Nie chodzi tylko o to, żeby zrobić coś przez trzy miesiące. Najważniejszym efektem projektu zawsze jest to, jeżeli początkowy zapał przetrwa. W naszym wypadku często się to udaje – mówi Bożena Kolasa, kierownik Biblioteki Publicznej w Koziegłowach.
Ignacy Dudkiewicz: – Proszę pani, cóż to za pomysł, by w bibliotece organizować koncert pod hasłem „Rockowy Tuwim”?
Bożena Kolasa, kierownik Biblioteki Publicznej w Koziegłowach: – To był nasz debiut, jeśli chodzi o tak duże i odważne przedsięwzięcie w bibliotece w Koziegłowach. Wszystko zaczęło się od przystąpienia do Programu Rozwoju Bibliotek, który pokazał mi możliwości niestandardowych działań. Przy naszej Bibliotece powstała Gminna Koalicja na rzecz Rozwoju Biblioteki. To dzięki naszym partnerom urodziło się wiele pomysłów. Jedną z pierwszych wielkich rzeczy, jakie udało nam się zorganizować, był właśnie ten koncert.
To duże przedsięwzięcie.
– Koncert nie był tani. Ale udało nam się pozyskać na ten cel sponsorów. Do akcji przyłączyło się wiele osób: prywatnych przedsiębiorców, szkół, organizacji pozarządowych, między innymi Koziegłowski Uniwersytet III Wieku, burmistrz, radni. Odbyła się też zbiórka publiczna – bardzo dużo osób pomagało nam zdobyć fundusze, a brakującą część dołożyła dyrekcja domu kultury, w obrębie którego działa biblioteka. I udało się. Koncert był fantastyczny. Młodzież była zachwycona, chociaż też trochę zdziwiona, że biblioteka organizuje koncert rockowy.
Bo biblioteka wciąż kojarzy się z miejscem poważnym i cichym?
– Czasami jeszcze tak. Ale to już myślenie nieaktualne. Nasza biblioteka jest odbierana jako miejsce integracji różnych środowisk i pokoleń, do którego może przyjść każdy i każdy znajdzie coś dla siebie.
Trudno było pozyskać sponsorów dla biblioteki?
– Nie było łatwo, to ciężka praca. Pomogło mi na pewno to, że ludzie mnie znają, znają też moje działania. Funkcjonujemy w niewielkim środowisku, wszyscy się kojarzą choćby z widzenia. Jeszcze nie pracując w bibliotece, współpracowałam z wieloma organizacjami.
Ale ludzie chętnie wspomagali bibliotekę również dlatego, że to była właśnie biblioteka.
To znaczy?
– Mieszkańcy z ochotą do nas przychodzą, czytelnictwo zaczyna wzrastać. Ludzie dostrzegają, że w bibliotece dzieją się pożyteczne rzeczy. To chyba jest najważniejsze w tym wszystkim. Nie skończyło się zresztą tylko na koncercie Tuwima. W następnym roku robiliśmy duży konkurs czytelniczy dla całych rodzin i odzew sponsorów także był duży.
Na współpracy zyskała i biblioteka, i organizacje, które nas wspierały. A więź między nami jeszcze bardziej się zacieśnia – do dziś współdziałamy, starając się wzajemnie wspierać.
Proszę o przykład.
– Seniorzy z Koziegłowskiego UTW wymyślili, że zorganizują „Sportową klasę seniora” w ramach Programu ASOS 2014-2020. To wspaniali, mający niesamowite pomysły ludzie, którzy nas nakręcają do działania. Ale zawsze działania wspólnego – na przykład z młodzieżą z klubu sportowego, z którą przygotowali międzypokoleniowy pokaz mody, sportów walki i samoobrony. A jeżeli my potrzebujemy pomocy, nawet przy pracach typowo bibliotecznych, to także możemy liczyć na członków UTW.
Czyli czasami chodzi o wsparcie nawet bardzo drobne…
– Mamy wiele pomysłów i bardzo chętnie byśmy je realizowały, ale niestety czas i możliwości ludzkie są ograniczone. Dlatego potrzebne jest nam wsparcie osób i instytucji. Cenna dla nas jest wszelaka pomoc, nawet ta, która dotyczy drobnych działań i pomysłów. Muszę dodać, że niezmiernie ważna i pomocna w tych działaniach jest praca zespołowa. Sukcesem jest zgrany i kompetentny zespół. A ja taki mam!
Czy mieszkańcy przychodzą ze swoimi pomysłami z myślą, że „biblioteka zrobi”, czy, że sami zrobią z waszą pomocą?
– Bywa różnie. Obecnie rozpoczynamy realizację projektu nauki gry na bębnach afrykańskich. Młodzież z klubu sportowego „Warriors”, zajmująca się sportami walki, zaproponowała właśnie takie warsztaty. Powstał więc projekt do programu „Równać szanse” i dostaliśmy fundusze na jego realizację. Właśnie rozpoczęliśmy wspólne działania.
Bębny w bibliotece?
– Sam pan widzi, że myślenie o bibliotece jako o miejscu nabożnej ciszy już nie ma racji bytu. Nie jest łatwo dotrzeć do młodzieży, a właśnie tego typu działania, które niekiedy wydają się być może dziwne, sprawiają, że ma szansę się to udać. A jak już młody człowiek przyjdzie do biblioteki, to może zajrzy także do książek?
Jeden z projektów dotyczył młodzieży i jej zainteresowań związanych z fotografią. Powstał Klub Młodych Fotografików. I tym razem mogłyśmy liczyć na wsparcie Burmistrza i gminy.
Jaki był odzew?
– Młodzież bardzo chętnie przychodziła na zajęcia, które są kontynuowane. Zrobiliśmy przepiękną wystawę podczas Dni Gminy i Miasta Koziegłowy na miejskim rynku. Młodzieży udało się na zdjęciach uchwycić niezwykłe miejsca, o których niekiedy nawet stali mieszkańcy nie wiedzieli, że istnieją. Odbiór tej wystawy bardzo dowartościował młode osoby. Młodzież zobaczyła, jak bardzo jest dla nas ważna. Dzięki takim działaniom, jak fotografia czy gra na bębnach, młodzi ludzie – poza pogłębianiem wiedzy z danej dziedziny – rozwijają swoje kompetencje społeczne, otwierają się na drugiego człowieka.
Powiedziała pani o kontynuacji…
– Dobrze jest, kiedy działania projektowe są kontynuowane. Nie chodzi tylko o to, żeby zrobić coś przez trzy miesiące. Najważniejszym efektem projektu zawsze jest to, jeżeli początkowy zapał przetrwa. W naszym wypadku często się to udaje przy udziale Domu Kultury. Przetrwał też teatrzyk kukiełkowy, robiony wspólnie ze świetlicami środowiskowymi. Dzieci przygotowują obecnie kolejną sztukę.
Dużo tego wszystkiego.
– To prawda. Niekiedy zaczyna brakować nam czasu na realizowanie wszystkich pomysłów. Nie można też obiecywać za dużo. Trzeba – razem z partnerami – dokładnie przemyśleć i przedyskutować to, czy będziemy w stanie zrealizować dany pomysł na dobrym poziomie.
Wspomniała pani o koalicji na rzecz rozwoju biblioteki publicznej w Koziegłowach…
– Podpisało się pod nią dwadzieścia jeden osób, organizacji i instytucji. Celem partnerstwa jest aktywizacja mieszkańców gminy i miasta Koziegłowy, zwiększenie udziału młodzieży w kulturze, umocnienie więzi międzypokoleniowych. Ale też po prostu wspieranie i budowanie klimatu życzliwości, współpracy oraz promocji książki i czytelnictwa, zwłaszcza na terenach wiejskich. Istotne jest to ostatnie zastrzeżenie: „zwłaszcza na terenach wiejskich”. Jesteśmy jedyną biblioteką w gminie, nie mamy filii, a gmina jest duża – jest w niej dwadzieścia sześć miejscowości i miasto Koziegłowy.
Jak sobie z tym radzicie?
– Do miejsc, z których dzieciom czy osobom starszym trudno jest przyjechać do nas, jeździmy same. Staramy się docierać do mieszkańców – na przykład odwiedzając szkoły. To niecodzienna praca bibliotekarza, wymagająca dużego wysiłku, ale dzięki niej jesteśmy dobrze odbierane w środowisku. Miło jest usłyszeć, jak nauczyciele, rodzice, a przede wszystkim uczniowie wyrażają o nas pochlebne opinie, obserwują nasz profil na Facebooku, stronę internetową i są pod wrażeniem działań biblioteki. Proszę sobie wyobrazić, jak jest nam niezmiernie miło, kiedy spotykamy małą uczennicę, która pyta: „pani Bożenko, kiedy pani do nas z książkami przyjedzie?”. W ten sposób, małymi działaniami, zdobywamy zaufanie społeczne. A ono jest drogą do sukcesu, od niego wszystko się zaczyna.
Bożena Kolasa – kierownik Biblioteki Publicznej w Koziegłowach, współzałożycielka Koziegłowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, wiceprezes Stowarzyszenia Aktywne Kobiety Powiatu Myszkowskiego, członek Komisji Rewizyjnej w Klubie Sportowym Warriors.
Źródło: Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego