Każdy szef ma prawo wybierać najbliższych współpracowników. Jeśli tym szefem jest urzędnik, to obywatelki i obywatele mają prawo do krytyki jego decyzji. Ma to szczególny wymiar w przypadku takiej instytucji jak RPO, bo setki osób zaangażowały się w doprowadzenie do wyboru profesora Wiącka na tę funkcję i setki, a może i tysiące osób angażowały się w działania Biura czy korzystały z jego wsparcia.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego Krzysztof komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Odwołanie Hanny Machińskiej z funkcji zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich wywołała duże emocje w środowisku organizacji pozarządowych. Byli tacy co wieszczyli koniec tej instytucji jako strażnika praw obywateli. Znaleźli się i gorący zwolennicy tej decyzji. Kurz już nieco opadł, więc spróbujmy zrozumieć, jakie mogą być konsekwencje tej roszady.
Tuż po tym, jak dowiedziałem się o odwołaniu Hanny Machińskiej, umieściłem na Twitterze wpis, w którym skrytykowałem tę decyzję i wyraziłem wątpliwość co do tego, czy bez takich ludzi jak ona, ten urząd może skutecznie działać na rzecz ochrony praw obywateli i obywatelek. Jak to w mediach społecznościowych bywa, zebrał się w komentarzach wcale niemały tłumek osób tłumaczących mi, że Marcin Wiącek może sobie wybierać do pracy kogo chce.
Każdy ma prawo do poniesienia konsekwencji swoich decyzji
Ustalmy więc od razu jedną rzecz. Każdy szef ma prawo wybierać najbliższych współpracowników. Jeśli tym szefem jest urzędnik, to obywatelki i obywatele mają prawo do krytyki jego decyzji. Ma to szczególny wymiar w przypadku takiej instytucji jak RPO, bo setki osób zaangażowały się w doprowadzenie do wyboru profesora Wiącka na tę funkcję i setki, a może i tysiące osób angażowały się w działania Biura czy korzystały z jego wsparcia. Nikt więc prawa do wyboru współpracowników obecnemu Rzecznikowi nie zabiera, ale też jako urzędnik musi liczyć się z tym, że jego decyzje (tak jak i innych urzędników) będą krytykowane.
Nikt więc prawa do wyboru współpracowników obecnemu Rzecznikowi nie zabiera, ale też jako urzędnik musi liczyć się z tym, że jego decyzje (tak jak i innych urzędników) będą krytykowane.
To skoro już to mamy ustalone to pora dodać jeszcze jedną okoliczność. Kontekst zawsze jest ważny. RPO pozostał jedną z niewielu niezależnych instytucji, które nie zostały zhakowane przez władze. I pewnie nawet to byśmy stracili (pamiętacie kandydatów PiS do objęcia tej funkcji po Adamie Bodnarze?), gdyby nie ogromne zaangażowanie obywateli i obywatelek. Bo to bardzo dobrze, że czujemy, iż Rzecznik jest „nasz”. Nie zawłaszczony przez jedną z opcji politycznych, tylko „nasz” wszystkich obywateli.
Tych zamkniętych w zakładach karnych, tych pomagającym uchodźcom w białowieskich lasach, czy tych bitych przez policjantów na demonstracji czy meczu.
Urząd jak żaden inny
Żal do decyzji o odwołaniu dr Machińskiej to reakcja na to, że ona nie tylko była „nasza”, ale że i my byliśmy „jej”. W trakcie przemówień przy okazji wręczania jej wyróżnienia za działalność podczas finałowego dnia festiwalu Watch Docs, w ten właśnie sposób wypowiadali się laudatorzy i laudatorki. Była zawsze dostępna i pojawiała się tam, gdzie najbardziej jej potrzebowano (czasem w zupełnie zaskakujących okolicznościach). W rewanżu odpowiedziała, że to aktywiści i aktywistki działający na pierwszej linii frontu walki o godność człowieka są dla niej inspiracją do działania. Ktoś zaraz krzyknie: no właśnie, towarzystwo wzajemnej adoracji!
A ja na to odpowiem: tak właśnie powinni zachowywać się urzędnicy, szczególnie ci działający na rzecz obrony praw obywateli. Podejmując bezpośrednie interwencje, nie ustępować przed przekraczającymi swoje uprawnienia policjantami, czy wreszcie wzmacniając głos obywateli rozczarowanych działalnością innych instytucji. Takie standardy działania RPO wdrażał Adam Bodnar i jego współpracownicy. Takich standardów chciałoby się oczekiwać od jego następcy. Czy tak będzie?
Czekając na ocenę
Odwołanie zastępczyni może budzić wątpliwości, czy taki będzie scenariusz. Nadanie Rzecznikowi bardziej akademickiego charakteru (a wydaje się, że właśnie taka koncepcja działania BRPO jest najbliższej jego szefowi) też nie przysłuży się sprawie.
Prawa człowieka nie mogą być bronione zza pulpitu.
Tu często potrzebny jest wręcz krzyk. Rzecznik zapewnia, że te działania, które podejmowała jego zastępczyni będą kontynuowane. Obywatele i obywatelki będą mogli przekonać się, czy również skutecznie. Umówmy się zatem, że i ja za 3 miesiące wrócę do tematu i powiem Wam, czy obawy były słuszne, czy jednak BRPO po tej decyzji pozostał aktywnym obrońcą naszych praw.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: PrAwokacje Izdebskiego w ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.