DUDKIEWICZ: Wojciech Kaczmarczyk ubolewał niedawno, że gdyby nie długie rozmowy wewnątrz administracji, organizacje od kilku miesięcy mogłyby już korzystać z programów NIW. Podobnie można powiedzieć o Funduszach Norweskich. O opóźnieniu zdecydował upór polskiego rządu.
Przypomnijmy pokrótce sekwencję zdarzeń. W 2014 roku skończyła się poprzednia edycja Funduszy Norweskich i EOG dla polskich organizacji. Po negocjacjach między państwami-darczyńcami a Unią Europejską kolejna miała ruszyć w 2016 roku. Ustalono, że Polska otrzyma w niej rekordową sumę 809 milionów euro. Aby tak się stało, musiało dojść jeszcze do porozumienia między rządem Polski oraz rządami Liechtensteinu, Islandii oraz przede wszystkim największego spośród państw-darczyńców, czyli Norwegii.
O co się spierali?
Szybko okazało się, że kompromis nie będzie łatwy – choć podkreślmy, że na Węgrzech okazał się jeszcze trudniejszy do osiągnięcia. Najwięcej kontrowersji budziły pieniądze dla organizacji społecznych, czyli 53 miliony euro (choć nie tylko – napięcie wywoływała także między innymi chęć dofinansowania przez Norwegów działalności Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN). Najgorętszy spór dotyczył tego, kto będzie zarządzał środkami dla NGO. Rząd chciał, by docelowo robił to nieistniejący jeszcze wtedy Narodowy Instytut Wolności, Norwegowie twardo bronili stanowiska, że powinna to być ponownie – jak w poprzedniej edycji – organizacja niezależna od rządu.
Negocjacje były długie. Jeszcze w kwietniu 2017 roku wicepremier Piotr Gliński mówił, że fakt, iż Norwegowie chcą mieć decydujący głos przy wyborze operatora środków, „nie jest fair”. Pół roku później polski rząd jednak się ugiął. Nieoficjalnie główną przyczyną zmiany stanowiska przez polskie władze była niechęć innych członków rządu do czekania na duże środki z Funduszy, które były zablokowane przez impas w negocjacjach w sprawie pieniędzy dla NGO. Kompromis zawierał kilka ustaleń: po pierwsze, Fundusze dla organizacji zostały podzielone na dwie części – ogólnopolską i regionalną. Ich operatorami mogły być wyłącznie konsorcja organizacji, a nie pojedyncze NGO.
Wreszcie – zapisany w porozumieniu został wymóg niezależności operatora od rządu oraz prawo do podjęcia ostatecznej decyzji przez państwa-darczyńców w przypadku braku zgody między nimi a Polską.
Zwyciężyło doświadczenie, przegrał upór
Tyle historia. Owej relacji z wydarzeń nie można jednak pozostawić bez komentarza.
Po pierwsze, cieszy, że wygrało doświadczenie i kompetencja, a organizacje nareszcie będą mogły korzystać z tych środków.
Trudno znaleźć w Polsce organizację o większym dorobku w zakresie organizacji podobnych programów grantodawczych, co Fundacja Batorego. Wspierana przez zespoły Stoczni oraz FAOO, może jedynie podnieść poziom swoich działań – już w poprzedniej edycji Funduszy Norweskich ocenianych wysoko przez ekspertów i ekspertki, przedstawicieli i przedstawicielki państw-darczyńców oraz organizacji, które korzystały z programu „Obywatele dla Demokracji”. Świadczą o tym choćby głosy, które ukazały się parę lat temu w portalu NGO.pl w debacie „Co zmienili Obywatele dla Demokracji?”.
Po drugie, trudno zrozumieć, czego spodziewali się przedstawiciele polskiego rządu, prowadząc negocjację w taki, a nie inny sposób. Czy naprawdę chociaż przez moment oczekiwali – i na jakiej podstawie? – że rząd Norwegii zgodzi się, by pieniędzmi zarządzała instytucja podległa władzy, skoro w poprzedniej edycji udało się znaleźć niezależnego operatora? Czego rząd polski spodziewał się, podpisując ustalenia dające prawo do ostatecznego wyboru państwom-darczyńcom? Że w razie rzeczywistego braku porozumienia rządy tych krajów z owego prawa nie skorzystają? Czy naprawdę polski rząd sądził, że w sytuacji, gdy jest coraz mocniej izolowany w Unii Europejskiej, Norwegia, dla której głównym partnerem – również w kontekście Funduszy EOG – jest cała wspólnota, a nie Polska, zdecyduje się na ustępstwa? Doprawdy, naiwne były to przypuszczenia, biorąc pod uwagę choćby to, jak twardo Norwegowie prowadzą swoje negocjacje z Węgrami i jak skutecznie wymusili ustępstwa również na polskich władzach.
Jeśli zaś polski rząd postanowił początkowo licytować jak najwyżej (postulat: NIW jako operator) po to, by ostatecznie spotkać się gdzieś pośrodku (cel: operator, na którego mogą się zgodzić obie strony), to najwyraźniej poniósł sromotną klęskę (efekt: operatorem znów została demonizowana przez rządzących Fundacja Batorego).
To wszystko na użytek wewnętrzeny?
Po trzecie, wydaje się więc, że negocjacje były w istocie przeciągane przez polskie władze przede wszystkim na użytek wewnętrzny. Nawet jeśli nadzieja na rzeczywiste ustępstwa ze strony Norwegów była nikła, polski rząd nie bardzo mógł się w ich trakcie cofnąć po tym wszystkim, co opowiadał we wspierających go mediach o Fundacji Batorego oraz negocjacjach z państwami-darczyńcami. To swojemu zapleczu politycznemu i medialnemu oraz swojemu elektoratowi, podburzanemu przez co radykalniejsze środowiska w obozie władzy, rząd chciał pokazać swoją nieustępliwość w negocjacjach. Medialny spektakl nie miał jednak szans się udać, skoro rząd – być może poza premierem Glińskim – uznał, że ważniejsze jest uruchomienie środków będących w zarządzie ministerstw i agencji rządowych niż kruszenie kopii o 53 miliony euro dla organizacji. Stąd zgoda na to, by ostateczną decyzję o operatorze podjęli Norwegowie.
Po czwarte, po takiej porażce polski rząd musi się z niej swojemu zapleczu wytłumaczyć. Oświadczenie premiera Glińskiego wydaje się dokładnie – i być może wyłącznie – temu służyć. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że nie sposób się dokopać tego stanowiska na jakiejkolwiek stronie rządowej – opublikowane zostało zaś najpierw w portalu wPolityce.pl, swego czasu mocno zaangażowanym w kampanię przeciwko Fundacji Batorego i norweskim partnerom, by trafić z opóźnieniem także do Polskiej Agencji Prasowej. Trudno oprzeć się temu wrażeniu również wobec daty publikacji – dzień po ostatecznej decyzji Komitetu Wyboru Operatora, czyli w momencie, kiedy wszystko wydaje się już pozamiatane. Dlaczego premier Gliński nie wycofał – o czym pisze w oświadczeniu – polskich przedstawicieli z Komitetu, gdy dochodziło do kolejnych, w jego opinii niedopuszczalnych sytuacji zagrażających przejrzystości procesu? Dlaczego zwlekał z tym do ostatniej chwili? Dlaczego nie ogłosił swojego stanowiska jeszcze przed ostatnim posiedzeniem Komitetu?
Trudno nie przypuszczać, że w istocie polskiemu rządowi przeszkadzały nie owe ewentualne naruszenia („ewentualne”, gdyż nie znamy stanowiska Biura Mechanizmów Finansowych w Brukseli, które organizowało proces, oraz państw-darczyńców), ale wybrany operator.
Wydaje się, że dopiero wtedy, gdy okazało się, kto nim będzie, polski rząd postanowił wytoczyć wszystkie działa: próbę zablokowania decyzji, zaszantażowania partnerów, a na koniec przedstawienie siebie jako ofiary nadużyć z ich strony. Również to wydaje się być robione na użytek wewnętrzny. I to pomimo – jak się zdaje – obecnej w rządzie świadomości, że gra się skończyła, a żadne oświadczenia nie zmienią już faktu, że to znów Fundacja Batorego (wspólnie z dwiema innymi organizacjami) będzie rozdzielać środki norweskie.
Chyba że polski rząd zdecyduje się na podjęcie działań ekstraordynaryjnych, które miałyby odwrócić bieg wydarzeń. Dziś – na gruncie podpisanych przez władze porozumień – trudno jednak się takich ruchów spodziewać. Tym bardziej trudno się spodziewać, by mogły być skuteczne.
Obserwujmy, co będzie dalej!
To oczywiście jeszcze nie koniec. Czeka nas teraz bowiem przyglądanie się dwóm procesom jednocześnie. Z jednej strony – konkursom ogłaszanym przez zwycięskie konsorcjum. Warto obserwować, jak będzie ten proces przebiegał – z pewnością będzie on poddany gruntowanej analizie przez różne środowiska i media, również przez portal NGO.pl. Z drugiej zaś – czekamy na ogłoszenie konkursu na operatora części regionalnej Funduszy. Jak będą przebiegały negocjacje w tej sprawie, kiedy ruszy nabór, kiedy się zakończy? W tej chwili nie sposób przewidywać. Atmosfera wśród negocjatorów musi być ciężka – i taka pozostanie z pewnością podczas kolejnych rozmów.
Tym bardziej warto się przyglądać kolejnym wydarzeniom.