Jakiej akademii chcemy? Agnieszka Kurczewska: Nauka to więcej niż „ja i moje publikacje” [debata]
To nie nauka jako taka ma problem, tylko osobom pracującym na uczelni trudno jest odnaleźć się w niejednoznacznym świecie publikowania.
Jakiej szkoły chcemy?, debatowaliśmy we wrześniu. W grudniu i na początku stycznia zapraszamy do analogicznej dyskusji, ale tym razem poświęconej szkolnictwu wyższemu. Czy uniwersytety i politechniki mogą być lepsze? Jakiej akademii chcemy? Jak powinno zmieniać się szkolnictwo wyższe, aby było nowoczesne i efektywne oraz przygotowywało studentów do pracy, ale także aktywnego udziału w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego? Interesuje nas spojrzenie z poziomu meta, poza horyzontem bieżących sporów politycznych, w dłuższej perspektywie czasowej. Zapraszamy do debaty ekspertów i ekspertki z organizacji społecznych, jak i wykładowców i wykładowczynie oraz studentów i studentki.
· Na komentarze (do 2 tys. znaków) wraz ze zdjęciem i notką bio, czekamy pod adresem redakcja@portal.ngo.pl
W ostatnich latach na uczelniach stawia się przede wszystkim na naukę, od której zależy również poziom finansowania. Jednak coraz wyraźniej widać, że przyrost publikacji nie jest tożsamy z przyrostem wiedzy. Co powoduje taką sytuację?
Niejednoznaczny świat publikowania
Nigdy wcześniej nie prowadzono w tym samym czasie tak dużo badań, nie powstawało tak wiele artykułów naukowych, publikowanych w tak licznych czasopismach. Dla przykładu, jeszcze w latach 70. XX wieku publikowano mniej niż milion publikacji rocznie, podczas gdy pod koniec drugiej dekady XXI wieku ich liczba sięgnęła prawie 8 milionów rocznie (Fire i Guestrin, 2019).*
Śledzenie dorobku naukowego zaczyna być trudne a jakość badań i publikacji staje się często problematyczna. Postępuje polaryzacja poziomu naukowego przy jednoczesnych trudnościach w określeniu kryteriów jego oceny.
Tworzenie nowej wiedzy jest trudne i nigdy nie było proste. Dziś jednak, odnalezienie się w zalewie publikacji i doniesień naukowych wydaje się szczególnym wyzwaniem. I tu mamy paradoks, bo jednocześnie pojawiają się niesamowite możliwości, które otworzyła przed nami technologia, sztuczna inteligencja, big data. Spójrzmy choćby na astrofizykę i bogate informacje o wszechświecie uzyskane dzięki teleskopowi Webba. Wchodzimy na nowy poziom wnioskowania i mamy szansę zrozumieć świat lepiej. To nie nauka jako taka ma więc problem, tylko osobom pracującym na uczelni trudno jest odnaleźć się w niejednoznacznym świecie publikowania.
Umasowieniu badań towarzyszy ich wysokie rozproszenie i konkurencja w świecie nauki, wzmocniona neoliberalnym spojrzeniem na uczelnię.
Akademicy nauczyli się postrzegać naukę przez pryzmat przede wszystkim własnej kariery i awansu naukowego. Ważne jest by napisać określoną liczbę publikacji o określonej liczbie punktów, by sprostać ocenie pracowniczej, zdobyć grant badawczy, kolejny stopień czy tytuł a nawet otrzymać nagrodę. Założenie jest następujące: by coś uzyskać musimy coś napisać ibyć lepsi, niż nasi koledzy i koleżanki. Formularze dedykowane naukowcom w dużej mierze sprowadzają się do opisu własnych osiągnięć i sukcesów, a w przypadku prac zbiorowych precyzyjnego określenia własnego wkładu. A w nauce nie o to chodzi. Chodzi o przyrost wiedzy, zaproponowanie społeczeństwu nowych rozwiązań, a nie sukces pojedynczego badacza. Rozmowy o nauce nie sprowadzajmy więc do wskaźników bibliometrycznych, ale dyskutujmy nad treścią i wartością dokonań naukowych i ich społecznym znaczeniem. Dość buńczuczne i egoistyczne wydaje się patrzenie na naukę przez pryzmat jednostki. Za przełomowe dla nauki odkrycia często odpowiadają dziś duże zespoły osób pracujących w różnym tempie i przy różnych zadaniach, najczęściej przez wiele lat. Zaszczyty naukowe nie powinny być w akademii traktowane jako cel sam w sobie, ale zdarzać się „przy okazji”.
Podobnie publikacje nie powinny być celem, ale sposobem komunikacji, pod warunkiem jednak, że mamy coś do powiedzenia.
Mniej, ale odpowiedzialniej
Tymczasem rzeczywistość jest inna. Wyznacznikiem nauki stają się same publikacje, a nie praca przy nich i ich wkład w postęp i przyrost wiedzy.
W konsekwencji publikuje się za dużo i często niepotrzebnie, bo presja publikowania jest zbyt wielka.
Dodatkowo pojawiają się kontrowersyjne etycznie czasopisma (które czasami trudno od razu jako takie sklasyfikować) i idące za tym nieetyczne zachowania badaczy, którzy działają pod presją publikowania.
Odpowiedź na opisane zjawisko jest prosta: publikujmy mniej, ale odpowiedzialniej, poświęćmy więcej czasu jednej publikacji, planujmy długofalowo, twórzmy duże i trwałe międzynarodowe konsorcja badawcze. Zmniejszenie liczby publikacji pozwoli na bardziej racjonalny przebieg procesu recenzji, ograniczy lub nawet wyeliminuje z rynku wydawniczego drapieżne czasopisma, a także pomoże ograniczyć napięcie i frustrację wielu pracowników. W rezultacie przyrost wiedzy będzie lepiej definiowalny i widoczny. Przestańmy też rozpatrywać naukę przede wszystkim przez pryzmat sukcesu karier naukowych pojedynczych osób, a skupmy się na ocenie przyrostu wiedzy i pracy zespołów. Potrzebna do tego jest popularyzacja idei nauki jako dobra wspólnego, czyli zasobu potrzebnego dla społeczeństwa i jego rozwoju. Bo akademia to nie „ja”, ale „my”, a nauka to nowa wiedza i postęp a nie masowe publikacje dla samych publikacji.
Tekst ten odzwierciedla wyłącznie moje przemyślenia, które nie muszą być stanowiskiem instytucji, z którymi jestem związana.
*Fire, M., & Guestrin, C. (2019). Over-optimization of academic publishing metrics: observing Goodhart’s Law in action. GigaScience, 8(6), giz053.
Agnieszka Kurczewska – specjalizuje się w tematyce przedsiębiorczości i edukacji z zakresu przedsiębiorczości. Pracuje na stanowisku profesora uczelni na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Na Uniwersytecie Łódzkim pełni funkcję prorektora ds. współpracy z otoczeniem. Jest również prezydentką-elektką European Council for Small Business and Entrepreneurship (ECSB).
Źródło: Jakiej akademii chcemy?
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.