Jedną z rzeczy, których nam w ostatnich latach brakuje, to nadzieja na lepsze jutro [komentarz Fejfera]
Możliwe, że również rok 2022 dla wielu krajów będzie stał pod znakiem spadku Wskaźnika Rozwoju Społecznego. Jeśli jednak nie będziemy mieli do czynienia z kolejnym szokiem, to prawdopodobnie w 2023 roku zaczniemy wracać na ścieżkę rozwoju. Mamy dużo do nadrobienia.
Na początku września Organizacja Narodów Zjednoczonych zaprezentowała raport na temat Wskaźnika Rozwoju Społecznego (Human Development Index, HDI). Z opracowania instytucji wynika, że skutkiem pandemii Covid19 jest spadek tego parametru do poziomu z roku 2017. Oznacza to, że globalnie pandemia cofnęła nas w rozwoju o pięć lat.
Podium dla Szwajcarii. A Polska?
Wspomniany wyżej HDI to syntetyczny wskaźnik, którego zadaniem jest lepsze odwzorowanie poziomu życia niż robi to na przykład Produkt Krajowy Brutto. Choć prawdą jest, że PKB ma swój udział w szacowaniu HDI, to nie jest to jedyna miara agregowana we Wskaźniku Rozwoju Społecznego.
Na ten – poza PKB per capita – składa się również średnia liczba lat edukacji otrzymanej w wieku 25 lat, oczekiwana liczba lat edukacji dla dzieci, które zaczynają się uczyć oraz oczekiwana długość życia. W ostatnim czasie na pogorszeniu się HDI najbardziej zaważyła to ostatnia kwestia.
Wskaźnik Rozwoju Społecznego przyjmuje wartości od niewiele poniżej 0,4 w najbiedniejszych krajach świata (Republika Środkowoafrykańska, Czad, Niger) do ponad 0,95 w najzamożniejszych i najbardziej rozwiniętych (Szwajcaria, Norwegia, Irlandia).
W 2022 roku największy HDI na świecie miała Szwajcaria (po raz pierwszy w historii). Do tego momentu od końcówki lat 90. pierwsze miejsce zajmowała Norwegia, za wyjątkiem dwóch lat – 2005 i 2006 roku, kiedy najbardziej rozwiniętym krajem świata według tego wskaźnika była Islandia.
Dla szerszego kontekstu można dodać, że Polska znajduje się w grupie państw o – jak to określa ONZ – bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego (liczonym powyżej 0,8). Razem z nami do tej grupy należą niemal wszystkie kraje Europy Zachodniej, Stany Zjednoczony, Kanada i Australia.
Kraje o wysokim HDI (0,7–0,7999) to między innymi Iran, Ukraina, Meksyk, Ekwador czy Wietnam. Średnie HDI (0,550–0,699) to takie państwa jak Kirgistan, Irak, Bangladesz, Ghana, czy Kamerun. Niski HDI to domena Ugandy, Madagaskaru, Beninu, Togo, Sudanu, Sierra Leone. Wiele z tych państw to albo państwa upadłe, albo na granicy rozpadu.
Wskaźnik zliczany jest od 1990 roku. Według danych ONZ uśredniony globalny HDI rósł od 0,600 do 0,739 w 2019. Według przedcovidowych predykcji w 2021 roku powinien osiągnąć 0,750, jednak spadł do 0,732. To właśnie oznacza cofnięcie się o pięć lat w rozwoju społeczno-gospodarczym.
Tu warto zaznaczyć, że istnieją inne miary dobrobytu, jak tworzony przez OECD Better Life Index zawierający w sobie aż 11 podwskaźników, takich jak bezpieczeństwo, jakość służby zdrowia, mieszkalnictwo, dochód, work-life balance. Jednak państwa znajdujące się około szczytu HDI również znajdują się na szczycie BLI. Podobnie jest z krajami okupującymi środek obu tabel, jak i ich najniższe pozycje.
W roku 2020 HDI spadł w niemal 90 procentach wszystkich badanych krajów. Takiego załamania jeśli chodzi o ten wskaźnik nie było od początku jego mierzenia. Ba, żadna wcześniejsza wartość nawet się nie zbliżyła do tak fatalnego wyniku.
W roku 2008, czyli w momencie wielkiego kryzysu gospodarczego, „jedynie” 20 procent krajów odczuło spadek HDI. Bardzo kiepskim rokiem jeśli chodzi o globalny rozwój był również rok 1992, kiedy 24 procent państw odczuło spadek HDI. Prawdopodobnie było to związane z szokiem po upadku Związku Radzieckiego i drastycznymi (głównie dla biedniejszych części społeczeństw) reformami rynkowymi; po prostu z terapią szokową.
Jest jednak coś, co ginie w wielu opracowaniach ostatniego raportu ONZ.
Tak, to prawda, że jeśli chodzi o miarę Wskaźnika Rozwoju Społecznego mamy teraz tąpnięcie, którego nie widzieliśmy od trzech dekad. Z drugiej strony jednak owe trzy dekady odznaczały się pochodem postępu jeśli chodzi o wzrost zamożności, wydłużającą się oczekiwaną długość życia oraz wzrost skolaryzacji! Świat zmieniał się na lepsze. A koszmar ostatnich dwóch lat nie zanegował całego postępu, który się dokonał w tym czasie.
Mimo wszystko jest nadzieja
W niemal wszystkich tych latach od 80 do ponad 90 procent krajów w najgorszym razie nie zaliczało regresu. W przypadku większości z nich mieliśmy do czynienia z rozwojem.
Ostatnie dwa lata były tragiczne dla dziesiątek, jeśli nie setek milionów ludzi na całym świecie. Dla tych wszystkich, którzy opłakiwali swoich przedwcześnie zmarłych bliskich, dla tych, którzy stracili szanse na dobre życie, dla tych, którzy musieli się mierzyć z trwającą miesiącami gehenną szpitalnych dyżurów i liczenia zwłok.
Według statystyk covid zabrał życie 6,5 milionom ludzi. Jednak już w 2021, przynajmniej w HDI było widać pewien trend, który dawał nadzieję na lepszą przyszłość. Już „jedynie” nieco ponad połowa krajów zaliczyła spadek tego wskaźnika (a nie 90 procent jak rok wcześniej). To są wciąż kolejne miliony tragedii, tak, to jest pogorszenie się sytuacji o skali, której nie widzieliśmy do 30 lat.
Z drugiej strony jest to znacznie polepszenie się względem roku poprzedniego.
Samo ONZ zwraca uwagę na potężną zdobycz, jaką były szczepionki (których dobroczynne owoce były jednak skandalicznie nierówno rozłożone – ponad 70 procent osób z krajów o wysokim dochodzie zostało zaszczepionych w porównaniu z około 20 procentami osób z krajów o niskim dochodzie!).
Mimo tej absolutnej niesprawiedliwości organizacja mówi, że medykamenty uratowały życie ponad 20 milionom ludzi.
Niestety na to wszystko nakłada się barbarzyńska agresja Rosji na Ukrainę. Skutkami wojny jest kryzys żywnościowy, który może przełożyć się na kolejne nadliczbowe śmierci. Do tego dochodzi wywołany przez Rosję kryzys na rynku energetycznym, który dołożył się w wielu krajach do inflacji. Aby tę zdusić, wiele banków centralnych podniosło stopy procentowe do takiego poziomu, że efektem tego będzie recesja i możliwy spadek PKB per capita (wchodzącego w skład HDI).
Możliwe więc, że również rok 2022 dla wielu krajów będzie stał pod znakiem spadku Wskaźnika Rozwoju Społecznego. Jeśli jednak nie będziemy mieli do czynienia z kolejnym szokiem, to prawdopodobnie w 2023 roku zaczniemy wracać na ścieżkę rozwoju. Mamy dużo do nadrobienia. A jedną z rzeczy, których nam w ostatnich latach brakuje, to nadzieja na lepsze jutro.
Kamil Fejfer – publicysta piszący o pracy, nierównościach społecznych i gospodarce, autor książek: „Zawód. Opowieści o pracy w Polsce” oraz „O kobiecie pracującej”. Obecnie pracuje nad książką na temat przejawów zmiany klimatu w Polsce.
Źródło: informacja własna ngo.pl