Pacjent jest w naszym systemie jednostką chorobową, a nie człowiekiem, na którego trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. Ochrona zdrowia jest skupiona na chorobie zamiast na chorym.
Żeby poprawić jakość ochrony zdrowia w Polsce, należy wprowadzić wiele elementarnych zmian w całym systemie. Nie mam na myśli wyłącznie podniesienia finansowania systemu publicznego, które jest najczęściej wymieniane wśród koniecznych do podjęcia kroków. Proszę pamiętać, że nasza służba zdrowia jest całkiem nieźle doposażona w nowoczesny sprzęt. W ostatnim czasie nastąpił w tej kwestii spory postęp, jednak nowoczesne łóżka szpitalne czy nowe maszyny do rezonansu magnetycznego, to nadal za mało.
Józef K. w kolejce do specjalisty
Jeśli zapytamy pacjenta, co jest dla niego ważne, szybko dowiemy się, w czym tkwi problem. To zagubienie w chaotycznym systemie, w którym trzeba swoje „wystać”, by w ogóle dostać się do lekarza. To długie kolejki do specjalistów, dla których jedyną alternatywą jest zapłacenie za wizytę prywatną i to często ceny, która dla seniora z niską emeryturą jest naprawdę wygórowana. Nie wszyscy mogą liczyć na wsparcie rodziny i wielu chorych przytłacza rezygnacja. Sama choroba stanowi już spore obciążenie, a frustrację dodatkowo pogłębia sytuacja, w której ktoś przez całe życie pracował i płacił składki, a mimo to musi sięgać do własnej kieszeni, w której i tak już niewiele zostało. To absurd.
Pacjent, jeżeli już uda mu się trafić do systemu publicznego, chce, aby się nim zaopiekowano. Zamiast tego, to on musi zajmować się całą logistyką umawiania wizyt u specjalistów, szukaniem wolnych terminów, czasami noszeniem ze sobą dokumentacji.
Brakuje nam koordynacji w leczeniu, dzięki której pacjent wiedziałby, jak wygląda jego ścieżka leczenia, jaki jest kolejny krok.
Mamy wspaniałych lekarzy i pielęgniarki, ale pracę utrudnia im brak dostępu do dokumentacji pacjenta – mimo informatyzacji, nadal trudno im się dowiedzieć, jakie badania wykonał już inny lekarz czy jakie leki przepisał. Trudno w takich warunkach mówić o jakości leczenia.
Pacjent oczekuje również empatii, o którą trudno, kiedy lekarze i pielęgniarki są przeciążeni pracą i zarabiają – zwłaszcza w małych placówkach na obszarach wiejskich – niewiele w porównaniu z zakresem obowiązków i odpowiedzialnością, którą ponoszą. W takich warunkach, po wielu godzinach pracy, w tym administracyjnej, którą również wykonuje lekarz, naprawdę trudno o uśmiech. Wręcz przeciwnie – wielu pracowników medycznych odczuwa wypalenie zawodowe.
Kolejnym problemem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest fakt, że w Polsce praktycznie nie istnieje połączenie systemu opieki zdrowotnej z systemem opieki społecznej.
A przecież to, jakie możliwości leczenia ma pacjent, jaka jest jego sytuacja finansowa, zawodowa czy mieszkaniowa wpływa nie tylko na zdrowie, ale także na cały proces leczenia.
Pacjent jest w naszym systemie jednostką chorobową, a nie człowiekiem, na którego trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. Ochrona zdrowia jest skupiona na chorobie zamiast na chorym. A przecież to właśnie od lekarza pacjent powinien móc dowiedzieć się, gdzie szukać pomocy w grupach wsparcia czy jak pokierować swoim życiem w chorobie. Inaczej chorzy zaczynają szukać pomocy w sieci, a jak wiadomo, treści, które tam znajdują nie zawsze są wartościowe. Tutaj jest sporo do naprawienia.
Oczywiście, aby pozostać obiektywnym w ocenie, trzeba zauważyć również pozytywne zmiany. To już wspomniane coraz lepsze usprzętowienie czy dostęp do nowoczesnych terapii dla coraz większych grup pacjentów – choć i tu daleko nam do standardów panujących w Europie Zachodniej.
Organizacje blisko pacjentów
Nasza Fundacja od lat zwraca uwagę na wspomniane braki i wdraża z powodzeniem m.in. programy leczenia koordynowanego, ale też pomaga bezpośrednio pacjentom, nie pozostawiając ich zagubionych w bezdusznej machinie systemu zdrowia.
Moim zdaniem 1% w żadnym wypadku nie jest wyręczaniem państwowego systemu ochrony zdrowia. Organizacje działające w zakresie opieki zdrowotnej są w terenie, blisko pacjentów, także tych wykluczonych i pozostawionych na marginesie.
Nawet w najlepiej zorganizowanych i dofinansowanych systemach, fundacje są i będą obecne, bo działają lokalnie, pracują z pacjentami i znając ich potrzeby, wypełniają luki systemowe.
A 1%, to dla nas paliwo, dzięki któremu możemy działać.
Myślę, że z punktu widzenia społecznego, to dobrze, że rozliczając podatek, możemy zdecydować, na co chcemy przeznaczyć 1%. Gdy przychodzi moment decyzji, człowiek zastanawia się, co jest dla niego wartościowe, jakie ma priorytety i w czyje ręce chciałby powierzyć czasami niewielką, ale tak istotną kwotę. To budzi w ludziach wrażliwość, której potrzebujemy jako społeczeństwo. Dla naszej fundacji, to z kolei konkretne wsparcie, które możemy następnie zamienić na pomoc pacjentom.
Artur Olesch – ekspert w Fundacji Urszuli Jaworskiej
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.