Karolina Dreszer-Smalec: „Działam w EKES-ie dla wszystkich organizacji. I dla przyszłości moich córek”
– Ważne jest, by wśród osób z Polski, które będą reprezentować środowisko organizacji społecznych, znalazło się miejsce dla ludzi mających różne poglądy, punkty widzenia i stanowiska. Tylko wtedy EKES będzie ciałem reprezentatywnym – mówi Karolina Dreszer-Smalec, członkini Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, reprezentantka OFOP-u.
Ignacy Dudkiewicz, NGO.pl: – Można podejrzewać, że mało kto w Polsce – również w organizacjach – wie, czym właściwie jest Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny (EKES) w Brukseli. To ważne ciało dla społeczeństwa obywatelskiego w Polsce?
Karolina Dreszer-Smalec: – Bardzo ważne. Myślę zresztą, że brak świadomości dotyczy nie tylko polskich organizacji i obywateli. Wiele organizacji z innych krajów również nie wie, jaką rolę pełni EKES.
A przecież to komitet z długą historią.
– To prawda, powołany został na mocy Traktatów Rzymskich, a więc ponad 60 lat temu. Już na samym początku istnienia Unii Europejskiej jej założyciele uznali – moim zdaniem bardzo słusznie – że wszelkie decyzje w Unii powinny być podejmowane nie tylko w ciałach stanowiących reprezentację polityczną, ale także w oparciu o głos obywateli. Dlatego obok Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej powstał właśnie Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny oraz Komitet Regionów, które pełnią funkcję doradczą dla Parlamentu i Komisji. Te komitety miały zapewnić obywatelom możliwość zabierania głosu w sprawach ważnych dla całej Unii.
Kto zasiada w EKES-ie?
– Komitet tworzą przedstawiciele trzech grup: pracodawców, związków zawodowych oraz grupy, która nazywa się „Różnorodność Europy".
A konkretnie?
– W jej skład wchodzą działacze społeczni oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych, a także rolników, wolnych zawodów czy ruchów konsumenckich. To grupa – w przeciwieństwie do dwóch pozostałych – niezwykle różnorodna. Stanowi to oczywiście jej siłę.
Wyczuwam słowo „ale".
– Ale sprawia też, że organizacje pozarządowe nie stanowią w rzeczywistości 1/3 całego EKES-u, lecz mniejszą jego część.
Działanie Komitetu bazuje zaś przede wszystkim na poszukiwaniu konsensu między trzema grupami. Tym ważniejsze jest, by głos organizacji, nawet jeśli jest ich mniej, był mocno artykułowany.
Kto tworzy polską delegację do EKES-u?
– Liczba przedstawicieli danego kraju jest proporcjonalna do liczby mieszkańców. Polskę reprezentuje w Komitecie 21 osób, po siedem w każdej z trzech grup. W przypadku naszego kraju wspomnianą trzecią grupę tworzą osoby bezpośrednio związane z organizacjami pozarządowymi, między innymi Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, którą reprezentuję, Związkiem Harcerstwa Polskiego, WRZOS-em, Ochotniczymi Strażami Pożarnymi czy Federacją Konsumentów.
W EKES-ie zasiada ponad 300 osób. Jak radzić sobie z możliwą niefunkcjonalnością tak dużego i różnorodnego ciała, którego działanie jest oparte o poszukiwanie kompromisu?
– Podobnie, jak w przypadku grupy trzeciej, tak również w całym EKES-ie jego różnorodność jest zarówno siłą, jak i wyzwaniem. Jesteśmy z różnych krajów, środowisk czy organizacji.
Dlatego tak ważne jest, by osoby zasiadające w EKES-ie potrafiły współpracować oraz wychodzić poza perspektywę wyłącznie własnego kraju i własnej działalności.
Jednocześnie kluczowe jest, by członkowie Komitetu, pełniący wszak swoją funkcję społecznie, pozostawali w kontakcie i bliskości ze swoimi organizacjami, żeby nie odrywali się od codziennych problemów, żeby nie przebywali tylko w Brukseli, bez wiedzy, co dzieje się u nich w kraju.
Jak połączyć wychodzenie poza własną perspektywę oraz bliskość z rzeczywistością konkretnego kraju Unii?
– Trzeba dobrze zrozumieć swoją rolę. Naszym zadaniem jest bycie swego rodzaju „pasem transmisyjnym”. Dzięki temu, że żyjemy tym, co dzieje się w naszym kraju, EKES może czerpać z doświadczeń swoich członków. Z drugiej strony musimy zdawać sobie sprawę, że działamy w strukturze instytucji unijnych i że naszym celem jest służenie całej wspólnocie europejskiej.
Wiele rzeczy jest zresztą ściśle określonych procedurami i wytycznymi instytucji europejskiej, jaką jest EKES. Musimy się z tym mierzyć, przestrzegając niekiedy bardzo skomplikowanych reguł. Zrozumienie wszystkich zależności oraz tego, jak funkcjonuje Komitet i jak można w jego ramach skutecznie działać, wymaga sporo czasu.
Pani się to udało?
– Tak, mam poczucie, że wiele udało się osiągnąć. Nie zmienia to faktu, że wciąż jest dużo do zrobienia.
Jak długo zajęła pani ta nauka?
– Trwa cały czas. Ułatwiło mi ją to, że OFOP był znany w EKES-ie wcześniej. Po około półtora roku zobaczyłam rzeczywiste efekty swojej aktywności, konkretne pomysły zaczynały zamieniać się w osiągnięcia.
Nie chodzi tylko o poznanie technikaliów i procedur, ale także o rozeznanie wśród członków Komitetu czy umiejętność działania i szukania sojuszy w sytuacjach, gdy dyskutujemy o tematach, które dzielą.
Bardzo wiele zależy od zaufania. EKES działa podobnie do parlamentu – jest zgromadzenie ogólne, komisje, podkomisje, zespoły. Żeby w tym się odnaleźć, trzeba nabrać doświadczenia oraz zdobyć właśnie zaufanie innych. Bo nie wystarczy się zgłosić do komisji – trzeba jeszcze zostać delegowanym do pracy w niej. A chętnych do zajęcia się danym tematem na ogół jest wielu. Dlatego ważne jest, by w Komitecie zarówno pojawiały się osoby, które mają wiedzę, która pozwala im zająć się danym tematem, jak i by część członków zasiadała w Komitecie przez więcej niż jedną kadencję, by móc kontynuować swoją pracę i wykorzystać nabyte doświadczenie, wzmacniając tym samym pozycję całej delegacji.
To ważne w kontekście trwającej właśnie procedury wyłaniania nowych członków i członkiń Komitetu – także z Polski.
– To prawda. EKES przygotowuje się do tych zmian. Jednocześnie Komitet potrzebuje ciągłości, bo na przykład rozmaite przepisy obligują go do wydania opinii w określonych terminach. Nie może sobie pozwolić na przestoje. Dlatego EKES – czekając na wyniki nominacji do Komitetu przedstawicieli z państw członkowskich – już teraz wskazuje kandydatów na kluczowe stanowiska. Grupa trzecia, w której znajdują się organizacje pozarządowe, także wybrała swoich reprezentantów – między innymi wiceprzewodniczącego do spraw komunikacji Komitetu, przewodniczących dwóch sekcji tematycznych czy kwestora Komitetu z ramienia grupy III. Do pełnienia ostatniej z tych funkcji rekomendowano mnie.
Pierwszy raz w historii tak wysokie stanowisko w EKES-ie ma szansę pełnić osoba z Polski, co więcej związana z sektorem społecznym. Myślę, że to wyraz uznania dla pozycji i roli sektora pozarządowego w Polsce.
Dlaczego to takie ważne?
– Bo pozwala nam jeszcze efektywniej działać, reprezentując perspektywę organizacji pozarządowych, również polskich. Ponadto jest to dowód na to, że członkowie EKES-u doceniają pracę, jaką przez lata w Komitecie pełniły osoby związane ze środowiskiem OFOP-u, a wcześniej Stowarzyszenia na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych (FIP). Kończę właśnie pierwszą kadencję w EKES-ie, ale wcześniej, od czasu polskiej akcesji, zasiadała w nim Marzena Mendza-Drozd. Marzena była wiceprezeską OFOP-u, bardzo aktywną na rzecz włączenia organizacji w proces integracji europejskiej począwszy od programu przedakcesyjnego PHARE. Przed wstąpieniem Polski do UE i jakiś czas potem osoby z kręgu FIP, a potem OFOP, prowadziły w Brukseli specjalne przedstawicielstwo polskich organizacji pozarządowych. Także dzięki tej ciągłości i wytrwałości aż 66% członków trzeciej grupy w EKES-ie zaufało mi, wspierając moją kandydaturę już w pierwszym głosowaniu.
No dobrze, a jeśli mimo rekomendacji ze strony członków EKES-u nie zostanie pani wskazana na następną kadencję przez Polskę?
– Rekomendacja EKES-u nie jest dla Polski wiążąca. To państwa członkowskie decydują, kto będzie je reprezentował w Komitecie. Decyzja EKES-u jest jedynie nominacją, która musi zostać potwierdzona przez państwo członkowskie poprzez wskazanie tej osoby na kolejną kadencję. Jeśli nie zostanę wybrana, to stanowisko przepadnie, gdyż nominacja do jego pełnienia jest przypisana do osoby – która wykazała się też doświadczeniem i przekonała członków EKES-u do swojego programu – a nie do kraju.
Co udało się pani dotąd osiągnąć w EKES-ie?
– Powołaliśmy grupę, która skupia członków Komitetu wywodzących się z organizacji społecznych. Dotąd takowej nie było, mimo że były grupy skupiające rolników czy przedstawicieli wolnych zawodów. To sprawia, że to, w jaki sposób widzą problemy społeczne organizacje pozarządowe, jest lepiej rozumiane i skuteczniej reprezentowane. By bliżej współpracować, rozwijamy też NGO Club, nieformalną, ale ważną strukturę, która pozwala nam lepiej koordynować działania. Dzięki temu możemy mieć większy wpływ w ramach struktury, w której bardzo silne są grupy pracodawców i związków zawodowych – wspieranych także przez ich europejskie sieci.
A na poziomie konkretnych dokumentów?
– EKES opiniuje rozmaite dokumenty i plany, ale może także tworzyć raporty i przedstawiać pomysły z własnej inicjatywy. Spośród procesów, w których brałam i biorę udział, podkreśliłabym trwające obecnie prace nad przygotowaniem specjalnego opracowania dotyczącego definicji organizacji pozarządowych…
To znaczy?
– W 2018 roku Europejski Trybunał Obrachunkowy, instytucja Unii Europejskiej kontrolująca wykonanie budżetu, poprosił o zdefiniowanie tego, w jaki sposób Unia rozumie pojęcie „organizacji pozarządowej”. Potrzeba ta wynikła z analizy budżetu UE, którego około 2% przeznaczane jest na działania tych organizacji. Trybunał Obrachunkowy oczekiwał, że zostanie jaśniej i konkretniej zdefiniowane, kto może z tych pieniędzy korzystać.
A trzeba pamiętać, że definicje organizacji w różnych krajach bardzo się od siebie różnią.
I kto tę definicję ma wypracować?
– To kluczowy element. Bardzo ważne jest, żebyśmy sami mogli to zrobić. Właśnie o to staramy się w ramach EKES-u. Dobrze byłoby, gdyby to nasz raport rozpoczynał tę dyskusję i proponował rozwiązania, zanim Komisja czy Parlament zaproponują coś, co nie będzie kompatybilne z rzeczywistością i naszymi potrzebami. Mam nadzieję, że inni członkowie Komitetu zgodzą się na to – mimo ograniczeń finansowych i ludzkich – i uznają tę sprawę za priorytetową. Także to zależy od poziomu zaufania i znajomości realiów działania w EKES-ie, który pozwala w kuluarowych pracach do tego doprowadzić.
Zajmowała się pani także tematami, które polaryzują ludzi i budzą duże emocje, takimi jak kryzys migracyjny czy obrona praworządności w państwach Unii, w tym w Polsce. Czy czuła pani kiedyś presję ze strony polskich władz, żeby jako przedstawicielka naszego kraju mówić i działać w tych sprawach w określony sposób?
– Każdy z członków EKES-u w ramach pełnienia swojej funkcji objęty jest immunitetem, co pozwala nam działać w sposób niezawisły i reprezentować różne punkty widzenia. W 2018 roku zostałam wybrana wiceprzewodniczącą grupy Praworządności i praw podstawowych, której główną rolą jest bycie łącznikiem między Komitetem a organizacjami w państwach członkowskich, których głos mamy wzmacniać. Staramy się promować dialog, zbierać opinie, tworzyć sytuację, w której jesteśmy w stanie usiąść przy stole, wymienić poglądy, lepiej zrozumieć różnice oraz podjąć próbę poczynienia wspólnych ustaleń i poszukiwania rozwiązań. Jest to szczególnie ważne w przypadku tematów, które, jak pan powiedział, budzą duże emocje.
Dopiero kiedy pozwolimy, by różne opinie wybrzmiały, dajemy sobie szansę na poczynienie kroku naprzód.
Dlatego tak ważne jest, by wśród osób z Polski, które będą reprezentować środowisko organizacji społecznych, znalazło się miejsce dla ludzi mających różne poglądy, punkty widzenia i stanowiska. Tylko wtedy EKES będzie ciałem reprezentatywnym i będzie w stanie pełnić swoją rolę, do której należy nie betonowanie i dzielenie, ale łączenie i poszukiwanie rozwiązań nawet w sytuacjach, które wydają się być bez wyjścia.
Nie ma pani obaw, że ze względu na dotychczasowe działania, choćby w dziedzinie praworządności, gdy sprawozdawała pani raporty EKES-u krytyczne także wobec wydarzeń w Polsce, wybór pani na kolejną kadencję jest mniej prawdopodobny?
– Nie obawiam się tego, bo wierzę, że wszyscy rozumiemy, że EKES nie jest instytucją polityczną. Istnieje parlament, w którym określone ugrupowania mają określone, wyraziste programy. To jest miejsce dla konfliktów politycznych. Komitet, jako ciało doradcze, jest zaś powołany do reprezentowania wszystkich obywateli, w całej ich różnorodności. Uważam też, że utrata stanowiska kwestora EKES-u byłaby stratą dla Polski. O tym, jaka będzie delegacja Polski w grupie trzeciej, decydują koledzy i koleżanki z Rady Działalności Pożytku Publicznego i przewodniczący Komitetu do spraw Pożytku Publicznego oraz Sejm, który akceptuje listę. To RDPP rekomenduje siedmiu przedstawicieli i przedstawicielek III sektora. Jestem przekonana że w swoich wyborach będzie się kierowała względami merytorycznymi i że szacunek dla pluralizmu oraz siły polskiej delegacji w Komitecie – przeważy nad ewentualnymi motywami politycznymi.
Jakie cele stawia sobie pani na ewentualną drugą kadencję?
– Priorytetem jest dla mnie dokończenie procesów, które rozpoczęłam w pierwszej kadencji. To, po pierwsze, kwestia wspomnianej definicji organizacji pozarządowej. To naprawdę ułatwi działanie wielu organizacjom, nie tylko w Polsce. Dzięki temu organizacje będą miały większy wpływ na odpowiadanie na wyzwania, z którymi mierzy się cała Europa, a które w niewielkim stopniu są problemami jedynie poszczególnych państw.
Jakie wyzwania ma pani na myśli?
– Choćby zmiany klimatyczne, większe poszanowanie praw osób z niepełnosprawnościami, wzmocnienie praw konsumenckich czy digitalizacja.
Po drugie zaś, chciałabym się zająć tematem finansowania organizacji pozarządowych. Trwają negocjacje unijnego budżetu, będą zmieniane dotychczasowe oraz tworzone nowe programy, z których wsparcia będą mogły korzystać organizacje. Bardzo ważne jest, żeby być aktywnym w rozmowach o nich cały czas w taki sposób, by były to programy jak najbardziej przyjazne wszystkim organizacjom pozarządowym, również polskim.
Będziemy więc przedstawiać Komisji konkretne obawy i wątpliwości, ale też postulaty i konkretne rozwiązania, które sprawią, że fundusze europejskie – z których polskie organizacje korzystają wciąż w niewielkim stopniu – były dla nich bardziej dostępne.
Trzeci priorytet na drugą kadencję związany jest ze stanowiskiem kwestora. W programie, który przygotowałam przed wyborami, proponowałam konkretne rozwiązania, które usprawnią funkcjonowanie Komitetu od strony organizacyjno-administracyjnej. Ta sprawność zaś jest kluczowa dla pozycji EKES-u wobec innych instytucji unijnych.
Organizacje mogą zgłaszać swoich kandydatów i kandydatki do członkostwa w EKES-ie tylko do 21 lutego (jak to zrobić, informuje strona www.pozytek.gov.pl). Gdyby jednak ktoś jeszcze chciał się zgłosić, kogo szczególnie by pani chciała do tego zachęcić?
– Kobiety i osoby młode. Większość osób w Komitecie to ludzie doświadczeni, również życiowo. To wielka wartość, ale myślę, że potrzebny jest większy udział osób młodych w naszych pracach. Mając 37 lat, jestem jedną z najmłodszych członkiń EKES-u. Podobnie wygląda kwestia reprezentacji kobiet. Tylko około 30% osób zasiadających w Komitecie to kobiety. Warto, by instytucja, która ma reprezentować wszystkich obywateli, w większym stopniu odzwierciedlała strukturę wiekową i płciową społeczeństw, w imieniu których działa.
Swoją drogą, często jestem pytana, jak łączę działalność z życiem prywatnym. Prawdą jest, że członkostwo w EKES-ie jest czasochłonne. Choć to, ile czasu się na nie poświęca, też zależy od konkretnej osoby – można się angażować mniej lub bardziej. Kiedy jednak moje córki pytają mnie: „mamo, znowu cię nie będzie?”, powtarzam im, że to, w jakiej przyszłości będziemy żyć, zależy od tego, na ile aktywnie weźmiemy udział w jej tworzeniu.
Rozumieją?
– Starsza nieco lepiej, przejęła ode mnie pasję do języków oraz chęć do poznawania i współpracy z ludźmi innych narodowości i kultur. Młodsza, która jest w przedszkolu, zna co prawda wszystkie stolice europejskie, ale nie jest dla niej jasne, o co w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieję, że wiedzą, że to, co robię, robię też z myślą o nich.
Karolina Dreszer-Smalec – członkini Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w kadencji 2015-2020, wiceprezeska Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, członkini zarządu Fundacji na rzecz Collegium Polonicum w Słubicach. Ukończyła studia doktoranckie na uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prywatnie mama Nataszy i Poli.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.