KOSTRZEWA: Homofobia w polskim społeczeństwie stała się bardziej widoczna. Nie wydaje mi się, żeby znacząco więcej Polek i Polaków chciało pozbawić nas praw. Ale niektóre osoby i grupy poczuły się wystarczająco mocne, by uznać, że mają prawo wybić nam szybę w siedzibie, bo czują wsparcie ze strony polityków, którzy operują mową nienawiści.
Warto podkreślić, że mówienie o działaniu na rzecz tak zwanych mniejszości seksualnych jest już nieco anachroniczne. Organizacje tym się zajmujące działają na rzecz szeroko rozumianych praw człowieka. Od kilku lat ich – także naszym – głównym celem jest doprowadzenie do uregulowania związków partnerskich. To sprawa, która dotyczy wszystkich i która wywarłaby wpływ na całe społeczeństwo. Do tego działamy na rzecz regulacji dotyczących mowy nienawiści i przestępstw motywowanych nienawiścią. To również są tematy dotyczące całego społeczeństwa. Co więcej, w większości krajów europejskich są już one rozwiązane. Działamy więc wciąż na rzecz unormowania podstawowych kwestii.
Musimy coś robić
W związku ze zmianami politycznymi zachodzącymi w Polsce musimy oczywiście weryfikować nasze plany, oczekiwania i działania. Nie spodziewamy się po obecnej kadencji Sejmu fajerwerków w ważnych dla nas sprawach – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie było ich także w poprzednich kadencjach. Być może powinniśmy nastawić się na bardziej emocjonalne działania, bo niewykluczone, że repertuar prowadzonej przez nas polityki merytorycznej się wyczerpał.
Ale to nie znaczy, że przestaniemy działać. Musimy cały czas coś robić – i robimy. Prowadzimy działalność edukacyjną, programy pomocowe, naciskamy na małe zmiany w prawie, gdy niemożliwe są duże, są NGO organizujące parady i marsze równości, prowadzone są działania kulturalne. Co więcej, organizacje się profesjonalizują i specjalizują. I choć nie mamy nadziei na uchwalenie ustawy o związkach partnerskich, to chcemy, by ten temat cały czas był na wokandzie. Bo regulacje w tej kwestii są bardzo potrzebne. Kampania Przeciw Homofobii postanowiła zresztą spróbować pójść drogą przetestowaną we Włoszech, gdzie po wyczerpaniu ścieżki legislacyjnej w kraju sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał w lipcu 2015 r. wydał wyrok (w sprawie Oliari i inni przeciw Włochom), w którym stwierdza: „Obecnie istniejąca prawna ochrona związków osób tej samej płci nie tylko nie gwarantuje podstawowych potrzeb pary żyjącej w stabilnej relacji, ale nie daje także wystarczającej pewności”, dodając, że Włochy powinny wprowadzić „cywilne związki partnerskie lub rejestrowane partnerstwa”, które „będą najodpowiedniejszym rozwiązaniem dla par jednopłciowych”. Być może właśnie tak się skończy i u nas. Ale to wymaga czasu.
To nienawiść, nie wandalizm
Ale nie jest to jedyne wyzwanie. Sytuacja się zmienia. Ostatnio staliśmy się obiektem ataków – Lambda Warszawa dwukrotnie, zaś Kampania Przeciw Homofobii trzykrotnie. Moim zdaniem homofobia w polskim społeczeństwie nieco wzrosła, a przynajmniej stała się bardziej widoczna, na co wpływają działania polityczne. Nie wydaje mi się, żeby znacząco więcej Polek i Polaków chciało nas pozbawić praw. Ale niektóre osoby i grupy poczuły się wystarczająco mocne, by uznać, że mają prawo wybić nam szybę w siedzibie, bo czują wsparcie ze strony polityków, którzy operują mową nienawiści. Wcześniej ataki na siedziby organizacji się nie zdarzały – podejrzewamy, że jest to odprysk przemian politycznych.
W tym kontekście wagi nabierają właśnie mniejsze zmiany w prawie. Policja nie dysponuje narzędziami, które pozwoliłyby uznać ataki na nasze siedziby lub przemoc czy ataki na pojedyncze osoby za przestępstwa motywowane nienawiścią. Nie mogą w odpowiednią rubrykę wpisać słowa „homofobia” jako przyczyny działania. W efekcie nie widać tego w statystykach, bo wpada do szufladki nie z napisem „nienawiść”, ale „wandalizm” lub po prostu „atak na osobę” np. wychodzącą z klubu dla osób LGBTQ.
Minister nas nie wspiera
Wydawałoby się naturalne, że naszym sojusznikiem w tych wszystkich sprawach powinien być Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania. Tak się jednak nie dzieje. Z wypowiedzi ministra Wojciecha Kaczmarczyka, które mogliśmy do tej pory przeczytać, wynika, że ma on zupełnie inną optykę patrzenia na kwestie praw człowieka niż my. Nie czujemy, żeby był naszym sprzymierzeńcem, nie czujemy jego wsparcia, którego byśmy oczekiwali w trudnym dla nas okresie.
W większym stopniu wspierają nas samorządy. Może się okazać, że w dłuższej perspektywie zmiana władzy przełoży się również na możliwości dotyczące finansowania naszych działań. Dlatego duże pole do popisu mają tutaj władze lokalne. Oczywiście, staramy się również o środki z pieniędzy prywatnych. Wciąż wiele Polek i Polaków uważa sprawy, którymi się zajmujemy za ważne. I to daje nam siłę.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Nie spodziewamy się fajerwerków – nie było ich także w poprzednich kadencjach. Być może powinniśmy nastawić się na bardziej emocjonalne działania.