O tym, co zrobić, by poziom czytelnictwa w Polsce wzrósł, rozmawiano podczas spotkania zorganizowanego przez Fundację Powszechnego Czytania oraz Szkołę Edukacji, w którym udział wziął amerykański pediatra Barry Zuckerman z Fundacji Reach Out and Read.
Z badań jasno wynika, że poziom czytelnictwa w Polsce stoi na bardzo niskim poziomie. W zeszłym roku minimum jedną książkę w ciągu dwunastu miesięcy przeczytało zaledwie 38% ludzi. Tych, którzy czytają dużo (minimum dziesięć książek rocznie) jest zaledwie 7%. A i tak trzeba pamiętać, że wliczają się w to podręczniki i pozycje naukowe.
W związku z tym powstała Fundacja Powszechnego Czytania, która stara się walczyć o zmianę tej sytuacji. W ramach ostatnich działań udało się między innymi zorganizować, wespół z Szkołą Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, spotkanie, w którym wziął udział Barry Zuckerman, amerykański pediatra, założyciel organizacji Reach Out and Read, która namawia rodziców, by czytali dzieciom od urodzenia i wpiera ich w tym, chociażby dystrybuując książki.
Jak to działa w Stanach Zjednoczonych?
Barry Zuckerman opowiedział wpierw o swojej działalności. Jak wspominał, zajmował się zdrowiem fizycznym dzieci, które jednak, gdy szły do szkoły w wieku 6-7 lat, nie osiągały spodziewanych wyników. Pytał się więc rodziców, czy czytają swoim pociechom i okazało się, że z różnych powodów większość z nich tego nie robi. Razem z kolegą zaczął więc rozdawać książki i zachęcać, by poświęcić codziennie przynajmniej piętnaście minut na lekturę. Wkrótce wyniki dzieci, którym czytano od urodzenia zaczęły być wyraźnie lepsze. Działaniami Reach Out and Read zainteresowało się więc coraz więcej podmiotów, udało się uzyskać wsparcie od firm, a także dwóch Pierwszych Dam, Hillary Clinton i Laury Bush. Obecnie fundacja co roku obejmuje swoimi programami 4,7 miliona amerykańskich dzieci.
– Bardzo istotne było to, że mówiliśmy o tym my, pediatrzy, którzy są w stanie przekazać konkretną wiedzę, do tego popartą licznymi badaniami. To, o czym mówiliśmy szło w parze z rozwojem neurologii i zainteresowania mózgiem. Zauważyłem, że gdy mówi się po prostu o rozwoju dzieci, to wszyscy słuchają, ale uznają, że to po prostu przyjemne, słodkie i nie przywiązują do tego wagi. Gdy jednak dowiadują się o zwiększeniu możliwości umysłu, zaczynają się angażować – mówił Barry Zuckerman.
Co jest robione w Polsce?
Po tym krótkim wstępie profesora Zuckermana, przyszedł czas na wypowiedzi zaproszonych gości. Dariusz Jaworski, dyrektor Instytutu Książki zgodził się, że do czytania trzeba przyzwyczajać od najmłodszych lat. Dlatego też instytucja, którą kieruje rozpoczęła wielki program, który został zainspirowany dobrymi rozwiązaniami z innych krajów. Powstały więc trzy książki: dla dzieci w wieku 0-3, 4-6 oraz 7-9. Dodatkowo została stworzona filozofia ich dystrybucji, oparta na założeniu, że dziecko funkcjonuje w trzech przestrzeniach: rodzinie, przedszkolu i później szkole. W 2017 roku prawie wszystkie nowo narodzone dzieci w Polsce dostały zatem odpowiednią książeczkę, pozycja przeznaczona dla starszych napędziła zaś ruch w bibliotekach, obecnie trwają rozmowy o przekazywaniu książek przez szkoły.
Nasz program jest obecnie największy w całej Europie. Uznajemy go za swoisty maraton z interwałami, pierwsze efekty będziemy mierzyć już w przyszłym roku. Docelowo będziemy rozdawać co roku około 1 200 000 książek, tylko dla nowo narodzonych dzieci – podsumował Dariusz Jaworski.
O działaniach firm w zakresie promocji czytelnictwa opowiedziały natomiast reprezentująca Biedronkę Anetta Jaworska-Rutkowska oraz Olga Korolec, dyrektor marketingu Axel Springer. Popularny dyskont ma około 3000 sklepów i w niemal wszystkich można obecnie kupić książki. Okazało się, że ludzie zaczęli uważać książki za dobro, a ponieważ cena nie jest wysoka, to chętnie po nie sięgają. Dodatkowo Biedronka zorganizowała konkurs „Piórko” na najlepszą książkę napisaną przez amatora, w którym do wygrania było 100 000 złotych.
Z kolei Olga Korolec przyznała, że jest coraz większe oczekiwanie społeczne, by firmy nie tylko zarabiały pieniądze, ale też pomagały zmieniać świat na lepsze. Onet.pl wspiera więc różne ogólnopolskie organizacje, bo celem portalu jest nie tylko szerzenie wiedzy, ale i to, by ludzie ją rozumieli. Wpierw dawano przestrzeń do pokazywania działań organizacji, później było aktywne ich wspieranie, od dwóch lat Axel Springer pomaga zbierać pieniądze. W ten sposób udało się już pozyskać dodatkowy milion złotych. Według Olgi Korolec presja, by firmy włączały się w działania NGO powinna być jeszcze większa.
O perspektywie III sektora opowiedziała z kolei Monika Rościszewska-Woźniak, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego. Działalność Fundacji Rozwoju Dzieci polega na wyrównywaniu szans najmłodszych obywateli w całej Polsce, głównie jednak na terenach wiejskich. Przykładem jest program Tam, gdzie nie ma przedszkoli. Polega on na tym, by po pierwsze dzieci miały dostęp do najlepszej edukacji, a po drugie, by rodzice aktywnie się w nią włączyli. Dlatego też uczestniczą oni jako asystenci nauczycieli, od czasu do czasu mając całodniowe lub kilkugodzinne dyżury. Ważne w tym wszystkim jest właśnie czytanie, ale też rozmowę o tym, co się czyta.
Jestem babcią i ostatnio moja dwuletnia wnuczka poprosiła mnie, byśmy razem poczytały. W trakcie lektury zastanawiałyśmy się, jak rozwinąć historię, dodawałyśmy opisy do obrazków. Chcemy, by właśnie tak nauczyciele i nauczycielki czytali z uczniami, a także, by robili to rodzice. Niewielkim kosztem można stymulować zainteresowanie dzieci książkami – tłumaczyła Monika Rościszewska-Woźniak.
Wsparcie dla takich i wielu innych, w tym nowych, inicjatyw zapewnić może Narodowy Instytut Wolności, o czym zapewniła zastępca dyrektora NIW, Weronika Najda. Jak mówiła, to szansa zwłaszcza dla małych organizacji, które nie mogą tak łatwo pozyskać partnerów biznesowych. Przypomniała, że co roku w otwartych konkursach dostępnych jest 120 milionów złotych.
Co jest do zrobienia?
Szybko pojawiło się zatem pytanie, że skoro jest tak dobrze, to czemu sytuacja jest taka zła? A także zastanawiano się, co jeszcze można robić na rzecz wzrostu poziomu czytelnictwa, a tym samym też rozwoju dzieci. Jak przyznała Irena Koźmińska z Fundacji ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom”, musi powstać masa krytyczna, która stworzy świadomość.
– Przecieraliśmy szlaki, bardzo trudno było nam przekonać ludzi, że czytanie dzieciom jest ważne, wiele osób mówiło, że dopiero, jak pójdą do szkoły, to zaczną to robić. Obecnie nie trzeba już prawie nikogo namawiać do tego, by poświęcać na to czas w domu. Ważne jest jednak, by nie zmarnować lat zainwestowanych w rozwój dziecka i nie przerywać czytania z nim, gdy zacznie edukację. W szkole może ono zostać samo, bez wsparcia, bez możliwości rozmowy, z często nudnymi lekturami – mówiła Irena Koźmińska.
Według niej wyzwaniem jest właśnie to, by przekonywać nauczycieli i nauczycielki, by dalej czytali wspólnie z uczniami. Tym bardziej, że często wtedy młodzi ludzie przestają sięgać po książki, a obecnie – z różnych powodów – coraz więcej z nich ma problemy, by przeczytać dłuższy tekst. W związku z tym fundacja stworzyła książkę z piętnastoma dziesięciostronicowymi opowiadaniami, które przy okazji mają za zadanie przekazywać również wartości etyczne, jak szacunek, uczciwość, etc. W ten sposób fundacja chce wspierać czytelnictwo oraz kształtować postawy.
W dyskusji pojawiły się różne głosy. Jedna z uczestniczek zauważyła, że nauka musi być przyjemna, a także, że należy rozmawiać o czytaniu nie tylko z osobami, które uczą języka polskiego. Każdy nauczyciel i nauczycielka może przynieść na lekcję swojego przedmiotu tekst, by na jego podstawie rozmawiać z uczniami. Inna osoba powiedziała, że czytanie, owszem, jest ważne, ale trzeba to robić też we właściwy sposób. Łatwo można bowiem zniechęcić dzieci do książek, należy zatem odpowiednio do tego podejść, by uczyć czytania dla przyjemności.
O pewnym eksperymencie brytyjskim opowiedziała z kolei Maria Deskur, prezes Fundacji Powszechnego Czytania. Polegał on na tym, że rodzicom, którzy nie mieli w zwyczaju czytać książek, przez trzy tygodnie… płacono, by to robili. Po tym czasie okazało się, że większość z nich przyzwyczaiła się do tej czynności i sama z siebie sięgała po książki.
Spotkanie zostało podsumowane przez przysłuchującego się temu wszystkiemu Barry’ego Zuckermana. Zwrócił on uwagę na to, że udaje się w Polsce coraz więcej robić na rzecz czytelnictwa, ale póki co nie przynosi to spodziewanych efektów.
– Trzeba się więc zastanowić, jaka jest wiadomość, która idzie do rodziców i kto ją przekazuje. Na waszym miejscu spróbowałbym mówić więcej o mózgu, o tym, jak funkcjonuje i jak wpływa na niego czytanie. Może to przyciągnie więcej uwagi, co pozwoli na dotarcie do większej liczby ludzi, a w efekcie pochylą się nad tym decydenci. Dobrze by było również, gdyby o tych sprawach mówili pediatrzy, ale też celebryci lub przedstawiciele firm, którzy mogą zwracać uwagę, że potrzebują wykształconych pracowników, w czym pomaga czytanie, a co przekłada się na wzrost gospodarczy, czyli korzyści dla wszystkich. Niewykluczone, że przy niewielkich zmianach uda się uruchomić lawinę, która ostatecznie spowoduje, że poziom czytelnictwa w Polsce wyraźnie wzrośnie – zakończył Barry Zuckerman.
Chcesz się dowiedzieć więcej o działaniach warszawskich organizacji pozarządowych? Wejdź na Mapę Społecznych Miejsc Warszawy i zobacz ponad 170 miejsc prowadzonych w Warszawie przez fundacje i stowarzyszenia. Przejdź do Mapy >
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.