– Wisła może być wspólną przestrzenią, na styku różnych dziedzin i różnych systemów myślenia – mówi Robert Jankowski ze Społecznego Komitetu Obchodów Roku Rzeki Wisły w 2017 roku.
Jędrzej Dudkiewicz: – Rok 2017 to Rok Rzeki Wisły. Czemu Wisła jest aż tak ważna, że poświęca się jej cały rok?
Robert Jankowski: – Bo jest naszym symbolem, kwintesencją polskości. Jest tego warta. Wisła jest rzeką, która – patrząc na mapę Polski – pozornie dzieli nasz kraj na dwie części. Jednak kiedy popatrzymy na naszą historię, to okazuje się, że Wisła zawsze łączyła, a jej wpływ na losy Polski był konstruktywny. Ludzie doskonale radzili sobie z rzeką: pływali w poprzek oraz wzdłuż, czerpali z niej korzyści ekonomiczne i natchnienie artystyczne, korzystali z jej bogactwa, zbliżali się do niej. To tworzyło społeczności i regiony, budowało państwo, którego los splatał się z rzeką. Życie na Wiśle i jej stan zawsze były odbiciem życia kraju.
Dawniej Polacy patrzyli na Wisłę, jak na coś naturalnego w ich życiu: to była rzeka do używania i do życia. A Wisła im się odwdzięczała: i w aspekcie ekonomicznym – budując potęgę kraju, i w aspekcie kulturalnym – stanowiąc swoistą duszę Polski, a także pod innymi względami – choćby społecznym, militarnym, obronnym, transportowym. A jednak ludzie stopniowo zaczęli odchodzić od rzeki. Wraz z systemem komunistycznym i przemianami w filozofii zarządzania i myślenia, Polacy zmienili swój stosunek do Wisły: współistnienie i odpowiedzialność za nią zamienili w wyzysk i rabunek. Ludzie stopniowo tracili świadomość bycia nad Wisłą, a to spowodowało, że w procesie zmian ekonomicznych i cywilizacyjnych, rzeka została wypchnięta poza ich percepcję. Przez dziesięciolecia Wisła popadała w ruinę. Nie była prawidłowo regulowana, została opuszczona, była okrutnie zatruwana, zaś inwestycje nad Wisłą były często bezmyślne i bezcelowe, a nieraz po prostu nierealistyczne.
Dlatego obecnie wiele osób sądzi, że Wisła jest nieważna, że została utracona. Nasz ruch społeczny wynika z buntu przeciwko takiej sytuacji. Po latach opuszczenia, Wiśle należy poświęcić nie tylko rok, ale dużo kolejnych lat uwagi.
Chcemy budować markę Wisły korzystając z tego, że Polskę nareszcie stać na prawdziwy powrót nad rzekę. Z jednej strony mamy wyższy poziom ekonomiczny, więc stać nas na to, byśmy zadbali też o sprawy, które dawniej były lekceważone ze względów finansowych. Z drugiej strony żyjemy w czasach, kiedy świadomość ekologiczna i społeczna Polaków jest wyższa, a także wsparta doświadczeniami innych narodów. I paradoksalnie: po socjalistycznej smucie pozostał nam skarb – spadek w postaci rzeki, która zachowała walor naturalny, co w Europie jest absolutną rzadkością i tego nam zazdroszczą. A jednak w Polsce jest to niedocenione. Dlatego staramy się odbudować pozytywny wizerunek rzeki. I patrzymy w przyszłość, chcemy podnieść świadomość Polaków, aby myśleli o rzece w sposób nowoczesny i odpowiedzialny i już nigdy jej nie opuścili.
Nasz plan, by zorganizować
Rok Rzeki Wisły dla wielu osób mógł się wydawać absurdalny – jak można z pojęcia geograficznego zrobić patrona roku? I tu się właśnie okazuje, że Polacy nie podchodzą do Wisły w sposób geograficzny, tylko emocjonalny. I – niezależnie od wizji jej rozwoju – zarówno środowiska nadwiślańskie, jak i parlamentarzyści, z którymi w końcu zaczęliśmy się kontaktować, traktują ją jak ważną personę. Bo to w końcu Królowa Polskich Rzek, a jej historia to po prostu historia Polski. Ludzie nazywają ją królową, przypominają sobie różne piosenki z przedszkola, opowieści, czytanki. Tak naprawdę, w sercu każdego Polaka,
Wisła jest spersonifikowana i bardzo osobista.
Szybko więc okazało się, że zupełnie oddolna inicjatywa kilkunastu osób, które nad Wisłą spędzały bardzo dużo czasu i tę rzekę po prostu lubią, spotkała się z szerokim odbiorem i zainteresowaniem. A ponieważ szykowaliśmy się do ważnej dla nas rocznicy pierwszego wolnego flisu na Wiśle, poszliśmy za ciosem i zaproponowaliśmy polskiemu sejmowi, żeby w takim razie przyjął uchwałę ustanawiającą rok 2017 Rokiem Rzeki Wisły. Praktycznie wszystkim posłom pomysł się spodobał, zachęciliśmy ich i zaraziliśmy naszym buntem, bo kiedyś z Wisłą było lepiej, a teraz jest gorzej, więc trzeba jej pomóc I pomogli! Rok Rzeki Wisły służy temu, byśmy zrozumieli Wisłę i zaczęli o niej rozmawiać na serio.
Czy jest coś specyficznego w Wiśle w Warszawie?
R.J.: – Wisła zawsze stanowiła odbicie społeczeństwa, które nad nią żyło i dla każdego miasta jest specyficzna. Warszawa jest obecnie miastem żyjącym bardzo dynamicznie i ta dynamika uwidacznia się również na Wiśle. Od co najmniej czterech lat obserwujemy zwrot warszawiaków ku rzece. Wpłynęło na to kilka czynników. Od wielu lat szlaki przecierała Fundacja Ja Wisła, która „zwracała” warszawiakom rzekę. W ślad za nią poszło wiele innych organizacji pozarządowych. Czynnikiem sprzyjającym było oczyszczanie się rzeki, jej ochrona. Do 2004 roku Warszawa wszystkie swoje nieczystości i ścieki zwracała bezpośrednio do Wisły, teraz mamy oczyszczalnię. To samo dzieje się we wszystkich miastach powyżej Warszawy. Jako ekosystem rzeka się stopniowo odbudowuje, jest bardziej atrakcyjna, zachęca do spędzania nad nią czasu – tym bardziej, że stolica konsekwentnie buduje ofertę, z której warszawiacy lubią korzystać.
Dlaczego Wisła w Warszawie to rzeka specyficzna? Bo to rzeka o walorach naturalnych, świat fauny i flory w bezpośrednim obrębie wielkiej, nowoczesnej aglomeracji miejskiej. To rzadkość, że w wielkiej stolicy europejskiej potrzeba zaledwie kilku minut rejsu łodzią, aby znaleźć się w świecie unikalnej natury, będąc jednocześnie w centrum miasta. I to nie na wycinku jednego parku, ale na długości prawie 30 kilometrów!
Specyficzna jest też najnowsza historia Wisły w Warszawie. Jeszcze przed II wojną światową miasto korzystało z rzeki, pływały łodzie, statki, kursowała komunikacja rzeczna, handlowano na wodzie, działały przedsiębiorstwa, stocznie, pracowało co najmniej kilkadziesiąt młynów wodnych, do których ze wszystkich stron ściągali ludzie z różnymi interesami. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi było zatrudnionych nad Wisłą: rybacy, flisacy, piaskarze, młynarze, szkutnicy, stoczniowcy, pracownicy rzeczni, rzemieślnicy. Wokół Wisły rozwijało się życie ekonomiczne miasta. Nad Wisłą toczyło się też życie kulturalne i towarzyskie, chociażby wycieczki parostatkami na Młociny należały do dobrego tonu. Nad Wisłą odbywały się duże uroczystości rangi państwowej, kwitły kluby sportowe i turystyczne.
Potem nadeszły traumy: najpierw powstania warszawskiego, potem komunizmu. Wisła – jako rzeka, jako społeczność nad nią żyjąca, jako zjawisko kulturowe – została wręcz "przeorana" przez najnowszą historię. I po latach niebytu dopiero odbudowuje się w świadomości warszawiaków, odnajdując się w zupełnie innym kontekście społecznym, filozoficznym i ekonomicznym. Myślę, że wielki come back "warszawiaka nadwiślańskiego" może być tematem wielu ciekawych prac z zakresu socjologii społecznej.
Trwają przygotowania do Roku Rzeki Wisły – jak one wyglądają? Czego można spodziewać się po Roku Rzeki Wisły?
R.J.: – Uchwała sejmowa jest bardzo ważnym elementem Roku Rzeki Wisły, ale na pewno nie decydującym. Najważniejszym elementem jesteśmy my sami, Polacy: to od nas zależy, w jaki sposób zbudujemy to święto. Może to być seria wydarzeń, które odbędą się nad rzeką i na pewno będą cieszyły się sporym zainteresowaniem ludzi. Warto jednak pomyśleć o budowie czegoś trwałego. Umownie nazywamy to produktami, czyli czymś, co po stworzeniu funkcjonuje dalej, służy konkretnemu celowi, konkretnym ludziom i – co ważne – potrafi się utrzymać w kolejnych latach.
Jeżeli mówimy o produktach turystycznych, myślimy np. o zagospodarowaniu przestrzeni atrakcyjnej wycieczkowo lub rekreacyjnie. Choćby poprzez budowę niedrogich przystani pływających wzdłuż turystycznych tras rzecznych, być może pełniących funkcję mini-hubów pomiędzy turystyką wodną a pieszo-rowerową. Jeżeli mówimy o produktach transportowych, myślimy np. o tworzeniu pętli żeglugowych, czyli programów, w ramach których będzie się odbywał transport ludzi w różne ciekawe miejsca Wisły, chociażby np. w bezpośrednim sąsiedztwie Warszawy. A należy pamiętać, że nie każdy jest fanem weekendowych korków na wyjazdach ze stolicy, więc romantyczna podróż rzeką może być alternatywą na połączenie miasta z atrakcyjną turystycznie okolicą.
Jeżeli mówimy o produktach społecznych, myślimy o programach aktywizacji wydobywających z letargu i zapomnienia społeczności nadwiślańskie, zwłaszcza z małych miejscowości. Z kolei w Warszawie mogą to być programy różnicowania oferty bulwarów nadwiślanych i trwałej zmiany obecnych miejsc dystrybucji trunków w takie, gdzie obok rozrywki można również przeprowadzać działania prospołeczne, kulturalne, rozwijać działalność NGO.
Wisła może być wspólną przestrzenią, na styku różnych dziedzin i różnych systemów myślenia. Uchwała sejmowa jest bardzo ważna, ale sprawy leżą w naszych rękach. Jeżeli będziemy integrować różne środowiska i pokażemy Wisłę jako przestrzeń współdziałania w wielu dziedzinach, to myślę, że będzie to trwały i cenny efekt Roku Rzeki Wisły.
W Warszawie wspólnie wypracowaliśmy model Warszawskiego Otwartego Forum Roku Rzeki Wisły, gdzie organizacje pozarządowe konsultują działania z poszczególnymi Biurami Urzędu m.st. Warszawy. Wyznaczyliśmy wspólnie z miastem pewien program, który chcemy zrealizować w przyszłym roku w Warszawie. Pierwszym punktem jest powrót warszawiaków na rzekę, a nie tylko nad jej brzegi i przeznaczony jest dla wszystkich, którzy chcą pływać: łodziami, kajakami, żaglówkami, statkami. Ten program współgra z dotychczasowymi planami miasta.
Drugim jest program edukacyjny dla szkół, żeby podnieść świadomość pokolenia, które o rzece będzie decydować za kilka, kilkanaście lat. Chcielibyśmy, aby każde dziecko mogło poczuć i zrozumieć Wisłę, ale przede wszystkim, aby miało z nią kontakt. Kolejny jest program kulturalny, przywracający rzekę, jako inspirację dla duszy, który zrealizujemy zapraszając inne NGO nad Wisłę. Jeszcze inne to wzmocnienie i aktywność organizacji wiślanych, wzmocnienie strategii miasta, zachęcenie turystów. Są też plany uruchomienia Przystani Warszawa w 2017, w której warszawskie NGO będą pełniły rolę animatora i współgospodarza.
Wspólnym celem jest zwiększenie świadomości mieszkańców na temat rzeki, jak również ich zaktywizowanie, ośmielenie poprzez likwidację mitów na temat Wisły i zachęcenie, poprzez zwiększenie, zróżnicowanie oferty nad Wisłą. Jeżeli ktoś przychodzi do nas z pomysłem na wydarzenie na
Rok Rzeki Wisły, to oczekujemy, że zaangażuje się też w jego organizację, będzie spiritus movens, zmobilizuje własne zasoby, ale jednocześnie wzmocni inicjatywę ogólnopolską, dokładając swoją energię do wspólnych działań. Dlatego tak ważna jest koordynacja. To dlatego na
naszej stronie utworzyliśmy specjalną zakładkę, gdzie można zgłaszać swoje inicjatywy. Chcemy, aby ludzie, planując własne imprezy, jednocześnie oferowali współpracę i wparcie innych. I odnajdowali partnerów.
Skala tych działań nawet nas samych nieraz zaskakuje. Dlatego wciąż poszukujemy ludzi aktywnych i twórczych, którzy zasilą szeregi fundacji Rok Rzeki Wisły, zgodzą się realizować wspólne cele, podejmować wolontariat na rzecz idei i na rzecz innych. Zwłaszcza teraz – w przededniu roku Wisły – potrzebujemy nowej energii, aby jeszcze więcej dać dla niej i aby maksymalnie wykorzystać jej szansę. A ponieważ z dofinansowaniem niezależnych, oddolnych ruchów społecznych w Polsce jest jeszcze kiepsko, a pracy dużo, szukamy wolontariuszy wręcz do wszystkiego: twórców grafik i video, adminów naszej strony WordPress, animatorów do warsztatów edukacyjnych, żeglarzy do układania Wielkiego Flisu Wiślanego, ludzi, którzy obsłużą kontakt z innymi miastami i przypilnują codziennych spraw.
Od niedawna mamy też wreszcie duże, wygodne łodzie, więc szukamy również towarzyszy do wspólnych rejsów. Wolontariusze mają to zagwarantowane, więc pierwszą załogę jeszcze w październiku zabieramy na 4-dniowy mazowiecki flis zmierzający na inaugurację Roku Rzeki Wisły w Toruniu. W 2017 chcielibyśmy również zbudować wielką szkutę drewnianą na brzegu Wisły, podobną do tej, jaką prezentowaliśmy w zeszłym roku na Festiwalu Loary, gdzie Wisła była gościem honorowym i która zachwyciła Francuzów. Marzymy, aby powstało w niej Rodzinne Centrum Aktywności Wiślanej, gdzie każdy na swój indywidualny i kreatywny sposób mógłby realizować kontakt z rzeką. Szukamy partnerów do tego przedsięwzięcia.
Jak organizatorzy Roku Rzeki Wisły zapatrują się na plany obecnego rządu, by przywrócić żeglugę na Wiśle?
R.J.: – Rok Rzeki Wisły ustanowiono na pamiątkę pierwszego wolnego flisu, czyli zjawiska żeglugowego. Jednak w uzasadnieniu uchwały Sejm RP odwołuje się do szerszego aspektu: do dziedzictwa naturalnego i historyczno-kulturowego. Żegluga jest oczywistością rzek, ale taką samą oczywistością jest ich stan oraz troska o naturę i społeczności lokalne. Bliskim kuzynem oczywistości jest realizm, a jego bratem pragmatyzm. Należy liczyć siły na zamiary, a jeszcze bardziej na związane z tym koszty. Cieszy mnie to, że mowa o dużej żegludze, choć nie wiem, skąd obecnie na nią wziąć tak ogromne pieniądze, więc jest to wizja na wiele długich lat. Martwi zaś, że stosunkowo słabo zauważa się perspektywy rozwoju małej żeglugi turystycznej na Wiśle, żeglugi lokalnej, tradycyjnej, rekonstrukcyjnej, tematycznej: czyli realnej szansy dla Wisły, już teraz leżącej niemal w zasięgu ręki. Śmiałym planom powinny towarzyszyć pragmatyczne i realne cele.
Jako inicjatorzy Roku Rzeki Wisły podpisujemy się pod pewną prawdą uniwersalną, którą nazywamy rozwojem zrównoważonym. Czyli takim, który przy wykorzystaniu obecnej sytuacji tworzy ekonomiczne i społeczne warunki rozwoju, ale nie nadużywa lub nie marnotrawi zasobów naturalnych i w ten sposób bierze pod uwagę przyszłość kolejnych pokoleń. Jeżeli ktoś mówi o regulacji żeglugowej, a tym bardziej przeciwpowodziowej to – jako żeglarze i mieszkańcy miast nadwiślańskich – trzymamy kciuki, ale staramy się sprawdzić, jakie to ma następstwa dla natury oraz dla przyszłości społeczności lokalnych, zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i środowiskowym. A kiedy rozmawiamy o zachowaniu obecnego stanu naturalnego, to nauczmy się rozważać następstwa ekonomiczne i potrzeby kraju.
Nie możemy zaakceptować żadnej wizji, która nie bierze pod uwagę przyszłości. I mamy wielką nadzieję, że idea Roku Rzeki Wisły – przyjęta przecież przez środowiska naprawdę różnorodne, a często wręcz przeciwstawne – pozwoli spojrzeć na rzekę szerzej, przez pryzmat jej natury, historii, kultury i społeczeństwa. Przynajmniej taka była intencja Sejmu RP i tego się trzymamy. Dążymy więc do stworzenia warunków rzeczowej, merytorycznej dyskusji Polaków o rzece, opartej na argumentach a nie emocjach, na mądrych kompromisach, a nie głupich przepychankach. Może Rok Rzeki Wisły i dobra wola wielu, naprawdę różnorodnych środowisk, jaka mu towarzyszy, będzie takim punktem historii, kiedy nauczymy się słuchać argumentów innych, ale też inni postanowią przedstawiać je w sposób zrozumiały dla pozostałych. Być może Rok Rzeki Wisły to test, czy dojrzeliśmy już do mądrych decyzji. Wisła tego od nas wymaga!
Rok Rzeki Wisły skończy się w grudniu 2017 roku. Co zakłada idealny scenariusz po nim?
R.J.: – Byłbym bardzo zawiedziony, gdyby po tym wszystkim, co planujemy z okazji Roku Rzeki Wisły – nawet jeśli to samo w sobie byłoby świetne – nie pozostało nic, oprócz dobrej zabawy. Naszym celem jest budowa stałych produktów, które zakładają wydobycie rzeki z marazmu i wzniesienia myślenia o niej na wyższy, niż doraźny poziom. Budujemy markę, podnosimy świadomość, likwidujemy wiślany analfabetyzm Polaków. Chcemy pozostawić po Roku Rzeki Wisły działania i efekty, które będą funkcjonować i rozwijać się przez następne lata. Mogą być to programy edukacyjne, turystyczne, kulturalne, społeczne: nad rzeką albo dla rzeki. Powinny one żyć jako „samograje”, czyli już bez dopompowania z zewnątrz albo specjalnych okazji czy świąt.
Dobrze by było, gdyby po Roku Rzeki Wisły udało się nam, Polakom, zbliżyć punkty widzenia na temat rzeki oraz podnieść świadomość, byśmy w końcu, jako naród, podjęli merytoryczną rozmowę na temat Wisły. Byśmy dojrzeli do tego, że usiądziemy przy okrągłym, wiślanym stole – albo, jeszcze lepiej, na wiślanej łodzi – i na spokojnie porozmawiali o rzece, reprezentując różne opcje myślenia i dochodząc do wspólnych wniosków. Jeżeli wypracujemy mechanizmy, które pozwolą ze sobą rozmawiać i się dogadać, to wtedy uznam, że cele Roku Rzeki Wisły zostały spełnione.
Robert Jankowski – żeglarz i praktyk Wisły. Absolwent podyplomowych studiów wiślanych na UW. Sekretarz Generalny Społecznego Komitetu Obchodów Roku Rzeki Wisły w 2017, założyciel i prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły, będącej prawnym przedstawicielem Społecznego Komitetu RRW2017.
Po latach opuszczenia, Wiśle należy poświęcić nie tylko rok, ale dużo kolejnych lat uwagi…