– Wiem, że nie zbawię całego świata, ale sprawię, że organizacje pozarządowe będą miały poczucie sprawczości i pełnego partnerstwa z Miastem – mówi Adriana Porowska, wiceprezydentka m.st. Warszawy ds. polityki społecznej.
Jędrzej Dudkiewicz, warszawa.ngo.pl: – Jakie widzisz główne obszary wymagające poprawy, jeżeli chodzi o sprawy społeczne w Warszawie?
Adriana Porowska, wiceprezydentka Warszawy ds. społecznych: – Mieszkania, mieszkania, mieszkania. Czyli pozyskiwanie, remontowanie lokali oraz wspieranie ludzi, którzy w tych mieszkaniach są. Muszą to sobie ułożyć w głowach wszyscy, na wszystkich możliwych poziomach – dyrektorzy, naczelnicy, pracownicy biur, zarządy dzielnic, ośrodki pomocy społecznej etc. Do tego konieczne jest zbudowanie sieci wsparcia środowiskowego. Bo nie chodzi o to, by komuś dać mieszkanie i go w nim zamknąć, żeby radził sobie sam. Każdy człowiek musi mieć świadomość, że może poprosić o pomoc. Może to być mama, mająca problemy wychowawcze, ale też potrzebująca wsparcia w odrabianiu z dzieckiem lekcji czy w nauce nawiązywania kontaktów społecznych. Może to być osoba z niepełnosprawnością, która potrzebuje np. dostępu do toalet publicznych, ale też odpowiednio dostosowanego mieszkania. Takich spraw jest cały szereg, przy czym trudniejsze są te związane z mieszkaniami. Najlepszym, co mogłoby się wydarzyć jest to, gdyby w kolejnych wyborach samorządowych wszyscy kandydujący prześcigali się w obietnicach, jak dużo mieszkań będzie w Warszawie. To się wszystkim opłaci, bo o ile początkowo trzeba będzie sporo zainwestować, to w przyszłości wygeneruje to ogromne oszczędności.
Czy myślisz, że już teraz jest szansa na współpracę w tym temacie z różnymi środowiskami, które dostały się do Rady Miasta?
– Moim wielkim plusem jest to, że kompletnie nie wiem, kto z jakiej jest partii.
Jeżeli ktokolwiek ma pomysł, w jaki sposób sprawić, żeby w Warszawie było więcej mieszkań, to jestem otwarta na dialog.
Myślę więc, że taka współpraca jak najbardziej jest możliwa, także z organizacjami pozarządowymi. Tym bardziej, że przez lata poznałam wiele osób działających w najróżniejszych obszarach. Zrobię wszystko, by wspólne działania były nie tylko możliwe, ale jak najbardziej skuteczne.
Jak jeszcze to wsparcie mieszkaniowe powinno wyglądać?
– Niezależnie, czy ktoś ma mieszkanie na własność, czy wynajmuje je od gminy, czy jest osobą zdrową, starszą, z niepełnosprawnością, chciałabym, żeby mógł korzystać ze wsparcia sprawdzonych ludzi, którzy przyjdą i pomogą. Wyobrażam sobie sytuację, że ktoś dobrze funkcjonuje, ma pieniądze na życie, ale ma też dziecko z niepełnosprawnością i zastanawia się, co po jego śmierci stanie się z tym dzieckiem, które zostanie samo. Czy usługi będą kontynuowane? Czy ktoś będzie sprawdzać ich jakość? Należy stworzyć system, w którym takich pytań nie będzie trzeba sobie zadawać. Nie ma jednak się co oszukiwać. Zapewnienie wystarczającej liczby osób, szkoleń dla nich i odpowiednich wynagrodzeń będzie stanowić ogromne wyzwanie nie tylko dla Warszawy, ale dla całego kraju. W wielu miejscach płace wzrosły, ale raczej nie w jednostkach pomocy społecznej, czy to prowadzonej przez samorządy, czy przez organizacje pozarządowe. Dlatego pytanie brzmi, jak zachęcić młodych ludzi, by chcieli zajmować się pomocą osobom z niepełnosprawnościami, osobom starszym, dzieciom w pieczy zastępczej i innym grupom? Skąd wziąć na to pieniądze oraz jak sprawić, żeby to był prestiżowy zawód, z wykonywania którego jest się dumnym? Czeka nas bardzo skomplikowany proces, które realizacja może zająć sporo czasu.
Deinstytucjonalizacja nie jest prosta…
– Deinstytucjonalizacja jest czymś, co musi się wydarzyć, ale nie zmienia to faktu, że musi się to też odbyć ze zrozumieniem i szacunkiem. Chociażby wobec tych wszystkich osób, które przez lata zapewnialiśmy, że wielkie instytucje, jak domy pomocy społecznej, są czymś dobrym i które niekiedy poświęciły całe życie, by w nich pracować. Trzeba dać im szansę na przekwalifikowanie się, co nie wydarzy się szybko. To znaczy podjęcie decyzji o tym, że idziemy w tym kierunku musi nastąpić szybko, a wszystkie inne fazy będziemy robić stopniowo. Aż dojdziemy do momentu, że duże placówki nie będą istnieć, bo nie będzie osób chętnych, by w nich przebywać.
Zostając jeszcze przy tematach społecznych – kiedy będą znane wyniki konsultacji społecznych dotyczących nocnej ciszy alkoholowej i jak oceniasz szansę wprowadzenia takich przepisów w życie?
– Na razie wiadomo tylko, że konsultacje skończyły się 30 czerwca, a teraz jest czas na opracowanie wyników. O ile są to konsultacje ogólnomiejskie, to wielokrotnie mówiłam, że każda dzielnica mierzy się z innymi problemami. W Warszawie tak naprawdę jest osiemnaście miasteczek i problem nocnego życia zupełnie inaczej wygląda w Śródmieściu, a inaczej w Wilanowie, czy w Ursusie. Myślę więc, że to zarządy dzielnic powinny mieć prawo do podejmowania tego typu decyzji. Narzędzi jest wiele, bo to kwestia wydawania pozwoleń, jak również kwestia regulacji liczby punktów, w których można dostać alkohol.
Miasto z roku na rok ma więcej pieniędzy, co jest dobre, ale rosną też wpływy z „korkowego”, a w tym już nic dobrego nie ma. Jako osoba przez lata wspierająca ludzi w kryzysie bezdomności, którzy często byli uzależnieni od alkoholu i innych środków psychoaktywnych wiem, jak niszczy to życie i relacje.
Kiedy widzę opór wielu osób przed ograniczaniem dostępu do alkoholu, to zauważam mocne niezrozumienie chociażby tego, jak trudne jest dla osób wychodzących z choroby alkoholowej wejście do sklepu, w którym na każdym rogu ten alkohol jest obecny. Wielka dostępność ułatwia też młodym osobom podjęcie decyzji nie tylko o spróbowaniu alkoholu, ale i nadużywaniu go, co może determinować całe ich życie. Dobrze, że mamy te konsultacje, bo to idealny moment, by o tym wszystkim porządnie porozmawiać i zastanowić się, co zrobić, by jak najbardziej ograniczyć problemy, które generuje alkohol.
Jak oceniasz obecny poziom zaufania i współpracy między stroną społeczną i Urzędem m.st. Warszawy oraz jego jednostkami?
– Przy okazji budżetu obywatelskiego zauważyłam jedną rzecz, którą warto poprawić na poziomie ogólnym. Bardzo cenię kreatywność ludzi i NGO oraz to, że zauważają potrzeby w miejscach, w których mieszkają i działają. Potem powstaje projekt, który jest pilnowany przez stronę społeczną. Nie zwraca się jednak uwagi na urzędników, którzy odpowiadają, czy coś jest możliwe w określonym terminie, a później dbają o realizację tego.
Chciałabym, żeby obie strony były docenione i by wszyscy rozumieli, że nie mogą one bez siebie funkcjonować. Wydaje mi się, że z jednej strony organizacje pozarządowe mają poczucie niewysłuchania i braku sprawczości, z drugiej – urzędnicy są obciążeni liczbą spraw i też czują, że NGO tego nie doceniają.
Widziałam to przy okazji sytuacji schroniska na Paluchu. Zarówno wolontariusze, jak i pracownicy to ludzie kochający i dbający o zwierzęta. W trakcie rozmowy często nie dało się poznać, kto jest kim. Musimy więc doprowadzić do sytuacji, w której obie strony mogą ze sobą rozmawiać w sposób bezpieczny i skuteczny. Żadna z nich nie może mieć poczucia, że nie zostanie wysłuchana. To jednak oznacza, że Miasto czasem musi powiedzieć „nie”, bo ma plan, diagnozy i z nich wynika, że w jednej dzielnicy nie potrzeba trzydziestu organizacji zajmujących się tym samym. Jednocześnie koniecznie trzeba zmienić to, że Branżowe i Dzielnicowe Komisje Dialogu Społecznego mają w ostatnim czasie poczucie, że brakuje im sprawczości i że ze spotkań z urzędnikami nic nie wynika. Tak też nie może być.
W jaki sposób zamierzasz to osiągnąć?
– Chciałabym, żeby osoba, która przychodzi na przykład na spotkania DKDS-u była w randze przynajmniej naczelnika, by była sprawcza. I by była to za każdym razem ta sama osoba, bo nie może być sytuacji, w której ktoś dostaje pytania i jedyne, co może powiedzieć, to „nie wiem, muszę sprawdzić”, bo nie brała wcześniej udziału w dyskusji. Wszystko wtedy będzie szło sprawniej, a jednocześnie taki człowiek będzie dobrze znać plany Miasta i będzie mógł od razu powiedzieć np. „nie budujemy wielkich placówek, stawiamy na wsparcie mieszkaniowe”. Miasto ma pełne prawo podjąć taką decyzję i potem ją realizować ze wsparciem organizacji pozarządowych, co zresztą już się przecież często dzieje. W wielu dziedzinach są ustalone kierunki działań i minimalne standardy.
W trakcie debaty wiceprezydenckiej mówiłaś o konieczności zejścia samorządności właśnie na poziom dzielnic, wraz z pieniędzmi i odpowiedzialnością za ich wydatkowanie. Czy to kwestia wyłącznie woli politycznej, czy coś trzeba zmienić w przepisach, by było to możliwe?
– Muszą zmienić się plany miejscowe, ale myślę, że każda tego typu zmiana zaczyna się od tego, że ktoś w ogóle o niej mówi.
Jestem wielką zwolenniczką subsydiarności i oddawania odpowiedzialności najniżej, jak się da. Nie mam przekonania, że w tym momencie radni dzielnicowi mają duży wpływ chociażby na to, jak wygląda na ich terenie polityka społeczna.
W wielu dzielnicach są różne standardy, różne terminy wprowadzania np. ogłoszeń konkursowych. To dotyczy też zresztą wsparcia różnych ciał doradczych, jak Rady Seniorów czy Rady Młodzieżowe. Należy ustalić pewne minimum zasad, wspólne dla wszystkich, niezależnie od tego, kto w danym momencie zasiada w radzie dzielnicy. Poza tym jednak powinna być większa autonomia w decydowaniu o różnych kwestiach.
Warszawa jest obywatelska, ale może być jeszcze bardziej. Po debacie wiceprezydenckiej [film]
Czy poza tym, że masz pod sobą Biuro Pomocy i Projektów Społecznych oraz Centrum Komunikacji Społecznej, będziesz też wspierać inne organizacje pozarządowe w kontaktach z Miastem?
– Mamy wiele narzędzi do tego, by współpraca układała się dobrze, w tym również Forum Dialogu Społecznego. Osobiście spotkałam się już z przedstawicielami wielu Komisji Dialogu Społecznego, mamy zaplanowane kolejne rozmowy, także już konkretne, tematyczne. Dodatkowo z racji tego, że przez dziewiętnaście lat byłam w środowisku NGO, wiele osób zna mnie osobiście, a i ja wiele rozumiem i nie trzeba wszystkiego tłumaczyć. Często za to potrzebuję odpowiedniego ukierunkowania, pokazania różnych rzeczy, które muszą się zmienić, by te blisko 8 tys. organizacji zarejestrowanych i aktywnie działających na terenie m.st. Warszawy mogło dalej realizować swoją misję. Nie dla samego trwania tych NGO, ale po to, by wspierać ludzi mieszkających w Warszawie. Będę dbać o różnorodność w tym, kto powinien świadczyć usługi na ich rzecz, jest to też bardzo ważne dla jednostek miasta.
CZYTAJ więcej o Forum Komisji Dialogu Społecznego >
CZYTAJ więcej: Współpraca Urzędu m.st. Warszawy z organizacjami pozarządowymi. Raport z badań 2023 >
Na czym najbardziej Ci zależy we współpracy z organizacjami pozarządowym i jak chcesz w pełni wykorzystać ich ekspercki potencjał?
– Tutaj posłużę się przykładami tematów stricte podlegających pod Biuro Pomocy i Projektów Społecznych. BKDS-y grupujące się wokół nich mają wypracowane wiele materiałów, które będę bardzo wnikliwie czytać i razem z organizacjami przekazywać wyżej. Mam na myśli nawet zmiany na poziomie legislacyjnym w rządzie czy Sejmie. Wszystko po to, by możliwe było lepsze i szybsze realizowanie usług na rzecz ludzi mieszkających w Warszawie.
Celowo wspominam o BKDS-ach, bo nie jestem w stanie zadeklarować, że spotkam się z każdą pojedynczą organizacją oddzielnie. Przy czym, jeżeli będą to duże NGO sieciujące wiele organizacji, to zrobię wszystko, by do tych spotkań dochodziło. Jestem jednak tylko jedna, mam też swoje priorytety i mogę po prostu robić tematyczne rozmowy, by posuwać do przodu różne sprawy. Chciałabym, żeby z każdej takiej rozmowy wynikało coś konkretnego i był robiony krok do przodu.
Wiem, że nie zbawię całego świata, ale sprawię, że organizacje pozarządowe będą miały poczucie sprawczości i pełnego partnerstwa z Miastem. Postaram się też uwolnić kreatywność i możliwość podejmowania decyzji urzędników, bo naprawdę nie muszę wiedzieć absolutnie wszystkiego, ani we wszystkim uczestniczyć. Mogę być osobą, która nadaje kierunek, czasem będę musiała podejmować trudne decyzje, ale zawsze będę otwarta na dialog i współpracę.
Adriana Porowska – wieloletnia prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, członkini zarządu Instytutu Strategie 2050, zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy, prowadzi sprawy z zakresu spraw społecznych, komunikacji społecznej oraz współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23