S3KTOR 2018: Fundacja Szczęśliwej Drogi [foto]
Nieduże mieszkanie komunalne na Szmulkach – jeden pokój, kuchnia z kabiną prysznicową, mikroskopijna toaleta. To i tak spełnienie marzeń dwudziestoletniej Sandry. Mieszka tu od kilku tygodni z dwuletnim synkiem Adrianem, którego sama wychowuje. Od niedawna jest też z nimi Tequilla – szczeniak, który podobnie jak Adrian, jest pełen energii. Sandrą opiekuje się Fundacja Szczęśliwej Drogi, laureatka konkursu S3ktor 2018.
Adrian urodził się, kiedy Sandra mieszkała jeszcze w domu dziecka. Niedługo potem skończyła 18 lat i mogłaby się wyprowadzić, ale została w placówce jeszcze dwa lata.
To rzadka praktyka. Większość podopiecznych opuszcza dom dziecka tuż po uzyskaniu pełnoletności, choć mogą w nich mieszkać do momentu ukończenia edukacji.
– Mają dość zasad, którym muszą się tu podporządkować. Powroty najpóźniej o 21:30, dyżury w sprzątaniu, kieszonkowe 50 złotych na miesiąc. Niektórzy tęsknią za rodzinnym domem – utrzymują kontakt z bliskimi i jak tylko mogą, wracają do nich. Oprócz tęsknoty, wygrywa też potrzeba niezależności – a w tych domach nie mają żadnych zasad – tłumaczy Natalia Łysoniewska, wychowawczyni w jednym z domów dziecka i asystentka Sandry, współpracująca z Fundacją Szczęśliwej Drogi.
Fundacja wspiera młodych ludzi, którzy opuszczają placówki wychowawcze, w zdobywaniu samodzielności. Rozpoczęcie samodzielnego życia jest jak skok na głęboką wodę. W domu dziecka wiele rzeczy dzieje się „samo” – poza zasięgiem wiedzy czy doświadczenia mieszkańców. Zakupy są dostarczane, obiady – gotowane przez kucharkę lub dowożone przez firmę kateringową, czynsz i rachunki – płacone przez instytucję, wizyty lekarskie – umawiane przez wychowawców.
Tylko 15 procent wychowanków opuszczających domy dziecka wie, jak radzić sobie w niezależnym życiu. Większość nie jest do tego emocjonalnie i zadaniowo przygotowana.
Kiedy słyszą od wychowawców, ile miesięcznie trzeba wydać na samodzielne życie, są w szoku. Znaczna większość nie ma rozeznania w cenach, nie wiedzą, ile kosztują podstawowe produkty spożywcze. Wychodząc z placówki otrzymują 500 zł. W porównaniu z kieszonkowym, które w najlepszym wypadku wynosi 50 zł – taka odprawa wydaje się fortuną. Wielu jest przekonanych, że będą w stanie się za to utrzymać.
Dzięki Fundacji Szczęśliwej Drogi ci młodzi ludzie otrzymują wsparcie asystentek i asystentów usamodzielniania – w samej Warszawie korzysta z tego 120 podopiecznych. Wśród nich jest zarówno młodzież w wieku 14-17 lat (przebywająca w rodzinach zastępczych, domach dziecka i placówkach opiekuńczo–wychowawczych), jak i młodzi dorośli, którzy zaczynają budować swoje życie poza murami instytucji. W tym – młode mamy, takie jak Sandra.
Asystenci pomagają im planować własne wydatki, wspierają, kiedy trzeba załatwić coś w urzędzie, doradzają w sprawach opłacania domowych rachunków, wyboru szkoły, znalezienia pracy. Pokazują, jak prowadzić zdrowy styl życia. A czasem radzą, jakie szafki wybrać do nowo urządzanej kuchni. Tak jak robiła to Natalia, która od lipca ma pod swoją opieką Sandrę (a także 9 innych podopiecznych).
Sandra uczy się zaocznie w liceum dla dorosłych. Ukończyła kurs stylizacji paznokci. Planuje zapisać Adriana do żłobka – w tym również pomaga jej asystentka.
– Nie wyręczam, nie pouczam. Doradzam i pytam: Jak myślisz, czy to będzie OK dla Ciebie? – podkreśla Natalia.
O tym, jak ważna jest taka rola, świadczą historie niektórych wychowanków domu dziecka.
Marcin mógł zostać w placówce. Miał tam wydzielony pokój, ale nie skorzystał, bo ucieszył się z wolności. Samodzielne gospodarowanie szybko go jednak przerosło. Wpadł w kryzys bezdomności. Teraz jest pod opieką innej fundacji, która pomaga mu się z tego kryzysu się wydostać.
Wojtek dostał mieszkanie na Pradze, ale zrobiła się tam melina. Kiedyś wrócił z pracy i zastał zmienione zamki. Spał jakiś czas na klatce. Dostał mieszkanie treningowe od fundacji, która zajmuje się wychodzeniem z bezdomności. Fundacja Szczęśliwej Drogi pomogła w remoncie, znalezieniu pracy oraz wyjściu z długów, których nieświadomie sobie narobił jeżdżąc bez biletów.
Takie historie pokazują, że działalność Fundacji ma głęboki sens. Pomoc, jaką otrzymują jej podopieczni u progu samodzielnego życia sprawia, że mają szansę na pełną samodzielność w przyszłości, na niezależność od systemu pomocowego i na dorosłe życie w poczuciu własnej wartości.
– Staramy się wspierać, ale nie wyręczać. Zrobić wszystko, żeby jak najszybciej przestali nas potrzebować – mówi prezeska fundacji, Kamila Gibas.
*Imiona niektórych bohaterów zostały zmienione.
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23