25 lat Fundacji TUS. Zmieniło się dużo, ale jednak za mało
– Nieważne, jakie są do tego narzędzia, ważne, żeby osoby z niepełnosprawnościami we wszystkich dziedzinach były na równi z innymi uczestnikami życia społecznego. To zadanie jest aktualne do dziś – mówi Piotr Todys w rozmowie podsumowującej ponad 25 lat istnienia Fundacji TUS.
Jędrzej Dudkiewicz: – Fundacja TUS istnieje już ponad 25 lat. Jakie cele przyświecały Wam, gdy zaczynaliście działalność?
Piotr Todys: – Fundacja TUS powstała głównie po to, żeby uruchomić transport specjalistyczny dla osób z niepełnosprawnościami. Czegoś takiego w Polsce wówczas w ogóle nie było. Wspólnie z Urzędem m.st. Warszawy udało się to zrobić: dwóch ludzi w załodze samochodu ściągało osobę na wózku z czwartego piętra, bez windy.
Założenia zostały spełnione, transport był intensywny, mocno obłożony, dużo osób z niego skorzystało, zaczęło wychodzić z domu. Chociaż może dzisiaj trudno w to uwierzyć, 25 lat temu na ulicach nie było widać osób z niepełnosprawnościami. Nawet bardzo aktywna Joanna Grodzicka (poruszająca się wtedy na wózku), z którą zakładaliśmy Fundację, miała bardzo duże kłopoty, by wydostać się z domu.
Do dziś Miasto prowadzi transport dla osób z niepełnosprawnościami i w dużej mierze korzysta ze standardów wypracowanych przez nas w ciągu 11 lat, gdy się tym zajmowaliśmy.
Natomiast generalnie przy zakładaniu Fundacji chodziło nam – poza Joanną był to Kuba Wygnański, Mirek Starzyński i ja – o zwiększanie niezależności osób z niepełnosprawnościami. Nieważne, jakie są do tego narzędzia, ważne, żeby osoby z niepełnosprawnościami we wszystkich dziedzinach były na równi z innymi uczestnikami życia społecznego. To zadanie jest aktualne do dziś.
Które osiągnięcie Fundacji TUS wydaje się Panu najważniejsze?
– Nie umiem ustawić tego na skali, bo wszystkie nasze działania są istotne.
Dzisiaj w Warszawie mamy transport miejski dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, wszystkie autobusy są niskopodłogowe, tak samo większość tramwajów. Kwestia przemieszczania się ma więc inne znaczenie. Oczywiście ludzie nadal mieszkają w niedostosowanych domach, sporo osób zawsze będzie potrzebować pomocy, by skorzystać z transportu miejskiego. Ale też coraz więcej miejsc się dostosowuje. Kiedyś było to niesamowicie ważne, dziś jest mniej, bo udało się wiele zrobić. Być może potrzeba jeszcze ze stu lat, by Warszawa była w pełni dostępna, ale niewątpliwie idzie to w dobrym kierunku.
Ważny jest oczywiście internetowy serwis niepelnosprawnik.pl, w którym każdy może znaleźć obiekty i instytucje dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Bardzo długo wspieraliśmy ludzi w poszukiwaniu pracy. I znów: wśród osób z niepełnosprawnościami jest coraz mniejsze bezrobocie, pracodawcy coraz chętniej zatrudniają takie osoby. Trochę się boją, ale z drugiej strony muszą szukać pracowników. Ta kwestia 10 lat temu była super ważna, dziś jest nadal istotna, ale jednak trochę mniej.
Ważne, i to cały czas, jest budowanie świadomości. Jeździmy do szkół, prowadzimy zajęcia z dzieciakami, dajemy im szansę spotkania się z osobami z niepełnosprawnością, porozmawiania z nimi. Być może to jest obecnie najistotniejsze w tym, co robimy. Zwiększanie świadomości od najmłodszych lat jest kluczem do wszystkich innych działań.
Jeździmy też na Białoruś, by pomagać w tworzeniu programów na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Tam jest trochę – zachowując wszelkie proporcje – jak w Polsce 30 lat temu. To też jest ważne działanie.
Jak przez ten czas, kiedy istnieje fundacja, zmieniła się sytuacja osób z niepełnosprawnościami – zarówno na skalę warszawską, jak i krajową?
– Patrząc z perspektywy roku, czy dwóch, zmienia się niewiele. Ale biorąc pod uwagę niemal 26 lat, to sytuacja jest zupełnie inna. Polska ratyfikowała Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych. Jakkolwiek słabo wdrażana, jest bardzo ważnym aktem prawnym, rodzajem konstytucji dla osób z niepełnosprawnościami. Rzecznik Praw Obywatelskich monitoruje, jak są realizowane jej zapisy, jest więc też instytucja, która to nadzoruje.
Osoby z niepełnosprawnościami wychodzą z domu, pojawiają się na ulicach, ale też formułują swoje oczekiwania wobec państwa, samorządów, innych ludzi. Mają ochotę występować w swoich sprawach: od czterech lat odbywa się kongres osób z niepełnosprawnościami.
W dużych miastach, w tym oczywiście w Warszawie, zmieniła się dostępność przestrzeni publicznej, teraz konsultowana jest ustawa o dostępności. Ale jeśli spojrzymy na to z perspektywy małych miejscowości czy wsi, to zmieniło się niewiele albo prawie nic. Dostęp do informacji jest większy, bo Internet jest prawie wszędzie, ludzie mają więc większą świadomość możliwości i swoich praw, ale z praktycznym dostępem do usług, szkół, komunikacji miejskiej jest bardzo źle. Jest ogromny rozziew między dużymi miastami, w szczególności Warszawą, a małymi miejscowościami. Tam nadal pokutuje myślenie, że niepełnosprawność jest obciążeniem, że to trudność, a nie zasób.
Z edukacją jest różnie. Jeszcze do niedawna wydawało się, że osoby z niepełnosprawnością są na stałe wpisane w powszechną edukację, ale Ministerstwo Edukacji ma teraz pomysł, żeby przywrócić nauczanie indywidualne. Czyli cofamy się o dziesiątki lat.
Tu się polepszy, tam się pogorszy. To jest absurdalne, ale tak się niestety dzieje. Gdybym miał to jakoś wyważyć, to bym powiedział, że zmieniło się dużo, ale jednak za mało.
Do jakich zmian – w prawie, dokumentach Miasta, rozwiązaniach – przyczyniła się w swojej działalności Fundacja TUS?
– Konsultowaliśmy warszawskie standardy dostępności. Wspólnie z Urzędem m.st. Warszawy prowadzimy niepelnosprawnik.pl – wyszukiwarkę miejsc dostępnych. Stworzyliśmy transport specjalistyczny dla osób z niepełnosprawnościami.
Staramy się zawsze opiniować ważne dokumenty lub pomysły, współpracujemy z Panią Pełnomocnik Prezydenta m.st. Warszawy ds. dostępności, Donatą Kończyk, bierzemy udział w posiedzeniach Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Niepełnosprawności. Zostaliśmy też zaproszeni do Rady Dostępności przy Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.
Co jeszcze jest do zrobienia, na czym obecnie się koncentrujecie?
– Najbardziej zajmuje nas w tej chwili kwestia dostępności. Bierzemy udział w projekcie „Bliżej dostępności”, w którym – wspólnie z Fundacją Instytut Rozwoju Regionalnego i Spółdzielnią Socjalną FADO – robimy m.in. szkolenia dla osób, które mają jakikolwiek związek z wydawaniem opinii architektonicznych, nadzorem budowlanym i planowaniem przestrzennym. Dajemy rekomendacje, jak zmieniać rzeczywistość. Pokazujemy urzędnikom, w jaki sposób instytucje publiczne i inne obiekty powinny być dostosowane do potrzeb różnych grup ludzi. Sprowadza się to do bardzo prosto rozumianej równości w dostępie do świata. Za kolejne 25 lat będzie można sprawdzić, co udało się nam zrobić.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23