PrAwokacje Izdebskiego. O rzeczach stałych i niezależnych od władzy
Kiedy czytacie te słowa, wiemy już, kto został wybrany na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Piszę je jednak w dzień głosowania, nie wiedząc nic o tym, który z kandydatów osiągnie zwycięstwo. Bo temat akurat taki, że – wyjątkowo – nie ma znaczenia, kto rządzi. Prawa i wolności obywatelskie są bowiem czymś, co ma znaczenie zawsze, wszędzie i dla każdego. Czy rządzą politycy X czy rządzą politycy Y. Czy mamy demokrację, czy autorytaryzm.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, członka zarządu Fundacji im. Stefana Batorego i członka Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
4 czerwca 1989 roku to ważna data w historii Polski, a na pamiątkę odbywających się wtedy pierwszych (prawie) wolnych wyborów ustanowiono Dzień Wolności i Praw Obywatelskich. Taki dzień to ważny symbol i przypomina o niezwykle istotnej rocznicy – ale niech nie zwiedzie nas jego nazwa. Wolności i prawa obywatelskie są ważne przez okrągły rok.
Od zarania dziejów
Prawa i wolności obywatelskie istniały oczywiście również i przed 4 czerwca 1989 r.
Nie mają też racji, ci którzy twierdzą, że powstały on w okolicach sierpnia 1789 r., kiedy to francuska Konstytuanta przyjęła Deklarację Praw Człowieka i Obywatela.
Początki praw obywatelskich są również dawniejsze niż rok 1215 i wydanie Wielkiej Karty Swobód (Magna Carta Libertatum).
To może demokracja ateńska była momentem stworzenia praw i wolności? Też pudło! Już w Torze znajdujemy opisy powszechnego prawa do głosu – czy to na sędziów, czy nawet na samego Króla.
I tak byśmy się mogli w czasie cofać i cofać i ciągle byśmy widzieli, że
odprysk tego, co uznajemy dziś za wolności i prawa obywatelskie towarzyszyło ludzkości od zawsze.
Co tworzy człowieka?
Prawa i wolności są tą magiczną formułą, która czyni z nas ludzi. I żaden tyran nie jest w stanie ich zanegować. Żaden zbrodniarz wojenny ich nie może przekreślić. To prawda, często próbują je tłamsić, ograniczać i dorabiać do tego różne ideologie, ale z naturalnym pierwiastkiem społeczeństwa – na dłuższą metę – nigdy nie wygrają.
A dlaczego niektórzy politycy (i to nie tylko tyrani i zbrodniarze) tak tych praw i wolności nie lubią? Bo tracą przez to możliwość wpływu na społeczeństwo i kontroli nad nim. Bo sami boją się być kontrolowani i oceniani przez innych. Prawa i wolności obywatelskie dotykają bowiem istoty państwa i zorganizowanego społeczeństwa. Nadają ramy funkcjonowania prawa i relacji między władzą i obywatelami. Wprowadzają równowagę sił między różnymi ośrodkami władzy i równość między każdą członkinią i każdym członkiem społeczeństwa.
Niezależnie od tego, kto rządzi i jakie wyznaje wartości – akurat tych, które sprowadzają się do szacunku dla praw i wolności obywateli nie może zanegować.
A gdy to robi, nawet powołując się przy tym na to, że został przez większość obywateli wybrany, stawia się poza nawiasem tego, co w człowieczeństwie najpiękniejsze – miłości do bliźniego, nawet jeśli się go nie lubi.
Prawa i wolności nie polegają bowiem na tym tylko, że większość decyduje coś za mniejszość. Wręcz przeciwnie – większość ma obowiązek chronić prawa i wolności mniejszości. Władze muszą więc dbać o tych, z którymi często się radykalnie nie zgadzają. Tu nie ma niuansów – to jest żelazna zasada demokracji.
Od praw człowieka do państwa prawa
W obliczu tych rozważań nie sposób nie odwołać się do słów jednego z najwybitniejszych filozofów politycznych, Johna Stuarta Milla, który podkreślał, że „wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. To właśnie ta granica – wzajemnego szacunku i ochrony praw – stanowi fundament zdrowej demokracji i prawdziwej wolności obywatelskiej. Mill przypomina nam, że wolność nie jest anarchią, lecz odpowiedzialnością wobec innych, a ochrona praw mniejszości jest niezbędna, by demokracja nie stała się tyranią większości.
Z kolei politolog Robert Dahl, jeden z czołowych badaczy demokracji, wskazywał, że „demokracja to system rządów, w którym wszyscy obywatele mają równy udział w podejmowaniu decyzji, a ich prawa są chronione niezależnie od wyniku wyborów”.
To przesłanie jest dziś szczególnie ważne – niezależnie od tego, kto obejmuje urząd Prezydenta Rzeczypospolitej, istota demokracji nie może być podważana. Prawa i wolności obywatelskie są bowiem nie tylko formalnym zapisem w konstytucji, ale żywym fundamentem społeczeństwa, które pragnie być wolne, sprawiedliwe i równe.
Niezbywalne dziedzictwo
Niech więc Dzień Wolności i Praw Obywatelskich będzie dla nas nie tylko symboliczną datą, ale codziennym przypomnieniem, że wolność i prawa nie są darem od polityków czy instytucji, lecz niezbywalnym dziedzictwem każdego człowieka. To od nas wszystkich zależy, czy potrafimy je pielęgnować, bronić i rozwijać, niezależnie od tego, kto akurat sprawuje władzę.
Właśnie poprzez świadome korzystanie z naszych praw i wolności, przez odpowiedzialne uczestnictwo w życiu publicznym, możemy budować społeczeństwo, które nie boi się różnorodności, dialogu i wzajemnego szacunku.
W ten sposób prawa i wolności obywatelskie stają się nie tylko gwarantem naszej godności, ale i siłą napędową demokracji, która – choć nieidealna – pozostaje najlepszym sposobem na wspólne życie, niezależnie od podziałów politycznych.
Krzysztof Izdebski – członek zarządu Fundacji im. Stefana Batorego. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.