PrAwokacje Izdebskiego. 2025. Rok, w którym musicie się mocno trzymać
Skoro jest początek roku, to wypada pobawić się w przewidywanie przyszłości. A ta rysuje się w nieco ciemnych dla demokracji barwach.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, członka zarządu Fundacji im. Stefana Batorego i członka Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
W Polsce tematem numer jeden będą oczywiście wybory prezydenckie, ale musimy też bliżej obserwować potencjalne zmiany polityczne w Niemczech, czy Francji.
Duże znaczenie dla europejskiej demokracji ma to, jakie działania będzie podejmować nowa administracja Donalda Trumpa. W tle oczywiście wojna w Ukrainie, ale też zmiana w sposobie działania największych mediów społecznościowych i rola Elona Muska na bardziej politycznej niż tylko technologicznej arenie.
Wybory, które niekoniecznie będą świętem
Zacznijmy zatem od najbliższego podwórka, czyli wyborów prezydenckich. Wiemy już, że pierwsza tura odbędzie się 18 maja, a kolejna dwa tygodnie później. Na początku czerwca powinniśmy mieć jasność, kto wybory wygrał. Ale czy na pewno? Na przeszkodzie może stać kwestia Sądu Najwyższego, a ściślej rzecz ujmując, statusu sędziów zasiadających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie miała m.in. za zadanie rozstrzygać protesty wyborcze, a co za tym idzie, orzekać również o ważności wyborów.
Wszystko byłoby ok, gdyby właśnie nie wątpliwości co do tego, czy spełnia ona w ogóle funkcje niezależnego sądu. Jest przecież wiele orzeczeń sądów europejskich, które zarzucają brak takiego przymiotu sędziom, którzy w tej Izbie zasiadają.
Przedsmak tego sporu mamy już przy okazji dyskusji o ocenie uchwały Państwowej Komisji Wyborczej, która w sierpniu zeszłego roku podjęła decyzję o ograniczeniu subwencji dla komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Nie chcę wchodzić tutaj w szczegóły tego sporu – można zapoznać się w mediach z wieloma moimi wypowiedziami na temat tego problemu – ale chcę podkreślić, że
najważniejsze jest to, by wynik wyborów uwzględniał przede wszystkim wolę samych wyborców.
Mimo zagmatwanej sytuacji prawnej, która – nie oszukujmy się – będzie nam jeszcze długo towarzyszyć, nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zwycięstwo któregokolwiek z kandydatów będzie kwestionowane z przyczyn innych niż jakiś wielki wał towarzyszący całemu procesowi.
Wybory to jedna z niewielu instytucji demokratycznych, do których mamy jeszcze w miarę wysokie zaufanie. Jego podkopanie będzie rodziło tragiczne skutki dla państwa i społeczeństwa.
Rok demokratycznej hipokryzji?
Polska nie funkcjonuje w izolacji, a więc wpływ na jej politykę wewnętrzną mają również czynniki zewnętrzne. Dobrze obrazuje to chociażby bulwersująca uchwała Rady Ministrów, która podważyła umowę dotyczącą ścigania zbrodni przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Pojawiają się głosy, że polski rząd musiał ją przyjąć z uwagi na potrzebę utrzymania dobrych relacji ze skrajnie nieprzychylną MTK administracją Donalda Trumpa. Z drugiej strony podważył na arenie międzynarodowej swoją wiarygodność w obszarze praworządności. To też odbije się negatywnie na jego wizerunku.
A jeśli spojrzymy jeszcze na tę sprawę, biorąc pod uwagę pomysły władz na ograniczenie prawa do azylu, czy wcześniejsze dopuszczenie bezkarności w użyciu broni na granicy polsko-białoruskiej, to
wygląda na to, że rząd, który niósł na sztandarach w kampanii wyborczej hasła praworządności i praw człowieka, zapisał się klubu demokratycznych hipokrytów.
Jak pisali Nic Cheeseman i Brian Klaas w książce „How to Rig an Election”, taka hipokryzja jest paliwem dla populistów, gdyż nie tylko podważa wiarygodność demokratów, ale pokazuje również, że pomysły populistów nie są takie skrajne, bo przecież są akceptowane przez mainstream. Tak więc konsekwencje powyższych decyzji mogą być dla demokracji opłakane.
Jak rozstrzygnie się bezpieczeństwo Polski i Europy?
Dla większości Polek i Polaków największe znaczenie ma poczucie bezpieczeństwa. W wielu wymiarach, ale na pewno jednym z nich jest obawa przed zagrożeniem ze strony Rosji.
Gdyby spełniły się najgorsze obawy co do wymuszonego przez Donalda Trumpa „procesu pokojowego”, to może zyskalibyśmy chwilowy oddech, ale długotrwałe konsekwencje byłyby druzgocące dla bezpieczeństwa Polski i Europy.
Dlatego tak ważne jest wspieranie wysiłku Ukrainy w walce o swoją suwerenność przez kolejne miesiące tego roku i doprowadzenie do pokoju wyłącznie na jej warunkach.
Internet jako arena politycznego wpływu
W 2025 będziemy również świadkami zmiany sposobu działania mediów społecznościowych i to niestety nie najlepsze. Wiele nadziei było związanych z regulacjami UE, jak na przykład z Aktem o Usługach Cyfrowych, który miał upodmiotowić użytkowników portali, ale już teraz widzimy naciski amerykańskich polityków, takich jak Elon Musk (tak, stał się on jednym z nich), ale też i tych europejskich na zmianę tego podejścia. Ich argumenty odnoszą się do potrzeby zwiększenia wolności wypowiedzi, ale widzimy, również na przykładzie ostatnich wyborów w Rumunii, że chodzi o wolność wypowiedzi tylko dla określonych środowisk, a
prawo do wyrażania opinii ma zastąpić prawo do mowy nienawiści.
W konsekwencji zmniejszy się wpływ, bądź co bądź demokratycznie legitymizowanych, rządów na przebieg debaty publicznej w internecie.
Organizacje jako strażnicy demokracji
Jak widzicie, wyzwań co niemiara. A to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Dodatkowo duża część organizacji jest zwyczajnie rozczarowana niektórymi aktywnościami obecnego rządu i ma poczucie walenia głową w mur. Ale
to wy jesteście strażnikami i strażniczkami demokracji. Rządy przychodzą i odchodzą, a wy jesteście. Apelując o szanowanie praw człowieka, działając na rzecz większej uczciwości w polityce, zakopywania podziałów w społeczeństwie i setek innych ważnych celów, które wbrew tym wszystkim problemom czynią nasz świat nieco lepszym miejscem.
W nadchodzącym roku trzymajcie się więc mocno. Świat was bardzo potrzebuje.
Krzysztof Izdebski – członek zarządu Fundacji im. Stefana Batorego. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl