– Czytanie jest funkcją społeczną, bo czytasz książkę i idziesz o tym pogadać – mówi Maria Dąbrowska-Majewska z Fundacji Zmiana, twórczyni Bibliotek Sąsiedzkich i projektu Książki w pudle. Dzisiaj obchodzimy Dzień Książki. Czytajcie!
Z okazji Dnia Książki przypominamy publikowane w portalu ngo.pl rozmowy z Marią Dąbrowska-Majewską z Fundacji Zmiana, twórczynią takich projektów, jak Biblioteki Sąsiedzkie na warszawskiej Pradze, czy Książki w Pudle.
Liderzy PAFW. Maria Dąbrowska: Żyj tak, jak chcesz, a nie tak, żeby inni byli zadowoleni – rozmowa Małgorzaty Łojkowskiej z Marią Dąbrowską-Majewską
Jak powstał pomysł, że książki można wykorzystywać w działalności społecznej?
MD.-M.: – Wcześniej miałam grupę „czytaczy”. Spotykali się bardzo różni ludzie i okazywało się, że książki nas łączą – niezależnie od wieku, wykształcenia czy statusu. Było nas coraz więcej, nie mogliśmy się już spotykać w prywatnych mieszkaniach. Wtedy był taki boom na promocję czytelnictwa. Pomyśleliśmy, że zaczniemy otwierać społeczne biblioteki, a potem połączyłam tę pracę z pracą w więzieniach. Książki są naprawdę najlepszym pretekstem do podjęcia rozmowy. Ja zawsze rozmawiałam z ludźmi o książkach. Czytanie jest w ogóle funkcją społeczną, bo czytasz książkę i idziesz o tym pogadać.
(…)
Na stronie Twojej fundacji jest napisane, że czytanie buduje archiwum pamięci i jest pretekstem do podjęcia dialogu. Co to jest to archiwum pamięci?
MD.-M.: – Czytamy różne książki na różnych etapach życia. Wymienianie się tym, co mamy w tym archiwum może być początkiem rozmowy. Ludzie różnią się tym, co w dzieciństwie czytali. Są tacy, dla których te książki mają bardzo duże znaczenie. Na przykład każdy z nas zna książkę „o Wandzie, co nie chciała Niemca”, ale dla jednych była to ważna książka, a dla innych nie.
Archiwum pamięci w głowie może stać się pretekstem do dialogu międzypokoleniowego. Przykład z Wandą jest bardzo dobrym przykładem – to książka, która jest moim ważnym wspomnieniem, tak samo jak „Koziołek Matołek”. Chcę powiedzieć, że na różnych elementach opieramy budowanie swojej tożsamości. W zależności od tego, co nam się książkowego w tym archiwum pamięci zachowa, to potem z nami idzie przez życie.
Maria Dąbrowska-Majewska. Książki za kratami – tekst Anny Goc, przedruk z Tygodnika Powszechnego
W oczy patrzysz
Kolejne kraty. Dyżurka służby więziennej, pomieszczenia biurowe. Wchodzimy do dużej sali, przypominającej gimnastyczną. Rzutnik, kilka stołów, krzesła – wszystko przygotowane na spotkanie. Panowie schodzą się niewielkimi grupami, prowadzeni przez służbę więzienną. Nieskrępowani, uśmiechnięci. Oddział za oddziałem. Weronika i Zofia łączą stoły, rozkładają obrusy, dzielą chałkę, wyjmują książki. Maria nie uwalnia się z uścisków tych, których zna od kilku lat: sprawdza, czy mięśnie jednego z nich wciąż są tak twarde; przywołuje kogoś, by dać mu notesy i ołówki; innemu wpycha do kieszeni kilka kaw Nescafe 3 w 1; woła jeszcze kogoś, by sprawdzić, czy się ucieszy, że pamiętała o książce Żulczyka dla niego.
Z tymi, których widzi po raz pierwszy, wita się niespiesznie, patrzy w oczy.
– Wiesz, skąd wiadomo, że nie siedziałaś? – pyta Maria. – Bo w oczy patrzysz. Inaczej zapamiętałabyś: „Co się tak gapisz? Coś ci się nie podoba?”.
Za każdym razem są nowi. I za każdym razem jest ktoś, kogo Maria już zna, nawet dobrze. Kiedy ogłaszała swoje spotkania w Białołęce, postawiła tylko jeden warunek: mają być dobrowolne, na przekór wszystkiemu, co w więzieniu przymusowe. A gdy więziennik z 30-letnim doświadczeniem pyta, ile siedziała, traktuje to jak komplement.
Maria powtarza: „Ja maluję usta przed spotkaniem z wami, wy jesteście w najlepszej koszulce, jaką macie, gdy przychodzę”.
21 listopada na spotkanie z Marią przyszło ponad 30 więźniów.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23