Kto będzie reprezentował polskie społeczeństwo obywatelskie w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym? Choć wiadomo to już niemal na pewno, sprawa wciąż budzi emocje i kontrowersje. Niektórzy mówią nawet o skandalu.
Europejski Komitet Społeczno-Ekonomiczny to ciało doradcze dla Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej. Jego członkowie i członkinie wywodzą się z trzech grup: pracodawców, związków zawodowych oraz grupy nazwanej „Różnorodność Europy”. W skład tej ostatniej wchodzą między innymi przedstawiciele i przedstawicielki organizacji społecznych. Całość działania EKES-u oparta jest na poszukiwaniu konsensu między wszystkimi grupami, a stanowiska Komitetu stanowią ważny punkt odniesienia dla prac instytucji europejskich. Zdecydowana większość jego opinii jest – przynajmniej w części – uwzględniania przez Parlament.
Członkowie i członkinie polskiej delegacji do EKES-u w ramach grupy „Różnorodność Europy” wybierani są w dość czasochłonnym procesie, w którym biorą udział przedstawiciele rządu, w tym przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego Piotr Gliński, a także Rada Działalności Pożytku Publicznego oraz sejmowa Komisja do spraw Unii Europejskiej. Ostatecznie siedmioro członków i członkiń desygnuje do Komitetu Rada Ministrów.
W trwającym aktualnie procesie wyłaniania polskich przedstawicieli i przedstawicielek organizacji do Komitetu również brała udział RDPP. Był to jednak udział inny niż pięć lat temu. Wtedy listę kandydatów i kandydatek do dalszego procedowania przedstawiała jedynie pozarządowa część Rady. Tym razem miała ona być wynikiem ustaleń między wszystkimi członkami RDPP. To, jak ów proces wyglądał, oraz efekty tych prac skłaniają do postawienia kilku pytań.
Co z procedurą?
– Procedura była mocno dyskutowana, pojawiały się zgłaszane przez kolegów i koleżanki wątpliwości, z których część została, a część nie została uwzględniona – komentuje Alicja Gawinek, członkini pozarządowej części Rady. – Sytuacja związana z pandemią też na pewno utrudniła ten proces.
Lista, która trafiła na biurko wicepremiera Glińskiego, a później do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, powinna być – w optymalnym scenariuszu – wynikiem kompromisu i wspólnego wyboru dokonanego przez całą Radę spośród zgłoszonych przez organizacje społeczne kandydatów i kandydatek. Do zgody dojść się jednak nie udało.
Być może szansa jej zaistnienia byłaby większa, gdyby odbyło się spotkanie pozarządowej części Rady, na której dyskutowane byłyby poszczególne kandydatury. – Czasu na to było wystarczająco dużo, takie spotkanie było zapowiadane, potem przekładane, aż w końcu czas się skończył – mówi Łukasz Domagała, prezes Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych oraz członek RDPP.
Co wydarzyło się więc niejako „zamiast” spotkania? Po pierwsze, zorganizowane zostały nieformalne, wykraczające poza ustaloną procedurę, „konsultacje”, w ramach których zgłaszano „preferencje” dotyczące tego, kogo dany członek Rady byłby gotów poprzeć (nie były to jednak głosy w sensie ścisłym). Wyników tych „konsultacji” nie poznali nawet członkowie i członkinie RDPP. Ostatecznie listę siedmiu nazwisk przygotowali Radzie jej współprzewodniczący – ze strony rządowej minister Adam Lipiński, a ze strony pozarządowej Wojciech Jachimowicz. Została ona przedstawiona jako wynik wspomnianego badania preferencji, jednak nie wiadomo, ile razy zostały wskazane przez członków i członkinie Rady poszczególne kandydatury. Możliwe jest zatem na przykład to, że któryś ze wskazanych na liście kandydatów otrzymał tylko jedno wskazanie, zaś inny kandydat z większym poparciem się na niej nie znalazł. Nie wiadomo również, ilu członków i członkiń Rady wzięło udział w tych „konsultacjach”. Wiadomo, co potwierdzają moi rozmówcy, że na pewno nie wszyscy.
Po drugie, w trakcie wspomnianego zgłaszania „preferencji” przynajmniej jeden z członków Rady, będący jednocześnie kandydatem do EKES-u wskazanym na liście przedstawionej przez współprzewodniczących, telefonicznie namawiał członków i członkinie RDPP do niewskazywania na swojej liście kandydatki OFOP-u – Karoliny Dreszer-Smalec (o zarzutach stawianych obecnej członkini EKES-u można przeczytać w dalszej części tekstu). Potwierdza to kilkoro członków Rady, którzy odebrali podobne telefony. W ocenie części członków Rady jawną i przejrzystą procedurę zastąpiły więc nieformalne „konsultacje” oraz zakulisowe kampanie.
Ostatecznie członkowie i członkinie Rady mogli się odnieść do listy siedmiu nazwisk tylko na dwa sposoby: akceptując lub odrzucając ją w całości. Ponieważ wśród członków Rady nie wszyscy ją poparli, współprzewodniczący uznali, że nie doszło do ustalenia kompromisu i decyzja o wyłonieniu siedmiu osób została przekazana ministrowi Glińskiemu. Odbyło się to pomimo sprzeciwu niektórych członków Rady, którzy uważają, że doszło do pogwałcenia procedury. Ostatecznie to Przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego zdecydował, że lista w niezmienionym kształcie zostanie przekazana do Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w którego gestii są dalsze kroki w tym procesie.
Kogo reprezentują kandydaci?
Emocje budzi nie tylko sposób wyboru przez współprzewodniczących siedmiu osób, które mają obecnie największą szansę zostać członkami i członkiniami EKES, ale także to, kto się wśród nich znalazł lub nie. Powstałe wątpliwości przedstawiłem między innymi Wojciechowi Kaczmarczykowi, dyrektorowi Narodowego Instytutu Wolności oraz członkowi Rady ze strony rządowej.
Spośród siedmiu osób znajdujących się na liście trzy równocześnie są członkami i członkiniami RDPP. Czy to dobra koincydencja? W opinii niektórych z moich rozmówców niekoniecznie, gdyż ogranicza liczbę osób zaangażowanych w ciała dialogu na poziomie polskim i europejskim. Inne zdanie na ten temat ma dyrektor Kaczmarczyk.
– Przede wszystkim powinniśmy patrzeć na doświadczenie oraz współpracę tych siedmiu osób z różnymi organizacjami. To reprezentacja, która dzięki swoim działaniom dociera do bardzo dużej grupy organizacji społecznych – komentuje. – To zaś, że trzy osoby spośród siedmiu są także członkami Rady, stwarza dobrą okazję do nawiązywania współpracy między RDPP a EKES-em. Ta współpraca już się odbywała w poprzedniej kadencji. Warto, by rozwijała się dalej – dodaje.
Jako przykład wspólnych działań wskazuje między innymi spotkanie przedstawicieli krajowych ciał dialogu obywatelskiego z Komitetem oraz wydarzenia organizowane przez EKES, RDPP i NIW.
Inna wątpliwość dotyczy tego, że na stosunkowo krótkiej liście znajdują się dwie osoby z władz jednej organizacji. Są to Justyna Ochędzan, wiceprezeska Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych, oraz Krzysztof Balon, przewodniczący Rady Programowej tej samej organizacji oraz jej współzałożyciel. Oboje są zaangażowani także w działania innych inicjatyw; kandydatura Justyny Ochędzan została zgłoszona przez Wielkopolską Radę Koordynacyjną Związek Organizacji Pozarządowych. Niemniej faktem jest, że najprawdopodobniej w EKES-ie będą zasiadały dwie osoby z władz WRZOS-u. Niektórzy członkowie Rady komentują tę sytuację jako zaskakującą.
– Doświadczenie pana Balona i pani Ochędzan szczególnie się przyda w EKES-ie, który formułuje bardzo wiele opinii dotyczących kwestii społecznych. Ich związki z różnymi organizacjami oraz zasiadanie w RDPP może pozwolić na uwzględnianie za ich pośrednictwem głosu tych organizacji oraz innych członków Rady – komentuje Kaczmarczyk.
Działacz PiS jako przedstawiciel organizacji?
Wątpliwości dotyczą także kandydatury Marcina Pluty. To były działacz Prawa i Sprawiedliwości. Z partii odszedł półtora roku, gdyż prawo nie pozwalało mu łączyć członkostwa w partii z funkcją sekretarza powiatu łowickiego, w którym został zatrudniony przez tamtejszego starostę, szefa miejscowych struktur partii. Wcześniej był między innymi asystentem wojewody łódzkiego w czasach pierwszych rządów PiS-u oraz wicestarostą brzezińskim. Od 2010 do 2018 roku był burmistrzem Brzezin. Jeszcze jako członek PiS-u starał się o kolejną reelekcję na to stanowisko w 2018 roku, ale przegrał wybory w drugiej turze.
Czy działacz i niedawny członek aktualnie rządzącej w Polsce partii powinien być przedstawicielem polskiego społeczeństwa obywatelskiego w instytucjach europejskich, tym bardziej jeśli zostanie do tej roli wybrany bez poparcia, którego oficjalnie nie udzielono, Rady Działalności Pożytku Publicznego?
– To tak, jakby mnie pan zapytał, czy to dobrze, że ktoś jest chrześcijaninem albo że jest praktykującym żydem. Liczy się doświadczenie w sektorze, a tego nie brakuje żadnemu z kandydatów wskazanych przez Przewodniczącego Komitetu – odpowiada Kaczmarczyk.
Dopytywany, czy rzeczywiście nie widzi kłopotu w tym, że wicepremier rządu wskazuje jako przedstawiciela organizacji społecznych wieloletniego działacza swojej partii, odpowiada: – Nie jestem przekonany, że pan premier Gliński o tym wiedział. Dla równowagi mogę powiedzieć, że jednym z siedmiu kandydatów do EKES-u jest pan Krzysztof Pater, który był członkiem rządu tworzonego przez Sojusz Lewicy Demokratycznej.
– Ale nie patrzę na to w ten sposób. Kwestia przynależności do partii politycznej jest dla mnie taką samą cechą kandydata, jak przynależność do związku wyznaniowego czy grupy narodowej. Istotne jest doświadczenie zebrane w trzecim sektorze – dodaje Kaczmarczyk.
Zapytany o owo doświadczenie w przypadku Pluty, dyrektor NIW wskazuje na „pracę w organizacjach wiejskich”.
Pozostałe – poza wspomnianymi Plutą, Paterem, Balonem i Ochędzan – osoby zgłoszone do reprezentowania polskich organizacji w EKES-ie, to Małgorzata Bogusz związana z Fundacją Kulskich, Maciej Kunysz ze Stowarzyszenia EKOSKOP i członek RDPP, oraz Tymoteusz Zych, członek Rady Narodowego Instytutu Wolności, działacz Ordo Iuris oraz Konfederacji Inicjatyw Pozarządowych Rzeczpospolitej.
Owa ostatnia federacja grupuje obecnie około 30 organizacji. Największa polska federacja, czyli OFOP, ma zaś 138 członków. Ostatnia wątpliwość dotyczy więc niezgłoszenia jej przedstawicielki do EKES-u. Dyrektor Kaczmarczyk odpowiada wprost:
– Gdyby OFOP przedstawił kandydaturę, która nie budzi zasadniczego sprzeciwu ze względu na podejmowane w EKES-ie działania, zapewne to duże środowisko, które jest reprezentowane przez federację, mogłoby znaleźć swoją reprezentację w EKES-ie. Ale to tylko moja opinia, która wynika z przyglądania się dyskusji, jaka toczyła się w Radzie.
OFOP przedstawił kandydaturę wspomnianej Karoliny Dreszer-Smalec, która zasiada w EKES-ie w kończącej się właśnie kadencji. Dlaczego jej osoba była nie do zaakceptowania przez rządzących oraz – także – niektórych członków pozarządowej części Rady?
Bitwa o raport
– Aktywność polskich członków poprzedniej kadencji była zauważalna, wiele opinii było przygotowywanych przez polskich członków. Wiele doświadczeń należy ocenić na plus – mówi Kaczmarczyk. A na minus?
– Mieliśmy do czynienia z przypadkiem dziwnego zaangażowania członka polskiej delegacji w działania, które trudno zrozumieć – odpowiada dyrektor NIW. – Mówię o misji, która została zorganizowana w Polsce w grudniu 2018 roku przez grupę Praworządności i Praw Podstawowych. W efekcie jej pracy powstał raport, który zawiera szereg informacji nieprawdziwych, wręcz kłamliwych. Zaangażowanie polskiego członka EKES w jego powstawanie rzuca cień na jego obecność w Komitecie.
O jakie nieprawdziwe informacje chodzi? W raporcie pojawia się na przykład sformułowanie, powstałe w oparciu o wypowiedzi przedstawicieli organizacji strażniczych, że Narodowy Instytut Wolności przekazywał środki nie tym organizacjom, które wygrały konkurs.
– To mnie dotyka i boli, bo staramy się w Instytucie zachowywać wszystkie standardy postępowania – komentuje Kaczmarczyk, dodając, że autorzy raportu nie zwrócili się do NIW-u, by zweryfikować te informacje. Krytykuje również to, że choć „w raporcie jest mowa o przeprowadzeniu rozmów z przedstawicielami władz”, to, według jego wiedzy, autorzy raportu „nie zwrócili się ani do premiera Glińskiego, ani do ministra Lipińskiego, ani do mnie, ani do Kancelarii Premiera w ogólności z prośbą o spotkanie z członkami misji”.
Raport przygotowany na temat sytuacji w Polsce jest częścią szerszej działalności EKES-u, który podobne misje wysłał lub planuje wysłać do wszystkich krajów członkowskich. Sposób zbierania informacji do raportu, jego struktura, padające pytania oraz – co szczególnie istotne w tym kontekście – sposób doboru rozmówców są takie same w każdym państwie. Ustalanie listy osób zapraszanych na spotkania w danym kraju obejmuje między innymi kontakt z rządem tego państwa. Jak potwierdziłem w EKES-ie, odbyło się to także w przypadku Polski. Poinformowane o działaniach zostało także przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce, które informowało odpowiednie instytucje, w tym rządowe, o misji. Swoje propozycje rozmówców i osób zapraszanych na spotkania w ramach misji mogli zgłaszać także wszyscy członkowie polskiej delegacji do EKES-u. Dodatkowo osób, których zdanie może być istotne dla raportu, poszukiwał także sekretariat grupy EKES odpowiedzialnej za powodzenie misji.
– To nie jest „mój raport”. Instytucje europejskie nie pozwalają sobie na to, by podobne działania były czyjąkolwiek prywatną zabawą – mówi Dreszer-Smalec, która podkreśla, że jej zaangażowanie wynikało z pełnienia w EKES-ie funkcji jednej z wiceprzewodniczących grupy.
Jak wskazuje, wysłanie misji oraz powstanie raportu nie było decyzją podjętą przez nią, lecz przez biuro EKES.
Rzeczywiście, członkowie misji nie poprosili o osobne spotkanie premiera Glińskiego. Z EKES-u otrzymałem jednak kopię zaproszenia, które przewidywało jego udział w jednym ze spotkań w ramach misji jako jednego z dwóch „keynote speaker” (pol. „główny mówca”). Pod zaproszeniem podpisana jest… Karolina Dreszer-Smalec. – Komitet nie otrzymał odpowiedzi na to zaproszenie – mówi członkini EKES-u. Czy należało zrobić więcej? Przedstawiciele władz uważają, że tak, tym bardziej, że termin spotkania, na które został zaproszony, kolidował z innymi obowiązkami Przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego.
Czemu polski rząd nie odpowiedział? Nie wiadomo
Ponadto każdy rząd mógł się odnieść do treści przygotowanego raportu. Zrobił to również rząd Polski. W uwagach polskich władz nie znajduje się jednak sprostowanie nieprawdziwych informacji wskazywanych przez Kaczmarczyka. Dlaczego? Zapytany o to dyrektor NIW odpisuje: „Nic na ten temat nie wiem, aby rząd takiej odpowiedzi udzielał. Z informacji, jakie posiadam, wynika, że nikt z członków misji w tej sprawie nie zwracał się do Przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego, który w rządzie odpowiada za koordynację polityki w zakresie wspierania społeczeństwa obywatelskiego, ani do Pełnomocnika Rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego. Być może autorzy misji zwracali się do MSWiA w sprawach dotyczących zgromadzeń. Ale także nie mam żadnej wiedzy na ten temat. Proszę również zwrócić uwagę, że stanowiska rządu wypracowywane są według określonej procedury i podlegają uzgodnieniom, w tym na forum Komitetu Stałego Rady Ministrów. A o fakcie takich uzgodnień również nic nie wiem”.
To, że pytania nie zostały skierowane bezpośrednio do Komitetu czy Pełnomocnika, nie powinno jednak dziwić. Podobnie jak w przypadku innych krajów, o przygotowanie odpowiedzi przez polskie władze zostało poproszone przedstawicielstwo Polski przy Unii Europejskiej. To zatem nie sam EKES czy autorzy raportu, ale polska dyplomacja decydowała, kogo w Polsce spytać o odpowiedź. To, jakimi kanałami później była dystrybuowana informacja oraz przez kogo była przygotowywana odpowiedź, to zatem odpowiedzialność polskiej dyplomacji i polskich władz. Dlaczego o zdanie nie został spytany Przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego, Pełnomocnik Rządu czy NIW, w efekcie czego polskie władze nie wykorzystały możliwości, żeby odnieść się do nieścisłości zawartych w raporcie? To pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi, a szukać jej należałoby w sposobie działania polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Rady Ministrów. Faktem jednak jest, że polski rząd miał taką szansę.
– To wszystko nie zmienia mojej opinii o raporcie i sposobie jego przygotowania. Informacje krytykujące sposób funkcjonowania zwłaszcza instytucji publicznych powinny być weryfikowane u źródła – komentuje Kaczmarczyk. – W przeciwnym razie raport może wypaczać rzeczywistość i w sposób nieuzasadniony podważać zaufanie do tych instytucji. A przecież nie o to chodzi w prawie instytucji społecznych czy dialogu obywatelskiego do krytyki władz.
Polska bez kwestora w EKES
Jak to się stało, że w raporcie znalazły się nieścisłości, które rzeczywiście można w nim wskazać? Przykładowo zarzut dotyczący dofinansowywania innych organizacji niż te, które wygrały procedurę konkursową, prawdopodobnie dotyczył konkursu na wsparcie organizacji strażniczych w ramach Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, gdy jego operatorem było wciąż Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Taka sytuacja rzeczywiście zaistniała w pierwszym roku rządów PiS, ale nie odpowiada za nią nieistniejący jeszcze wówczas NIW. Nieprawdziwa jest również informacja, że Instytut jest instytucją odpowiedzialną za rozdzielanie „wszystkich środków publicznych dla NGO”.
– Raport powstawał na podstawie informacji udzielanych przez uczestników spotkań. Również wypowiedź o wpływie NIW-u na rozdzielanie funduszy państwowych padła z ust jednego z uczestników – mówi Dreszer-Smalec. – W roku 2018, nawet w jego końcówce, dyskusja o Narodowym Instytucie Wolności była ciągle świeża. W raporcie znajdziemy odbicie tych wątpliwości i obaw, które wtedy w środowisku pozarządowym istniały. Zapewne rok później raport wyglądałby inaczej.
Podkreśla przy tym, że raport nie był pracą badawczą ani szczegółowym studium przypadku, lecz zebraniem opinii i stanowisk uczestników spotkań. Zarzuty dotyczące nieprecyzyjności niektórych sformułowań zawartych w raporcie trudno jednak uznać za bezpodstawne. Inną sprawą jest osobista odpowiedzialność Karoliny Dreszer-Smalec za tę sytuację. Biorąc pod uwagę procedurę, według której powstawał raport, oraz to, jak wiele osób nad nim pracowało, odpowiedzialność ta wydaje się wyolbrzymiana przez oponentów kandydatury reprezentantki OFOP-u.
Konflikt narracji wokół rzeczonego raportu toczy się od dawna. Jeden z członków polskiej delegacji do EKES próbował nawet zablokować jego publikację. Temat był również gorąco dyskutowany podczas spotkania części członków RDPP z polskimi członkami grupy „Różnorodność Europy” w EKES-ie. To właśnie w efekcie – jak potwierdzają cytowane wyżej wypowiedzi dyrektora Kaczmarczyka – tej daleko idącej różnicy zdań Karolina Dreszer-Smalec nie otrzymała rekomendacji do dalszego zasiadania w Komitecie.
To zaś o tyle istotna nieobecność, że Dreszer-Smalec została wybrana, jeszcze przed końcem kadencji, na stanowisko kwestora EKES-u. Dotąd żaden polski przedstawiciel organizacji społecznych nie pełnił tak ważnej roli w Komitecie. Nominacja zaś jest przypisana do konkretnej osoby, a nie państwa. Zapytany o to, czy nie szkoda tracić takiej nominacji dla przedstawicielki polskich organizacji, Kaczmarczyk odpowiada: – Nic na siłę. Zaangażowanie w przygotowanie tego raportu i przekłamania w nim zawarte sprawiają, że trudno uznać kandydaturę pani Dreszer-Smalec za wiarygodną. Co nie oznacza, że te negatywne uwagi należy skierować wobec organizacji, którą reprezentuje. To personalne zarzuty wobec konkretnej osoby.
Co dalej?
Następnym krokiem w procedurze wyboru członków EKES-u jest zwrócenie się po opinię do komisji sejmowej. W przeszłości raz zdarzyło się, że na tym etapie lista osób reprezentujących Polskę w Komitecie została jeszcze zmieniona. Niektórzy z moich rozmówców, jak Jakub Wygnański, którego komentarz można znaleźć pod tekstem, nie tracą nadziei, że także tym razem może jeszcze dojść do zmiany. – To w końcu jedyne miejsce w Unii Europejskiej, gdzie jest reprezentowane środowisko organizacji pozarządowych – podkreśla Domagała.
Zgodnie ze zobowiązaniami międzynarodowymi każdy kraj powinien przedstawić listę swoich kandydatów maksymalnie do 1 czerwca 2020.
Mimo wstępnie nawiązanego kontaktu, nie udało mi się do chwili publikacji porozmawiać z współprzewodniczącym RDPP ze strony pozarządowej, Wojciechem Jachimowiczem, którego chciałem zapytać o sposób działania Rady oraz wyniki badania „preferencji” jej członków. Krzysztof Balon, którego chciałem zapytać o jego ocenę całej sytuacji, w związku z jego dotychczasowym członkostwem w EKES-ie, w Radzie oraz znalezieniem się na liście rekomendowanych do dalszego zasiadania w Komitecie, odmówił komentarza.
„To skandal”. Komentarz Jakuba Wygnańskiego
To wszystko, co się wydarzyło, uważam za skandal i kolejny powód do wstydu na arenie międzynarodowej.
Procedura wyłaniania listy kandydatów była mętna i pełna intryg. Jej wynik to żałosny owoc kolaboracji niektórych „pozarządowych” członków RDPP z władzą. Zadziwiające, jak daleko można się posunąć w obronie osobistych korzyści. Sektor, jak się okazuje, ma też swoich „pancernych” funkcjonariuszy. Ostatecznie ciało, które w swej ustrojowej funkcji ma reprezentować na poziomie Unii Europejskiej głos niezależnych środowisk obywatelskich, będzie, przynajmniej w części, wyłonione jako wynik koncesji, jaką można sobie „wychodzić” w strukturach władzy. Wstyd.
Nie wiem, jak można wytłumaczyć, że wśród siedmiu osób nie znalazło się miejsce dla rekomendowanej – i to jednogłośnie! – przez Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych Karoliny Dreszer-Smalec.
OFOP i jego pozycja w środowisku zarówno krajowym, jak i europejskim, bez wątpienia zasługuje na bycie reprezentowanym w EKES-ie. Ta pozycja to zresztą w istotnej mierze zasługa wieloletniej pracy Marzeny Mendzy-Drozd jako członkini EKES z ramienia OFOP oraz jej następczyni – właśnie Karoliny Dreszer-Smalec. To, że nie ma dla niej miejsca, postrzegam jako karę za to, że ośmieliła się mieć krytyczny pogląd na temat jakości rządów prawa w Polsce. W pełni zresztą podzielam jej opinię w tym względzie.
Przecieram oczy ze zdumienia, widząc, jak tego rodzaju haniebne praktyki stają się normą. Nie wierzę, że dotarliśmy do tego miejsca. Listę kandydatów do EKES musi jeszcze zatwierdzić Komisja Sejmowa. Może tam pojawi się ktoś, kto nazwie rzeczy po imieniu i nie zechce firmować tak nagannych praktyk.
Jakub Wygnański – socjolog, badacz organizacji pozarządowych. Współtwórca Ustawy o Działalności Pożytku Publicznego i Wolontariacie oraz programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Były współprzewodniczący Rady Działalności Pożytku Publicznego w I i III kadencji.
Źródło: informacja własna ngo.pl