W dyskusjach dotyczących polskiego sektora obywatelskiego bardzo często powraca teza, że jednym z głównych jego problemów jest znaczne rozwarstwienie. Czy to zjawisko jednoznacznie negatywne? A może naturalne i nieuniknione? Weź udział w dyskusji!
Zapewne wielu naszych Czytelników i wiele Czytelniczek, gdy słyszy słowa takie jak „nierówności” czy „rozwarstwienie”, ma negatywne skojarzenia. Na ich dźwięk przychodzą mi do głowy szwalnie w Bangladeszu, fawele w Rio de Janeiro, jachty z lądowiskiem dla śmigłowców, zaniedbane przez państwo osoby w kryzysie bezdomności, „Głód” Martína Caparrósa… Choć globalne nierówności to z pewnością jeden z podstawowych współczesnych problemów, w styczniowej debacie chcielibyśmy zastanowić się z Wami nad znaczeniem słów „rozwarstwienie” i „nierówności” w znacznie węższej skali, to znaczy w kontekście III sektora w Polsce. Być może w tej perspektywie wydźwięk wyrazów kojarzonych ze zjawiskami jednoznacznie negatywnymi, ulegnie lekkiemu zniuansowaniu?
Wyrównywać nierówności?
W dyskusjach dotyczących polskiego sektora obywatelskiego bardzo często powraca teza, że jednym z głównych jego problemów jest znaczne rozwarstwienie.
W tej narracji rysuje się spora przepaść pomiędzy organizacjami mocnymi infrastrukturalnie, sprawnymi logistycznie, a przez to stabilnymi oraz wpływowymi, a organizacjami małymi, niedofinansowanymi, często działającymi na skalę lokalną.
Proporcja między tymi dwiema grupami wygląda podobnie, co rozkład dochodów w skali globalnej: tych silnych i posiadających duże zasoby jest znacznie mniej, niż słabych i ubogich. Być może więc małym organizacjom, pomijanym przy dysponowaniu rozmaitymi funduszami lub niebędącym w stanie się o nie skutecznie ubiegać, należy się zatem mocniejsze instytucjonalne wsparcie, by stopniowo niwelować te dysproporcje? Jest to jeden z głównych celów Narodowego Instytutu Wolności, o czym na naszych łamach mówił jego dyrektor Wojciech Kaczmarczyk: „Z jednej strony zapraszamy więc nowe środowiska i nowe organizacje do realizowania zadań publicznych, z drugiej zaś chcemy sprawić, by programy rządowe sprzyjały wyrównywaniu szans w sektorze obywatelskim”.
Choć nie ulega wątpliwości, że mniejsze lokalne organizacje są podstawowymi komórkami społeczeństwa obywatelskiego i należy umożliwić im swobodny rozwój i działanie, na problem można też spojrzeć z drugiej strony. Czy niwelowanie różnic jest jedyną drogą do osiągnięcia tego celu? Czy rozwarstwienie organizacji jest faktycznie pierwszorzędnym problemem, z którym należy walczyć?
A może jest zjawiskiem po części pozytywnym i motywującym do działania? A jeśli nie pozytywnym, to po prostu naturalnym i nieuniknionym, wynikającym z różnorodności potrzeb oraz działań podejmowanych przez obywatelki i obywateli? Czy jakaś skala lub forma rozwarstwienia mogłaby być pozytywna dla sektora? Jak sprawa wygląda w innych krajach? Czy istnieje taka skala i specyfika rozwarstwienia, która byłaby do zaakceptowania jako nieproblematyczna?
Jak widać, pytań jest wiele, na pewno można postawić ich jeszcze co najmniej drugie tyle. Dlatego mamy nadzieję, że przyłączycie się do naszej debaty, by wspólnie poszukać na nie odpowiedzi!
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.