te organizacje, które dopiero poznałam, będąc pełnomocniczką, są może ze dwie. Jeżeli chodzi o zakres spraw, to chyba we wszystkich. Zaczynając od obszaru dostępu do zdrowia, dostępu do legalnej aborcji, standardów opieki okołoporodowej, przez obszar pracy w tym przedsiębiorczości kobiet – to np. sieć Przedsiębiorczych Kobiet, ale i Fundacja Liderek Biznesu, Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Z tych nowych, z którymi wcześniej nie miałam kontaktu to np. Fundacja dla Somalii, a także organizacje, które zajmują się sportem dla dziewczynek.
Myśli Pani, że Branżowa Komisja Dialogu Społecznego do spraw kobiet byłaby przydatna?
– Chyba nie, ponieważ jest Warszawska Rada Kobiet i jest Branżowa komisja do spraw równego traktowania, z którą także się spotykałam. Wydaje mi się, że tworzenie jeszcze dodatkowego ciała, to byłoby już za dużo bytów.
Program dla kobiet obejmował też edukację antydyskryminacyjną i seksualną w stołecznych szkołach. Po raporcie posła Kalety, są organizacje, które prowadziły taką działalność w szkołach, ma z tym problemy. Czy do Pani docierają takie sygnały?
– Nie, ruszył cały projekt „Szkoły przyjaznej prawom człowieka – jak przeciwdziałać wykluczeniu i przemocy w szkole?" – ten, który na początku był pilotażowo prowadzony na Ochocie, a w zeszłym roku ruszył także w trzech kolejnych dzielnicach: na Wawrze, Woli i w Wilanowie. W tym roku, z tego co wiem, ma on zostać rozszerzony na kolejne dzielnice. Do 2024 r. programem zostaną objęte wszystkie warszawskie szkoły podstawowe. Ten program dotyczy między innymi edukacji antydyskryminacyjnej.
A jeżeli chodzi o edukację seksualną?
– Do mnie nie docierają informacje o problemach z dotarciem do szkół. W tym roku ma ruszyć program edukacji seksualnej. Wiem, że w najbliższym okresie mają być ogłaszane konkursy na trenerów.
Jakie ma pani plany na ten rok?
– Wiele. Prowadziłam pod koniec roku badania w dwóch grupach mieszkanek Warszawy: wśród Polek i Ukrainek, żeby zobaczyć też tę największą grupę migrantek. Badania dotyczyły dwóch obszarów: zdrowia i pracy. Raportu z badania migrantek jeszcze nie mam, ale badanie Polek pokazuje, na czym powinniśmy się skupić.
Chciałabym na przykład rozpocząć realizację projektu szpitali przyjaznych kobietom. Ten projekt obejmuje m.in. standardy opieki okołoporodowej. Chciałabym, żeby one były w pełni realizowane w miejskich szpitalach.
Badania pokazały, że kobiety rzadko korzystają z profilaktyki onkologicznej raka piersi czy szyjki macicy. Mimo że jesteśmy w dużym mieście, to niekoniecznie ta profilaktyka jest regularna. To wynika z różnych przyczyn, ale najczęstszą jest brak czasu: trzeba się umawiać, długo czekać, potem się zapomina albo coś wypadnie innego itd. Pomyślałam sobie, że tutaj warto wyjść naprzeciw temu i zrobić takie akcje profilaktyczne, aby można było przyjść od razu, nie zapisywać się, ewentualnie trochę poczekać, ale żeby ta profilaktyka była bardzo dostępna, z ulicy. Chciałabym pójść w tym kierunku.
A jeśli chodzi o pracę?
– Będę ruszać teraz z projektem doradztwa zawodowego dla młodych matek. Podczas różnych spotkań otwartych, w których brałam udział w zeszłym roku wyszło, że to jest jeden z głównych problemów. Nie tylko dla młodych kobiet, ale też dla pań 50+. Po dłuższej nieobecności w pracy, jeżeli mówimy o młodych matkach, trudno im się odnaleźć u swojego pracodawcy albo ten pracodawca stwarza takie warunki pracy, że problemem jest łączenie życia zawodowego i rodzinnego. I kobiety same odchodzą. Nieważne, czy to jest mały przedsiębiorca czy duży, czy to jest korporacja. W zasadzie wszędzie wygląda to podobnie.
Jeżeli chodzi o kobiety na emeryturze, to ten temat został już zaopiekowany przez senioralne biuro karier w Centrum Aktywności Międypokoleniowej, dlatego chciałabym się skupić na grupie młodych matek, które na przykład nie są zarejestrowane w urzędzie pracy. Gdy rozmawiałam z dyrektorem Urzędu Pracy, to okazało się, że ich oferta jest dosyć kompleksowa. Procentowo liczba osób bezrobotnych rozkłada się mniej więcej po połowie, jeżeli chodzi o mężczyzn i kobiety, ale kobiety lepiej sobie radzą. Częściej i skuteczniej korzystają z oferty, z usług, które ma Urząd Pracy i szybciej znajdują pracę. Ta grupa też jest zaopiekowana.
Jeżeli kobiety chcą założyć swój biznes, także znajdują wsparcie, ponieważ jest chociażby Sieć Przedsiębiorczych Kobiet i różne rozwiązania, które proponuje miejskie Centrum Przedsiębiorczości na Smolnej.
Pozostaje jednak cała grupa kobiet, które niekoniecznie chcą otwierać swój biznes, bo nie czują, że to jest coś dla nich albo nie chcą się rejestrować jako bezrobotne, z różnych przyczyn. Ale też nie mają kompetencji, żeby się rozejrzeć na rynku pracy za czymś innym. Nie wiedzą, jak to zrobić, gdzie szukać pomocy. Gdy pytałam, czy takie doradztwo zawodowe byłoby przydatne, to się spotkało z dużym pozytywnym odzewem. Właśnie na tych spotkaniach otwartych, ale potem także w trakcie badań fokusowych. Dlatego myślę, żeby ruszyć z pilotażem pod koniec kwietnia, a od wakacji z większym programem i objąć nim te kobiety, które zarejestrowały swoje dzieci do miejskich żłobków. To byłaby kompleksowa oferta. Zapewniamy opiekę nad dzieckiem, a dodatkowo – jeżeli chcesz – możesz skorzystać z profesjonalnego doradztwa zawodowego.
Wspomniała Pani o spotkaniach otwartych. Kto na nie przychodził?
– Warszawianki, po prostu. Każdy, kto chciał mógł przyjść. Oprócz spotkań, które organizowałam sama, były także takie, na które mnie zapraszano. Zgłaszały się do mnie organizacje pozarządowe, które zrzeszają rodziców czy mamy, np. Fundacja Rodzic w mieście albo Targówek w spódnicy, że chciałyby zrobić takie spotkania, abym mogła przedstawić moje plany i zebrać informacje o problemach. To były warszawianki, które chciały przyjść, porozmawiać.
Czy te spotkania będą kontynuowane?
– Na razie nie widzę takiej potrzeby. Ale jestem otwarta na propozycje, jeżeli jakaś organizacja chciałaby coś takiego zorganizować. Dostawałam już takie sygnały. Na razie z mojej inicjatywy nie planuję takich spotkań, ale jakby ktoś chciał, to jak najbardziej.
Czy podczas tych spotkań coś Panią zainspirowało?
– Właśnie to doradztwo zawodowe. Głównie temat pracy się pojawiał na tych spotkaniach. Gdy się spotykałam w CAM-ie na Nowolipiu z seniorkami, to oprócz, oczywiście, dostępu do lekarzy specjalistów, na co my jako Miasto nie do końca mamy wpływ, panie zgłaszały także – i to mnie zaskoczyło – że zaniedbany jest obszar pracy dla nich. One chciałyby jeszcze pracować, a po 60. roku życia pracodawcy je zwalniali, bo osiągnęły wiek emerytalny. Albo były zwalniane przed okresem ochronnym.
A z uchodźczyniami?
– Z uchodźczyniami to też temat, na który nie bardzo mamy wpływ. Sam proces legalizacji pobytu czy uzyskania statusu uchodźcy, uchodźczyni to jest dla tych osób największa bolączka. Byłam na Targówku w ośrodku dla kobiet z dziećmi i to był dla nich problem: że muszą tam przebywać bardzo długo, nigdy nie wiedzą ile, jaka jest perspektywa, że ten ośrodek jest oddalony, jest na odludziu, one boją się z niego wychodzić wieczorem. Nie do końca jako Miasto mamy na to wpływ.
A później, gdy już dostają status, czy są jakoś objęte pomocą Miasta?
– Tak, Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie realizuje Indywidualny Program Integracyjny dla takich osób, dostępne dla nich są także inne usługi i świadczenia, jak dla każdej innej warszawianki. Jeżeli chodzi o integrację to jest jeszcze Centrum Wielokulturowe. Można przejść różne szkolenia, warsztaty, naukę języka polskiego. To mnie też zaskoczyło, że oferta Centrum Wielokulturowego jest tak szeroka i kompleksowa. To niestety nie przebija się do osób potrzebujących takiego wsparcia. Gdy – podczas badań właśnie – pytaliśmy o CW migrantek, Ukrainek, to one nie identyfikowały tej instytucji. Nie wiedziały, że ma taką ofertę, że mogłyby z niej skorzystać. Myślę, że to jest do dopracowania komunikacyjnie i wśród migrantów, aby dowiedzieli się o ofercie Miasta.
Wspomniała Pani wcześniej o współpracy z Fundacją dla Somalii.
– Z różnymi organizacjami konsultuję i będę jeszcze konsultowała mój plan działań na rzecz kobiet. W tym kontekście nawiązuję współpracę z takimi organizacjami, aby zapytać, czy coś należy zmienić czy dodać.
Te konsultacje są nieformalne czy formalne?
– Na razie w ramach spotkań nieformalnych, bo ten plan działań jeszcze nie jest oficjalnym projektem, dokumentem. Jeszcze go dopracowuję z Warszawską Radą Kobiet, więc po prostu dopytuję organizacji, co uważają, w jakich obszarach należałoby podjąć działania czy inicjatywy. A gdy będzie już oficjalny projekt, to wtedy będę prawdopodobnie konsultować go z BKDS-ami.
Kiedy to będzie?
– Myślę, że w ciągu miesiąca. Ten projekt jest w zasadzie gotowy, tylko chcemy go jeszcze dopracować.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23