– Podnieś mnie z podłogi i przytul! – krzyczy do Tisy 13-letnia Janka, którą rodzice 3 lata trzymali w piwnicy i która chciała powiesić się na kablu od suszarki. Kiedy Tisa Żawrocka-Kwiatkowska zawierała pakt z Panem Bogiem, nie spodziewała się, że będzie spełniać i takie prośby.
Lipiec 1996 r.
Tisa ma 27 lat. Mieszka z mężem i dziećmi w Łodzi. Niedawno odebrała dyplom magistra kulturoznawstwa. Niedawno zaczęła pracę w kinie „Charlie”. I niedawno, bo 9 dni temu Tisa urodziła Gajusza. Niepokoi się, że synek dziwnie zakrztusza się i przesypia większość doby. Gdy szpitalna pielęgniarka patrzy na siną buzię chłopca i dzwoni szybko do lekarza mówiąc, że ma noworodka w ciężkim stanie, do Tisy nie dociera, że mowa o jej synku.
8 miesięcy
W tym czasie, leżący w szpitalu Gajusz, 12 razy przechodzi zapalenie płuc. Jego organizm nie produkuje granulocytów – białych krwinek, które walczą z infekcjami. Bez tej „armii” trzynastego zapalenia Gajusz nie przeżyje. Potrzebuje nowego szpiku. Z badań wynika, że od rodzeństwa go nie dostanie. Tisa krzyczy. W sobie – bo wie, że nie przeżyje odejścia Gajusza. I na lekarzy, i dyrektora szpitala, że robią za mało.
Tisa klęka
Dokładniej: przed ołtarzem łódzkiego kościoła św. Teresy. Przyrzeka Bogu, że jeśli uratuje Gajusza, to ona założy fundację, aby ratować inne dzieci. Stan Gajusza poprawia się… Oszołomiona Tisa targuje się: „Po co od razu fundacja, nie znam się na tym”, a z Gajuszem jest gorzej. Tisa uznaje więc, że Bóg nie chce zmian w umowie. Gdy liczba granulocytowych „żołnierzy” wraca do normy, Tisa składa wniosek o rejestrację fundacji. Nadaje jej imię syna. Po latach mecenas Gajusz Kwiatkowski będzie żartował, że tak załatwił matce „robotę na całe życie”.
Mała Paulinka
To sąsiadka Gajusza zza szpitalnej ściany. Paulinka głównie leży w łóżku i zanosi się żałosnym płaczem. Tisa chce ją utulić, pocieszyć. Zrobić to, co zrobiłaby mama Paulinki, gdyby… dziewczynka ją miała. Tylko że Tisa do Paulinki wejść nie może, żeby nie przenieść infekcji. Dziewczynka odchodzi na zawsze, szczypiąc z bólu dłonie salowej, bo tylko ona jest przy niej. Z buntu Tisy na świat, w którym dzieci odchodzą samotnie, „rodzi się” pomysł na motto fundacji: „Samotność nie jest dla dzieci” i na szkolenia wolontariuszy – towarzyszy opuszczonych dzieci na oddziałach onkologicznych. Życie koryguje: nie tylko opuszczonych, ale wszystkich. Po latach wyklaruje się nowe, dostosowane do rozwoju działań hasło: „Dbamy o każde dzieciństwo. Nawet najkrótsze”.
„A co z Tobą, Tisa?”
W 2002 r. skrajnie wyczerpana Tisa rozbija na drodze auto swoje i kilka innych. Życzliwi pomagają jej zrozumieć, że pomagać to także fachowo zadbać o siebie i pracowników. Tisa zakłada poradnię psychologiczną, która opiekuje się pacjentami i załogą Gajusza. Potem w życiu Tisy pojawia się Dawidek, pozostawiony w szpitalu i Kuba z ciężką wadą serca. Dla nich Tisa współtworzy Dom w Łodzi. A los poznanego w 2005 r. Patryka, z ciężką pęcherzycą, inspiruje Tisę i Fundację do założenia hospicjum domowego.
Tisa znowu obiecuje
Mamie z Pabianic, której synek jest w hospicjum w Rzeszowie, że chłopiec będzie odchodził blisko domu. Potem sobie, gdy poznaje dziewczynkę z bolesną chorobą genetyczną, której mama – pracująca jako prostytutka – przyjmuje klientów w pokoju obok cierpiącej córki. Hospicjum stacjonarne nazwane przez Gajusza Pałacem – aby mali pacjenci czuli się tam, jak Księżniczki i Książęta, „wznoszą” na różne sposoby setki ludzi. Także muzycy, filmowcy, więźniowie zakładu karnego i… Duńczycy.
Pierwszym Księciem Pałacu jest Piętaszek. Chłopiec z wieloma wadami ortopedycznymi. Żyje do dziś. Ale bywają tygodnie, gdy w „komnatach” Pałacu odchodzi nawet i kilkoro Książąt. Niektórzy tuż po narodzinach… Mieszko, Okruszek z wadą letalną, który w 2013 r. odchodzi w szpitalu i „podsuwa” Tisie i Fundacji pomysł na hospicjum perinatalne. Aby zaopiekować się, przede wszystkim psychologicznie, rodzinami, które czekają na narodziny śmiertelnie chorego dziecka.
Fundacja rośnie
Ma nową siedzibę, pracowników, zadania. Tisa nic nie obiecuje przez kilka lat. Potem namawia zarząd na otwarcie Tuli Luli – Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego dla opuszczonych przez rodziców niemowląt i noworodków. Rzecz w tym, aby mieszkały tam jak najkrócej. Psycholodzy i prawnicy pracują więc z rodzicami biologicznymi „Tulisi” albo „wędkują”, czyli szukają rodzin zastępczych dla dzieci, które szans na adopcję nie mają.
Cukiniowe dzieciaki
Wzięły się stąd, że Tisa znowu obiecała. Tym razem prezydentowi miasta pomoc fundacyjnych psychologów dla dzieci z domów dziecka i rodzin zastępczych. Tylko kilkorga. A na pomoc czeka więcej. Dziewczynki gwałcone i zarażane kiłą przez ojców lub wujków. Chłopcy – świadkowie morderstw. Dzieci więzione, głodzone, maltretowane na wszelkie sposoby. Dzieci zobojętniałe lub wrzeszczące, rozbijające meble i własne głowy o ściany, używające języka rynsztoka jako naturalnego. Dzieci, których nikt nie pochwalił, nie docenił, nie kochał. Dla nich powstaje CUKINIA, czyli Centrum Terapii i Pomocy Dziecku i Jego Rodzinie. Niemal 1/3 podopiecznych to dzieci z pieczy zastępczej. Pozostałe zmagają się z problemami „mniejszego kalibru”: dorastaniem, rozwodem rodziców, utratą kogoś bliskiego.
Tisa zna się na pomaganiu
Uczy się go od 27 lat. Papiery i liczby powierzyła innym. Gajusz ma 170 specjalistów ze wszystkich dziedzin potrzebnych dzieciom. A tych fundacja i Tisa (plus 200 wolontariuszy) mają pod opieką blisko 1000. Także w nowych programach, takich np. dla dzieci po leczeniu onkologicznym lub dla ich rodzeństwa.
Tisa nie ma złudzeń
Fundacja Gajusz będzie potrzebna dotąd, dopóki będą dzieci chore, opuszczone, odtrącone, czyli… zawsze. Szybkość podejmowania decyzji i działania – to Tisa ceni w Gajuszu najbardziej. Fundacja ma zasady i procedury, ale gdy dzieje się coś złego – działają natychmiast. Wszyscy. Także Tisa – ksywka: Pani, która zawsze odbiera telefon.
Tisa „ugrała” kilka lat
Dokładnie: 5. O tyle dłuższe jest życie osób, które spisały testament. Potwierdziły to badania najstarszej brytyjskiej kancelarii notarialnej. Fundacja Gajusz zapisów testamentowych ma 8. W tym także i Tisy. Jej odręczny testament leży w domu, w pudełku. W dokumencie Tisa wpisała prośbę, aby pochować ją w złotej sukni, uszytej na galę 25-lecia Fundacji. A finansowo zabezpieczyła w testamencie nie tylko rodzone dzieci, ale też kilku bliskich sobie podopiecznych. Aby w przyszłości nie zabrakło im pieniędzy, np. na leki. Dzieci Tisy o dodatkowych spadkobiercach wiedzą. Zapewniają, że też pomogą. – Bo ja mam dobre dzieci – chwali Tisa. – Wszystkie.
Tisa Żawrocka-Kwiatkowska jest Bohaterką ogólnopolskiej akcji edukacyjnej pn. Napisz Testament – #ZAPISZDOBRO (edycja 9., 2025 r. ), której celem jest zachęcenie do spisywania testamentów i uwzględniania w nich organizacji pozarządowych tworzących dobrą przyszłość. Akcja jest częścią ogólnopolskiej kampanii społecznej pn. Napisz Testament realizowanej przez Koalicję 12 organizacji pozarządowych. Więcej informacji o kampanii i Koalicji: www.napisztestament.org.pl
Foto Tisy Żawrockiej - Kwiatkowskiej - Fundacja Gajusz